Temat: Tajniki rozwoju sprzedaży eksportowej
Panie Andrzeju,
widocznie nie rozumiemy się. Na szczęści, mało jest na świecie firm bez konkurencji. Nawet w Polsce:-) Więc znalazłam wiele alternatyw, moim postem chciałam tylko przybliżyć problemy polskich firm, bo z tymi mam zwykle styczność, co nie oznacza, że i w innych krajach nie ma czegoś podobnego. Pracuję przede wszystkim na rynkach Europy śr.-wschodniej oraz na rynkach niemieckojęzycznych, dlatego mogę mówić tylko o moim doświadczeniu na tych rynkach. A to oznacza, że wiele firm w Europie śr.-wschodniej nie ma elastycznego podejścia do klienta, myśli na krótki dystans i mało kiedy tak naprawdę inwestuje w rozwój firmy.
Moim zamiarem nie było pouczanie kogoś, bo ww. decydujących nie ma tutaj na forum lub w tej grupie (chociaż kto wie...). Niech firmy - jak to Pan mówi - koncentrują się na swojej strategii. Ja im w tym nie przeszkadzam. Do końca chyba Pannie zrozumiał, w czym tkwił problem i cały czas mi tutaj pisze, że nie jestem ważnym klientem itd. Ani firma ani ja nie wiemy, czy jestem strategicznie ważnym klientem - firmie nie wysłałam zapytania na dostawę za parę milionów EUR.
Każda firma ma strukturę zgodną z jej polityką a ta ma swoją wydajność.Pomijam fakt, że co najmniej raz na trzy lata każda firma wymaga restrukturyzacji ale rzadko jest robiona profesjonalnie co widać na rynku.
Tutaj zgadzam się z Panem. Wydajność może być zerowa...
To jest naprawdę coś nowego - każdy klient jest niedoszłym, nawet ten co wybiera się do Biedronki i Co., bo do końca nie wiadomo, czy tam naprawdę coś kupi... To samo dotyczy klientów
Ale udał się do sklepu nie, na spacer, aby oglądać, tylko coś kupić
Nie obowiązkowo. Znam ludzi, którzy chodzą z różnych powodów po sklepach (i do początku nie mają zamiaru tak naprawdę coś kupić) - bo im nudno, chcą popatrzeć na nowe i ładne rzeczy, potrzebują towarzystwa itd. Bardzo dobrym przykładem dla tego może i nie jest biedronka, ale np. sklepy meblowe, galerie itp.
Nie mogę być "doszłym" klientem, jeżeli nie wiem, czy firma produkująca towar spełnia moje oczekiwania nie tylko pod względem ceny, ale i jakości, ilości, terminu itp.
Z katalogu tego się nie wyczyta.
Częściowo tak. Być może nie pod względem jakości, bo towary w rzeczywistości wyglądają prawie że zawsze inaczej niż na zdjęciach. Ale firmy często piszą także o swoich mocach wyrobowych oraz czy toary są na składzie lub jak długo się czeka po zamówieniu...
Gdyby coś kupić od razu to inna sprawa.
Dlaczego inna?
Ponieważ jest już Pani nie potencjalnym klientem tylko kupującym a to duża różnica.
Panie Andrzeju - ja mogę być klientem DOPIERO po zaznajomieniu się z rzeczywistą produkcją firmy. I ja nie chciałam z nimi pogadać, bo mam dużo czasu. Wysłanie katalogu mailem to jedna sekunda dla pracownika firmy. Nie widzę sensu w tworzeniu strony internetowej pokazując produkty, których się nie ma. Jest to czasochłonne nie tylko dla klienta, ale i dla samej firmy.
Nie widzę też sensu wyjazdu na targi za granicę nie mając materiałów reklamowych przynajmniej w języku angielskim, a właściwie to ma się to w języku tego kraju,w którym są targi (oprócz oczywiście angielskiego, bo na targi przyjeżdżają ludzie z całego świata). Jeżeli taka strategia firmy jest w Pana oczach prawidłowa - no to dobranoc...
Jeżeli w kontakcie z
przedstawicielem nie zrobi pani wrażenia chcącej kupić a tylko dogaduje szczegóły to jest się traktowanym inaczej.
???? Nie wiem, jak to Panu jeszcze lepiej objaśnić. Widzę, że nie rozumie Pan, o co mi chodzi.
Podsumowując nie chciała Pani kupić i obraża się, że nie potraktowali według Pani samooceny.
Tak, wie Pan, jestem staruszką i nie mam co robię, jestem samotną i poszukuję towarzystwa, więc siadam przed komputerem i piszę maila i może się uda, że ktoś zechce ze mną "pogadać"... Zresztą jak w tej dyskusji. Więc z mojej strony zamykam temat.