Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Kurs manipulowania mężczyznami...

...„Kobiety” to sześć portretów współczesnych Japonek i morał, że są siły mocniejsze od największej żądzy

Yoshihito Tatsumi to autor i wydawca tzw. alternatywnej mangi. 73-letni mistrz opiera swe graficzne opowieści na motywach z życia wziętych.

Postaci naszkicowane szybkimi, pewnymi kreskami. Trochę karykatury, trochę kukiełki. Syntetycznie, przekonująco scharakteryzowane. Od razu wiadomo, w jakim są wieku, czym się zajmują, jakie są ich zalety bądź wady. Natomiast pejzaż, miasto czy ważne dla akcji przedmioty autor oddaje realistycznie. Ciekawy stylistyczny koktajl.

Tematyka? Love, sex, money. Przypadki z brukowców i tokijskich kronik policyjnych. Ale Tatsumi Yoshihiro (Japończycy najpierw podają nazwisko, potem imię) nie ogranicza się do obrazowania pikantnych historyjek. Stara się odnaleźć przyczyny moralnego i duchowego upadku swoich bohaterów. Zastanawia się, co powoduje, że z ludzkiego życia została wyeliminowana wzniosłość?

Choć Tatsumi Yoshihiro nie mówi tego wprost, oskarża kapitalizm i nowoczesną cywilizację. W połączeniu z japońską tradycją i specyficznie pojmowanym honorem tworzy się zabójcza mieszanka.

Japoński grafik od 1957 roku tworzy i wydaje komiksy zwane gekiga – przeznaczone dla dojrzałych odbiorców, zgłębiające mroczne strony rzeczywistości.

Mężczyźni u Tatsumiego wydają się mniej skomplikowani, przewidywalni w reakcjach – i w tym podobieństwo artysty do Bergmana, Felliniego, Almodóvara. Podobnie też ocenia współczesne męsko-damskie relacje: silna płeć osłabła, góruje ta tradycyjnie uważana za delikatniejszą.

Czy kobietom lepiej się z tym żyje? Obserwacje tokijskiego artysty nie wiodą do optymistycznych wniosków. Nadal bowiem damy – nawet te samostanowiące o swym losie – płacą najwyższą cenę za każde odniesione zwycięstwo. Szczególnie w Japonii, gdzie emancypacja dotarła z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem wobec Zachodu.

Protagonistki Tatsumiego, choć niby nowoczesne, tkwią po uszy w tradycyjnej obyczajowości. Potulne, ciche, podporządkowane mężczyznom, dominują nad nimi tylko w łóżku.

Co sprytniejsze z nich za pomocą seksu ustawiają się jednak w życiu. Przynajmniej tak im się wydaje. W istocie nadal są marionetkami w brutalnych męskich paluchach.

Zdarzają się wyjątki. Kyuko, dziewczyna z opowiadania „Mam faceta”, to japoński odpowiednik „Czarnej wdowy” (bohaterki kryminalnego filmu z główną rolą Theresy Russell). Poluje na mężczyzn ofiary wypadków z pokaźnym ubezpieczeniem na życie. Na pozór anioł tak kieruje wydarzeniami, żeby delikwent szybko rozstał się z doczesnością, cedując na nią okrągłą sumkę. Na szczyty perfidii wspina się też Keiko z nowelki „Szepce ci do ucha”. Uprawia nierząd docelowo, z zemsty. Już bogata, upiększona operacją plastyczną, uwodzi byłego kochanka, który ją porzucił. Jednocześnie zastawia nań pułapkę w postaci bomby. Bum! – i Keiko przez moment triumfuje. Lecz nie będzie jej dane cieszyć się nowym życiem. Nie przewidziała… ospy.

Tatsumi każdą historyjką uświadamia, że człowiek nie jest panem swego losu; że są siły potężniejsze od największej żądzy.

Japoński mistrz komiksu nie prawi jednak morałów, nawet nie próbuje. Wie, że ludzka natura pozostanie niezmienna – nawet, jeśli wymieni się kobietę.

Yoshihiro Tatsumi, Kobiety, przeł. Katarzyna Szczepańska, Wyd. Kultura Gniewu, Warszawa 2008

Źródło : Rzeczpospolita