Temat: Szkolenia dofinansowane z EFS - jak oceniasz?
Tomasz W.:
Coś mnie Maćku zaciekawiło.
Piszesz o potrzebach uczestników.
Szkolenia finansowane przez pracodawców powinny realizować głównie cele firmy.
Moim zdaniem cele firmy i potrzeby uczestników najczęściej się nie wykluczają. Tylko, że trzeba na potrzeby uczestników spojrzeć głębiej niż tylko na to, co zgłaszają podczas szkolenia.
Jeśli celem firmy jest np.zwiększyć skuteczność sprzedaży, to rozumiem, że mam pełną dowolność w dojściu do tej skuteczności (w tym odpowiedzieć na potrzeby uczestników), pod warunkiem, że sam będę skuteczny (cele obu stron zrealizuję).
Mam na szkoleniu z negocjacji (cel firmy: zwiększyć skuteczność negocjacji) przewagę potrzeb uczestników pt. "jak wydymać klienta". Na tą potrzebę mogę odpowiedzieć wskazując negatywy "dymania" klienta. Potrzeba uczestników zaspokojona (poprzez zmianę perspektywy) a palone do tej pory kontrakty odżywają - skuteczność negocjacji rośnie.
Albo mam szkolenie, które jest odpowiedzią na np. złożony konflikt w organizacji. Realizując potrzeby grupy (np. potrzebę odzyskania poczucia bezpieczeństwa, zauważ - rzadko taka potrzeba jest ugłośniona podczas warsztatu), realizuję cel firmy, jakim jest zażegnanie sytuacji awaryjnej.
Albo mam potrzebę zarządu: wzmocnić umiejętności radzenia sobie z oporem podczas zebrań w grupie kierowników liniowych. Wywiad z kierownikami daje informację, że tak naprawdę chodzi o zwiększenie sluteczności przekazywania niepopularnych decyzji zarządu. Wniosek: tak sformułowany temat szkolenia potrzeby nie rozwiąże, bo nie chodzi o umiejętności a o motywację i poziom lojalności kierownika względem zarządu vs. lojalność względem pracowników.
Więc różnie to bywa...
A co jeśli potrzeby zgłaszane na sali są sprzeczne z potrzebami np. kadry zarządzającej ? Uważasz, że jako trener mas prawo decydować co jest ważniejsze ?
To wyjaśniam wyżej. Uważam, że w ogóle nie mam ani odrobiny prawa decydować co ważniejsze. Mam natomiast prawo, jeśli klient sobie tego życzy, zaproponować inne rozwiązania, np. procedurę mediacyjną, badania nastrojów lub tak poprowadzić warsztat, by zmienić punkt widzenia - z konfliktu potrzeb na wspólnotę potrzeb. Wreszcie mam prawo odmówić szkolenia, jeżeli musiałbym zachować się w moim przekonaniu nieetycznie względem jednej lub drugiej strony.
Z mojego doświadczenia. Potrzeby zgłaszane na sali często (nie zawsze) to ślepa uliczka.
Czasem tak. Stąd, jeśli tylko mam okazję, lubię badać potrzeby nie tylko w sali (czego oczekujecie?) ale także w firmie i na różnych płaszczyznach i poziomach potrzeb.
Strategia szkoleniowa (i samo szkolenie) powinno być wypadkową strategii generalnej.
Zgadzam się.
Jakie znaczenie ma duża rotacja ? Przecież to jedynie zmienne, które musimy uwzględnić w projekcie.
Ma takie znaczenie, że grupa badana w analizie często nie jest tą grupą, którą się szkoli. Najbardziej mi się to uwidacznia na szkoleniach typu "XXXX dla zaawansowanych". Prowadzę jak dla zaawansowanych a potem grupa się wykłada na najprostszym zagadnieniu. Męczące to jest.
EFS (ze względu na rozmiary) wymusza strategiczne podejście do problematyki rozwoju, i tu mam wrażenie, że często wykładają się zleceniodawcy, firmy szkoleniowe oraz sami trenerzy.
Ja znam to tylko z pkt. widzenia trenera, więc nie wiem.
A tak na marginesie. Planowanie potrzeb szkoleniowych w wielu firmach jest ..... zabawne :) Studenci na 4 roku studiów robią to często lepiej na zajęciach :)
Mówisz o tych studentach, o których rozmawialiśmy dzisiaj? :)
Pozdrawiam Cię
Maciek Sobczyk edytował(a) ten post dnia 16.10.07 o godzinie 21:32