Temat: Partacze vs fachowcy - druga odsłona
Janusz K.:
Janusz, rozumiem, że to, co piszesz opiera się na Twoich doświadczeniach. Ja mam inne. Nie twierdzę, że nie zdarzają się sytuacje, które opisujesz. Zapewne miewają miejsce równie często, jak te opisane przeze mnie.
Pracowałam jako trener wewnętrzny, pracowałam jako osoba odpowiedzialna za kupowanie szkoleń na rynku, teraz pracuję jako trener oferujący szkolenia. Zdarzało się szukać pieniędzy na rozwój w budżecie na szczotki i papier toaletowy ;-) (to jest właśnie transfer capex-opex)
Opowiadasz teorie - to o PIFS i internecie.
Ja dla siebie znalazłam szkolenie ICC przez internet właśnie.
Pracownicy przez internet znajdowali szkolenia techniczne. Przez PIFS osobiście nie szukałam, ale zakładam, że jest to możliwe.
Piszesz, że każda firma ma inne potrzeby... Im więcej szkolę, tym częściej zauważam, że potrzeby często się pokrywają. Np. każda firma potrzebuje szkoleń z motywacji, bo pracownicy są wypaleni zawodowo. Wbrew pozorom my jako ludzie nie różnimy się aż tak bardzo. Oczywiście każda firma CHCE BYĆ TRAKTOWANA indywidualnie.
Nie chciałbym tu zagłębiać się znowu w dyskusje na temat szycia na miarę - ale rekomendacje w małej tylko części dotyczą jakości szkoleń, a raczej ogółu wrażeń.
Pewnie często tak jest. Moim zdaniem to kwestia ilości pieniędzy, które klient inwestuje w szkolenie. Im więcej, tym bardziej wnikliwie analizuje sens przeprowadzenia szkolenia. Moi klienci na przykład nie czytają referencji papierowych a życzą sobie rozmawiać osobiście z poprzednimi i wiem, że pytają co szkolenie , czy coaching zmieniły w organizacji.
Nauczyłam się bardzo dobrej zasady "im więcej płaci klient, tym lepiej upewnij się, że dobrze wie za co płaci"
Dochodzi do tego jeszcze taki "drobiazg" jak to, że rekomendujący zwykle nie ma wystarczających kompetencji do tego, żeby oceniać wartość merytoryczną polecanego szkolenia, a opiera się na opiniach o wrażeniach uzyskanych od innych osób.
W moim wypadku rekomendacji udziela sponsor szkolenia. Zazwyczaj nie zna się na wartości merytorycznej, ale zna swoją organizację. Przed i po szkoleniu. A w zasadzie po cyklu szkoleń, bo pojedynczych raczej nie robię - "kto nauczył się angielskiego po jednym spotkaniu?"
Tak. A co wspólnego mają wieloletnie umowy ramowe z rzekomym poszukiwaniem szkoleń najlepszych?
Nic. Jak się znalazło firmę i jest się zadowolonym z jej usług to nie szuka się żadnych szkoleń. Pisałam o tym w odpowiedzi na Twoje zdanie, że szkolenia nie są "chlebem powszednim" dla klientów. Czasem są a czasem nie. Zależy od świadomości swoich potrzeb biznesowych - między innymi.
To akurat prawda. I po tym między innymi poznaje się dobrego trenera - potrafi sobie poradzic z obiekcjami klienta ;-)
_________________
Nareszcie wiem, po czym poznaje się dobrego trenera.
Jeszcze po innych rzeczach się poznaje, jeśli chcesz pogłębić swoją wiedzę w tym zakresie służę wsparciem ;-)