Temat: Trenerzy BIZNESU o wolnym rynku - prośba o komentarz
Dominik Sznajder:
Janusz K.:
To jak - oszukiwanie klientów i fałszowanie towaru może być wyeliminowane z wolnego rynku przez jego niewidzialną rękę, czy nie?
oczywiście że nie.
(...)
_____________________________
Bardzo dziękuję za tę wypowiedź. Prosta odpowiedź na proste pytanie. Co ważniejsze, odpowiedź bardzo trafna.
Oczywiście, że
niewidzialna ręka rynku nie wyeliminuje oszukiwania klientów i fałszowania towaru, bo nie po to
niewidzialna ręka rynku jest.
Ona jest po to, żeby z rynku usuwać podmioty
najgorzej sobie radzące.
Używam tego terminu, bo niektórzy wypadający będą najmniej wydajni, inni najmniej zasobni, jeszcze inni staną się ofiarą polowania.
Przegrać może podmiot najbardziej wartościowy pod względem jakości wyrobów - bo
rynek jest wobec potrzeb klienta zupełnie obojętny: klient ma sobie radzić sam.
Kiedy będzie chciał - zupełnie wolnorynkowo - sprzymierzyć się z innymi klientami, żeby powojować o swoje (jakaś federacja konsumentów, prawa konsumenta, gwarancje, reklamacje etc.), to wtedy trzeba na niego naskoczyć, że chce wprowadzić komunę i Stalina, a może nawet gułagi. Klient ma się mierzyć jeden na jeden w starciu z Carrefourem, Metro czy innym konglomeratem handlowym albo producenckim.
Janusz, czy uważasz, że łatwiej będzie Ci przekonać do swoich poglądów jak zmienisz tło? A może zamiast dyskusji o wolnym rynku mięsa i wędlin wrócimy jednak do meritum i pogadamy o rynku usług szkoleniowych.
__________________________
teraz, kiedy już wiadomo, że wolny rynek nie jest w stanie wyeliminować kiepskiej jakości i oszustwa, możemy przejść do rynku szkoleń - bo także ten rynek nie jest w stanie samodzielnie wyeliminować partaczy.
Główny opór przeciwko certyfikowaniu szedł wzdłuż ścieżki: po co certyfikować, niech klient sam oceni, co jest dla niego dobre.
Jak pokazałem na przykładzie kiełbasy, klient nie jest w stanie sam ocenić składu tego przysmaku, a większość wolnorynkowa zauważyła nawet, że klient nie czyta metek i naklejek.
Oczywiście, że nie czyta, bo się na tym nie zna - tak jak większość klientów (firmy) nie potrafi trafnie ocenić swoich potrzeb szkoleniowych.
Jest o tym
specjalny wątek, który kiedyś założyłem. Zakłada się - nierzadko podpierając się rekomendacją znajomych - że trener zna się na tym, czego będzie uczył (z czego będzie szkolił), a trener biznesu dodatkowo jeszcze, oprócz swojej specjalności, będzie znał się na
biznesie. Że tak nie jest, świadczą wypowiedzi nie tylko w wątkach o partaczach (
http://www.goldenline.pl/forum/602682/partacze-vs-fach...,
http://www.goldenline.pl/forum/1311344/partacze-vs-fac..., ale także wypowiedzi tych z Państwa, którzy zechcieli mocno skrytykować większość szkoleń z EFS (chociażby tu:
http://www.goldenline.pl/forum/1636212/jakosc-szkolen-....
Że poziom trenerów jest zróżnicowany, to jest skutek działania także i w tym zbiorze praw rozkładu normalnego, i do tego - na poczatku - nie można mieć zastrzeżeń.
Jednak trenerzy biznesu (czy też, jak wolę mówić, trenerzy umiejętności przydatnych w biznesie) mają za zadanie uczyć i szkolić ludzi, których działalność ma wielki wpływ na zycie społeczeństwa - przedsiębiorców, menedżerów, producentów i handlowców.
Jest to grupa także zróżnicowana pod względem doskonałości w zawodzie, bo także przecież i tutaj działają prawa rozkładu normalnego.
Jest więc grupa przedsiębiorców, menedżerów, producentów i handlowców źle przygotowana do ról, które pełnią jej członkowie. Jak by nie była nieliczna, to i tak za dużo w stosunku do potrzeb. Ich powinno nie być.
Oczywiście w grupie przedsiębiorców, menedżerów, producentów i handlowców niektórzy z nich będą najgorsi. Ale kiedy ci najgorsi będą prezentowali dobry poziom, to efekty ich pracy nie będą złe.
Powinniśmy więc, jako społeczeństwo, dążyć do tego, żeby słabszych podciągnąć - a tego nie zrobią trenerzy-partacze.
Trener-partacz, który nie zna swojej specjalności, poprzez swoja działalność poszerzy grupę źle przygotowanych przedsiębiorców, menedżerów, producentów i handlowców. Nie tylko nie uczy ich rzeczy pożytecznych - ale często uczy złych nawyków, dezinformuje, przedstawia fałszywe stanowiska (
http://www.goldenline.pl/forum/1729802/kto-szkoli-sprz....
Kontekst sytuacji uzupełniają także skutki kryzysu: kurczący się rynek szkoleń, szczuplejące budżety szkoleniowe, wysychający strumień środków unijnych.
Dla systemowca, przyzwyczajonego do całościowego spojrzenia, jest oczywiste, że rynek wymaga regulacji, ponieważ sam nie jest w stanie dokonać pożądanej, korzystnej społecznie alokacji środków.
Bez regulacji znaczną część globalnego budżetu szkoleniowego Polski przechwytują partacze, a efekty wydatkowanych globalnie środków są przy tym znacznie mniejsze od możliwych, co oczywiście hamuje tempo poprawy warunków naszego zycia i pracy (także:
http://www.goldenline.pl/forum/659882/kryzys-czy-to-do...,
http://www.goldenline.pl/forum/139223/szkolenia-dofina...,
http://www.goldenline.pl/forum/1869194/marnowanie-pien....
Kontekst uzupełnia także kwestia realnego przedstawicielstwa trenerów (
http://www.goldenline.pl/forum/636288/czy-trenerom-szk... oraz cały szereg innych wątków natury ogólnej lub bardzo szczegółowej, dotyczących rynku szkoleniowego.
Patrzenie na rozmaite zjawiska na tym rynku jak na zjawisko rozdzielne powoduje, ze umykają rozmaite związki przyczynowo-skutkowe, zaś usztywnienie doktrynalne (
wszelkie regulacje sa z natury złe) nie sprzyja nawet poszukiwaniom rozwiązań najlepszych, o ich znajdowaniu nie mówiąc.
-----------------------------------
Teraz, skoro stało się oczywiste dla wszystkich, że
wolny rynek nie jest w stanie samoczynnie usuwać wielu patologii, może uda się powrócić do tematu certyfikowania trenerów - bez wycieczek osobistych, podejrzeń o jakieś ciemne interesy, nieznajomość ekonomii, głupotę, przywiązanie do zielonkawych gadów i inne takie.
Da się?
'
Poprawiono BBCodeJanusz K. edytował(a) ten post dnia 17.11.10 o godzinie 02:29