Temat: Zastosowanie symulacji komputerowych w szkoleniach
A teraz moja odpowiedź na krytykę HRowca:
Stopień szczegółowości symulacji zależy od potrzeb programu szkoleniowego (i od zasobności klienta). Przy czym, symulatory "szyte na miarę", odwzorowujące bardzo precyzyjnie określone środowisko i procesy, są w sposób oczywisty mniej uniwersalne i muszą się zmieniać wraz ze zmianami w firmie.
W idealnym przypadku, prace nad symulatorem zaczynają się od analizy środowiska, w którym funkcjonują pracownicy klienta. Nie chodzi tu tylko o organizację samej firmy, ale także o procesy zewnętrzne, które wpływają na działania poszczególnych pracowników. Tego typu analiza powinna się rozpocząć od swego rodzaju obserwacji uczestniczącej. Praktyka projektów IT (niesymulacyjnych) pokazuje, że klienci zamawiający różnego rodzaju aplikacje użytkowe nie są w stanie precyzyjnie opisać swoich potrzeb. Pomijają zbyt wiele elementów, które dla nich są oczywiste. Ten sam problem występuje przy tworzeniu symulacji. Toteż bardziej skuteczną metodą pozyskiwania informacji jest wysłanie grupy analityków do klienta, żeby Ci przez kilka tygodni obserwowali działanie pracowników i samej firmy. Jeśli firma wchodzi w interakcję z jakimś złożonym zewnętrznym systemem, np zajmuje się produkcją rolną, to najprawdopodobniej potrzebna będzie wizyta analityków u eksperta w danej dziedzinie.
To czy osoby zajmujące się różnymi działami produkcji znajdą płaszczyznę porozumienia w ramach symulacji zależy w dużym stopniu od tego, czy taka płaszczyzna istnieje w rzeczywistości. Jeśli organizacja firmy jest poprawnie odwzorowana w symulacji, to i komunikacja (w każdym razie ta oficjalna) będzie funkcjonować w symulacji podobnie do tego jak funkcjonuje w rzeczywistości.
Różnice w doświadczeniu uczestników symulacji nie mają większego znaczenia (co nie znaczy, że są bez znaczenia). Po pierwsze dlatego, że nawet jeśli uczestnicy podzieleni są na grupy, a każda grupa zarządza oddzielną firmą konkurującą z resztą firm - czyli symulacja ma postać gry symulacyjnej - to nawet wtedy sam element rozgrywki ma jedynie charakter mobilizujący/uatrakcyjniający. Po drugie, można po prostu przemieszać zespoły wewnętrznie tak, aby każda osoba w zespole zajmowała się tym odcinkiem produkcji, którym nie zajmuje się i nie zajmowała się w rzeczywistości. Dopiero jeśli ktoś pracował na wszystkich stanowiskach, to faktycznie będzie miał przewagę.
[W ostateczności o tym, czy zespoły będą wewnętrznie mieszane, czy nie decyduje cel szkolenia. Tak jak Marcin napisał, złożony model, wymagający czasu na ogarnięcie nie specjalnie będzie się nadawał na szkolenie twarde z założeniem, że każda osoba musi zagrać na każdym stanowisku. Element mieszania może mieć natomiast funkcję edukacyjną, ogólnorozwojową - pozwolić uczestnikom, którzy na co dzień zajmują określone pozycje w łańcuchu, zobaczyć jakie obowiązki spoczywają na ich kolegach i koleżankach pracujących na innych odcinkach. W przypadku tej konkretnej symulacji nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób będzie wykorzystywana na szkoleniach, bo nie ja o tym decyduję :-/]
Jeśli atomizacja występuje w danym przedsiębiorstwie w rzeczywistości, to wystąpi i w symulacji. Jeśli atomizacja jest niewykrytym problemem - czynnikiem ograniczającym możliwości rozwoju firmy, lub jej konkurencyjność na rynku - to symulacja powinna ten fakt unaocznić. Co więcej w symulacji można przećwiczyć różne scenariusze, także takie, które jeszcze nigdy w historii danej firmy nie miały miejsca, ale są prawdopodobne. W ten sposób można sprawdzić wytrzymałość organizacji na wstrząsy typu globalny kryzys, powódź, susza, epidemia szkodników, drastyczny wzrost cen paliw, ostre regulacje unijne dotyczące produkcji żywności itp. Symulacje pozwalają zespołom doświadczyć potencjalnie destruktywnych dla ich firmy zjawisk w środowisku wirtualnym, w którym nie dość, że porażka nie niesie za sobą konsekwencji finansowych, ale co więcej można przećwiczyć ten sam scenariusz wiele razy i wypracować najlepszy model działania.
[Ten aspekt symulacji komputerowych przemawiać będzie pewnie bardziej do strategów niż HRowców, gdyż tu już nie chodzi o szkolenie, a o analizę struktury i funkcjonowania przedsiębiorstwa. Nie zmienia to jednak faktu, że taka wirtualna firma osadzona w wirtualnym świecie może służyć zarówno do szkoleń jak i do analizy, co zwiększa użyteczność symulacji jako narzędzia]