Temat: Partacze vs fachowcy - druga odsłona
Janusz K.:
Poprosiłem Cię niedawno, żebyś jednak przeczytała post inicjujący wątek - to bardzo się obruszyłaś. Bo podobno czytałaś.
Ale teraz znów piszesz swoje - nie moje.
w ostatnim poście do Ciebie jasno napisałam: wychodzę z dyskusji z Tobą, uważam ją za bezcelową.
moje wypowiedzi w tym temacie to moje refleksje wokół hasła 'partacze vs fachowcy'.
zatem nie wiem dlaczego wciąż traktujesz moje wypowiedzi jako odpowiedź na swój kolejny post - i szukasz powiązań.
Twoje posty są dla mnie w większości mocno nieczytelne, chaotyczne i pozbawione konkretnych tez, za to pełne ocen, interpretacji i nadinterpretacji - ale to oczywiście tylko moja opinia.
nie uznawaj zatem moich odpowiedzi każdorazowo jak odpowiedzi - Tobie.
bo nimi nie są.
Nie chcę tu zajmować się sprawą certyfikowania,
chodzi mi po prostu o wasze odczucia wokół rzeczywistej fachowości
- a nie tylko tego, że ktoś nauczył się czegoś o czymś.
no to jeśli chodzi Ci o o odczucia - to tym bardziej nie wiem, czemu się czepiasz moich wypowiedzi.
no chyba, że dlatego, że moje odczucia nie wpisują się w Twoje oczekiwania.
jakby to powiedzieć...no to trudno:)
Być może rzeczywiście wychowałaś się na wspomnianej literaturze, choc nie przypominam sobie, żeby tam gdzieś wprost były formułowane zalecenia, aby wkładać interlokutorowi w usta to, czego nie powiedział.
jeszcze raz powtórzę: moja wypowiedź nie odnosiła się do Twojej.
były to li i jedynie moje odczucia - a to o te podobno Ci chodzi?...
a o Dołędze albo nie zrozumiałeś, albo udajesz, że nie zrozumiałeś, albo nie chcesz zrozumieć, albo wybierasz cynizm.
w żadnym z przypadków nie chce mi się tłumaczyć:)
Jak mamy rozmawiać, skoro nie chcesz czytać tego, co piszę, tylko tworzysz sobie własne fantomy, które za chwilę zgrabnie obalisz?
jeszcze raz: właśnie dlatego powiedziałam jasno [choć najwyraźniej niewystarczająco jasno]: wychodzę z dyskusji z Tobą.
Mnie jest zwyczajnie wstyd, kiedy słyszę ludzi skarżących się na głupotę i cynizm kogoś, kto też nazywa siebie trenerem.
I wcale nie jest wykluczone, że ten partacz też wyciąga argument wolnorynkowy z rękawa.
A mnie i wtedy jest wstyd, kiedy za granicą widzę pijanego RODAKA, robiącego karczemną awanturę o brak kultury u cichej recepcjonistki, która nie zechciała zareagować na piękne polskie wezwanie: Hej, ty szmato!
No wstyd mi, bo cham ma polski paszport. Dobrze chociaż, że mówimy innymi językami.
Tak samo więc wstydzę się za tych, którzy omamili/oszwabili (niepotrzebne skreślić) chętnych do nauczenia się czegoś - może potrzebnego?
A o papierkach - to sobie może pogadamy przy innej okazji.
Na razie chciałbym o wstydzie.
no to się jedno z drugim kłóci.
bo skoro piszesz:
Nie chcę tu zajmować się sprawą certyfikowania,
chodzi mi po prostu o wasze odczucia wokół rzeczywistej fachowości
- a nie tylko tego, że ktoś nauczył się czegoś o czymś.
po czym ktoś [np. ja] prezentuje swoje odczucia - to Ci się to nie podoba, bo akurat tak się składa, że moje odczucia dalekie są od wstydu za niekompetencję innych.
jakby Ci to Janusz najprościej...może tak: oczekiwania to problem tego, kto je miał.
może lepiej nie mieć oczekiwań i przyjmować po prostu, co ludzie maja do powiedzenia?..
zwłaszcza, że podobno to właśnie na przyjrzeniu się odczuciom Ci zależy.
Ale ja się wychowałem na czymś zupełnie innym, niż Kariera Nikodema Dyzmy...
czytaj ze zrozumieniem: nie powiedziałam, że się wychowałam na Dyzmie - a na Dołędze.
i sprawdź sobie, co jeszcze napisał...