Temat: Dlaczego trenerzy tak bardzo lubią naszczekiwać na innych?
Cyprian Szyszka:
najpierw spróbuję, mimo wszystko, odpowiedzieć na Twoje pytanie: powodem tego, że na forum trenerskim zdarzają się ostre dyskusje jest taka trenerska przypadłość jak wyczulona intuicja/werbalizacja - jak czujesz że coś jest nie ok, to mówisz, bo pewnie są jeszcze ze dwie osoby, które czują podobnie, a nie powiedzą. Ty również tego użyłeś otwierając ten wątek i ciągnąc ten o darmowym coachingu. I super - ciekawe dyskusje z tego poszły, za co dzięki ode mnie.
Cyprianie, jestem zwolennikiem werbalizacji wątpliwości - sam często to robię. Jednocześnie jest jakaś granica - może różna dla rożnych osób, nie wiem - między werbalizacją wątpliwości, a atakami i nagonką, lub jak to nazywam - szczekaniem. I na ten element chciałbym zwrócić uwagę.
Przykład: Jakiś czas temu na jednym z podobnych forów było pytanie n.t. możliwości nauki komunikatywnego używania angielskiego od zera w tydzien, w oparciu o kurs pewnego trenera. Ponieważ trener ten nie jest zbyt popularny wśród konkurencji (czy na to zasłużył czy nie, to inna kwestia), rozpoczęła się wręcz burza, twierdzenie jak to jest absolutnie niemożliwe, oszukiwanie ludzi, itp.
Teraz - kursy uczące komunikatywnego języka w tydzień istnieją już od ponad 50-ciu lat (choćby metoda Michaela Thomasa), na naszym rynku uczy tego też kilka innych osób - ale ponieważ uczył tutaj ten konkretny trener, od razu zrobiła się z tego walka. Bo nie chodziło o fakty, tylko o osobiste animozje.
Podkreślam raz jeszcze - jestem wielkim zwolennikiem dyskusji. Tylko proszę, niech dyskusja będzie na poziomie, a nie będzie jednostronną nagonką, albo walką emocjonalną - a nie racjonalną.
A teraz o tym jak. Ustawienie tematu w kategoriach "szczekania", "przypadłości", "kompleksów" itd. to zaetykietowanie całej grupy zawodowej, bez podania przykładów i konkretów, wrzucone
Zwróć proszę uwagę, że pisałem, że nie dotyczy to bynajmniej wszystkich trenerów - a jedynie, że (z moich i nie tylko moich obserwacji) jest to zjawisko powszechniejsze, może wręcz dużo powszechniejsze, w środowisku trenersko-coachingowym (może również psychologicznym, z tego co słyszałem od znajomych w nim siedzącym) niż w innych.
P.S. W oryginale planowałem ustawić to w kategoriach "dojebywania" albo "jeżdzenia po sobie", ale postawiłem na lżejszą wersję.
kontekście tego forum bez jasno czytelnej intencji . To jest albo:
- komunikacja manipulacyjna (jak celnie wyłapali Przemek czy Robert);
albo:
- żale do świata że jest niezrozumiały i nie działa tak jakbym chciał (tutaj trafili TPS i Janusz).
albo jedno przez drugie. Innych pomysłów nie mam - jeśli masz inaczej - powiedz.
Jest. Jest płonna nadzieja, że może taka dyskusja zwróci uwagę na realny problem w środowisku i to problem którym wszyscy robimy sobie wzajemnie kuku - bo takie szczekania bynajmniej nie pomagają wizerunkowi trenerów i coachów jako fachu.
i tak na koniec pozwolę sobie na 2 rady dla Ciebie, są za darmo
Dziękuje, serio.
- pozostając w metaforyce psiej są to dwie kości z moje miski, którymi się z Tobą podzielę, choć pewnie mnie za to obszczekasz:
- zamiast szukać wzorca (to jest ograniczenie Twojej metodologii, które jest jasno widoczne na zewnątrz), pokaż intencję
Więc proszę o intencję szczekania, to również jest dobre pytanie :)
- zamiast ciągle się nie zgadzać, weź trochę dobra z tego co zostało powiedziane, patrz choćby doskonałe posty Marty (ukłony;)
Zwróć proszę uwagę, że z niektórymi postami jak najbardziej się zgadzam, zwykle wtedy ich nie komentuje - bo zakładam, że nie ma już czego dodawać. W przypadku Twojego posta zaś, podobnie jak niektórych innych - mogę się nie zgadzać z pewnymi uwagami, ale z przyjemnością rozmawiam, gdy rozmowa toczy się na takim poziomie.
Artur Król edytował(a) ten post dnia 17.11.08 o godzinie 14:51