Temat: Wara od moich klocków!
Przemysław Lisek:
Maćku, ale Ty myślisz (i chwała Ci za taką postawę) przez pryzmat dostarczenia klientowi (odbiorcy szkolenia) jak najlepszej informacji.
Obrigado :)
A teraz zerknij przez pryzmat owego sprzedawcy. Nie ma z Tobą innego związku, jak tylko potencjalny kontrakt, jeśli klient kupi szkolenie. Wie, że jesteś free lancerem i oprócz przyjmowania zleceń od firm "szkoleniowych" (nie przypadkiem ten cudzysłów) sam pozyskujesz klientów. Przecież on sie zwyczajnie boi, że mu skubniesz klienta. Sprzedaca żyje z prowizji.
Przecież, gdybym chciał - zrobiłbym to tysiąc razy. Choćby dzisiaj. Właśnie skończyłem szkolenie. Cholernie trudne szkolenie, w trudnym dla szkolonej firmy momencie. Po szkoleniu - pogaducha z Dyr. Personalną. Namówiłem ją na szkolenie z zarządzania zmianą. KTO lub CO, jeśli to ja jestem autorytetem, ja prowadziłem zajęcia, do mnie mają zaufanie, ode mnie oczekują feedbacku, mnie pytają, co robić dalej, u mnie poszukują potwierdzenia skuteczności swoich praktyk, może mi zabronić przejąć klienta?
Oczywiście - jest taki ktoś /coś takiego i ten ktoś/coś to nie lojalka, tylko zasady zdrowej współpracy, w jakie wierzę. Jedenaste przykazanie: nie kradnie się klientów.
Poza nimi - uważam, że trener może skubnąć klienta w każdej chwili, choćby z tego względu, że mało która firma na szkolenie wysyła dodatkowego człowieka, który ma pilnować trenera.
Owszem, są ludzie nieuczciwi i takich w swoich zespołach trenerskich też miałem.
Są też tacy (ja do nich, nie chwaląc się, należę), że dzwonią do firmy szkoleniową, z którą nie mieli kontaktu od dwóch lat i informują, że odezwał się daaaawny klient, dla którego, za pośrednictwem tej firmy było robione szkolenie, więc proszę o w miarę szybkie ubranie moich ustaleń z klientem w szablon oferty i wysłanie jej do klienta. Mina ludzi z firmy szkoleniowej - bezcenna.
Myślę, że współpraca pomiędzy firmą szkoleniową a trenerem nie może obejść się bez zaufania. Bo to zaufanie pozwala otwarcie mówić o stawkach (i ich wysokości vs cena szkolenia vs akceptowana przez klienta), o kształcie oferty (co w niej zamieścić) o analizie potrzeb, o dalszej, długofalowej współpracy z klientem.
Jak ktoś chce coś ukraść, lojalka mu nie przeszkodzi. A jak ktoś ufa - nie pamięta o lojalce. Mam jeszcze lojalkę z jedną firmą. Bardzo się jednak zdziwili, gdy przyprowadziłem im klienta, który po roku się odezwał. "Lojalka? Jaka lojalka? Maciek, daj znać, co z klientem ustaliłeś" - wot esencja idealnej dla mnie współpracy :)
Pozdrawiam