konto usunięte

Temat: „Generał, który lekceważy swojego przeciwnika...

Patrząc z drugiej strony,to czy faktycznie jest tak wielu ambitnych i zdeterminowanych ludzi ,którzy pragną się szkolić by w przyszłości korzystać z przyswojonej wiedzy?

W korporacjach najczęściej tylko niewielka część może pochwalić się spektakularnymi osiągnięciami.Reszta stanowi tło dla ich sukcesów .W małych przedsiębiorstwach różnice nie są aż tak zauważalne a pracownicy częściej stanowią jeden poziom. Być może stąd wyobrażenie przedsiębiorców,że skoro 90 % pracowników jest na tym samym poziomie to jest to poziom realny i nie trzeba go zmieniać poprzez szkolenia!

konto usunięte

Temat: „Generał, który lekceważy swojego przeciwnika...

Tomasz Piotr S.:
We wtorkowym Pulsie Biznesu (19.09.2011) pojawił się artykuł nawiązujący do rynku szkoleń dla sektora MSP. To co mnie uderzyło, choć nie zaskoczyło, to wynik badań mówiący, że jedną z przyczyn niskiego udziału małych firm w szkoleniach jest… wysoka ocena kompetencji swoich kadr przez pracodawców. Aż 91,5 proc. menedżerów z sektora MŚP uważa, że umiejętności ich pracowników są wystarczające i nie trzeba ich rozwijać.

A może należy na to spojrzeć inaczej?
Na pewno wiemy, że to podawali jako przyczynę, ale czy takie były prawdziwe przyczyny, czy nie jest to postracjonalizacja?
Każdy menadżer/pracodawca to człowiek, ze swoimi wizjami, problemami i kompleksami. Takie wytłumaczenie (obecne umiejętności są wystarczające) może być wytłumaczeniem dla siebie i świata zewnętrznego, bo do prawdziwych powodów menadżer, jako "znający się na zarządzaniu i nie wykorzystujący pracowników" nie może otwarcie się przyznać, bo by się zawalił jego obraz siebie.

Lata 2009-2011 to był pik kryzysu (tak, czytałam wątek o tym, ze kryzysu de facto nie ma, ale w mediach on był, w firmach też). Nawet duże firmy przestawały płacić swoim podwykonawcom za wykonane już prace! Budżet wyznaczany jesienią na cały następny rok, w większych firmach zniknęła (albo prawie się wyzerowała) pozycja budżetowa na szkolenia miękkie pracowników.
W firmach MŚP może i nie są aż tak planowane budżety, ale jest trochę inne zjawisko - wiele firm powstało fartem i rozwinęło się do jakiegoś poziomu, osiągnęło próg swoich niekompetencji. Wiele firm podpisuje Umowę o dzieło/zlecenie z pracownikami, bo ich nie stać na utrzymywanie etatów. Tacy pracodawcy (w masie swojej) nie będą wydawać na pracownika kasy, bo jak ich nie stać na ZUS (etat), czy płacenie pełnych podatków (słynny case piekarza z Legnicy), to gdzie jeszcze będą pakować pieniądze w szkolenia?
Dodatkowo, jeśli właściciel sam nie widzi potrzeby swojego rozwoju (i firmy), to dlaczego miał by widzieć potrzebę rozwoju pracowników? A w firmach MŚP bardzo duży wpływ ma osobowość i podejście do tematu właściciela.
Dodatkowo, chyba 1-osobowa DG też wlicza się do sektora MŚP, jak wielu z takich de-facto pracowników zainwestowało swoje zarobki w siebie/swój rozwój, gdzie kilka tys za szkolenie - to dla wielu z nich będzie duży ułamek pensji?



Wyślij zaproszenie do