Temat: Szkolenie vs. życie...
Artur Kucharski:
To naiwne co piszesz. Co więcej mało taktyczne i krótkowzroczne.
Bo czyż nie lepiej wyszkolic sobie handlowców takich jakich chcesz mieć niż wziąć ich z rynku ze swoimi przywarami i maniami?
Kolejna sprawa - sprzedaż we krwi? Taką bzdure wciskają ci co nie wiedzą dlaczego im się udaje sprzedawać - czyli działają na zasadzie szczęscia...
Sugeruje zmiane podejścia do tego tematu.
Miłego
Owszem, prawdopodobnie czasem lepiej jest wziac kogos, kogo mozna wyszkolic "pod firme". Nie oznacza to jednak, ze dobrym rozwiazaniem nie moze byc zatrudnienie kogos doswiadczonego. Gdyby tak bylo, to doswiadczeni handlowcy mieliby wielkie klopoty przy zmianie pracy...
W mojej branzy to rozwiazanie sie sprawdza m.in. dlatego, ze jej znajomosc jest wazna. Wiec chocby z tego powodu nie ma mozliwosci zatrudnienia kogos bez doswiadczenia. Czasem zdarza sie jednak, ze zatrudniamy jako handlowca kogos kto pracowal w dziale operacyjnym (zreszta i spedytorzy sprzedaja chcac nie chcac). Poza tym naprawde jest na rynku troche ludzi, ktorzy zmanierowani nie sa, nie ma obawy ;) no i zawsze sie od kogos doswiadczonego czegos nowego zespol moze nauczyc, a o tym co nam nie pasuje zostanie poinformowany...
a sprawa krwi... to jest jakas baza, tez bardzo wazna, i to nie musi oznaczac, ze ktomus sprzyja jedynie szczescie, jasne, ze to jest slogan, ale odpowiednio rozumiany moze byc wykorzystywany przy ocenie kandydatow, to co opisales to mi pasuje do sytuacji, w ktorej komus sie tylko wydaje, ze sprzedaz plynie we krwi danego delikwenta
I moze jeszcze Artur mala prosba... nie zmuszaj mnie do tego, zebym sie przyznala do winy, skoro winna nie jestem. Jesli cos sie sprawdza w konkretnym przypadku, to sie sprawdza i koniec, jest skuteczne, i jakby to jeszcze nazwac... dziala po prostu :)
Agnieszka G. edytował(a) ten post dnia 23.04.09 o godzinie 20:48