Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: extrema w teambuilding

wprawdzie się w tym nie specjalizuję, ale po rozmowie ze znajomym trenerem mam kilka historii, które nie wiem czy są swoistym "urban legends" wśród trenerów czy prawdą.

Bo wyobraźcie sobie teambuilding polegający pierwotnie na wypłynięciu na jezioro, gdy w momencie kulminacyjnym wszystkie łódki są wywracane, a zadaniem grupy jest dopłynąć do brzegu

Albo podchody, w których menadżerowie w strjach hmmm formalnych są przeczołgiwani przez ciężkie leśne zasieki, do tego stopnia, że jeden skręca kostkę a drugi (i to już naprawdę hardcore) nadziewa się na gałąź...

ktokolwiek widział? ktokolwiek wie? :)))

konto usunięte

Temat: extrema w teambuilding

Trochę OT, ale też z gatunku extremy: mój znajomy bardzo poważnie rozważał grę dla menedżerów, opartą o film "Gra" z Michaelem Douglasem. Liczył koszty, wymyślał szczegóły, dumał jakie kwalifikacje powinni mieć ludzie, którzy to zrobią.

A wygląda to tak /scenariusz przykładowy/:
Jedzie ci taki menedżer do Warszawy na szkolenie. W Koluszkach go okradają. W Bieluniu dostaje orczykiem po mordzie. Wywożą go pod granicę z Ukrainą. Tam opada go mafia. Potem gwałci go zgłodniały orangutan. Wszyscy ludzie na ulicy patrzą na niego, szepczą mu do ucha. Pomału popada w paranoję...

Nie wiem, jaki tego wszystkiego cel edukacyjny, no ale pewnie zabawa przednia (zwłaszcza dla organizatora) :)Maciek Sobczyk edytował(a) ten post dnia 19.06.08 o godzinie 10:55
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: extrema w teambuilding

Przez kilka lat na poczatku swojej scieżki trenerskiej - chyba 99 rok czy cos takiego, prowadziłem teambuilding. Wówczas były to zadania z pomysłem, ideą.

Teraz również spotykam się z informacjami, że teambuilding to coś na wzór łamania wszystkiego co mozna złamać. Dla mnie takie podejście do bzdura, która nie doprowadza do żadnej zmiany. Skoki na bungy, szaleńcza jazda quadami po lasach bez celu.

Aby sie wyróżnic, zaczynają się zacierać granice między edukacją nauki przez doświadczenie, a ryzykiem. Oczywiście mozna i nawet trzeba komplikować, utrudniać, gmatwać, ale musi to przede wszystkim byc bezpieczne, dwa musi mieć jakiś sens.

Tadeusz, obawiam się, że często tego typu spotkania organizują ludzie, "trenerzy", którzy postrzegają tylko przez swój pryzmat np. Czy skok z 20m drzewa to problem? eee nie!! - no dobra mamy pierwsze ćwiczenie. Na codzien zajmuja sie wspinaczką lub innym extramalnym sportem. Biedny uczestnik potem musi spełniac oczekiwania trenera:)

jednakże najgorszym błedem jest to, że bezpieczeństwo zostaje zakryte przez potencjalny fun, adrenalinę. Znany jest przykład, gdzie pracownica jednej z firm telekomunikacyjnych, na szkoleniu "outdoorowym", po zjeździe na tzw. kolejce amerykańskiej zderzyła się ze ścianą i zgineła.

Cóż, czego się nie zrobi dla zdobycia klienta, lub raczej przekonania osoby decyzyjnej - prawda?
Marian Kulig

Marian Kulig Doradca i trener,
Doradztwo
Gospodarcze
Fabisiewicz i Dud...

Temat: extrema w teambuilding

Znam przypadek "klasycznego" team-buildingu ekstremalnego po którym połowa uczestników poszła na L-4 (stłuczenia, otarcia, dwa złamania)...

konto usunięte

Temat: extrema w teambuilding

Marian Kulig:
Znam przypadek "klasycznego" team-buildingu ekstremalnego po którym połowa uczestników poszła na L-4 (stłuczenia, otarcia, dwa złamania)...
Nie trzeba wcale sięgać po team buiding ekstremalny. Po jednych zajęciach, całą grupą wzięliśmy udział w kuligu. Zwykłym kuligu, nie jakimś tam skoku bez spadochronu z pikującego MiGa. To była zima, góry, śniegu po pas. Problem w tym, że traktor, który kierował, miał obie osie skrętne, sanek było z 10 i były to zwykłe sanki, takie mniej więcej do połowy wysokości śniegu. Część trasy wiodła przez las, część odsłoniętym na wiatr zboczem góry, część drogą wyposażoną w malowniczo przykryte śniegiem wysokie krawężniki.

Gry traktor gwałtownie przyspieszał i gwałtownie skręcał, ostatnie z sanek momentalnie waliły wraz z ludźmi o krawężnik. To było na drodze. W lesie - no cóż, drzewa pomogły. Na zboczu co i rusz ktoś spadał. Nie da się w końcu jechać na sankach po kolana ryjąc nogami w śniegu, mając ten śnieg pod nogawkami, w butach, na twarzy itd.

Efekt? Nie, nikt nie zginął. Dwie uczestniczki nie były w stanie ani iść ani jechać na sankach. Pojechały traktorem. Połowa ludzi zrezygnowała i powlokła się do ośrodka, po kolana brnąc w śniegu na odsłoniętym na wiatr zboczu. Bez żadnego światła, mocno pijani, w zawiewającym wietrze. Jedną dziewczynę, niemal nieśliśmy z kumplem, bo w ataku paniki, jakiego dostała, hiperwentylując się coraz mocniej zaczęła lecieć przez ręce. Pozostali: komuś sanki przejechały po grzbiecie. Komuś po rękach. Ktoś walnął gębą w śnieg. Pręgi, sińce, stłuczenia. Zwykły cholerny kulig.
Marian Kulig

Marian Kulig Doradca i trener,
Doradztwo
Gospodarcze
Fabisiewicz i Dud...

Temat: extrema w teambuilding

Maciek Sobczyk:
Zwykły cholerny kulig.

No, tylko nie po nazwisku!
;-)

konto usunięte

Temat: extrema w teambuilding

Przepraszam. Nie miałem nic złośliwego na myśli. Już w trakcie pisania odpowiedzi zdałem sobie sprawę z jej dwuznaczności, ale to akurat Ty Marianie napisałeś o stłuczeniach, więc zacisnąłem zęby i pojechałem do końca :)

Nie miałem nic złego na myśli :)

Pozdrawiam
Marian Kulig

Marian Kulig Doradca i trener,
Doradztwo
Gospodarcze
Fabisiewicz i Dud...

Temat: extrema w teambuilding

Przecież dałem "mordkę":
;-)

Maciek Sobczyk:
zacisnąłem zęby i pojechałem do końca :)

:-)))))Marian Kulig edytował(a) ten post dnia 19.06.08 o godzinie 11:27
Tomasz S.

Tomasz S. Digital Marketing/
Recruitment/
Management,
www.staskiewi...

Temat: extrema w teambuilding

Problem w tym, że wiele firm sprzedaje wszelkiego typu atrakcje outdoorowe itp. jako "szkolenie integracyjne". Zazwyczaj z teambuildingiem nie ma to nic wspólnego.
Dobry teambuilding można zrobić w sali. Można zrobić w terenie.
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: extrema w teambuilding

zgłodniały orangutan szczególnie działa na wyobraźnię :) no dokładnie można wysłać grupowo nawet na walki psów w nowosybirsku z obowiązkowym tatuowaniem cyrylicą co bardziej intymnych części ciała, ale po co?

Z drugiej strony przypominam sobie, że jedna firma outdoorowa splajtowała, gdy musiała wypłacać odszkodowanie za zwichnięcie stawu skokowego na outdoorze.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: extrema w teambuilding

Marian Kulig:
Maciek Sobczyk:
Zwykły cholerny kulig.

No, tylko nie po nazwisku!
;-)
Usmiałem sie po pachy:))))
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: extrema w teambuilding

Tadeusz Reimus:
zgłodniały orangutan szczególnie działa na wyobraźnię :) no dokładnie można wysłać grupowo nawet na walki psów w nowosybirsku z obowiązkowym tatuowaniem cyrylicą co bardziej intymnych części ciała, ale po co?
Tadeusz i to jest właśnie kluczowe pytanie w outdoorowych zajęciach. Pytanie
PO CO?!!!!

Miałem kiedyś na szkoleniu outdoorowych, wojskowych. Młode sprawne cyborgi (bardzo mile ich wspominam). Zrobilismy im cieżkie 3 dni zajęć. Mało snu, wysiłek - ale też współpraca, myślenie, pomoc, rozwiązywanie problemów. Pomimo rozbudowanej formuły zajeć (np. robienie planu tamy czorsztyńskiej nocą z pontonu), nikomu nic się nie stało, każdy był zadowolony - ale to nic. Oni się uczyli z godziny na godzine. Wspaniałe dla mnie przeżycie.

Pozdrawiam
Rafał Szczepanik

Rafał Szczepanik trener biznesu,
podróżnik,
alpinista, polarnik

Temat: extrema w teambuilding

Witam,

W wiekszosci wyjazdow team building poziom ekstremalnosci zajec nie ma zadnego zwiazku z realizacja celu: budowaniem, wzmacnianiem albo odbudowywaniem zespolu. Te same cele mozna zrealizowac w sali, na zwyklym trawniku, ale rownie dobrze na linie wspinaczkowej czy w jaskinii. Wszystko zalezy od specyfiki grupy.

Trener, ktory swoja prace postrzega jako "dostarczanie zabawy i adrenaliny", nie powinien pracowac w tym zawodzie.

"Przerobic" zabawy wspinaczkowe czy survivalowe na gry integrujace zespol nie jest latwo. Rekwizyt pozostaje ten sam: lina, kask, uprzaz, skala. Ale zmienia sie scenariusz cwiczenia, jego przebieg, cel. Ktos, kto przenosi na szkolenie integracyjne zwykle gry typowo sportowe, jest partaczem i nieukiem.

Co wcale nie zmienia faktu, ze zajecia o podwyzszonej adrenalinie moga byc i uczace i integrujace - byle prowadzil je ktos kto ma kwalifikacje trenera biznesu, a nie tylko instruktora wspinaczki.

A jesli chodzi o odszkodowanie - dziwia mnie firmy, ktore robia outdoor bez odpowiedniego ubezpieczenia i siebie i uczestnikow.

pozdrawiam,
Rafal

Temat: extrema w teambuilding

Artur Kucharski:
Tadeusz Reimus:
zgłodniały orangutan szczególnie działa na wyobraźnię :) no dokładnie można wysłać grupowo nawet na walki psów w nowosybirsku z obowiązkowym tatuowaniem cyrylicą co bardziej intymnych części ciała, ale po co?
Tadeusz i to jest właśnie kluczowe pytanie w outdoorowych zajęciach. Pytanie
PO CO?!!!!

Miałem kiedyś na szkoleniu outdoorowych, wojskowych. Młode sprawne cyborgi (bardzo mile ich wspominam). Zrobilismy im cieżkie 3 dni zajęć. Mało snu, wysiłek - ale też współpraca, myślenie, pomoc, rozwiązywanie problemów. Pomimo rozbudowanej formuły zajeć (np. robienie planu tamy czorsztyńskiej nocą z pontonu), nikomu nic się nie stało, każdy był zadowolony - ale to nic. Oni się uczyli z godziny na godzine. Wspaniałe dla mnie przeżycie.

Pozdrawiam

Jak mówi Artur - nie jest sztuką szpanować swoją wydolnością organizmu jako treren , ale trzeba myśleć jaki cel mamy osiągnąć w trakcie szkolenia.
Zajmuję się dokładnie tym typem szkoleń o jakich mowa w temacie , tylko , że nie używam quadów , paintballa , bungee itp.
Raczej walka z samym sobą i tworzenie więzi w ekipie.
Do tego rzeczywiście nie są potrzebne jakieś wygórowane zdolności fizyczne , czy też extra sprzęt.
Istotne jest to czy kursanci są właściwie zabezpieczeni przez organizatora. Zwykle takiemu uczestnikowi wydaje się , że jest to total hardcore , ale tylko ja wiem , że kursantowi nic nie grozi.
Bo użyłem wszelkich środków technicznych aby urazy wyeliminować.
Generuję w trakcie szkolenia sytuacje trudne , ale są one trudne dla kursantów , a nie dla obsługi.
Ciekawe ilu menagerów potrafi w 10 minut rozłożyć prosty namiot wojskowy .... ja wiem ilu - max 10% , dla reszty to jest sytuacja trudna z której muszą umieć wyjść,
Zatem - poziom trudności szkolenia nie wynika z ekstremalności jak napisał Rafał , ale z tego czy trener umie wykorzystać metody pracy w sytuacjach trudnych.
Reszta chyba jest wiadoma :)
Dariusz Lermer

Dariusz Lermer Właściciel firmy,
Mad Dariusz Lermer

Temat: extrema w teambuilding

Tak to już jest w ,,naszym "kraju że wszyscy się podniecają,, przykładami "z D... y wziętymi. Ktoś zginął , ktoś poszedł na l-4, ktoś komuś coś !A zadaliście sobie kiedyś pytanie jak to wygląda w statystyce? Hę ! To ile było takich wypadków np śmiertelnych na imprezach ? Ile firm robi spotkanie za spotkaniem - mimo że ta chorobowa absencja powinna odstręczyć decydentów od imprez?!Siniaki , otarcia , - A jakie atrakcje ,, extremalne" przygotujecie dla typowego kolesia wyciągniętego zza biurka , którego jedyną aktywnością fizyczną jest nierzadko mycie zębów ?Pomyślcie i zastanówcie się choć przez chwilę , zanim dalej będziecie kontynuować tą ,, górnolotną " dyskusje .

Temat: extrema w teambuilding

Rozróżnijmy :
- albo moim celem jest dać w " dupę " kursantowi ,
- albo mam go czegoś nauczyć.

Jesli to pierwsze , to mam całkiem inne sposoby , aby kogoś totalnie zajechać i nie potrzebuję do tego wspinaczki , albo total hardcorowych terenów.
Wystarczy kawał terenu 200x200 m i kilka opon. Po godzinie wyzioną ducha , ale adrenalina będzie wyciekać uszami.
Tylko : PO CO ?????????

Jeśli w grę wchodzi druga opcja , to już jest inna rozmowa.
Tyle
Rafał Szczepanik

Rafał Szczepanik trener biznesu,
podróżnik,
alpinista, polarnik

Temat: extrema w teambuilding

Darek,

Przede wszystkim, te przyklady nie sa wziete z miejsca o ktorym piszesz, ale z rzeczywistosci. Czesto zdarzaja sie dlatego, ze np. zajecia linowo - wspinaczkowe prowadzi nie uprawniony instruktor wspinaczki ale zatrudniony napredce operator scianki wspinaczkowej, strazak albo ratownik GOPR (tylko amatorom wydaje sie ze przecietny GOPRowiec zna sie na zaawansowanych systemach linowych, w odroznieniu od TOPRowca).

Sam widzialem tez, jak zajecia nazywane "team building" prowadzil nie doswiadczony trener biznesu, ale instruktor survivalu nie majacy pojecia o zasadach funkcjonowania zespolu biznesowego ani emocjach, jakie jego zadania wywolywaly w uczestnikach, ktorzy nie byli zbyt sprawni i wysportowani. Efekt prosty: zamiast integracji zespolu, nastapila rywalizacja w zespole.

Zreszta zajecia, w ktorych outdoor zamiast integrowac opiera sie na rywalizacji to typowy blad wielu trenerow. Co rywalizacyjne sciganie sie na quadach ma z pojeciem wspolpracy zespolowej - nie wiem. Co agresywna walka 2 druzyn w paintball ma z tworzeniem wiezi i realicji w zespole - tez nie wiem.

Ja rowniez wykorzystuje techniki militarne do budowania zespolu. Tylko, ze zamiast prostego pintballa mam cwiczenia taktyczne i komunikacyjne, ktore na swiecie wykorzystywane sa do szkolenia dowodcow jednostek wojskowych - gdy uczy ich sie zarzadzania druzyna wojskowa. Dzieki temu, zamiast prostej rywalizacji moge po grze militarnej (tez emocjonujacej, opartej na strzelaniu, zasadzkach itp.) mowic o motywowaniu ludzi, zasadach komunikacji werbalnej czy planowaniu, roli lidera i podejmowaniu decyzji.

Jak bowiem slusznie zauwazyl Jacek, nasza rola nie jest dawac w dupe, tylko uczyc. W dupe moge dawac, gdy prowadze zajecia rekreacyjne dla osob indywidualnych - i oni zaplacili za to, by ich przeciorac. Gdy pracuje dla firmy - ona placi mi za to, ze naucze lub zintegruje. Wowczas nie jest moja rola udowadniac "kolesiowi wyciagnietemu zza biurka" ze jestem sprawniejszy od niego. To raczej ja musze dostosowac poziom zajec do jego kondycji - i mimo wszystko pracowac z nim po to, by go uczyc wskazanych umiejetnosci.

Pozdrawiam,
Rafal

Temat: extrema w teambuilding

Nie dodałem poprzednio jednej z zasad którymi się kieruję wtrakcie szkoleń :
- wysiłek fizyczny dostosowuję do najsłabszego kursanta , ale psychicznie ciągnę ich na mój poziom.
Rzecz jasna poziom fizyczny jest dość wysoki , nie na tyle jednak , aby połowa kursantów po szkoleniu była na L-4.

Co do ćwiczeń taktycznych .... hmmmm .... ja tylko tak działam , bo dzięki temu kiedyś i gdzieś daleko udało mi się przeżyć.
Tyle

PS. Małą statystyka : w ciągu ponad 5 lat na ok 70 grup szkoleniowych miałem łącznie 4 zdarzenia wymagające pomocy lekarza :
- 1 złamanie - w czasie wolnym kursant wbrew wyraźnemu zakazowi oddalił się z panną ok 600 m od obozu i pośliznął się na mokrym leżącym pniu drzewa ,
- 1 skręcenie nogi - na mokrym korzeniu , po deszczu
- 2 przypadki zatrucia pokarmowego - kursanci wbrew zakazowi zjedli owoce leśne nie wiedząc co właściwie jedzą.

Bywają otarcia stóp , albo jakieś drobne zadrapania , ale
to norma.
Tyle.Jacek Gaj edytował(a) ten post dnia 25.06.08 o godzinie 18:02
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: extrema w teambuilding

Dariusz Lermer:
Tak to już jest w ,,naszym "kraju że wszyscy się podniecają,, przykładami "z D... y wziętymi. Ktoś zginął , ktoś poszedł na l-4, ktoś komuś coś !A zadaliście sobie kiedyś pytanie jak to wygląda w statystyce? Hę ! To ile było takich wypadków np śmiertelnych na imprezach ? Ile firm robi spotkanie za spotkaniem - mimo że ta chorobowa absencja powinna odstręczyć decydentów od imprez?!Siniaki , otarcia , - A jakie atrakcje ,, extremalne" przygotujecie dla typowego kolesia wyciągniętego zza biurka , którego jedyną aktywnością fizyczną jest nierzadko mycie zębów ?Pomyślcie i zastanówcie się choć przez chwilę , zanim dalej będziecie kontynuować tą ,, górnolotną " dyskusje .
Porażające podejście. Darek porpaw mnie jeśli sie mylę. rozumiem, że jak będziesz miał 80 osób na szkoleniu i jedna ci zginie to nic sie nie stało bo przecież statystycznie to cos około 2%??
Skoro namawiasz do myslenia to pozwole sobie zrobić to samo w Twoim kierunku. Zanim zaczniesz sie wypowiadać o wypadkach podczas szkoleń może warto zastanowić sie nad tym co chcesz przekazać. Dla mnie nawet otarcie, siniak, czy zwichnięcie jest osobistą porażką. Bo ludzie na szkoleniu maja sie uczyć... uczyć a nie walczyc o życie.
Jeżeli jedynym celem ma być aktywność fizyczna to lepiej wysłac pracownika na wakacje z nurkowaniem i rowerami a nie na szkolenie.

Pozdrawiam
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: extrema w teambuilding

Rafał podpisuje się pod tym co napisałeś. Zupełnie jakbym sam wyrażał swoje idee i myśli.

Pozdrawiam



Wyślij zaproszenie do