Tomasz Piotr Sidewicz

Tomasz Piotr Sidewicz Ponad 20 lat
doświadczeń w handlu
w tym 14 w handlu
zagra...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Radosław Ryszard B.:
Mam wrażenie, że dość krótko jesteś w branży. Cyprian słusznie prawi - odczaruj się :-), ponieważ zakładam, że wiesz, że pomóc możesz tylko tym, którzy chcą tego. Niektórym ludziom nie można pomóc.

Tomku ja pomagam tylko tym firmom i osobom, które chcą coś zmienić. Inaczej moja praca byłaby pozbawiona jakiegokolwiek sensu.
Nie pomagam i nie zmieniam ludzi i organizacji na siłę bo byłoby to nieuczciwe i nieetyczne zarabianie pieniędzy..
Więc nie muszę się odczarowywać. Co do długości pracy w branży hm ... masz rację 9 lat doświadczenia w pracy i zarządzaniu ludźmi oraz celami na bardzo wysokich stanowiskach menadżerskich to w sumie niewiele w porównaniu np. z moim mentorem osobą około 60'tki. W branży coachingowej i trenerskiej 4 lata. To też ułamek mojego życia.

4 lata ha? Masz prawo nie mieć dystansu ;-), a z tymi wysokimi stołkami nie przesadzaj.

TPS ;-)
Paweł J.

Paweł J. Start In Smart

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

@ Darek G.
Niestety coaching w wielu korporacjach źle rozumiany ma na celu zwiększenie sprzedaży, a co za tym idzie pracownik jest nieco uprzedmiotowiony... jest narzędziem, które należy mocno eksploatować. Często odbywa się to bez odpowiedniego tempa rozwojowego.
Co do dyskusji, którą czytam z ogromną uwagą, mam nieco wrażenie do komplikowania tematu w kierunku naukowego podejścia. Osobiście uznaje prostrze rozwiązania, a co za tym idzie - 'coachig' dostosowujemy do klienta i opieramy się na jego najważniejszej zasadzie - motywacji do podejmowania decyzji rozwojowych przez coachowanego.
Ale... dzięki tej dyskusji przypominam sobie o wielu rzeczach...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Paweł J.:
@ Darek G.
Niestety coaching w wielu korporacjach źle rozumiany ma na celu zwiększenie sprzedaży, a co za tym idzie pracownik jest nieco uprzedmiotowiony... jest narzędziem, które należy mocno eksploatować. Często odbywa się to bez odpowiedniego tempa rozwojowego.
Co do dyskusji, którą czytam z ogromną uwagą, mam nieco wrażenie do komplikowania tematu w kierunku naukowego podejścia. Osobiście uznaje prostrze rozwiązania, a co za tym idzie - 'coachig' dostosowujemy do klienta i opieramy się na jego najważniejszej zasadzie - motywacji do podejmowania decyzji rozwojowych przez coachowanego.
Ale... dzięki tej dyskusji przypominam sobie o wielu rzeczach...
Zgadzam się z Tobą.
pozdrawiam
Marek G.

Marek G. Patrz, którędy
idziesz byś nie
stąpnął na kawałek
Lasu pr...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Temu też służą superwizje, które odbywam, aby jeszcze
bardziej nie wchodzić ze swoja mapą świata w świat klienta.

Radek, ale to jeszcze głębsze wejście z mapami, bo dochodzi jeszcze mapa supervisora. Im prościej, tym lepiej.
Paweł Kaczmarek

Paweł Kaczmarek Coach efektywności,
trener coachingu
narzędziowego,
trene...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Z pewnością "hochsztaplerką" można nazwać pisanie artykułu bez przygotowania - zebrania choćby podstawowych ale rzetelnych informacji na temat coachingu.
Żeby wiedzieć, że rolą coacha nie jest doradzanie: "jak żyć", zresztą identycznie jak w przypadku psychologa i terapeuty.

W kwestii publicznego jedzenia bananów, coach prowokatywny mógłby nie tylko zapytać ale wręcz głosić z 200% pewnością, że:

"tak atrakcyjne laski za publiczne jedzenie banana powinny być karane śmiercią... oczywiście przez luluputu..." :)))

Z tym, że naczelna zasada to: "najpierw relacja i kontakt, potem dopiero prowokacja, narzędzia, techniki" bo wbrew pozorom c.prowokatywny to dużo więcej niż chamstwo i grubiaństwo ;)

Pozdro,
Paweł

konto usunięte

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Małgorzata P.:

Sama często jestem wywoływana do tablicy przez moich klientów i muszę tłumaczyć, że wyjazd z handlowcem do klienta nie jest coachingiem, tylko wdrożeniem umiejętności i postaw na stanowisku pracy, a praca z menadżerem nad kierunkami rozwiązań problemu to nie coaching tylko mentoring albo doradztwo.
A czy jeżdżenie z handlowcem do klienta nie może być coachingiem operacyjnym nakierowanym na diagnozę luk kompetencyjnych?
Paweł Kaczmarek

Paweł Kaczmarek Coach efektywności,
trener coachingu
narzędziowego,
trene...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

To może jeszcze ja bo dawno nie pisałem... a poza tym czuję się trochę "wywołany do tablicy" bo mowa jakby o "moim poletku" :)
Po pierwsze primo, jak najbardziej podpisuję się pod tym, że termin "coaching" jest powszechnie nadużywany i często każda wspólna praca nazywana jest "coachingiem", w tym również wspomniany wcześniej w tym wątku "czołging" czy jak to inni nazywają "zj...czing".

z życia wzięte:
- a cóż to za okazja, że Ty dzisiaj "z obstawą" ?
- Panie Maćku, to jest trener z centrali, mam dzisiaj coaching...
- no dobrze, to wchodźcie... już tu były dzisiaj dwa kołczingi... /z miną niewzruszonego wyjadacza, dla którego żaden kołczing nie straszny/

Wspólna praca z handlowcem może przyjąć rozmaite formy w zależności od tego jaki jest jej cel.
W przykładzie podanym przez Arkadiusza, celem jest identyfikacja luk kompetencyjnych a więc raczej byłaby to obserwacja, superwizja, audyt umiejętności - w każdym razie zbieranie materiału jako punkt wyjściowy do procesu rozwojowego.
Z kolei coaching to metoda rozwojowa a więc służąca już pracy nad rozwojem, np. właśnie konkretnych umiejętności. Czyli tu: coaching umiejętności, w tym przypadku coaching sprzedaży - obszar szczególnie mi bliski.
Bardzo rozpowszechniona jest obiegowa opinia, że prawdziwy coaching jest wtedy, gdy w wyniku sesji z coachem, pracownik rzuca pracę i wyjeżdża na Karaiby gdzie zakłada szkołę surfingu, względnie w Bieszczady gdzie otwiera pensjonat agroturystyczny, o którym zawsze marzył.
Podczas gdy w coachingu umiejętności chodzi o to by klient pogłębiał swoje kompetencje w ściśle określonym obszarze, aby generował nowe rozwiązania, pomysły, zachowania, postawy ... które służą osiąganiu przez niego celów sprzedażowych wyznaczanych przez firmę.
To czy coaching pozostanie na poziomie umiejętności czy może praca odbędzie się na wyższych poziomach wg. Dilts-a jest kwestią indywidualną i zależy od kilku czynników, to temat rzeka i świadomie teraz go pomijam aby nie mnożyć dygresji.

Natomiast jak najbardziej rzetelny coaching sprzedaży przynosi bardzo dobre rezultaty chociaż często ogranicza się do poziomu umiejętności.
Zaczynając swoją przygodę z coachingiem byłem właśnie przekonany, że to "wyższa szkoła jazdy" i nie dla każdego. Dziś myślę podobnie, to czy klient dobrze reaguje na coaching jest bardzo indywidualne i trudno generalizować "komu i od kiedy" Co ciekawe praktyka pokazała mi, że im więcej kołczuję tym chętniej korzystam z metody również w przypadku tych klientów, którzy mają niewielkie zasoby. Czyli kołczuję jeśli tylko się da, a jeśli barierą jest luka kompetencyjna to wychodzę z roli coacha i wchodzę w rolę mentora lub trenera.
Po to by po uzupełnieniu luki, najszybciej jak to możliwe wrócić do coachingu, z tym że odwołuję się wtedy częściej do ich ogółu doświadczeń, nie tylko zawodowych.

Ale jak potrzebny jest klientowi instruktaż to ma dostać instruktaż i tyle, w przypadku nowego pracownika o znikomych zasobach, coaching byłby mało użyteczny a wręcz dla niego frustrujący.
Małgorzata Piasecka

Małgorzata Piasecka Podmiotowość &
Partnerstwo w drodze
do celu -
właściciel...

Temat: Zawód: coach. Hochsztapler po kursie czy profesjonalna...

Arkadiusz C.:

A czy jeżdżenie z handlowcem do klienta nie może być coachingiem operacyjnym nakierowanym na diagnozę luk kompetencyjnych?

Jeśli już mam diagnozować luki kompetencyjne, to wspólna wizyta u klienta staje się jednym z elementów szerszego i bardziej skomplikowanego procesu (jednym z zastosowanych narzędzi diagnostycznych). Handlowiec ma pełną informację co, według jakich definicji i w jaki sposób będę analizować - zna mierniki, cel itp.

W takim przypadku handlowiec nie otrzymuje z mojej strony żadnego wsparcia w trakcie wizyty - pozostaję obserwatorem.

Po wszystkich wizytach dopytuję o strategie jego postępowania oraz cele, aby uzupełnić obraz kompetencji. Nie ma w tym momencie przestrzeni na pobudzanie potencjału i pracę rozwojową, więc nie zachodzi proces coachingu. Jesteśmy w innych rolach (dostarczyciela informacji/ewidencji oraz obserwatora) i mamy inny kontrakt/umowę między sobą.

Wierzę w to, że ludzie mają spory obszar mocnych stron i osobiście zachęcam szefów, aby dedykowali różne działania właśnie wzmacnianiu tych już posiadanych przez pracowników mocnych kompetencji. Dostrzegam w takim kierunku duży potencjał do generowania pozytywnej zmiany na poziomie indywidualnym i zespołu.

I jednocześnie rozumiem szefów, którzy patrzą z punktu widzenia "zajmijmy się tym, w czym moi ludzie są słabi". Takie podejście daje zazwyczaj bardziej spektakularne rezultaty - czasami tylko w statystykach, ale zawsze ;-)

Następna dyskusja:

Szanowni szkoleniowcy/trene...




Wyślij zaproszenie do