Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Przeczytałem jeszcze raz Twoją analizę i rozgraniczenie pomiędzy symulacją a grą (serious game). Takie rozgraniczenie jest dla mnie sensowne.
Używam słowa symulacja ze względu na to, że gra - może być odbierana jako infantylna zabawa trenera z uczestnikami szkolenia. (Na szkoleniach też słowo "gra" zastępuję określeniem "doświadczenie" albo "ćwiczenie")
To tak, aby się usprawiedliwić z używanej terminologii :-)
Wychodzi na to, że w dalszych postach będę musiał używać słów symulacja i GBL (game based learning) albo SG (serious game).

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Nie do końca się zgadzam z takim rozgraniczeniem między grą a symulacją. Wydaje mi się, że z każdej symulacji można zrobić grę, wprowadzając jakiś element konkurencji/rozgrywki. No ale chyba nie o terminologię nam tu chodzi :-). Muszę się przyznać, że zacząłem unikać słowa "gra" ze względu na konotację z zabawą. Czasami używam określenia "gra symulacyjna", ale najczęściej stosuję określenie "symulacja" (nawet nie "symulator").
Marcin L.

Marcin L. instructional
designer,
konsultant, trener

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Jacek Sypniewski:
(...)To o tyle ciekawe, że jak jakaś firma szkoleniowa rozwiąże ten problem w sposób praktyczny i skuteczny - wówczas w szybkim tempie może zebrać znaczną część rynku szkoleniowego - zwłaszcza tych klientów, którzy są wrażliwi na nowinki technologiczne i cenę. Bowiem rozbudowanie szkolenia o solidny element pracy "w domu" obetnie koszty wyjazdu, hotelu, nieobecności cały dzień itd. Czyli treści szkolenia można zwiększyć nie zwiększając ilości wyjazdowych dni szkoleniowych.

Obawiam się jednak, że sprawa jest nieco bardziej złożona. Takie podejście dla firmy szkoleniowej musiałoby oznaczać rezygnację z części dochodów (tym większej im większa liczna uczestników). Zatem z tej strony to się nie bardzo broni. Z drugiej z kolei - klient chce właśnie takie rozwiązanie - na dziś wydaje się, że w "świadomość rynku" jeszcze ten koncept nie dojrzał ("wie Pan, ale jednak wyjazd także ma swoje znaczenie..." - bo i ma, z czym nie próbuję dyskutować), choć oczywiście zdarzają się ciekawe odstępstwa od takie postawy, i oby coraz częściej. Osobiście liczę, że wszechobecny marketing kryzysu odegra tu swoją pozytywną rolę ;-)
Tak wygląda obietnica :-)
Z praktyki jak dotąd widzę, że elementy e-learningu nie dorastają do tej obietnicy. Gdyby jednak była to jakaś genialna symulacja - to być może to by się udało...

fakt, że nie jest łatwo o dobre (wartościowe, motywujące i zapadające w pamięć) szkolenia e-learningowe. Przyzwyczailiśmy klientów do tekstowych, liniowych kursów a'la PowerPoint... Ale nie sądzę, żebyśmy musieli przeskakiwać aż do "genialnych symulacji" ;-)
Dla mnie pozostaje jednak problemem jak za pomocą symulacji rozwijać umiejętności miękkie, a jednak krytyczne w pracy. To już temat na kolejne posty...

z przyjemnością ;-)

co do Virtual Leader - nie grałem, ale znam projekt od podszewki za sprawą lektury Clarka Aldrich'a, który kierował tym projektem, a potem fantastycznie opisał go w tej książce.

W naszej komunikacji stosujemy dwa określenia: symulacje szkoleniowe i games based learning zamiennie z grami biznesowymi.

Grzegorz - zgadzam się, że z większości (a może nawet wszystkich) symulacji można zrobić gry ;-) I pewnie stąd właśnie owo rozgraniczenie...
Nie chodzi o terminologię, tylko o podstawę zaangażowania (motywację) uczestnika. Czy wystarczy samo dążenie do opanowania poprawności w procesie, ze względu na wiążące się z nią (lub jej brakiem) konsekwencje, czy też trzeba ową motywację wywołać dodatkowymi narzędziami (punkty, poziomy itp). Choć "na koniec dnia" i tak jedno i drugie opiera się na jakieś formie rywalizacji...
Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach


co do Virtual Leader - nie grałem, ale znam projekt od podszewki za sprawą lektury Clarka Aldrich'a, który kierował tym projektem, a potem fantastycznie opisał go w tej książce.
Książka jest na rynku od 2004 roku a ja nic o niej nie wiedziałem. Jak na razie jest niedostępna na allegro ani na e-bay (chyba że w GB). Za to przeczytałem recenzje i mam do Ciebie pytanie: Clark Aldrich analizując tradycyjne sposoby szkoleń (w tym e-learning) zaznaczył, że wszystkie są nieskuteczne głównie z powodu sposou podejścia do tematu. Odróżnił, że curricula nauczania są modelowane w sposób liniowy (linear), podczas gdy rzeczywistość biznesowa jest otwarta (open ended). Sposobem na przezwyciężenie tej słabości programów szkoleniowych sa symulacje, które także przedstawiają świat w sposób otwarty oraz pozwalają na uzyskanie otwartych rezultatów. Czy możesz krótko wyjaśnić jak Clark Aldrich rozumie różnicę pomiędzy uczeniem linearnym a otwartym (linear vs open ended). Spotkałem się z takim rozróżnieniem w literaturze dotyczącej mapowania myśli, nie wiem jak to ma działać w rzeczywistości wirtualnej.
Nie spotkałem wyjaśnienia co to znaczy "open ended" w jego ujęciu i zapaliła mi sie lampka ostrzegawcza że musze dokładnie wiedzieć jak on to definiuje. (Otwartość jest terminem, który łatwo przechodzi w metaocenę - ("jesteś otwarty", "nie jesteś otwarty", "jesteście za mało otwarci żeby to zrobić, zrozumieć" itp
Jeżeli temat jest zbyt długi - potraktuj go swobodnie - ot po prostu jestem ciekaw, a minie pewnie z rok zanim sobie ściągnę tą książkę, albo ksero 2-3 rozdziałów...

O obiecanej krytyce w innych postach

>

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Przepraszam Jacek, że Ci wejdę w słowo, ale zastanawiałem się nad tą cienką linią demarkacyjną między symulacjami i grami, oraz nad tym, że z każdej symulacji można zrobić grę i doszedłem do wniosku, że umknęła nam chyba możliwość zastosowania symulacji jako swego rodzaju "piaskownica", w której można się pobawić i poeksperymentować. Może nawet ma to związek z pojęciem "open ended". Tym bardziej, że w branży gier RPG (Role Playing Games) coraz częściej pojawia się termin "sandbox games" oznaczający, w skrócie, grę o nieliniowej fabule, w której fabuła w większym stopniu zależy od poczynań gracza niż od jakiegoś scenariusza. Można przecież stworzyć symulację na potrzeby e-szkolenia dla kierowców, w której uczestnik kursu ustawiałby jedynie pewne parametry symulacji (masę pojazdu, napęd na przednią, lub tylną oś, prędkość początkową, szybkość reakcji kierowcy itp), a następnie uruchamiałby symulację i patrzył co się dzieje. Nie jest to w żadnym sensie gra, a pozwala lepiej unaocznić wpływ poszczególnych parametrów na zachowanie pojazdu.
Marcin L.

Marcin L. instructional
designer,
konsultant, trener

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

na razie tak na szybko:
Grzegorz Hołdys:
Przepraszam Jacek, że Ci wejdę w słowo, ale zastanawiałem się nad tą cienką linią demarkacyjną między symulacjami i grami, oraz nad tym, że z każdej symulacji można zrobić grę i doszedłem do wniosku, że umknęła nam chyba możliwość zastosowania symulacji jako swego rodzaju "piaskownica", w której można się pobawić i poeksperymentować. Może nawet ma to związek z pojęciem "open ended".

jesteś bardzo blisko ;)
(...) Można przecież stworzyć symulację na potrzeby e-szkolenia dla kierowców, w której uczestnik kursu ustawiałby jedynie pewne parametry symulacji (masę pojazdu, napęd na przednią, lub tylną oś, prędkość początkową, szybkość reakcji kierowcy itp), a następnie uruchamiałby symulację i patrzył co się dzieje. Nie jest to w żadnym sensie gra, a pozwala lepiej unaocznić wpływ poszczególnych parametrów na zachowanie pojazdu.

no tu ja bym miał nawet wątpliwości czy można mówić o symulacji?... To brzmi raczej jak prezentacja (owszem interaktywna), ale jeżeli rola uczestnika ma sprowadzić się do podania parametrów i obserwacji zjawiska, które w normalnych warunkach wymaga z jego strony bieżących akcji (operowanie gazem, hamulcem, biegami, kierownicą) to mało tu faktycznej symulacji (przynajmniej w znaczeniu treningowym, które zakładam jest przedmiotem dyskusji).

Jacek - wywołany do odpowiedzi przyznaję, że będę chciał się do niej nieco przygotować ;-) Książkę czytałem przeszło trzy lata temu, więc z przyjemnością do niej powrócę (w tej chwili kończę kolejną autorstwo Clarka "Learning by doing"). Zatem daj mi chwilę, a tymczasem polecam wizytę na jego blogu, gdzie także znajdziesz sporo jego przemyśleń. Jest dobry ;-)

cdn.

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Marcin Langer:
no tu ja bym miał nawet wątpliwości czy można mówić o symulacji?... To brzmi raczej jak prezentacja (owszem interaktywna), ale jeżeli rola uczestnika ma sprowadzić się do podania parametrów i obserwacji zjawiska, które w normalnych warunkach wymaga z jego strony bieżących akcji (operowanie gazem, hamulcem, biegami, kierownicą) to mało tu faktycznej symulacji (przynajmniej w znaczeniu treningowym, które zakładam jest przedmiotem dyskusji).

Ha! Wychodzi na to, że mówiąc o symulacjach, mamy na myśli dwie różne rzeczy :-). Ja mam na myśli program komputerowy, który przy pomocy odpowiednich algorytmów odtwarza zachowanie jakiegoś systemu (w czasie rzeczywistym, lub nie). Nie wymaga on bezpośredniej ingerencji człowieka. Ty mówisz o symulacjach w stylu ćwiczeń na poligonie, w których zaangażowanie człowieka/ludzi jest podstawą - bez tego nie ma symulacji. W tym wątku możemy faktycznie się skupić na tym drugim rozumieniu słowa "symulacja".
Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Zatem pierwsze pytanie:

W jaki sposób osoby korzystające z symulacji nad która pracujesz będą mogli uczyć się umiejętności przydatnych w realu? Innymi słowy na ile symulacja nie zmieni się w grę, w która będą grać coraz bardziej sprawnie, a mimo to niewiele się zmieni w ich relacjach z klientami zewnętrznymi i wewnętrznymi?
Z doświadczenia wiem, że najwięcej kłopotów przysparzają relacje wewnątrz firmy (kontakty i konflikty ze współpracownikami, opóźnione informacje, blokady komunikacyjne, zagrywki i animozje), a nie kontakty na zewnątrz firmy...
Jak więc symulacja, o której mowa zmieni sposób pracy "naszych" pracowników?

Życzę dobrych spostrzeżeń,

Jacek

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Na początku chciałbym zaznaczyć, że pomysł na grę symulacyjną, do której nawiązuje Jacek nie jest mój. Ja tu jestem tylko wykonawcą zlecenia ;-). Toteż mogę napisać jak ja widzę sens istnienia tego typu produktu. Nie mogę jednak wykluczyć, że mój klient widzi to trochę inaczej.

Według założeń, w grę mają grać kilkuosobowe zespoły. Każda osoba w zespole będzie odpowiadać za inny kawałek łańcucha wartości. I tak, jedna osoba będzie zarządzała procesem produkcji rolnej, druga przetwórstwem, trzecia transportem, a czwarta dystrybucją. Prawdopodobnie będzie jeszcze osoba od PRu i ktoś do zarządzania całym tym kramem (ale to już nie ode mnie zależy). Model gry będzie odwzorowywał najważniejsze aspekty funkcjonowania każdego z wyżej wymienionych ogniw łańcucha z dosyć dużą dokładnością. Np osoba nadzorująca produkcję rolną będzie musiała radzić sobie z rekrutacją i szkoleniem rolników, zakupem ziemi, zapewnianiem dostaw nawozów, pestycydów itp. Będzie też musiała reagować na sytuacje kryzysowe takie jak powodzie, inwazje szkodników, osuwanie się terenu w wyniku erozji. Model gry symuluje nie tylko plonowanie, ale także odpowiedź środowiska naturalnego na produkcję rolną, zatem osoba odpowiedzialna za ten odcinek, będzie musiała zrozumieć dynamikę systemu, którym zarządza, bo w przeciwnym razie nie będzie w stanie na dłuższą metę zapewnić odpowiedniego poziomu plonów. Każdy element łańcucha wartości w tej grze ma być odwzorowany na tyle złożonym modelem, że ogarnięcie go będzie wyzwaniem samo w sobie. Mam nadzieję, że dzięki temu gracze będą bardziej identyfikowali się ze swoją działką, uznając ją za skomplikowaną i wymagającą eksperckiej wiedzy (którą oni posiadają, a inni tego nie rozumieją i trywializują).

Działanie graczy w zespole będą silnie za sobą skorelowane, a przez to będą wymagały komunikacji (dobrze by było jakby owa komunikacja odbywała się wewnątrz gry, gdyż wtedy byłaby możliwość jej rejestrowania, ale nie wiem, czy uda się tak zrobić). Przetwórstwo nie będzie możliwe bez produkcji rolnej, a ta z kolei będzie uzależniona od logistyki (dostawy sprzętu i środków chemicznych). Dystrybucja będzie uzależniona od produkcji, przetwórstwa i logistyki. Z kolei PR, jeśli powstanie, będzie do pewnego stopnia związany z działaniami na całej długości łańcucha (w modelu gry mają być odwzorowane różne grupy nacisku: ekolodzy, organizacje międzynarodowe, media i opinia publiczna, a także konsumenci). Poza tym będzie też budżet firmy, który będzie musiał być dzielony między poszczególne działy.

Jedną z potencjalnych zalet gry może być możliwość rotacji graczy w ramach jednej grupy. Tzn rozgrywamy jedną grę w jakimś układzie. Potem dajemy każdej osobie z zespołu inną rolę i gramy jeszcze raz. W ten sposób każdy będzie mógł się przekonać jak wygląda praca na innym stanowisku co przynajmniej w teorii powinno poprawić wzajemne zrozumienie w zespole (czy tak naprawdę będzie, to się jeszcze zobaczy). Biorąc pod uwagę fakt, że gra ma być adresowana do firm z branży spożywczej, to można założyć, że lepsze zrozumienie w grze przełoży się na lepsze zrozumienie w realu (do dyskusji).

Oczywiście, z czasem symulacja zamieni się w grę, w którą zespoły będą grały coraz sprawniej, ale sądzę, że ta sprawność będzie procentować także w realu.

Pozdrawiam
Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Czołem,
Po pierwsze po Twoim opisie pomyslałem, że musiałbym przetestować tą symulację aby powiedzieć na jej temat coś więcej.

A teraz możliwa krytyka od strony przemądrzałego HRowca

- To ciekawe, że dzięki Pana symulacji nasi pracownicy będą mieli możliwość poznanie złożoność i specyfikę pracy poszczególnych elementów łańcucha dostaw. Ale czy jest Pan w stanie oddać w pełni złożoność pracy każdego działu?
- skąd Pan wie jak wygląda specyfika naszej branże? My pracujemy w zbożach, młynach i makaronach. Koledzy z innego działu handlują mąką piekarską z piekarniami a inni ze zbożami paszowymi. Jeszcze inni zajmują się przetwórstwem warzyw na soki, inni na mrożonki (czyli muszą jeszcze obliczyć chłodnie itd) Jak oni mogą znaleźć wspólną platformę porozumienia w oparciu o Pana symulację?
A na dodatek inni zajmują się przetwórstwem owoców na dżemy i wina, a jeszcze inni kontraktują ziemniaki i robią z nich chipsy. Inny dział zajmuje się specjalnymi odmianami ziemniaków na frytki, kupuje je, robi mrożone frytki i sprzedaje je tylko do fast foodów. Mamy z sieciami fast foodów osobny kontrakt i dbamy głównie o logistykę, żeby im dowieźć na frytki czas.
Trudno mi sobie wyobrazić, że wszyscy ci ludzie znajdą wspólne doświadczenie w oparciu o korzystanie z symulacji.
- na pewno dla części osób ta symulacja może być łatwiejsza ponieważ świetnie znają specyfikę rolników i np PR (pracował 2 lata w terenie kontraktując zbiory a potem przeszedł do PR) Co wtedy - jak jedni będą sobie świetnie radzić bo są do tego przygotowani a inni gorzej, bo całe życie zajmowali się logistyką?

- "Pana" symulacja opiera się na tym, że ludzie pracują zarządzając odpowiednim działem. Jak zespół może sprawdzić jak komuś idzie w trakcie symulacji aby móc odpowiednio wcześnie zareagować, zlokalizować szczególnie ryzykowne elementy procesu i wymyślić strategie minimalizowania ryzyka? Skoro osoba A zajmuje się rolnictwem, a osoba B transportem a osoba X musi koordynować wszystko i radzić sobie z ekologami? Jak mogą współpracować? Taki podział raczej sprzyja atomizacji zespołu i od razu pokazuje kto zawalił. To z jednej strony dobrze, ale nam nie chodzi o to, aby na treningu znajdować winnego wpadki, ale żeby ludzie nauczyli się identyfikować trudności i przeciwdziałać im zanim okażą się kosztowne.

Pozwoliłem sobie napisać - jak mógłby zachować się klient, który nie tyle ma ochotę kupić szkolenie, ale pochwalić się, że znajduje luki w najnowocześniejszych narzędziach szkoleniowych. Ale taka krytyka nie jest bezpodstawna - jak byś sobie z nią poradził?

Chętnie bym Ci pomógł, ale musiałbym mieć jakieś doświadczenie w tej symulacji, o której wspomniałeś...
Marcin L.

Marcin L. instructional
designer,
konsultant, trener

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

pochłonięty testowaniem nowego narzędzia, które nie długo prawdopodobnie ujrzy światło dzienne narobiłem sobie tu sporych zaległości...
Witam Was weekendowo zatem ;-)
Grzegorz Hołdys:

(...) Ty mówisz o symulacjach w stylu ćwiczeń na poligonie, w których zaangażowanie człowieka/ludzi jest podstawą - bez tego nie ma symulacji. W tym wątku możemy faktycznie się skupić na tym drugim rozumieniu słowa "symulacja".

dokładnie tak jak mówisz, zakładam, że rozmawiamy o rozwiązaniach umożliwiających lub ułatwiających prowadzenie ćwiczeń, w których uczestnik ma za zadanie postępować zgodnie z teorią/ procedurami/ modelem operacyjnym stanowiącym przedmiot szkolenia. Celem tak rozumianych symulacji jest zatem nauka przez działanie/ doświadczenie, nawet jeżeli owo doświadczenie zostaje sprowadzone do mentalnej projekcji rzeczywistych działań (czyli zamiast fizycznego naciskania pedału gazu muszę np. kliknąć na ów pedał narysowany na ekranie - ważne, aby program wymagał ode mnie pomyślenia, że to właśnie powinienem zrobić i umożliwił mi zademonstrowanie, że tak się stało). To prawdopodobnie nieco zawęża rozumienie pojęcia symulacja, choć zgadzam się, że program demonstrujący zjawisko także je symuluje.
Marcin L.

Marcin L. instructional
designer,
konsultant, trener

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Opis gry wzbudził moją ciekawość, ale i szereg pytań - Grzegorz, wrócę do niech pod koniec.
Co do przemyśleń "Klienta Jacka"...
Jacek Sypniewski:
(...)A teraz możliwa krytyka od strony przemądrzałego HRowca

od jakiegoś czasu zadaję sobie (i nie tylko) pytanie, czy o wdrożeniu w firmie programu szkoleniowego związanego/ opartego na grze/ grze symulacyjnej (o takiej tu mowa), nie należałoby rozmawiać z managerami odpowiedzialnymi za strategię biznesową firmy...
- To ciekawe, że dzięki Pana symulacji nasi pracownicy będą mieli możliwość poznanie złożoność i specyfikę pracy poszczególnych elementów łańcucha dostaw. Ale czy jest Pan w stanie oddać w pełni złożoność pracy każdego działu?

To bardzo dobre pytanie! Proszę powiedzieć, jakie zadania i zależności uważa Pan za kluczowe w każdym z omawianych działów - mające krytyczny wpływ na funkcjonowanie Waszej firmy na rynku?
- skąd Pan wie jak wygląda specyfika naszej branże? My pracujemy w zbożach, młynach i makaronach. Koledzy z innego działu handlują mąką piekarską z piekarniami a inni ze zbożami paszowymi. Jeszcze inni zajmują się przetwórstwem warzyw na soki, inni na mrożonki (czyli muszą jeszcze obliczyć chłodnie itd) Jak oni mogą znaleźć wspólną platformę porozumienia w oparciu o Pana symulację?
A na dodatek inni zajmują się przetwórstwem owoców na dżemy i wina, a jeszcze inni kontraktują ziemniaki i robią z nich chipsy. Inny dział zajmuje się specjalnymi odmianami ziemniaków na frytki, kupuje je, robi mrożone frytki i sprzedaje je tylko do fast foodów. Mamy z sieciami fast foodów osobny kontrakt i dbamy głównie o logistykę, żeby im dowieźć na frytki czas.
Trudno mi sobie wyobrazić, że wszyscy ci ludzie znajdą wspólne doświadczenie w oparciu o korzystanie z symulacji.

Oczywiście, że istnieje wiele różnic pomiędzy poszczególnymi obszarami produkcji. Każdy dział wypracowuje własne najlepsze praktyki, dążąc do realizacji swoich celów. Czy jednak cele poszczególnych działów realizują odmienne cele w strategi całej firmy?

Tak - proponuję szkolenia w odrębnych grupach ;-)
Nie - sprawdźmy, co łączy działania poszczególnych działów i jak to się ma do odpowiedzi na poprzednie pytanie oraz do założeń gry.
- na pewno dla części osób ta symulacja może być łatwiejsza ponieważ świetnie znają specyfikę rolników i np PR (pracował 2 lata w terenie kontraktując zbiory a potem przeszedł do PR) Co wtedy - jak jedni będą sobie świetnie radzić bo są do tego przygotowani a inni gorzej, bo całe życie zajmowali się logistyką?

Trudno wyobrazić sobie bardziej sprzyjającą sytuacje do realizacji tego rodzaju szkolenia. (podobnie zresztą, jak większości warsztatów, jakie z pewnością realizowaliście Państwo już nie jeden raz...)

- "Pana" symulacja opiera się na tym, że ludzie pracują zarządzając odpowiednim działem. Jak zespół może sprawdzić jak komuś idzie w trakcie symulacji aby móc odpowiednio wcześnie zareagować, zlokalizować szczególnie ryzykowne elementy procesu i wymyślić strategie minimalizowania ryzyka? Skoro osoba A zajmuje się rolnictwem, a osoba B transportem a osoba X musi koordynować wszystko i radzić sobie z ekologami? Jak mogą współpracować? Taki podział raczej sprzyja atomizacji zespołu i od razu pokazuje kto zawalił. To z jednej strony dobrze, ale nam nie chodzi o to, aby na treningu znajdować winnego wpadki, ale żeby ludzie nauczyli się identyfikować trudności i przeciwdziałać im zanim okażą się kosztowne.

No i tu już bez konkretnej odpowiedzi ze strony Grześka nie zaryzykuję, bo to i w pewnej mierze jedno z moich pytań, o których wspomniałem na początku. Otóż, czy w grze będzie określony lub można będzie określić cel, albo jasno zdefiniować kryteria wygranej (warunek konieczny dla istnienia gry). Czy też ma to być otwarta symulacja systemu/ dynamiki systemowej - w tym przypadku odpowiedzialność za powyższe przechodziłaby na trenera/ moderatora/ ewentualnie przełożonych uczestników szkolenia.

Poza tym: jakie są założenia dotyczące czasu rozgrywania tej gry? Jeżeli mówisz, że jednym z założeń jest postawienie uczestników przed wyzwaniem wynikającym ze złożoności systemu i mnogości informacji na jego temat, i jednocześnie, że zakłada się rotację uczestników, to brzmi to dla mnie groźnie (lub bardzo czasochłonnie).
I kolejna sprawa: kto faktycznie jest docelowym odbiorcą (czytaj uczestnikiem) tego programu? Przedstawione przez Ciebie założenia mogły by sugerować dość wysoki szczebel zarządczy uczestników - w tym kontekście również wpływ na relacje współpracy między klientami wew. (o których pisze Jacek) można rozpatrywać jedynie na tym poziomie, co prawdopodobnie nie rozwiązywałoby problemu.
Jeżeli zaś grono odbiorców miałoby być szersze i uwzględniać specjalistów, to sam zacząłbym mieć wątpliwości co do szkoleniowego charakteru tego narzędzia. Skłaniałbym się bardzie w kierunku funkcji edukacyjnej - czytaj ogólnorozwojowej (bardziej wpływanie na postawę/ świadomość niż kształtowanie konkretnych umiejętności).

Co Wy na to?
Może uda nam się zaprosić do dyskusji reprezentantów Działów HR/ Szkoleń?

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Marcin Langer:
(...)
Grzegorz Hołdys:

(...) Ty mówisz o symulacjach w stylu ćwiczeń na poligonie, w których zaangażowanie człowieka/ludzi jest podstawą - bez tego nie ma symulacji. W tym wątku możemy faktycznie się skupić na tym drugim rozumieniu słowa "symulacja".

dokładnie tak jak mówisz, zakładam, że rozmawiamy o rozwiązaniach umożliwiających lub ułatwiających prowadzenie ćwiczeń, w których uczestnik ma za zadanie postępować zgodnie z teorią/ procedurami/ modelem operacyjnym stanowiącym przedmiot szkolenia. (...)

OK, to w kwestii semantycznej mamy już jasność :-)

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

A teraz moja odpowiedź na krytykę HRowca:

Stopień szczegółowości symulacji zależy od potrzeb programu szkoleniowego (i od zasobności klienta). Przy czym, symulatory "szyte na miarę", odwzorowujące bardzo precyzyjnie określone środowisko i procesy, są w sposób oczywisty mniej uniwersalne i muszą się zmieniać wraz ze zmianami w firmie.

W idealnym przypadku, prace nad symulatorem zaczynają się od analizy środowiska, w którym funkcjonują pracownicy klienta. Nie chodzi tu tylko o organizację samej firmy, ale także o procesy zewnętrzne, które wpływają na działania poszczególnych pracowników. Tego typu analiza powinna się rozpocząć od swego rodzaju obserwacji uczestniczącej. Praktyka projektów IT (niesymulacyjnych) pokazuje, że klienci zamawiający różnego rodzaju aplikacje użytkowe nie są w stanie precyzyjnie opisać swoich potrzeb. Pomijają zbyt wiele elementów, które dla nich są oczywiste. Ten sam problem występuje przy tworzeniu symulacji. Toteż bardziej skuteczną metodą pozyskiwania informacji jest wysłanie grupy analityków do klienta, żeby Ci przez kilka tygodni obserwowali działanie pracowników i samej firmy. Jeśli firma wchodzi w interakcję z jakimś złożonym zewnętrznym systemem, np zajmuje się produkcją rolną, to najprawdopodobniej potrzebna będzie wizyta analityków u eksperta w danej dziedzinie.

To czy osoby zajmujące się różnymi działami produkcji znajdą płaszczyznę porozumienia w ramach symulacji zależy w dużym stopniu od tego, czy taka płaszczyzna istnieje w rzeczywistości. Jeśli organizacja firmy jest poprawnie odwzorowana w symulacji, to i komunikacja (w każdym razie ta oficjalna) będzie funkcjonować w symulacji podobnie do tego jak funkcjonuje w rzeczywistości.

Różnice w doświadczeniu uczestników symulacji nie mają większego znaczenia (co nie znaczy, że są bez znaczenia). Po pierwsze dlatego, że nawet jeśli uczestnicy podzieleni są na grupy, a każda grupa zarządza oddzielną firmą konkurującą z resztą firm - czyli symulacja ma postać gry symulacyjnej - to nawet wtedy sam element rozgrywki ma jedynie charakter mobilizujący/uatrakcyjniający. Po drugie, można po prostu przemieszać zespoły wewnętrznie tak, aby każda osoba w zespole zajmowała się tym odcinkiem produkcji, którym nie zajmuje się i nie zajmowała się w rzeczywistości. Dopiero jeśli ktoś pracował na wszystkich stanowiskach, to faktycznie będzie miał przewagę.
[W ostateczności o tym, czy zespoły będą wewnętrznie mieszane, czy nie decyduje cel szkolenia. Tak jak Marcin napisał, złożony model, wymagający czasu na ogarnięcie nie specjalnie będzie się nadawał na szkolenie twarde z założeniem, że każda osoba musi zagrać na każdym stanowisku. Element mieszania może mieć natomiast funkcję edukacyjną, ogólnorozwojową - pozwolić uczestnikom, którzy na co dzień zajmują określone pozycje w łańcuchu, zobaczyć jakie obowiązki spoczywają na ich kolegach i koleżankach pracujących na innych odcinkach. W przypadku tej konkretnej symulacji nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób będzie wykorzystywana na szkoleniach, bo nie ja o tym decyduję :-/]

Jeśli atomizacja występuje w danym przedsiębiorstwie w rzeczywistości, to wystąpi i w symulacji. Jeśli atomizacja jest niewykrytym problemem - czynnikiem ograniczającym możliwości rozwoju firmy, lub jej konkurencyjność na rynku - to symulacja powinna ten fakt unaocznić. Co więcej w symulacji można przećwiczyć różne scenariusze, także takie, które jeszcze nigdy w historii danej firmy nie miały miejsca, ale są prawdopodobne. W ten sposób można sprawdzić wytrzymałość organizacji na wstrząsy typu globalny kryzys, powódź, susza, epidemia szkodników, drastyczny wzrost cen paliw, ostre regulacje unijne dotyczące produkcji żywności itp. Symulacje pozwalają zespołom doświadczyć potencjalnie destruktywnych dla ich firmy zjawisk w środowisku wirtualnym, w którym nie dość, że porażka nie niesie za sobą konsekwencji finansowych, ale co więcej można przećwiczyć ten sam scenariusz wiele razy i wypracować najlepszy model działania.
[Ten aspekt symulacji komputerowych przemawiać będzie pewnie bardziej do strategów niż HRowców, gdyż tu już nie chodzi o szkolenie, a o analizę struktury i funkcjonowania przedsiębiorstwa. Nie zmienia to jednak faktu, że taka wirtualna firma osadzona w wirtualnym świecie może służyć zarówno do szkoleń jak i do analizy, co zwiększa użyteczność symulacji jako narzędzia]

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Temat jakby zdechł, a mi wpadła w ręce ciekawa informacja. W trzecim kwartale zostanie najprawdopodobniej złożony wniosek o dofinansowanie z funduszy unijnych (POIG 8.1) dla usługi internetowej, działającej w oparciu o model SaaS (Software as a Service), która będzie swego rodzaju hostingiem dla szkoleniowych/edukacyjnych symulacji komputerowych. Głównym "targetem" tej usługi mają być uczelnie, ale nie jest wykluczone, że grono potencjalnych użytkowników zostanie rozszerzone o firmy szkoleniowe, działy HR i wszelkie inne byty, które chcą wykorzystywać w swojej działalności symulacje komputerowe do celów edukacyjnych, bądź szkoleniowych. Mam nadzieję zaangażować swoją osobę w ten projekt, więc jeśli będzie zainteresowanie tematem, to mogę przekazywać informacje o postępach albo poszczególnym osobom na priva, albo na forum.

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Proszę przekazuj informacje. To, czym się zajmujesz ma ogrony potencjał. Zajmuję się szkoleniami od kilkunastu lat i zawsze obserwuję, że gry, zabawy, symulacje najbardziej cieszą uczestników. Ćwiczenia, w których uczestnicy mogą być aktywni, zapadają w pamięć, bo uczą przez emocje. Chętnie zaangażowałabym się w taki projekt, jeśli w czymś można byłoby pomóc.

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Lilianna Marciniak:
(...)

Będę donosił o postępach :-). Może nawet powstanie oddzielny wątek na "doniesienia z frontu robót". Zobaczymy. Na razie trwa przygotowywanie wniosku.
Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Dzięki za odpowiedź, znalazłem w niej dwa elementy, do których chciałbym się odnieść. O żadnym z nich nie myślałem w ten sposób - dopiero po przeczytaniu odpowiedzi otwarły mi sie oczy na sprawy dość oczywiste.
Po pierwsze rzeczywiście - często klienci nie potrafią określić swoich wymagań co do systemu IT i ta sama przypadłość dotyczy danych do symulacji. Sam przypomianm sobie dwa przypadki kiedy obserwowałem zbieranie danych do jakiegoś systemu w firmach w których pracowałem.
Zastanawiam się czy możliwością ominięcia tego problemu nie jest wykorzystanie implementacji zintegrowanych systemów do firmy (SAP, JDE) Oni wprowadzając system do firmy moga to też łatwo odzwierciedlić w symulacji (tak myślę). Pytanie czy specjalista SAP albo innego systemu może stac się współtwórcą symulacji?
Byc może biznes czeka na kogoś kto wymyśli jakiś zgrabny program, który w oparciu o wprowadzony i działający SAP będzie mógł automatycznie stworzyć symulację procesów w organizacji - charakterystyczną tylko dla niej...

Drugim odkryciem jest fakt, że symulacja pozwala na badanie odporności organizacji na wstrząsy. Może też być wykorzystywana do diagnozę efektów nieprawidłowych działań poszczególnych składowych systemu, które czasem mogą byc ukryte. (Np spadają zyski ze sprzedaży więc szef ciśnie sprzedawców. Ale okazuje się, że na każde trzy zapytania od klienta firma obsługuje dobrze tylko 2. Więc gdzie są rezerwy wzrostu zysków? Magazyn i logistyka nie ma interesu w podnoszeniu sprzedaży bo dla nich to dodatkowa robota, więc nie kwalifikuje zapytań od klientów, które np maja niewielkie błedy itd)

A teraz musze pomyśleć nad kolejnymi zarzutami wobec symulacji :-)
Miłego dnia,

Jacek

konto usunięte

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

Niestety nie potrafię powiedzieć na ile zaimplementowanie SAPa pomogłoby w tworzeniu symulacji, gdyż nie znam tego systemu, oraz procesu jego implementacji, na tyle dobrze. Na pewno każda dokładna analiza funkcjonowania firmy byłaby przydatna. Tym niemniej chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że symulacja powinna opisywać także czynniki zewnętrzne, a SAP raczej skupia się na czynnikach wewnętrznych. Nie jest jednak wykluczone, że kiedyś powstanie moduł do SAPa, który będzie pozwalał na symulacje.

A tak poza tym, to znalazłem dzisiaj ciekawy wywiad z dwójką naukowców/inżynierów pracujących dla amerykańskiej armii nad "Serious Games". Polecam: http://www.gamespot.com/news/6136900.html
Jacek Sypniewski

Jacek Sypniewski trener, Piekny Umysł

Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach

To o SAP było swobodną improwizacją - ja sam tez nie jestem ekspertem od SAP. pomyślałem sobie, że zintegrowany system dokładnie mapuje to co się wewnątrz organizacji dzieje - więc jeden z dużych obszarów trudności tworzenia symulacji mógłby w ten sposób zostać opisany. Tworzenie aspektów zewnętrznych funkcjonowania organizacji mogłoby być pewnym aspektem know-how firmy tworzącej symulacje. Ale powiadam - to raczej swobodne improwizacje na temat.
Ciągle myślę o kolejnych trudnościach :-)



Wyślij zaproszenie do