Temat: Porażki nasze, moje...
No właśnie, sztuką jest lans, prężenie się i obrastanie w piórka, czy także umiejętność refleksji i wyciągania wniosków z porażek własnych i cudzych?
Dla mnie pod kątem "metodycznym" sprawa jest poza wszelką dyskusją. Jeśli pokazuję dobre praktyki (z czegokolwiek, abstrahując na chwilę od naszego zagadnienia), to nie zapominam też o antyprzykładach. Ot, i koniec debaty.
Ale nauka na "złych praktykach" ma jeszcze jeden wymiar, znacznie ważniejszy. Zauważmy, jak specyficznym "zawodem"(?) jest trener - z jednej strony ciągłe interakcje z grupami ludzi, częste i silne ekspozycje społeczne, a z drugiej... samotność na sali (noooo, dobra, wyłączając kotreningi). Nie ma kolegi/koleżanki, którzy na chwilę zastąpią albo zwrócą uwagę na jakiś drobiazg. Grupa też nie zawsze bywa idealnym zwierciadłem, w którym zobaczymy, co jest nie tak - sami dobrze wiecie, że wręcz może to skutecznie utrudnić. Poza tym poczucie porażki czasem nie przychodzi tak natychmiastowo jak miłe połechtanie sukcesu, potrafi złapać w gdzieś przerwie, po skończonym dniu szkoleniowym, czasem jeszcze później, tłucze się po łbie i nie daje natychmiastowo wytłumaczyć. Nie wspomnę już o tym, że czytelniejsze i bardziej wymowne bywają dla nas porażki innych, bo własne gdzieś spychamy na zasadzie dysonansu poznawczego.
Więc przy tej specyfice "samotnego żagla" wszelkie inicjatywy feedbackowe, narzędziowe, szkolenia odświeżające i aktualizujące warsztat, na których trenerzy w swoim gronie mogą się podzielić własnym doświadczeniami, tymi nieco gorzkimi też, to chyba najlepsza forma "dokształtów", jaką jestem w stanie sobie wyobrazić.
PS: Moduły typu "trudne sytuacje szkoleniowe" to dziś także już kanon szanujących się szkół trenerskich, pod których adresem na tym forum często pada dużo gorzkich słów, że szkółki niedzielne, że fabryczki dyplomów. A może TAK powinno się kształcić kandydatów na trenerów, zwłaszcza gdy nie mają wcześniejszego własnego doświadczenia - przygotowywać i hartować na najgorsze, zamiast rozpuszczać w samouwielbieniu i micie dostąpienia arkanów najcudowniejszego zawodu świata?