konto usunięte

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Często obserwuję wśród trenerów takie przekonanie

"Uczestnik na szkoleniu powinien dowiedzieć się coś o sobie. Powinien przeżyć coś, co uświadomi mu jego ograniczenia i deficyty. Np. handlowiec powinien na szkoleniu uzmysłowić sobie, że zadawanie niektórych pytań klientowi sprawia mu trudność. Kierownik - że jego styl zarządzania nie sprawdza się w każdych okolicznościach. Pracownik - że jest nie dość asertywny.

Warto poświęcić duuuuużo czasu na szkoleniu na takie odkrywanie. Właściwie - im więcej czasu, tym lepiej. Nazywamy to zmianą postaw.


Tak się zastanawiam, czy tacy trenerzy nie próbują w ciągu 16 godzin szkolenia dokonać tego, czego nie potrafi dokonać życie przez cały czas jego trwania? Bo przecież człowiek codziennie doświadcza i dowiaduje się czegoś o sobie.

Dlaczego więc sam się nie zmienia? Może jego mechanizmy obronne odrzucają to, czego się dowiedział?

Skoro tak, to dlaczego te same mechanizmy nie miałyby zadziałać podczas szkolenia?

No i wreszcie - skoro przez większość szkolenia człowiek ma się dowiadywać czegoś o sobie, to kiedy ma ćwiczyć nowe zachowanie.

Nie sądzicie, że prościej (i skuteczniej) jest po prostu "przeciorać" uczestnika przez serię scenek, nad jego ograniczeniami zastanawiając się tylko tyle, ile potrzeba, by dobrać właściwy scenariusz scenki, tak by uczestnik nie dowiadując się niczego specjalnego o sobie zwyczajnie stawił swoim ograniczeniom czoła?Maciek Sobczyk edytował(a) ten post dnia 23.09.09 o godzinie 00:15
Piotr M.

Piotr M. Senior Talent
Management
Consultant

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Cze Maciek,
Fajny temat poruszyłeś - często o tym z klientami rozmawiamy.

Zanim ogólne podejscie - jedna rzecz ktora mi się nasuwa - odkrywanie samo w sobie nie jest jeszcze zmianą postaw. Zmiana postaw nastąpić może dużo później - odkrywanie to (w moim przekonaniu) uświadomienie sobie swojej postawy i może ewentualnie wypracowanie w sobie chęci zmiany - silnego postanowienia.

A ogólnie - u nas w zespole zidentyfikowalismy 2 podejścia do rozwoju człowieka w tym zakresie (tzn. zmiany postaw i rozwoju umiejętności).

1. Od zmiany postawy do zmiany zachowania.
2. Od zmiany zachowania do zmiany postawy.

To pierwsze, opisane przez Ciebie - często kończy się wbiciem trenera w role mistrza - ja mówię / uświadamiam uczestnikom, że są jeszcze słabi i muszą się uczyć.

Jeśli (co jest najczęstszą systuacją z jaką się spotykam u naszych trenerów - jeśli już to robią) zbuduję u ludzi poczucie, że trener to już niewiadomo co wie i jak umie - jesteśmy w domu. Z jednej strony będą spijać słowa trenera z ust tegoż (czego wielu trenerów jest naturalnie spragnionych ;-), odczuwając w całym zakresie swojego marnego jestestwa bezmiar nędzy i bryndzy jakie sami reprezentują.
Tak pognębionych uczestników można powoli zacząć kształtować na własną modłę. Wiem, że przesadzam, ale trochę z tej postawy da się złapać - więc lepiej dobitnie.
W sumie trochę można to porównać do "przesunięcia" wszystkich uczestników do ćwiartki Berne'a, która mówi o uległości - ja nie ok, ty ok. Tylko ci co już tam byli i siedzieli wystraszeni w rogu - już dawno nam umarli ze strachu. ;-) No ale cóż jak mówi Sztuka Wojny wg Muchy Tse Tse, gdzie drwa rąbią tam siekiery lecą.

2. W drugim podejściu mamy trenera procesowego (najczęściej), który nie zakłada, że uczestnicy to głupy, tylko pracuje z nimi na umiejętnościach - licząc, że jak "kupią" temat to postawa zmieni im się "w wyniku", a nie na początku.

Pytasz czy nie prościej byłoby od razu drugim ruchem rozwijać ludzi - chciałbym się zgodzić, jednak widzę naprawdę sporo uczestników na szkoleniach, którzy oczekują kogoś nazywanego u nas Trainer / Entertainer - czyli "charyzmatycznej osobowości o zapędach Prima Donn'y." ;-)

A jak niektórym ludziom trzeba zacząć od pokazania gdzie dokładnie drzemie jeszcze ich potencjał do rozwoju (stosuje się np. mocno w motoryzacji) - to trzeba tak zacząć i już. Tak długo jak taka metoda nikogo nie krzywdzi (trzeba uważać na wycofane i uległe jednostki), pomaga i jest skuteczna - trochę można się nią posiłkować.

Pzdr,

PiotrPiotr Michalczuk edytował(a) ten post dnia 23.09.09 o godzinie 00:33
Tomasz Piotr Sidewicz

Tomasz Piotr Sidewicz Ponad 20 lat
doświadczeń w handlu
w tym 14 w handlu
zagra...

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę. Być może w ferworze emocjonalnej dyskusji zapominamy o tym i zapędzamy się w naszych wypowiedziach popadając w konflikty z osobami, których zdania nie podzielamy. Uważam jednak, że żaden trener nie ma prawa ex katedra ferować wyroków nt kompetencji uczestnika.

Moim zdaniem w trakcie szkolenia uczciwe jest zorganizowanie takiej serii ćwiczeń, w której zarówno uczestnik jak i trener biorą udział. Była o tym dyskusja. Ale żaden trener nie ma prawa uważać, że na wejściu jest od kogokolwiek lepszy tylko dlatego, że jest trenerem.

Ja prowadząc swoje gry z zakresu perswazji czy negocjacji czasami mocno dostaję w kość od uczestników. Ale lubię to i cenię taką właśnie informacje zwrotną, która wskazuje mi moje obszary rozwoju. I nigdy nikogo nie staram się zmienić w ciągu 16 godzin. Na każdym szkoleniu wyświetlam nawet taką informację, że to szkolenie nie jest po to aby kogoś zmienić ale unaocznić i uzmysłowić mu, czym jest np sprzedaż. Unikam mentorowania jak ognia ponieważ nie mam monopolu na wiedzę i doświadczenia.

TPS

konto usunięte

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Piotr Michalczuk:
1. Od zmiany postawy do zmiany zachowania.
2. Od zmiany zachowania do zmiany postawy.
2. W drugim podejściu mamy trenera procesowego (najczęściej), który nie zakłada, że uczestnicy to głupy, tylko pracuje z nimi na umiejętnościach - licząc, że jak "kupią" temat to postawa zmieni im się "w wyniku", a nie na początku.

No właśnie cholera jasna - dlaczego nie ugryźć tego od tej strony? Zamiast doświadczać o sobie doświadczać sobą, ćwicząc zachowania, podczas którego nieuświadomione deficyty przestają istnieć a te uświadomione przestają mieć znaczenie?
To pierwsze, opisane przez Ciebie - często kończy się wbiciem trenera w role mistrza - ja mówię / uświadamiam uczestnikom, że są jeszcze słabi i muszą się uczyć.

Jeśli (co jest najczęstszą systuacją z jaką się spotykam u naszych trenerów - jeśli już to robią) zbuduję u ludzi poczucie, że trener to już niewiadomo co wie i jak umie - jesteśmy w domu. Z jednej strony będą spijać słowa trenera z ust tegoż (czego wielu trenerów jest naturalnie spragnionych ;-), odczuwając w całym zakresie swojego marnego jestestwa bezmiar nędzy i bryndzy jakie sami reprezentują.
Tak pognębionych uczestników można powoli zacząć kształtować na własną modłę. Wiem, że przesadzam, ale trochę z tej postawy da się złapać - więc lepiej dobitnie.
Moim zdaniem nie przesadzasz. Pójdę dalej (w oparciu o własne doświadczenia w roli uczestnika) - bardzo blisko z tak zbudowanej pozycji przejść trenerowi do manipulacji.
Pytasz czy nie prościej byłoby od razu drugim ruchem rozwijać ludzi - chciałbym się zgodzić, jednak widzę naprawdę sporo uczestników na szkoleniach, którzy oczekują kogoś nazywanego u nas Trainer / Entertainer - czyli "charyzmatycznej osobowości o zapędach Prima Donn'y." ;-)
Ale jedno drugiemu moim zdaniem nie przeszkadza. Sam pracuję b. dużo z trenerem - który jest typowym lwem, skończonym oralitykiem i meganarcyzem. Cudowny z niego facet a szkolenia zawsze prowadzi z pozycji "ja ok i ty ok". Ludzie nie tylko to kupują, lecz także kupują wiedzę i umiejętności. Nie tak dawno, bo dziś, kończąc jedno zakontraktowane szkolenie podpisaliśmy cyrograf na następne. Grupa stwierdziła, że następne chce tylko z nami (z nim - tym lwem) i już dziś mamy ustalić termin i dopełnić formalności. Moim zdaniem zawdzięczamy to głównie tej postawie.
A jak niektórym ludziom trzeba zacząć od pokazania gdzie dokładnie drzemie jeszcze ich potencjał do rozwoju (stosuje się np. mocno w motoryzacji) - to trzeba tak zacząć i już. Tak długo jak taka metoda nikogo nie krzywdzi (trzeba uważać na wycofane i uległe jednostki), pomaga i jest skuteczna - trochę można się nią posiłkować.
Piotrku, ja tego nie neguję. Sam lubię zacząć szkolenie od mocnego akcentu ukazującego w którym momencie rozwoju są ludzie i grupa jako całość. Tylko, że potem następuje orka, np. 12 godzin scenek, w tracie których, gdy grupa opanuje daną umiejętność, to podnosimy poprzeczkę.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Tomasz Piotr Sidewicz:
Nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę. [...] Unikam mentorowania jak ognia ponieważ nie mam monopolu na wiedzę i doświadczenia.
Tomek, tylko że mi chodzi o coś trochę innego - szkolenie opracowane w taki sposób, by uczestnik głównie "doświadczał" i "przeżywał", dowiadując się jak funkcjonuje w grupie, jakie ma ograniczenia etc.
Dużo psychologii, dużo och i ach, co czujesz, jakie są twoje potrzeby i "ale ten pan był fajny".

Taki pseudotrening realizowany pod płaszczykiem warsztatu.
Tomasz Piotr Sidewicz

Tomasz Piotr Sidewicz Ponad 20 lat
doświadczeń w handlu
w tym 14 w handlu
zagra...

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Maciek Sobczyk:
Taki pseudotrening realizowany pod płaszczykiem warsztatu.

Ja to nazywam torem przeszkód. Każdy z uczestników odkrywa siebie, swoje silne i słabe strony. Bez mentorowania ex katedra. I nie jest to pseudotrening. Jest to zycie.

TPS
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Maciek Sobczyk:
Dlaczego więc sam się nie zmienia? Może jego mechanizmy obronne odrzucają to, czego się dowiedział?

Skoro tak, to dlaczego te same mechanizmy nie miałyby zadziałać podczas szkolenia?

Ponieważ w trakcie szkolenia (choć przyznaję, bardziej pasuje mi to do pracy 1:1 - coaching, mentoring, terapia) można zaaranżować sytuację, w której te procesy pojawią się jak na talerzu, przynajmniej przez chwile. Choć jak wiemy, mózg i to potrafi przeskoczyć - np. przypadki udaru mózgu, po których osoba staje się nieświadoma paraliżu połowy swojego ciała i uparcie twierdzi, że całe ciało jest w pełni sprawne.

Bo oczywiście logiczna wiedza o takich procesach u siebie niewiele daje i bardzo łatwo ją przeskoczyć, zracjonalizować, itp.
Nie sądzicie, że prościej (i skuteczniej) jest po prostu "przeciorać" uczestnika przez serię scenek, nad jego ograniczeniami zastanawiając się tylko tyle, ile potrzeba, by dobrać właściwy scenariusz scenki, tak by uczestnik nie dowiadując się niczego specjalnego o sobie zwyczajnie stawił swoim ograniczeniom czoła?

Powiedziałbym, że zależy to od tematu. Czasami nie sposób stawić czoła ograniczeniom nie zwróciwszy na nie wpierw uwagi, sam proces stawiania czoła przyciąga uwagę do ograniczenia.

I w drugą stronę - jeśli mechanizmy obronne są naprawdę silne, to osoba przejdzie przez scenkę i nie będzie w stanie zrozumieć o co chodzi (choć będzie świetną demonstracją danego procesu dla innych uczestników). Dlatego bez pewnego zrozumienia scenki nie przejdą w niektórych przypadkach.Artur Król edytował(a) ten post dnia 23.09.09 o godzinie 01:53

konto usunięte

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

A wystarczy tylko przekształcić założenie na:
Ty tu jesteś Panem, uświadom to sobie

Wtedy klient uzyskuje możliwość TWORZENIA a nie reagowania, jego aktywność zaczyna się w innym miejscu :)
Świadomość klientów często płynie z ich przekonań - jedyne co umiem zrobić w tym miejscu to zneutralizować ich przekonanie o sobie, wyciągnąć prawdę na powierzchnię, a później już można spytać:
Co Ty, jako swój Pan, możesz z tym zrobić?

Ale to już trochę inna bajka:)
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Maciek Sobczyk:
(...)
No i wreszcie - skoro przez większość szkolenia człowiek ma się dowiadywać czegoś o sobie, to kiedy ma ćwiczyć nowe zachowanie.

Nie sądzicie, że prościej (i skuteczniej) jest po prostu "przeciorać" uczestnika przez serię scenek, nad jego ograniczeniami zastanawiając się tylko tyle, ile potrzeba, by dobrać właściwy scenariusz scenki, tak by uczestnik nie dowiadując się niczego specjalnego o sobie zwyczajnie stawił swoim ograniczeniom czoła?

______________________

Zdaje się, że przydatne może być to, co nie wzbudziło zainteresowania....
Joanna Grabska

Joanna Grabska Trener Biznes z
sercem

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Maciek- masz rację- zapędy boskie .., no cóż, tkwią w nas . Natomiast- co do zmiany postaw- na pewno-my nie mozemy ludzi zmotywować- ( zmotywowac - działać tak jak oczekujemy, tylko dlatego, ze sami tak chcemy...).
prosty dowód- masz to samo szkolenie, plus minus ten sam poziom intelektualny i umiejętności grupy, a w jednej idzie jak po grudzie ( wraz z tekstami - toeria,w życiu jest inaczej nie da się, fajne- ale nasza branza jest specyficzna...), w drugiej - super- ludzie zaangażowani, ćwiczą, podsumowują, poszukują rozwiązań- miód.... Skąd róznica?- moim zdaniem z motywacji , postaw itd....
Pewnie, zawsze można powiedziec , ze szef do dupy i i nic się nie zmieni, ale tez można powiedzić, ja sobie sam coś ztego szkolenia wyniosę , niezaleznie od szefa.
Plus własne przekonanie- po co , wiem wszystko.
Pytanie, czy nasza rolą jest uzmyslawiać, ze nie wie wszystkiego- szczerze- wyrosłam z tego,bo to też pycha z naszej strony....- my też wielu rzeczy nie wiemy
Nie ma sensu, tak samo, jak nie ma sensu wobec nas ( pewnie też by nas słabo było przekonać, że oto prowadząc x- lat szkolenia de facto prowadzimy Np. " szarlatanerię" i nikomu niepotrzebne działania...dla naiwnych..'

A co do umiejetności. Kiedyś znajomy opowiadał mi o szkoleniu z Amerikaninem, który miał gdzieś, co kto czuje i proces grupowy, ble, ble ,ble.... Było ćwiczenie- dajmy na to praca w grupach - zadawanie pytań. Po 10 minutach trener pyta - co tam uczestnicy wypracowali ( mieli wymyśleć 10 pytań). I w jednej grupie wymyślili 2-3 pytania.
Trener nie dociekał co, czuli lub nie czuli, czy było im trudno, dlaczego nie dali zgody sobie na pracę, dlaczego złamali kontrakt szkoleniowy itp...,
nazwał sprawę krótko- " widocznie to szkolenie nie jest dla was. celem cwiczenia było zrobic 10 pytań, wy nie podołaliscie zadaniu, moim zdaniem, nie dla was to szkolenie....Ze wzgledu na cel szkolenia- opóźniacie pracę grupy, więc idźcie do domu...

Ryzykowne- tak, sensowne i celowe- jeszcze bardziej.
I na koniec, dopisze coś jeszcze: zrobiłam podobnie na szkoleniu z coachingu- jak nie chcesz brać udzialu, jak uważasz, ze ty pracujesz lepiej i np. rozwijanie podwładnych nie jest ci potrzebne- to to szkolenie nie jest dla ciebie i zdecyduj- albo ćwiczysz, albo idź do domu- ja nie powiem szefom, bo ty jesteś dorosly i podejmuesz decyzje. Żadnego procesu , czy , co jak czuje..., jak wplynąć na postawy, bo to ma sens. - i zadziałało..,

Pozdrawiam- Aska

konto usunięte

Temat: Jestem Bogiem, uświadom to sobie...

Joanna Grabska:
Trener nie dociekał co, czuli lub nie czuli, czy było im trudno, dlaczego nie dali zgody sobie na pracę, dlaczego złamali kontrakt szkoleniowy itp...,
nazwał sprawę krótko- " widocznie to szkolenie nie jest dla was. celem cwiczenia było zrobic 10 pytań, wy nie podołaliscie zadaniu, moim zdaniem, nie dla was to szkolenie....Ze wzgledu na cel szkolenia- opóźniacie pracę grupy, więc idźcie do domu...

Ryzykowne- tak, sensowne i celowe- jeszcze bardziej.
I na koniec, dopisze coś jeszcze: zrobiłam podobnie na szkoleniu z coachingu- jak nie chcesz brać udzialu, jak uważasz, ze ty pracujesz lepiej i np. rozwijanie podwładnych nie jest ci potrzebne- to to szkolenie nie jest dla ciebie i zdecyduj- albo ćwiczysz, albo idź do domu- ja nie powiem szefom, bo ty jesteś dorosly i podejmuesz decyzje. Żadnego procesu , czy , co jak czuje..., jak wplynąć na postawy, bo to ma sens. - i zadziałało..,
Bo szkolenie to nie grupa psychoterapeutyczna. A co do Twojego klienta-wzmocniłaś jego postawę brania odpowiedzialności za swoje zachowanie.
A co do procesu-na początku nauki NLP przezywałam wstrzasy poznawcze. Bo właśnie byam przedtem mocno trenowana w pracy na procesie, siedzeniu w kółeczku itp. a tutaj trener procesem się nie zajmuje. I w dodatku uzyskuje świetne rezultaty co do poziomu motywacji grupy w czasie szkolenia

Następna dyskusja:

warsztat z technik radzenia...




Wyślij zaproszenie do