konto usunięte

Temat: Wara od moich klocków!

Pytanie dotyczy sprzedaży szkoleń przez firmy szkoleniowe współpracujące z trenerami zewnętrznymi. Właściwie: chodzi o to, jak powinna wyglądać współpraca pomiędzy firmą a trenerem zewnętrznym?

Pytam, bo czasem napotykam na mur pt. "wara od moich klocków!". Ten mur można opisać tak: "Ty trenerze dostarczasz program i materiały a ja - sprzedawca - sprzedaję. To, jak wygląda moja oferta, jaką ją przedstawię klientowi, co mu powiem na dzień dobry to moje klocki i tylko ja się tym zajmuję".

Ma to sens Waszym zdaniem? Onegdaj, gdy sprzedawałem szkolenia, wsparcie starszych, mądrzejszych, znających specyfikę banków, FMCG, produkcji trenerów było dla mnie nieocenione. Wizyty u klienta w tandemie (trener i ja) - bezcenne. I - czasem lepiej, czasem gorzej, lecz szkolenia się sprzedawały.

Dziś większość szkoleń, jakie opracowuję dla firm silnie rozgraniczających zadania trenera i sprzedawca, trafia w próżnię. Opracowuję program i nic więcej się nie dzieje.

To tak to jest? Jaka powinna być właściwa współpraca trenera ze sprzedawcą? Mam silne przekonanie, że mój wariant jest lepszy. Mam rację?

Pozdrawiam
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Wara od moich klocków!

Maćku, ale Ty myślisz (i chwała Ci za taką postawę) przez pryzmat dostarczenia klientowi (odbiorcy szkolenia) jak najlepszej informacji.

A teraz zerknij przez pryzmat owego sprzedawcy. Nie ma z Tobą innego związku, jak tylko potencjalny kontrakt, jeśli klient kupi szkolenie. Wie, że jesteś free lancerem i oprócz przyjmowania zleceń od firm "szkoleniowych" (nie przypadkiem ten cudzysłów) sam pozyskujesz klientów. Przecież on sie zwyczajnie boi, że mu skubniesz klienta. Sprzedaca żyje z prowizji.

Model, który Ty pokazujesz sprawdza się, jesli sprzedawca i trener są z tej samej firmy lub przynamniej trener jest związany z firmą jakąś lojalką.
Piotr S.

Piotr S. renesansowa dusza

Temat: Wara od moich klocków!

a jak jest ze sprzedażą "czegokolwiek"?

patrząc od strony nabywcy:
kupując perfumy albo bierzesz znaną i sprawdzoną markę albo wąchasz (i nieważne, czy sklep jest na lotnisku, czy w pobliskiej galerii handlowej);
kupując płytę z muzyką posiłkujesz się opiniami znajomych, ściągasz z netu kilka piosenek albo odsłuchujesz w sklepie;

tak samo kupując szkolenie nie chcesz kupować kota w worku - żeby się nie okazało, że kupiłeś kanarka ;) i albo masz kontakt z trenerem i widzisz, czego sie możesz spodziewać, albo musi on mieć super referencje (i bynajmniej nie o listę klientów mi chodzi, ale ichniejsze opinie)

zresztą imho dobra firma umożliwi kontakt z trenerem przed podpisaniem czegokolwiek...
inaczej można to porównać do sprzedaży przez net - tylko w przypadku "przedmiotów" towar można zwrócić jako niespełniający oczekiwań/niezgodny z opisem (lub tak po prostu), ciężko jest zwrócić odbyte szkolenie :/

a tekst typu: "To, jak wygląda moja oferta, jaką ją przedstawię klientowi, co mu powiem na dzień dobry to moje klocki i tylko ja się tym zajmuję" dla mnie skreśla "znajomość" (w ogóle czy jakikolwiek wytwórca pozwala na "wszystko" swoim sprzedawcom? chyba, że jest to jednorazowa akcja, to faktycznie można naopowiadać co się chce)...

Pozdrawiam
P.

konto usunięte

Temat: Wara od moich klocków!

Przemysław Lisek:
Maćku, ale Ty myślisz (i chwała Ci za taką postawę) przez pryzmat dostarczenia klientowi (odbiorcy szkolenia) jak najlepszej informacji.
Obrigado :)
A teraz zerknij przez pryzmat owego sprzedawcy. Nie ma z Tobą innego związku, jak tylko potencjalny kontrakt, jeśli klient kupi szkolenie. Wie, że jesteś free lancerem i oprócz przyjmowania zleceń od firm "szkoleniowych" (nie przypadkiem ten cudzysłów) sam pozyskujesz klientów. Przecież on sie zwyczajnie boi, że mu skubniesz klienta. Sprzedaca żyje z prowizji.
Przecież, gdybym chciał - zrobiłbym to tysiąc razy. Choćby dzisiaj. Właśnie skończyłem szkolenie. Cholernie trudne szkolenie, w trudnym dla szkolonej firmy momencie. Po szkoleniu - pogaducha z Dyr. Personalną. Namówiłem ją na szkolenie z zarządzania zmianą. KTO lub CO, jeśli to ja jestem autorytetem, ja prowadziłem zajęcia, do mnie mają zaufanie, ode mnie oczekują feedbacku, mnie pytają, co robić dalej, u mnie poszukują potwierdzenia skuteczności swoich praktyk, może mi zabronić przejąć klienta?

Oczywiście - jest taki ktoś /coś takiego i ten ktoś/coś to nie lojalka, tylko zasady zdrowej współpracy, w jakie wierzę. Jedenaste przykazanie: nie kradnie się klientów.

Poza nimi - uważam, że trener może skubnąć klienta w każdej chwili, choćby z tego względu, że mało która firma na szkolenie wysyła dodatkowego człowieka, który ma pilnować trenera.

Owszem, są ludzie nieuczciwi i takich w swoich zespołach trenerskich też miałem.

Są też tacy (ja do nich, nie chwaląc się, należę), że dzwonią do firmy szkoleniową, z którą nie mieli kontaktu od dwóch lat i informują, że odezwał się daaaawny klient, dla którego, za pośrednictwem tej firmy było robione szkolenie, więc proszę o w miarę szybkie ubranie moich ustaleń z klientem w szablon oferty i wysłanie jej do klienta. Mina ludzi z firmy szkoleniowej - bezcenna.

Myślę, że współpraca pomiędzy firmą szkoleniową a trenerem nie może obejść się bez zaufania. Bo to zaufanie pozwala otwarcie mówić o stawkach (i ich wysokości vs cena szkolenia vs akceptowana przez klienta), o kształcie oferty (co w niej zamieścić) o analizie potrzeb, o dalszej, długofalowej współpracy z klientem.

Jak ktoś chce coś ukraść, lojalka mu nie przeszkodzi. A jak ktoś ufa - nie pamięta o lojalce. Mam jeszcze lojalkę z jedną firmą. Bardzo się jednak zdziwili, gdy przyprowadziłem im klienta, który po roku się odezwał. "Lojalka? Jaka lojalka? Maciek, daj znać, co z klientem ustaliłeś" - wot esencja idealnej dla mnie współpracy :)

Pozdrawiam
Tomasz Wudarzewski

Tomasz Wudarzewski Logintrade Sp. z
o.o.

Temat: Wara od moich klocków!

Wspomniałeś o trenerach zewnętrznych. Jest duże ryzyko angażowania ich w projekty sprzedażowe. Jeśli poznają kontakty handlowe to mogą przejąć szkolenie.

Patrząc dalej analiza potrzeb szkoleniowych to proces, który jest składową samej oferty i nie powinien się odbywać (przynajmniej w pogłębiony sposób) na etapie handlowym. Chyba, że firma szkoleniowa daje go gratis :)

Więc na etapie handlowym potrzebny jest RAMOWY program szkolenia, metodyka pracy, referencje, warunki handlowe - a tu sprzedawca poradzi sobie bardzo dobrze.

Cała maszynka analityczne (gdzie potrzebny jest trener) uruchamiana jest później. Po decyzji GO.

Identyczne problemy występują w innych branżach np. IT, reklama itp.

Zasoby wykonawcze powinny zająć się procesem produkcji, a zasoby handlowe procesem pozyskiwania zleceń.

Problemem w naszej branży jest czasami nierozróżnianie etapu handlowego i etapu badania analizy potrzeb szkoleniowych.

Oczywiście team trener i sprzedawca będą mięli większą efektywność. Tylko powstaje pytanie - co to za trener, który ma czas na wycieczki po klientach :) wiem, wiem można się wtedy dużo nauczyć .... ale ..... :)
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Wara od moich klocków!

Tomasz Wudarzewski:
Tylko powstaje pytanie - co to za trener, który ma czas na wycieczki po klientach :) wiem, wiem można się wtedy dużo nauczyć .... ale ..... :)
Z drugiej strony - co to za trener, jak tylko szkoli? ;)
Tomasz Wudarzewski

Tomasz Wudarzewski Logintrade Sp. z
o.o.

Temat: Wara od moich klocków!

Wiem, wiem Przemku :)

Ale to już zupełnie inny wątek :)

Trudno jest pracować w praktyce i jednocześnie szkolić.

Z jednej strony masz doświadczenie, ale nie masz czasu na przygotowanie sesji i mniej szkolisz - efekt: jesteś słabszym szkoleniowcem. Jest ogromna różnica między trenerami prowadzącymi szkolenia 3-4 razy w miesiącu, a szkoleniowcami mającymi szkolenia prawie dzień w dzień (nie zawsze ogromna, ale często :)).

Z drugiej strony - masz czas na przygotowanie sesji szkoleniowych, ale nie praktykujesz.

Kolejny wariant:

praca 7 dni w tygodniu, po 30-40 godz. w pracy tygodniowo(praktyka) + opracowanie sesji szkoleniowej + prowadzenie.

Ewentualnie nabierasz duże doświadczenie i odchodzisz do szkoleń. Pozostaje jednak problem aktualizacji doświadczenia.Tomasz Wudarzewski edytował(a) ten post dnia 07.02.08 o godzinie 19:54
Tomasz Piotr Sidewicz

Tomasz Piotr Sidewicz Ponad 20 lat
doświadczeń w handlu
w tym 14 w handlu
zagra...

Temat: Wara od moich klocków!

Tomasz Wudarzewski:
Wiem, wiem Przemku :)

Ale to już zupełnie inny wątek :)

Trudno jest pracować w praktyce i jednocześnie szkolić.

Powiem moje zdanie. Przy wąskiej specjalizacji jest możliwość połączenia jednego z drugim.

Dużo szkolę - ale też dużo praktykuję. Praktyka wynika ze sprzedaży szkoleń - czasami tych pojedynczych, czasami całych pakietów.

Rozmowa z menedżerami w dużych firmach (min 500 osób), których trzeba do siebie przekonać, trzeba wzbudzić zaufanie, trzeba pokazać praktyczne umiejętności bo ci ludzie obracając w miesiącu kilkunastoma milionami w swoich budżetach łatwo sobie kitu nie dadzą wcisnąć - taka rozmowa zakończona sukcesem to niesamowity warsztat - bo taka rozmowa to sprzedaż. Nie wiem jak inni trenerzy ale ja takich rozmów mam kilka w miesiącu.

Dobry trener potrafi wygenerować w jednym miesiącu większą sprzedaż niż niejedna firma szkoleniowa w półroczu.

Dobry trener kiedy sam sprzedaje szkolenie ma z tego szkolenia prowizję plus wynagrodzenie za szkolenie. Dlatego uważam, że jeżdżenie na spotkania z przedstawicielem firmy szkoleniowej to porażka.

Na spotkaniu powinien być albo trener albo sprzedawca! A wtedy wszystko jest jasne a jasne sytuacje tworzą przyjaciół w biznesie

Powodzenia

TPS

konto usunięte

Temat: Wara od moich klocków!

Tomasz Wudarzewski:
Jest ogromna różnica między trenerami prowadzącymi szkolenia 3-4 razy w miesiącu, a szkoleniowcami mającymi szkolenia prawie dzień w dzień (nie zawsze ogromna, ale często :)).
Tomku, zaryzykuję stwierdzenie, że ci trenerzy, którzy szkolą prawie dzień w dzień to trenerzy słabi. Ludzki umysł i psychika ma jakąś ograniczoną pojemność i musi się regenerować. Przy takim trybie pracy, trener nie ma szans się regenerować.

Wiem o czym piszę, bo sam pod koniec półrocznej jazdy bez trzymanki szkoleń dzień w dzień (czasem przez 2 - 3 tygodnie bez dnia przerwy) zastanawiałem się czy w łeb sobie strzelić czy zafundować lobotomię.

Raz w życiu zapaliłem papierosa w sali szkoleniowej. To był właśnie koniec tej półrocznej orki. Ogłosiłem przerwę, usiadłem i zajarałem, ze zdziwieniem łowiąc spojrzenia uczestników. Co robię, dotarło do mnie dopiero po kilku głębszych machach.

Trener, który szkoli dzień w dzień to kiepski trener.

Pozdrawiam
B R.

B R. Trener

Temat: Wara od moich klocków!

Zgadzam się całkowicie. W zeszłym roku brałam udział w projekcie, który wymagał ode mnie wyjazdu w niedzielę (często 600 km w jedną stronę) zajęcia warsztatowe od poniedziałku do czwartku włącznie. Kiedy przyjeżdżałam w piątek do domu-nie poznawałam gdzie mieszkam (co akurat nie było trudne bo w między czasie się przeprowadziłam;)) Co tydzień od nowa w innym miejscu. Gdyby nie entuzjazm uczestniczek pewnie nie widziałabym na oczy. Dziękuje Wam za tą energię moje "Kobiety Biznesu". Po 2 miesiącach "przestoju w interesie" znowu mam zapał i nowe pomysły aby BYĆ TRENEREM a nie prowadzącym bez ochoty do życia;) Pozdrawiam
Tomasz Wudarzewski

Tomasz Wudarzewski Logintrade Sp. z
o.o.

Temat: Wara od moich klocków!

Ale Pan Maciek dosłowny :) Chodziło mi, że często prowadzą szkolenia :)

Ja po wakacjach (wtedy mnie szkolę) jestem w wyraźnie słabszej formie i potrzebuje z 2-3 setów aby się rozruszać.
Przemysław Lisek

Przemysław Lisek Trener i konsultant
zarządzania
projektami

Temat: Wara od moich klocków!

Tomku, a czemu tak od razu polaryzujesz?
A co powiesz na trenera szkolącego właśnie 3-5 razy w miesiącu (moim zdaniem więcej oznacza kompletne wypranie emocjonalne i klepanie tematów sztampowo) oraz połączenie tego z uczestniczeniem w praktyce - wizyty u klientów, projekty.
Trener, który TYLKO szkoli z czasem odchodzi od realiów i zaczyna akamdemizować. Zaczyna się bardziej koncentrować na formie (w tym jest przecież coraz lepszy) a mniej na treści.
Zgadzam się natomiast, że dłuższa przerwa (np wakacje) powoduje, że potem trzeba znów nabierać właściwego tempa.
Na prywatny uzytek uważam, że optymalną ilością jest 10-14 dni szkoleniowych w miesiącu

konto usunięte

Temat: Wara od moich klocków!

Tomasz Wudarzewski:
Ale Pan Maciek dosłowny :) Chodziło mi, że często prowadzą szkolenia :)
No sam Pan napisał Panie Tomku ;-), że prawie dzień w dzień.
Ja po wakacjach (wtedy mnie szkolę) jestem w wyraźnie słabszej formie i potrzebuje z 2-3 setów aby się rozruszać.
Ja też tak mam, ale zwykle pierwsze szkolenie jest w stanie mnie rozruszać. Poczucie ogólnego "niechcenia" to już osobna historia, ale to poczucie wywołuje u mnie zarówno urlop jak i przemęczenie szkoleniami.
Przemysław Lisek:
Trener, który TYLKO szkoli z czasem odchodzi od realiów i zaczyna akamdemizować. Zaczyna się bardziej koncentrować na formie (w tym jest przecież coraz lepszy) a mniej na treści.
W pełni się zgadzam.

Pozdrawiam :)Maciek Sobczyk edytował(a) ten post dnia 10.02.08 o godzinie 23:30
Tomasz Wudarzewski

Tomasz Wudarzewski Logintrade Sp. z
o.o.

Temat: Wara od moich klocków!

Też się zgadzam :)

Następna dyskusja:

gra szkoleniowa - budowanie...




Wyślij zaproszenie do