Temat: Imprezy (dez)integracyjne
Niestety pod pojeciem "wyjazd integracyjny" kryje sie wszystko. Od imprezy towarzysko - rekreacyjnej, przez szkolenie uczace pracy zespolowej, po wyjazd budujacy zespol (np. pozwalajacy dookreslic role w zespole albo wypracowac standardy pracy zespolowe zgodne z kultura firmy).
To, co opisano w artykule, to imprezy towarzysko - rekreacyjne. Janusz ma racje: nie daja efektow biznesowych (poza tym ze ludzie moga sie blizej poznac, pogadac, co moze poprawic relacje, ale niestety zakrapiana impreza moze je tez pogorszyc).
Natomiast szkolenie czy wyjazd budujacy zespol moze dac trwaly efekt - ale faktycznie musi byc dopasowany i do kultury/wartosci firmy, i do mozliwosci zespolu (forsownosc itp) i do stadium rozwoju czy problemow danego zespolu. Tyle ze tego nie bedzie wiedziec pan, ktory kupil łąkę, 4 quady, 20 zestawow do paintballa i robi imprezy. Z drugiej strony - ten pan zrobi "impreze" 5 razy taniej niz powazna firma szkoleniowa, a dla wielu klientow sa 2 argumenty wyboru: cena i atrakcyjnosc (w sensie: atrakcje, zabawa, itp.). Nie narzekajmy jednak na klientow - po pierwsze to ich pieniądze i maja prawo robic za nie co chcą, po drugie takich mamy klientow jak ich sobie wyedukujemy. Jesli chca wyrzucac pieniadze w bloto, poddając się chwilowym modom i atrakcyjnym nowinkom - mamy wolny kraj.
Z cala pewnoscia natomiast powinny byc pietnowane - bo sa nieetyczne - 4 zachowania:
1. zmuszanie (nawet pozawerbalne) uczestnikow do robienia tego, co przerasta ich odwagę albo mozliwosci fizyczne (np. wspinaczka). Szczegolnie ze nawet zadania wspinaczkowe czy inne ekstremalne moza zaprojektowac tak, by ich charakter wymagal roznych rol: jedni sie wspinaja, inni asekuruja, jeszcze inni nawigują... Wtedy kazdy odnajdzie cos dla siebie, nie czuje sie wykluczony, a nie jest zmuszany.
2. ocenianie ludzi po tym jak wysoko sie wspieli albo jak daleko pobiegli, o zwalnianiu nawet nie wspomne bo to skrajnosc,
2. prowadzenie zadan ekstremalnych przez osoby bez uprawnien (malo kto wie ze np. GOPR-owiec nie ma ani uprawnien ani umiejetnosci do organizacji imprez linowo-wspinaczkowych). Niestety tacy "samowolni instruktorzy" sie zdarzaja, co czasem konczy sie wypadkami (nawet smiertelnymi). Dla przecietnego uczestnika facet w polarze GOPRu jest autorytetem - Kowalski nie wie, ze on czesto nie ma pojecia o pracy linowej z amatorami.
4. dopuszczalnie pijanych do zadan, w ktorych pijany moze sie uszkodzic. Co ciekawe, ja nigdy nie stracilem klienta przez fakt ze mam w umowie zapisane prawo do wyrzucenia pijanego ze szkolenia, albo nawet przerwania imprezy jesli pijany by sie stawial (a w umowie mam wrecz zapisane ze to czy ktos jest pijany oceniam wylacznie uznaniowo, nie musze miec alkomatu). I w sumie nigdy (a rocznie mamy na wyjazdach team building ok. 1000 ludzi) nie musialem korzystac z tego prawa w sposob drastyczny. Raz tylko poprosilem (dyskretnie) 2 uczestnikow, by wrocili do pokoju i nie szli z nami na skalki. Dostosowali sie bez problemu, reszta nawet nie zauwazyla.
pozdrawiam,
Rafal