Temat: Lojalność trenera...
Dorota B.:Albo nie chciałby być kojarzony tylko i wyłącznie z firmą X, ale też budować markę dla swojego nazwiska.
A to się jakoś wyklucza?
W pewnym stopniu tak. Tzn. nie da się robić obydwu, w choćby podobnym stopniu, za danym działaniem, generalnie jedną akcją budujesz jedno albo drugie.
>W biznesie nic tak nie buduje marki
nazwiska jak żywy przykład sukcesu biznesowego na rynku :)
pytanie jakie zadał jeden z menedżerów zarządzających jedną z wielkich polskich firm mojemu koledze - samodzielnemu konsultantowi: "pan chce mi doradzać jak prowadzić biznes - a co Pan osiągnął w tej dziedzinie? "
"Byłem świetnym i zaangażowanym pracownikiem firmy X, która osiągnęła sukces" też by nie było dobrą odpowiedzią imo ;)
A prywatnie odpowiedziałbym "Wie Pan, mam dalekiego znajomego, miliardera, ktory obecnie inwestuje w venture capital. I mowi wprost, ze niespecjalnie moze swoim inwestycjom doradzac, bo choc wprowadzil trzy firmy na wall street, to czasy sie zmieniaja i to co on robil, dzis juz nie musi dzialac. Cokolwiek bym osiagnal - to juz bylo i nic nie mowi o tym jak te rozwiazania zadzialalyby dzisiaj." Ale to offtopic ;)
Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje.
najlepszym wyjściem gdy się chce być niezależnym jest praca na własny rachunek :)
Dorota, IMO kwestia skali, to nie jest zero-jedynkowy układ, a w każdym razie nie musi być taki :)
Co wiecej, coraz wiecej jest zrodel sugerujacych, ze pewna doza niezaleznosci jest generalnie bardzo skutecznym rozwiazaniem w wiekszosci wspolczesnych firm.
Ups, to trochę dziwne podejście. Nie rozumiem w tym wypadku słowa backup - czy "trener" to coś innego niż "trener firmy X"? Firma X szkodzi wizerunkowi? To może trzeba zmienić firmę?
Tak, to coś innego, bo ludzie zapamiętują zwykle jedno albo drugie - jedną etykietkę dla całości. Wiec albo zapamiętają Dorotę, albo zapamiętają "Firmę w której pracuje Dorota". Raczej nie zapamiętaja "Doroty oraz firmy, w której pracuje."
Ile osób pamięta nazwisko obecnego prezesa Apple, a ile pamięta go jako prezesa Apple? A to wbrew pozorom jest róznica i to dość duza. Bo jak ktoś zastąpi go na miejscu prezesa Apple'a, to on cały, jako etykietka, wypada z głowy danej osoby.
Więc w takim układzie trener buduje sobie de facto system p.t. "istniejesz w świadomości ludzi tylko tak długo, jak długo jesteś związany ze swoją firmą", co nie jest zbyt zdrowe (także dla firmy, bo przymus i lojalność się wykluczają IMO). Ba, znam firmy, które idą w drugą stronę - zatrudniają agencje PR dla swoich najlepszych trenerów, by promowały ich osobistą markę, bo dzięki temu firma szkoleniowa zyskuje na rynku, jako związana z danym trenerem.
Skoro mówiliśmy o "żegludze", a taki układ pasuje np. do "sportu", gdzie z jednej strony oczekujemy od pracowników lojalności, nawet gotowści do poświęcenia się dla drużyny, ale z drugiej strony opłaca nam się budować z nich gwiazdy.
Poza tym jeśli pracownik widzi ryzyko że firma się wykrzaczy, to albo angażuje się na maksa by ją przed tym uchronić, albo powinien poszukać innej pracy. Mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć dlaczego podejście "jeszcze trochę kasy wezmę od ciebie, ale korzystając z tego, że mi płacisz wykorzystam ten czas by zbudować sobie backup" jest po prostu nieuczciwe?
Ale jest dużo szerszy tu zakres niż tylko takie opcje.
Weź choćby Nassima Taleba który wskazuje na prostą prawdę - jeśli potencjalny kryzys jest nawet bardzo mało prawdopodobny, ale jego konsekwencje byłyby dla Ciebie nie do zniesienia, przygotuj się na niego. Bo nie przewidzisz i tak trafnie prawdopodbienstwa tego kryzysu.
Mam wrażenie, że nie chodzi o układ p.t. wiem, że ta firma na pewno upadnie za 5 lat. Chodzi o układ - "a jeśli upadnie, czy mam zaczynać od zera, czy mam jednak pewne zaplecze?" Zgodnie z tym, w swoim życiu np. wątpię, by nasze banki wycięły nam Cypr. Ale oszczędności jednak nieco dywesyfikuję ;)