Magda Olszewska

Magda Olszewska Human Resources
Management expert

Temat: Lojalność trenera...

Henryk M.:
Dorota B.:
[...] Więc zadam je tutaj w kontekście całego wątku, który (dla przypomnienia dla tych którym nie chce się czytać wszystkiego od początku) był o tym dlaczego trenerzy nie chcą się wiązać z firmami szkoleniowymi i czego trzeba trenerowi, by mógł podjąć z firmą szkoleniową długofalową współpracę na wyłączność.

A więc
jakie wynagrodzenie motywuje trenera do podjęcia pracy na etacie?

Odpowiem konkretnie na pytanie Doroty, rozwiewając przy okazji wątpliwości Artura :o):
- gwarantowana stawka miesięczna - 8000,00 zł netto,
- stawka obejmuje wynagrodzenie za 6 dni szkoleniowych (1-2 tematy stały program), z dziedziny, którą się zajmuję, w blokach 3x2 dni,
- w ramach umowy - zobowiązanie do przeprowadzenia dodatkowych szkoleń/warsztatów w wymiarze 2x2 dni w miesiącu (może dotyczyć dodatkowego tematu, lub tych samych), stawka za dzień szkoleniowy/warsztatowy w tym przypadku 1500,00 zł netto,

ponieważ zawsze ktoś musi zacząć, to może ja zacznę:)
w tradycyjnym rozumieniu etat to jest jakieś c.a. 160h/m-c.
Ty w ramach wynagrodzenia realizujesz 6 dni - czyli 48 godzin, czyli nieco ponad 1/4 etatu
jak Henryku rozumiesz - etat?
uprzedzając wszystkie możliwe nierzeczowe interpretacje mojej wypowiedzi - pytam ze zwykłej ciekawości.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Lojalność trenera...

Magda O.:

ponieważ zawsze ktoś musi zacząć, to może ja zacznę:)
w tradycyjnym rozumieniu etat to jest jakieś c.a. 160h/m-c.
Ty w ramach wynagrodzenia realizujesz 6 dni - czyli 48 godzin, czyli nieco ponad 1/4 etatu
jak Henryku rozumiesz - etat?
uprzedzając wszystkie możliwe nierzeczowe interpretacje mojej wypowiedzi - pytam ze zwykłej ciekawości.

Witam,

"Etat" rozumiem dość elastycznie :o) W tym przypadku niekoniecznie jest to praca "na etacie", tylko ścisły związek z firmą szkoleniową.

BTW: Nie jestem zwolennikiem sztywnych umów o pracę, szczególnie w przypadku takim, jak omawiany. "Trener", o jakim dyskutujemy, to osoba z (ogromnym) doświadczeniem, nie tylko wiedzą. Wiedzę przekazują nauczyciele, którzy niekoniecznie są praktykami w obszarze, na temat którego dzielą się swoją (wyuczoną) wiedzą.
Ja na przykład nie lubię być nazywany trenerem (bez urazy :o), ponieważ jestem praktykiem, który potrafi (to nie moja opinia) dzielić się swoim doświadczeniem i wspierać w rozwiązywaniu problemów. Trudno mi dopasować to, co robię do wymagań stawianych pracownikom "na etacie".

Pozdrawiam
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Rozumiem, że podejście Henryka opisuje raczej współpracę trenera (praktyka, konsultanta - jakkolwiek) na wyłączność z jedną firmą w wymiarze 6 dni w miesiącu. Mogłaby to być jakaś forma umowy o współpracy, gdzie firma gwarantuje stałe miesięczne wynagrodzenie, a trener wyłączność współpracy i minimalną ilość usług w ramach tego wynagrodzenia. Coś jak abonament :))

Ale tak naprawdę chodziło mi bardziej o umowę o pracę - tak jak napisała Magda - po prostu o etat.
Pełny wymiar czasu pracy, przeciętnie 21 dni w miesiącu.
Praca na którą składa się przygotowanie i prowadzenie szkoleń, spotkania z klientami w celu badania ich potrzeb, raportowanie po szkoleniach, a także usługi doradcze po szkoleniach w zakresie którego dotyczyło szkolenie. Zaliczam do tej pracy także to co bystry trener zaliczy do swojego budowania wizerunku - pisanie bloga, udzielanie się na forach :), pisanie książek i artykułów :) itp, itd.

@Henryk - wiesz, znam w różnych branżach naprawdę wybitnych specjalistów, mega inteligentnych, znakomicie wykształconych, z ogromnym doświadczeniem zawodowym - są lepsi w swoim obszarze od niejednego trenera - a mimo to nie mają wstrętu do pracy w jednej organizacji i poświęcenia jej całego swojego czasu pracy :) Dzięki tym ludziom te organizacje rosną i rozwijają się (czego życzę także każdej firmie szkoleniowej :))
Jest to oczywiście kwestia wyboru, ale zaczynam powoli podejrzewać że po to zostaje się trenerem by broń boże nie pracować na etacie :))) ?Dorota Bienicewicz-Krasek edytował(a) ten post dnia 04.05.13 o godzinie 18:05
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Lojalność trenera...

Doroto,

Odpowiadam na Twoją końcową uwagę. Nie napisałem, że trener nie może / nie powinien pracować na etacie.Napisałem, że - cytuję: "Trudno mi dopasować to, co robię do wymagań stawianych pracownikom "na etacie." Prosiłaś o konkretne wypowiedzi, nie uogólnienia.

Dalej: ja w swoich działaniach nie ograniczam się jedynie do "szkolenia", wręcz przeciwnie: samo szkolenie traktuję jako wstęp do dalszej współpracy. "1-2 tematy" to nie tematy na dwa dni szkoleniowe, ale na program wdrożenia skutkującego określonymi efektami. (Napisałem poprzednio, że nie rozwijam wypowiedzi i ograniczam się jedynie do stawek.)

Ja także "nie miałem wstrętu do pracy w jednej organizacji i poświęcania jej całego swojego czasu pracy" :o) Zrezygnowałem, ponieważ okazało się to bardzo nieefektywne. Dlatego też (w innym wątku) zaangażowałem się w dyskusję na temat "Agenta Trenera", ponieważ zauważyłem w tym pomyśle możliwość współpracy, także na wyłączność, minimalizującej marnotrawstwo.

BTW: Miałem kilka lat temu propozycję pracy na wyłączność, na etacie, z pewnej dobrze znanej, renomowanej firmy szkoleniowej. Sami zaproponowali stawkę na podstawie znajomości moich możliwości - współpracowałem z nimi przez ponad rok. jednak po bliższym zbadaniu swoich możliwości stwierdzili uczciwie, że nie mogą gwarantować dotrzymania warunków na takim poziomie. Podaję to jako przykład, ponieważ to był jedyny przypadek tak rzeczowego, konkretnego podejścia do ustalania zasad współpracy, z jakim miałem do czynienia.

Pozdrawiam
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Lojalność trenera...

Witam ponownie,

Pozwolę sobie na krótką analizę tego, co napisałaś. Nie jest to krytyka, tylko mój punkt widzenia:
Dorota B.:
[...]
Ale tak naprawdę chodziło mi bardziej o umowę o pracę - tak jak napisała Magda - po prostu o etat.
[HME] OK.
Pełny wymiar czasu pracy, przeciętnie 21 dni w miesiącu.
[HME] Jak wyżej.
Praca na którą składa się przygotowanie i prowadzenie szkoleń,
[HME] To jasne,
spotkania z klientami w celu badania ich potrzeb,
[HME] To nie jest zadanie trenera/doradcy, tylko (odpowienio przygotowanych) pracowników firmy szkoleniowej (którzy nie są trenerami :o)
raportowanie po szkoleniach,
[HME] oczywiście należałoby usciślić termin "raportowanie"; tworzenie nikomu niepotrzebnych statystyk typu "przeprowadziłem nn h szkoleń, lista osób przeszkolonych, podpis klienta..." (to oczywiście skrót) uważam za marnotrawstwo
a także usługi doradcze po szkoleniach w zakresie którego dotyczyło szkolenie.
[HME] Tym sie zajmuję standardowo.
Zaliczam do tej pracy także to co bystry trener zaliczy do swojego budowania wizerunku - pisanie bloga, udzielanie się na forach :), pisanie książek i artykułów :) itp, itd.
[HME] Swojego czy firmy szkoleniowej? Udzielam się na forach, przygotowuję poradnik (publikacja latem tego roku), piszę artykuły na własny rachunek. Jeżeli firma, z którą aktualnie współpracuję, miała istotny wpływ na te działania - nie pisze tu o zatrudnianiu mnie na etacie - to umieszczam informacje o niej w notce.

Moim zdaniem dobry trener nie jest w stanie poświęcić na prowadzenie szkoleń więcej jak 10 dni w miesiącu, chyba, że są to szkolenia "z pudełka". Moje szkolenia/warsztaty, choć dotyczą konkretnego tematu, nigdy nie są powielane, nigdy nie są takie same. Po pierwsze - dostosowuję je do potrzeb klienta (nie kłóci się to z tym, co napisałem wyżej o nie angazowaniu się trenera w badanie potrzeb klienta), po drugie - zmieniają się na skutek doświadczeń z poprzednich szkoleń. Zawsze znajduję cos do poprawienia.

Ostatnio (grudzień 2012 / styczeń 2013) zorganizowałem dwie trzydniowe sesje szkoleniowo/warsztatowe, które poprowadzili światowej klasy eksperci z Norwegii i USA z zakresu Inżynierii Systemów (Systems Engineering). Oni nie "badali potrzeb klientów" i nie "raportowali" (oczywiście nie pracują u mnie na etacie :o) Przyjechali, a właściwie przylecieli do Krakowa, zrobili swoje (bardzo dobrze) i polecieli. Szkolenia były na najwyższym poziomie. Były na tyle inspirujące, że konkretne działania rozwijają się już bez ich bezpośredniego udziału, choć wspierają je "zdalnie". W przyszłym tygodniu mamy swego rodzaju "follow up" z udziałem jednego z nich. (O stawkach nie napiszę, bo Mirek by i tak nie uwierzył :o) To taka dygresja.

Pozdrawiam
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Henryk M.:
spotkania z klientami w celu badania ich potrzeb,
[HME] To nie jest zadanie trenera/doradcy, tylko (odpowienio przygotowanych) pracowników firmy szkoleniowej (którzy nie są trenerami :o)

Użyłam pewnych określeń takich jakich "badanie potrzeb" bo są one powszechnie używane w środowisku trenerów, ale podkreślam mocno, że nie chodzi mi bynajmniej o proste analizy ile i czego klientowi trzeba :))
Ale OK, nawet na dosyć głębokim poziomie cele biznesowe, procesy, luki kompetencyjne badają u nas sprzedawcy. Jednak żeby przygotować szkolenie tak jak sam o tym piszesz dopasowane do klienta trzeba już (przynajmniej w przypadku naszych szkoleń) jeszcze głębszej analizy i zrozumienia specyfiki biznesu klienta. Moim zdaniem nikt nie przygotuje dla trenera tych informacji na tyle dobrze na ile on sam jest w stanie je pozyskać i przedyskutować z klientem. A tak z ciekawości - nie spotykasz się z klientem przed swoimi szkoleniami żeby dopasować szkolenie? Jesli nie to kto przygotowuje dla Ciebie informacje i założenia do szkolenia?
Jest jeszcz jedna kwestia - dla mnie ważna jak diabli :)
Najczęściej oczywiście na takie rozmowy jeżdżę do klientów ja lub prezes. Skutek jest w 90% jeden - klient upiera się że to my mamy poprowadzić szkolenie i nic go nie przekona że inni trenerzy zrobią to równie dobrze :)
Więc z powyższych powodów pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą w tej kwestii - przynajmniej nie do końca :)
raportowanie po szkoleniach,
[HME] oczywiście należałoby usciślić termin "raportowanie"; tworzenie nikomu niepotrzebnych statystyk typu "przeprowadziłem nn h szkoleń, lista osób przeszkolonych, podpis klienta..." (to oczywiście skrót) uważam za marnotrawstwo

Ja też nie jestem zwolenniczką wydzielania ciepła do wewnątrz organizacji :))
Miałam na myśli pracę dla klienta - ja też podobnie jak Ty rzadko kończę współpracę z klientem na szkoleniu :)
Zaliczam do tej pracy także to co bystry trener zaliczy do swojego budowania wizerunku - pisanie bloga, udzielanie się na forach :), pisanie książek i artykułów :) itp, itd.
[HME] Swojego czy firmy szkoleniowej?
No właśnie... tak sobie myślę... wiele lat pracowałam w firmach jako etatowy sprzedawca, KAM, PM, trener, manager - i kurcze nie miałam nigdy takich dylematów :)
Reprezentowanie firmy było dla mnie oczywistością - nawet na wakacjach, gdy ktoś mnie zapytał czym się zajmuję :)
Nawet do dziś po tylu latach czuję się wciąż emocjonalnie i "ideowo" związana z moją ulubioną firmą :)
Może dlatego tak trudno mi pojąc tę odmienność podejścia i postaw wśród trenerów :)
Moim zdaniem dobry trener nie jest w stanie poświęcić na prowadzenie szkoleń więcej jak 10 dni w miesiącu

Eeee tam :) co Ty wiesz o zabijaniu :))
Ale ja nie wymagam więcej
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Lojalność trenera...

Prawdopodobnie nie trafiłem, jak Ty Doroto, na firmę, która chciałaby być lojalną wobec mnie tak, jak ja wobec niej (trochę zagmatwane :o) Dlatego zawsze "wkładałem serce" w prace, które wykonywałem, ale niekoniecznie w firmę, dla której to robiłem.
Jak to już ktoś napisał w tym wątku, lojalność musi działać w dwie strony i musi być symetryczna. W przeciwnym razie ten "bardziej lojalny" wychodzi na głupka lub na naiwniaka.

BTW: Możesz znaleźć moje artykuły podpisane "Henryk Metz, trener firmy XXX". Jeżeli o to Ci chodzi, nie mam z tym problemów. Jednak jeżeli piszę artykuł na temat nie związany z przedmiotem mojej współpracy z firmą XXX i jest efektem moich starań, by doprowadzić do jego wydania, to podpisuję go wyłącznie we własnym imieniu.

Pozdrawiam

P.S.: Są firmy (bardzo znane), które w kontraktach gwarantują sobie pełną wyłączność na wszystko, co nowo zatrudniany pracownik zrobi, ale albo bardzo dobrze za tą wyłączność płacą, wliczając w to odprawy, albo "rekrutami" są młodzi ludzie, których "oślepia" sama nazwa danej firmy i są gotowi dla niej pracować za wszelką cenę.

P.P.S.: Tak, odbywam rozmowy z klientem, ale tylko wtedy, gdy oficjalnie potwierdza zlecenie. Chodzi, jak sama napisałaś, o "głębszą analizę i zrozumienie specyfiki biznesu klienta", nie o rozmowę sprzedażową.

HMEHenryk M. edytował(a) ten post dnia 04.05.13 o godzinie 22:20
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Henryk M.:
Prawdopodobnie nie trafiłem, jak Ty Doroto, na firmę, która chciałaby być lojalną wobec mnie tak, jak ja wobec niej (trochę zagmatwane :o) Dlatego zawsze "wkładałem serce" w prace, które wykonywałem, ale niekoniecznie w firmę, dla której to robiłem.
Jak to już ktoś napisał w tym wątku, lojalność musi działać w dwie strony i musi być symetryczna. W przeciwnym razie ten "bardziej lojalny" wychodzi na głupka lub na naiwniaka.

A czy to nie jest jednak tak, że firmy są lojalne wobec pracowników, którzy mają odpowiednią postawę wobec firmy?
Zależy mi w mojej firmie na ludziach którzy zaangażują się w firmę (to kolejne przybliżenie tego co rozumiem pod hasłem "lojalność trenera")
P.P.S.: Tak, odbywam rozmowy z klientem, ale tylko wtedy, gdy oficjalnie potwierdza zlecenie. Chodzi, jak sama napisałaś, o "głębszą analizę i zrozumienie specyfiki biznesu klienta", nie o rozmowę sprzedażową.

No to się zgadzamy, ja też to miałam na myśliDorota Bienicewicz-Krasek edytował(a) ten post dnia 04.05.13 o godzinie 22:42
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:
A czy to nie jest jednak tak, że firmy są lojalne wobec pracowników, którzy mają odpowiednią postawę wobec firmy?

No więc niestety bardzo różnie.

Czasami to demonstracja lojalności ze strony firm zmienia postawę pracownika. Czasem to postawa pracownika zmienia postawę firmy. Często jedna ze stron z definicji jest lojalna, a druga niekoniecznie - choćby kwestia niedopasowanych dominujących struktur poznawczych (jedna strona ma układ "biznes to żegluga, wszyscy płyniemy na tym samym statku", a druga "biznes to podróż, wedrujemy razem dopóki tak wygodniej, a jak ktoś chce iść w swoją stronę to no hard feelings").

No i dość często lojalność jest postrzegana raczej jako "stul uszy po sobie i rób co mówię i nie miej własnego zdania", zwłaszcza ze strony firmy...

konto usunięte

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:

A czy to nie jest jednak tak, że firmy są lojalne wobec pracowników, którzy mają odpowiednią postawę wobec firmy?

Niestety, bardzo rzadko tak jest. Ja nie znam ani jednego takiego przypadku, ale na wszelki wypadek nie mówię, że nigdy, bo może jednak gdzieś takie firmy istnieją.
Mi zależy na ludziach którzy zaangażują się w firmę (to kolejne przybliżenie tego co rozumiem pod hasłem "lojalność trenera")

Z ciekawości - dlaczego zależy Ci na tym, by byli zaangażowani w firmę? Pytam, bo dla mnie osobiście o wiele bardziej przejrzystym kryterium byłoby np. czy realizują postawione przed nimi zadania i robią to na najwyższym poziomie. Jeżeli tak by było, to byłoby mi obojętne, czy są zaangażowani w firmę, czy w siebie.

Zaangażowanie trenera w firmę jest dla mnie bardzo niejasne i trudne do dookreślenia. Bo czy jeśli trener pisze bloga np. kulinarnego, to znaczy, że nie jest dostatecznie zaangażowany w firmę, bo przecież mógłby pisać bloga związanego z firmą? A jeżeli pisze artykuł o czymś, co go interesuje, podpisując go tylko i wyłącznie swoim nazwiskiem - to czy to też oznaka niezaangażowania, czy przeciwnie?
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:

A czy to nie jest jednak tak, że firmy są lojalne wobec pracowników, którzy mają odpowiednią postawę wobec firmy?

Odpowiem krótko - ja nie miałem szczęścia pracować w takich firmach.
Nie narzekam, ale (niestety) zawsze sprowadzało się to do "wymiany świadczeń". Kiedy próbowałem czegoś więcej słyszałem (kilka razy), że jestem naiwniakiem.
BTW: Należałoby jeszcze, dla uściślenia dyskusji, rozróżnić lojalność i uczciwość. Czy można być uczciwym bez lojalności (podkreślam: nie chodzi mi o nielojalność)? Czy można być lojalnym a zarazem nieuczciwym wobec firmy?
Zależy mi w mojej firmie na ludziach którzy zaangażują się w firmę (to kolejne przybliżenie tego co rozumiem pod hasłem "lojalność trenera")

Frazą kluczową jest tu "moja firma". Korporacje są "niczyje", albo - jak to mówią górale - "cudze".

Pozdrawiam
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Artur K.:
Dorota B.:
A czy to nie jest jednak tak, że firmy są lojalne wobec pracowników, którzy mają odpowiednią postawę wobec firmy?

No więc niestety bardzo różnie.

Czasami to demonstracja lojalności ze strony firm zmienia postawę pracownika. Czasem to postawa pracownika zmienia postawę firmy. Często jedna ze stron z definicji jest lojalna, a druga niekoniecznie - choćby kwestia niedopasowanych dominujących struktur poznawczych (jedna strona ma układ "biznes to żegluga, wszyscy płyniemy na tym samym statku", a druga "biznes to podróż, wedrujemy razem dopóki tak wygodniej, a jak ktoś chce iść w swoją stronę to no hard feelings").

No i dość często lojalność jest postrzegana raczej jako "stul uszy po sobie i rób co mówię i nie miej własnego zdania", zwłaszcza ze strony firmy...

Artur... ale Ty to się chyba nie splamiłeś praca etatową w żadnej firmie/korporacji? :))
Mogę powiedzieć coś o własnym doświadczeniu w roli pracodawcy - kiedy zatrudniam kogoś zwykle decydują kompetencje, ale kiedy zwalniam przyczyna zwykle jest postawa.
Ja w swojej korporacyjnej karierze miałam same dobre doświadczenia - nie spotkałam się z ze "stul uszy po sobie" - może miałam po prostu duże szczęście do firm i szefów (thx you :*) - ale prawdę mówiąc w firmach moich klientów też tego nie widzę.
Pracowałam w firmach w których metaforę żeglugi można by sprowadzić do statku wielkości Titanica - i to też trzeba umieć ogarnąć i zaakceptować, że nie wszyscy na pokładzie są od tego by ustalać kierunek rejsu, niektórzy po prostu muszą wiosłować :)) ale cokolwiek robię i jakąkolwiek mam rolę na pokładzie, jeśli już decyduję się to robić to nie po to, żeby po godzinach dorabiać jako pirat :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:
Artur... ale Ty to się chyba nie splamiłeś praca etatową w żadnej firmie/korporacji? :))

W NGOsach byłem na etacie, choć tu akurat nie mam co narzekać :) Natomiast wiele przykładów słyszałem od znajomych.
Ja w swojej korporacyjnej karierze miałam same dobre doświadczenia - nie spotkałam się z ze "stul uszy po sobie" - może miałam po prostu duże szczęście do firm i szefów (thx you :*) - ale prawdę mówiąc w firmach moich klientów też tego nie widzę.

Akurat z jednej dość dużej firmy zajmującej się szkoleniami otwartymi mamy właśnie masowy odpływ trenerów, w zwiazku m.in. z taką polityką szefa, więc można case obserwować na bieżąco :)
Pracowałam w firmach w których metaforę żeglugi można by sprowadzić do statku wielkości Titanica - i to też trzeba umieć ogarnąć i zaakceptować, że nie wszyscy na pokładzie są od tego by ustalać kierunek rejsu, niektórzy po prostu muszą wiosłować :)) ale cokolwiek robię i jakąkolwiek mam rolę na pokładzie, jeśli już decyduję się to robić to nie po to, żeby po godzinach dorabiać jako pirat :)

Co jest podejściem niewątpliwie "żeglarskim". Dla "podróżnika" mogłoby już nie zadziałać :)
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Beata R.:
Z ciekawości - dlaczego zależy Ci na tym, by byli zaangażowani w firmę? Pytam, bo dla mnie osobiście o wiele bardziej przejrzystym kryterium byłoby np. czy realizują postawione przed nimi zadania i robią to na najwyższym poziomie. Jeżeli tak by było, to byłoby mi obojętne, czy są zaangażowani w firmę, czy w siebie.

Bo wierze w to, że firma to ludzie, a także w to, że cuda w biznesie dzieją się dopiero wtedy kiedy ludzie chcą z pełnym przekonaniem razem coś zbudować i osiągnąć :)
I nie lubię w pracy podejścia zadaniowego, wolę stawiać cele.
Zaangażowanie trenera w firmę jest dla mnie bardzo niejasne i trudne do dookreślenia. Bo czy jeśli trener pisze bloga np. kulinarnego, to znaczy, że nie jest dostatecznie zaangażowany w firmę, bo przecież mógłby pisać bloga związanego z firmą?

Oczywiście że nie o to chodzi - prywatne pasje to prywatne pasje. Kolega który siedział przy sąsiednim biurku gdy pracowałam w SAP był perkusistą w zespole Róże Europy - nikt mu tego nie miał za złe :)

A jeżeli pisze artykuł o czymś, co go interesuje, podpisując go tylko i wyłącznie swoim nazwiskiem - to czy to też oznaka niezaangażowania, czy przeciwnie?

Szkoda że nie realizuje swoich zawodowych pasji w ramach firmy. Pytanie: dlaczego?
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Artur K.:
Akurat z jednej dość dużej firmy zajmującej się szkoleniami otwartymi mamy właśnie masowy odpływ trenerów, w zwiazku m.in. z taką polityką szefa, więc można case obserwować na bieżąco :)

Chyba nie jestem zorientowana w temacie... :)
Pracowałam w firmach w których metaforę żeglugi można by sprowadzić do statku wielkości Titanica - i to też trzeba umieć ogarnąć i zaakceptować, że nie wszyscy na pokładzie są od tego by ustalać kierunek rejsu, niektórzy po prostu muszą wiosłować :)) ale cokolwiek robię i jakąkolwiek mam rolę na pokładzie, jeśli już decyduję się to robić to nie po to, żeby po godzinach dorabiać jako pirat :)

Co jest podejściem niewątpliwie "żeglarskim". Dla "podróżnika" mogłoby już nie zadziałać :)

Wyciągam z tego wniosek dla siebie - szukam żeglarzy a nie podróżników :)

konto usunięte

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:

Bo wierze w to, że firma to ludzie, a także w to, że cuda w biznesie dzieją się dopiero wtedy kiedy ludzie chcą z pełnym przekonaniem razem coś zbudować i osiągnąć :)
I nie lubię w pracy podejścia zadaniowego, wolę stawiać cele.

Jak dla mnie - to zupełnie się nie wyklucza. Można chcieć budować razem i z pełnym przekonaniem, a jednocześnie też chcieć realizować własne projekty. Czyli dawać swoje zaangażowanie w kilka miejsc, w tym w firmę. W mojej opinii angażowanie się w kilka rzeczy nie musi wpływać na jakość, bo przecież jakości nie budujemy tylko nakładem czasu.
A jeżeli pisze artykuł o czymś, co go interesuje, podpisując go tylko i wyłącznie swoim nazwiskiem - to czy to też oznaka niezaangażowania, czy przeciwnie?

Szkoda że nie realizuje swoich zawodowych pasji w ramach firmy. Pytanie: dlaczego?

Różne mogą być powody. Np. dlatego, że zgłosiła się do niego redakcja jakiegoś pisma i zaproponowała, więc się zgodził. Albo ktoś go gdzieś polecił i nie była to osoba z firmy. Albo nie chciałby być kojarzony tylko i wyłącznie z firmą X, ale też budować markę dla swojego nazwiska. Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje. Albo myśli o tym, że firma za 5 lat może się wykrzaczyć, więc dla bezpieczeństwa woli sobie zrobić jakiś backup wizerunkowy. Albo po prostu może sobie dodatkowo dorobić niedużym nakładem pracy, więc czemu nie.
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Beata R.:
Dorota B.:

Bo wierze w to, że firma to ludzie, a także w to, że cuda w biznesie dzieją się dopiero wtedy kiedy ludzie chcą z pełnym przekonaniem razem coś zbudować i osiągnąć :)
I nie lubię w pracy podejścia zadaniowego, wolę stawiać cele.

Jak dla mnie - to zupełnie się nie wyklucza. Można chcieć budować razem i z pełnym przekonaniem, a jednocześnie też chcieć realizować własne projekty. Czyli dawać swoje zaangażowanie w kilka miejsc, w tym w firmę.

Pytanie 1: Kiedy?
Pytanie 2: Czy to aby nie jest działalność konkurencyjna wobec firmy?
A jeżeli pisze artykuł o czymś, co go interesuje, podpisując go tylko i wyłącznie swoim nazwiskiem - to czy to też oznaka niezaangażowania, czy przeciwnie?

Szkoda że nie realizuje swoich zawodowych pasji w ramach firmy. Pytanie: dlaczego?

Różne mogą być powody. Np. dlatego, że zgłosiła się do niego redakcja jakiegoś pisma i zaproponowała, więc się zgodził.
Albo ktoś go gdzieś polecił i nie była to osoba z firmy.

Poddaję się :)
Albo nie chciałby być kojarzony tylko i wyłącznie z firmą X, ale też budować markę dla swojego nazwiska.

A to się jakoś wyklucza? W biznesie nic tak nie buduje marki nazwiska jak żywy przykład sukcesu biznesowego na rynku :)
pytanie jakie zadał jeden z menedżerów zarządzających jedną z wielkich polskich firm mojemu koledze - samodzielnemu konsultantowi: "pan chce mi doradzać jak prowadzić biznes - a co Pan osiągnął w tej dziedzinie? "
Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje.

najlepszym wyjściem gdy się chce być niezależnym jest praca na własny rachunek :)
Albo myśli o tym, że firma za 5 lat może się wykrzaczyć, więc dla bezpieczeństwa woli sobie zrobić jakiś backup wizerunkowy.

Ups, to trochę dziwne podejście. Nie rozumiem w tym wypadku słowa backup - czy "trener" to coś innego niż "trener firmy X"? Firma X szkodzi wizerunkowi? To może trzeba zmienić firmę?
Poza tym jeśli pracownik widzi ryzyko że firma się wykrzaczy, to albo angażuje się na maksa by ją przed tym uchronić, albo powinien poszukać innej pracy. Mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć dlaczego podejście "jeszcze trochę kasy wezmę od ciebie, ale korzystając z tego, że mi płacisz wykorzystam ten czas by zbudować sobie backup" jest po prostu nieuczciwe?
Albo po prostu może sobie dodatkowo dorobić niedużym nakładem pracy, więc czemu nie.

Skoro potrzebuje "dorobić" to dlaczego nie zaproponuje w firmie że zrobi coś ekstra za dodatkowe pieniądze? Nie ma systemu motywacyjnego? :)Dorota Bienicewicz-Krasek edytował(a) ten post dnia 05.05.13 o godzinie 00:18
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:
Albo nie chciałby być kojarzony tylko i wyłącznie z firmą X, ale też budować markę dla swojego nazwiska.

A to się jakoś wyklucza?

W pewnym stopniu tak. Tzn. nie da się robić obydwu, w choćby podobnym stopniu, za danym działaniem, generalnie jedną akcją budujesz jedno albo drugie.

>W biznesie nic tak nie buduje marki
nazwiska jak żywy przykład sukcesu biznesowego na rynku :)
pytanie jakie zadał jeden z menedżerów zarządzających jedną z wielkich polskich firm mojemu koledze - samodzielnemu konsultantowi: "pan chce mi doradzać jak prowadzić biznes - a co Pan osiągnął w tej dziedzinie? "

"Byłem świetnym i zaangażowanym pracownikiem firmy X, która osiągnęła sukces" też by nie było dobrą odpowiedzią imo ;)

A prywatnie odpowiedziałbym "Wie Pan, mam dalekiego znajomego, miliardera, ktory obecnie inwestuje w venture capital. I mowi wprost, ze niespecjalnie moze swoim inwestycjom doradzac, bo choc wprowadzil trzy firmy na wall street, to czasy sie zmieniaja i to co on robil, dzis juz nie musi dzialac. Cokolwiek bym osiagnal - to juz bylo i nic nie mowi o tym jak te rozwiazania zadzialalyby dzisiaj." Ale to offtopic ;)
Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje.

najlepszym wyjściem gdy się chce być niezależnym jest praca na własny rachunek :)

Dorota, IMO kwestia skali, to nie jest zero-jedynkowy układ, a w każdym razie nie musi być taki :)

Co wiecej, coraz wiecej jest zrodel sugerujacych, ze pewna doza niezaleznosci jest generalnie bardzo skutecznym rozwiazaniem w wiekszosci wspolczesnych firm.
Ups, to trochę dziwne podejście. Nie rozumiem w tym wypadku słowa backup - czy "trener" to coś innego niż "trener firmy X"? Firma X szkodzi wizerunkowi? To może trzeba zmienić firmę?

Tak, to coś innego, bo ludzie zapamiętują zwykle jedno albo drugie - jedną etykietkę dla całości. Wiec albo zapamiętają Dorotę, albo zapamiętają "Firmę w której pracuje Dorota". Raczej nie zapamiętaja "Doroty oraz firmy, w której pracuje."

Ile osób pamięta nazwisko obecnego prezesa Apple, a ile pamięta go jako prezesa Apple? A to wbrew pozorom jest róznica i to dość duza. Bo jak ktoś zastąpi go na miejscu prezesa Apple'a, to on cały, jako etykietka, wypada z głowy danej osoby.

Więc w takim układzie trener buduje sobie de facto system p.t. "istniejesz w świadomości ludzi tylko tak długo, jak długo jesteś związany ze swoją firmą", co nie jest zbyt zdrowe (także dla firmy, bo przymus i lojalność się wykluczają IMO). Ba, znam firmy, które idą w drugą stronę - zatrudniają agencje PR dla swoich najlepszych trenerów, by promowały ich osobistą markę, bo dzięki temu firma szkoleniowa zyskuje na rynku, jako związana z danym trenerem.

Skoro mówiliśmy o "żegludze", a taki układ pasuje np. do "sportu", gdzie z jednej strony oczekujemy od pracowników lojalności, nawet gotowści do poświęcenia się dla drużyny, ale z drugiej strony opłaca nam się budować z nich gwiazdy.
Poza tym jeśli pracownik widzi ryzyko że firma się wykrzaczy, to albo angażuje się na maksa by ją przed tym uchronić, albo powinien poszukać innej pracy. Mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć dlaczego podejście "jeszcze trochę kasy wezmę od ciebie, ale korzystając z tego, że mi płacisz wykorzystam ten czas by zbudować sobie backup" jest po prostu nieuczciwe?

Ale jest dużo szerszy tu zakres niż tylko takie opcje.

Weź choćby Nassima Taleba który wskazuje na prostą prawdę - jeśli potencjalny kryzys jest nawet bardzo mało prawdopodobny, ale jego konsekwencje byłyby dla Ciebie nie do zniesienia, przygotuj się na niego. Bo nie przewidzisz i tak trafnie prawdopodbienstwa tego kryzysu.

Mam wrażenie, że nie chodzi o układ p.t. wiem, że ta firma na pewno upadnie za 5 lat. Chodzi o układ - "a jeśli upadnie, czy mam zaczynać od zera, czy mam jednak pewne zaplecze?" Zgodnie z tym, w swoim życiu np. wątpię, by nasze banki wycięły nam Cypr. Ale oszczędności jednak nieco dywesyfikuję ;)

konto usunięte

Temat: Lojalność trenera...

Dorota B.:
Beata R.:
Dorota B.:

Bo wierze w to, że firma to ludzie, a także w to, że cuda w biznesie dzieją się dopiero wtedy kiedy ludzie chcą z pełnym przekonaniem razem coś zbudować i osiągnąć :)
I nie lubię w pracy podejścia zadaniowego, wolę stawiać cele.

Jak dla mnie - to zupełnie się nie wyklucza. Można chcieć budować razem i z pełnym przekonaniem, a jednocześnie też chcieć realizować własne projekty. Czyli dawać swoje zaangażowanie w kilka miejsc, w tym w firmę.

Pytanie 1: Kiedy?
Pytanie 2: Czy to aby nie jest działalność konkurencyjna wobec firmy?

Odp.1: To już jego brocha co robi poza godzinami pracy etatowej, więc pewnie wtedy.
Odp. 2: nie wiem, to już zależy od konkretnych przypadków, tu rozmawiamy na razie o ogóle. Dopuszczam, że może to byc zarowno działalnosc konkurencyjna, jak i w ogole nie konkurencyjna.
Albo nie chciałby być kojarzony tylko i wyłącznie z firmą X, ale też budować markę dla swojego nazwiska.

A to się jakoś wyklucza? W biznesie nic tak nie buduje marki nazwiska jak żywy przykład sukcesu biznesowego na rynku :)
pytanie jakie zadał jeden z menedżerów zarządzających jedną z wielkich polskich firm mojemu koledze - samodzielnemu konsultantowi: "pan chce mi doradzać jak prowadzić biznes - a co Pan osiągnął w tej dziedzinie? "

Nie, to się nie musi wykluczać, ale może, jeżeli np szkoli z zarzadzania projektami a artykul napisal o innym temacie biznesowym. Moze tez po prostu mieć duże ego i być typem gwiazdy i preferowac, aby peany zachwytow splywały tylko na niego, a nie też na firmę :-)
Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje.

najlepszym wyjściem gdy się chce być niezależnym jest praca na własny rachunek :)

Zgadza się. Dobrym rozwiązaniem jest też ROWE - results only work environment. Polecam ksiązke ktora swietnie opisuje ten styl pracy etatowej, niestety w Polsce wydana pod beznadziejnym tytulem "Nadgodziny są do bani". Uwazam, ze to powinna byc lektura obowiązkowa dla wszustkich pracodawców :-)
Albo myśli o tym, że firma za 5 lat może się wykrzaczyć, więc dla bezpieczeństwa woli sobie zrobić jakiś backup wizerunkowy.

Ups, to trochę dziwne podejście. Nie rozumiem w tym wypadku słowa backup - czy "trener" to coś innego niż "trener firmy X"? Firma X szkodzi wizerunkowi? To może trzeba zmienić firmę?
Poza tym jeśli pracownik widzi ryzyko że firma się wykrzaczy, to albo angażuje się na maksa by ją przed tym uchronić, albo powinien poszukać innej pracy. Mam nadzieję że nie muszę tłumaczyć dlaczego podejście "jeszcze trochę kasy wezmę od ciebie, ale korzystając z tego, że mi płacisz wykorzystam ten czas by zbudować sobie backup" jest po prostu nieuczciwe?

No cóż, pytałaś o możliwe powody, podałam Ci kilka, więc teraz nie miej pretensji, że mogą być różne i nie zawsze fajne :-)
Oczywiście, że to nieuczciwe.
Inna rzecz, że w obecnych czasach pracownik, który ma tylko jedną drogę dopływu gotówki na własne życzenie, postępuje dość ryzykownie. Mając możliwość zarabiania z różnych źródeł - zawsze bym namawiała do skorzystania z niej.
Albo po prostu może sobie dodatkowo dorobić niedużym nakładem pracy, więc czemu nie.

Skoro potrzebuje "dorobić" to dlaczego nie zaproponuje w firmie że zrobi coś ekstra za dodatkowe pieniądze? Nie ma systemu motywacyjnego? :)

Załóżmy, że nie ma :-) Przecież nie wszędzie jest :-)

Wydaje mi się, że o wiele bardziej wydajną formą współpracy z trenerem niż etat, pod kątem tego zaangażowania i lojalności, o ktorych mowisz, byloby danie mu części udziałów. Zupełnie inaczej pracuje sięw firmie, która jest choć trochę własna, niż takiej, która jednak wciąż jest cudza.
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Lojalność trenera...

Artur K.:
Dorota B.:
>W biznesie nic tak nie buduje marki
nazwiska jak żywy przykład sukcesu biznesowego na rynku :)
pytanie jakie zadał jeden z menedżerów zarządzających jedną z wielkich polskich firm mojemu koledze - samodzielnemu konsultantowi: "pan chce mi doradzać jak prowadzić biznes - a co Pan osiągnął w tej dziedzinie? "

"Byłem świetnym i zaangażowanym pracownikiem firmy X, która osiągnęła sukces" też by nie było dobrą odpowiedzią imo ;)


To prawda, słabo brzmi :)
Fakt codziennego odrabiania lekcji nie czyni nikogo gwiazdą, prawda?
A prywatnie odpowiedziałbym "Wie Pan, mam dalekiego znajomego, miliardera, ktory obecnie inwestuje w venture capital. I mowi wprost, ze niespecjalnie moze swoim inwestycjom doradzac, bo choc wprowadzil trzy firmy na wall street, to czasy sie zmieniaja i to co on robil, dzis juz nie musi dzialac. Cokolwiek bym osiagnal - to juz bylo i nic nie mowi o tym jak te rozwiazania zadzialalyby dzisiaj." Ale to offtopic ;)

Mnie byś wujkiem z Ameryki nie przekonał do tego, żebym wyłożyła spore pieniądze na Twoje doradztwo :)
I to nie prawda, że z historii i z doświadczenia niczego się nie można nauczyć.
Albo potrzebuje marginesu własnej niezależności i tak go sobie realizuje.
najlepszym wyjściem gdy się chce być niezależnym jest praca na własny rachunek :)

Dorota, IMO kwestia skali, to nie jest zero-jedynkowy układ, a w każdym razie nie musi być taki :)
Co wiecej, coraz wiecej jest zrodel sugerujacych, ze pewna doza niezaleznosci jest generalnie bardzo skutecznym rozwiazaniem w wiekszosci wspolczesnych firm.

OK, nie musi być zero-jedynkowy. Z tym się zgadzam.
Ale rozwiązaniem czego, albo na co miałoby to być?
Ups, to trochę dziwne podejście. Nie rozumiem w tym wypadku słowa backup - czy "trener" to coś innego niż "trener firmy X"? Firma X szkodzi wizerunkowi? To może trzeba zmienić firmę?

Tak, to coś innego, bo ludzie zapamiętują zwykle jedno albo drugie - jedną etykietkę dla całości. Wiec albo zapamiętają Dorotę, albo zapamiętają "Firmę w której pracuje Dorota". Raczej nie zapamiętają "Doroty oraz firmy, w której pracuje"
Ile osób pamięta nazwisko obecnego prezesa Apple, a ile pamięta go jako prezesa Apple? A to wbrew pozorom jest różnica i to dość duza. Bo jak ktoś zastąpi go na miejscu prezesa Apple'a, to on cały, jako etykietka, wypada z głowy danej osoby.

Mmmm... nie zgadzam się. Inny przykład, banalny, ale też wyrazisty - Steve Ballmer, to Steve Ballmer, a Microsoft to Microsoft a nie firma w której pracuje Steve Ballmer :) i wątpię że wypadłby cały jako etykieta z głów po rozstaniu z Microsoftem :)
Carly Fiorina kojarzy się jako wybitny menedżer, wielu zna jej nazwisko dzięki HP - ale kto wymieni tak po prostu nazwisko obecnego prezesa HP?
Mogłabym też wymienić kilka nazwisk z naszego podwórka trenerskiego - znam je, chociaż nigdy nie byłam na szkoleniach tych osób, nie czytam ich blogów, ale wiem dla jakiej firmy pracują :))
Nie sądzę żebym poznała ich nazwiska gdyby nie pracowali dla tych firm
Ba, znam firmy, które idą w drugą stronę - zatrudniają agencje PR dla swoich najlepszych trenerów, by promowały ich osobistą markę, bo dzięki temu firma szkoleniowa zyskuje na rynku, jako związana z danym trenerem.

No proszę, a tak narzekacie na firmy szkoleniowe :)))
A z ciekawości - co to za firmy?

Następna dyskusja:

Rola trenera




Wyślij zaproszenie do