Jakub A.

Jakub A. Pracownia Badań
Socjologicznych
HumLard

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Maciek S.:
Jakub, przesadziłeś z tą ostatnią wypowiedzią. Pofolguj, bo w ten sposób także zniżasz poziom dyskusji.

Mod

To ta dyskusja ma jakiś poziom? Gdzie przesadziłem? Nie zachowałem protokołu dyplomatycznego?
Jestem w tej komfortowej sytuacji, że mało mnie interesuje ocenianie mojej osoby przez pryzmat mojego języka i wyrażanych opiniiTen post został edytowany przez Autora dnia 04.06.13 o godzinie 15:43

konto usunięte

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Przesadziłeś w swojej ostatniej (aktualnie przedostatniej wypowiedzi). Zasady, które złamałeś, jak i konsekwencje ich łamania, opisane są tutaj: http://www.goldenline.pl/forum/703634/zyj-i-pozwol-zyc...

Z mojej strony to koniec offtopa. W razie wątpliwości co do moderacji, zapraszam na priv.Ten post został edytowany przez Autora dnia 04.06.13 o godzinie 15:49
Jakub A.

Jakub A. Pracownia Badań
Socjologicznych
HumLard

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Proszę w takim razie zablokować możliwość wypowiadania się przeze mnie w tym wątku, ponieważ moja natura wygrywa z zasadami ;)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Anna S.:
Rozumiem Artur , że do trenerów się nie zaliczasz, skoro uważasz, że ad personam nie stosujesz

Aniu, temat z natury jest generalizacją.

Ad personam zdarza mi się stosować, zwykle w odpowiedzi na ad personam ze strony rozmówcy. Niekiedy stosuję również niecelowo i wtedy doceniam wytknięcie tego i staram się korygować.
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Przejrzałem raz jeszcze dyskusję i przyszedł mi do głowy szatański pomysł, żeby odpowiedzieć wprost na pytanie z tematu wątku :-)

Przede wszystkim, bynajmniej nie mając na celu wrzucania kamyczka do niczyjego ogródka, generalnie zgodzę się z tezą, że problemy z poprawnym logicznie wnioskowaniem u trenerów się pojawiają.

Sęk w tym, że to nie dotyczy tylko trenerów, ale zwyczajnie większości ludzi, a u trenerów być może widać to o tyle, że i nasza praca polega na odsłanianiu się ze swoją wiedzą i sposobem myślenia - łatwiej nas przyłapać :-)

Żeby unikać takich błędów trzeba przejść odpowiedni trening poprawnego wyciągania wniosków (najlepszy to chyba praca naukowa), a nie każdy przecież się tego uczy (pomijam naukę logiki w szkole bo jej poziom to dla mnie kpina).

Najbardziej klasycznym i nagminnym przykładem jest pewnie mylenie korelacji ze związkiem przyczynowo-skutkowym, co z uporem maniaka robi bardzo wiele osób. Kiedy wytłumaczono mi to na pierwszym roku psychologii chodziłem dumny ja paw, że teraz jestem taki mądry, z przekonaniem, że logikę i umiejętność poprawnego wnioskowania to ja mam w małym palcu...

....do czasu - niedawno tak się złożyło, że przez rok pracowałem ramię w ramię z kilkoma bystrymi matematykami i teraz już wiem, że to oni (a nie ja) mają logikę w małym palcu :-)

Reasumując - poprawne wnioskowanie to zadanie wymagające sporej uwagi i treningu, więc nie dziwi mnie kompletnie, że ludzie często się na tym wykładają.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Krzysztof G.:
Sęk w tym, że to nie dotyczy tylko trenerów, ale zwyczajnie większości ludzi, a u trenerów być może widać to o tyle, że i nasza praca polega na odsłanianiu się ze swoją wiedzą i sposobem myślenia - łatwiej nas przyłapać :-)

Z tym powszechnym występowaniem oczywiście nie dyskutuję, wskazuję jedynie na to, że ze względu na charakter pracy jako trenerzy powinniśmy być tu szczególnie czujni.
Krzysztof Grabarczyk

Krzysztof Grabarczyk Psycholog -
coaching, szkolenia,
doradztwo

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Artur K.:
Z tym powszechnym występowaniem oczywiście nie dyskutuję, wskazuję jedynie na to, że ze względu na charakter pracy jako trenerzy powinniśmy być tu szczególnie czujni.

Pytałeś "dlaczego" więc odpowiedziałem "dlaczego" :-)

Natomiast to, że nasz zawód i związana z nim odpowiedzialność powinny skłaniać do szczególnej czujności w tym zakresie to już oczywiście osobna sprawa i z tym bynajmniej nie dyskutuję.

PS: hmm.... dostać za tę samą wypowiedź plusy od Artura K. i Tomka... bezcenne :-pTen post został edytowany przez Autora dnia 04.06.13 o godzinie 17:10
Piotr M.

Piotr M. Senior Talent
Management
Consultant

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Anna S.:
Artur, jaki jest cel tej dyskusji? Czy tylko sztuka dla sztuki?
żeby to chociaż jakaś sztuka była... to jest (w mojej ocenie) kicz najniższej próby, ślizgający się po tematyce filozofii, językoznawstwa, fizyki i paru innych, jednak tak mocno skażony przerośniętym ego autora wątku, że aż zęby bolą od czytania wycieczek personalnych.
tak czy tak - nie wiem dlaczego trenerzy nie rozumieją podstaw wnioskowania, mam wrażenie też, że nie dowiem się tego z tego wątku. mogę sobie natomiast wyrobić pogląd dlaczego autor nie rozumie podstaw wnioskowania i to używając pojechanej grafiki w pdf do której mnie jakiś czas temu odsyłał.
Więc o tyle cel wątku uważam za osiągnięty. :-)

pzdr.

Piotr
Kamila Niemczura

Kamila Niemczura Front Office
Investment Banking
Talent Hunter at UBS

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Artur K.:
Kamila N.:
Hmm, gubię się, przed chwilą dziedzina była "jakakolwiek"... <myśli>

Książki p.t. "Metodologia badań polonistycznych" na rynku brak. Ot, odpowiedź na Twoje zagubienie.
Ręce opadają. Metodologia badań literackich, metodologia badań komparatystycznych, metodologia badań językoznawczych...
Na poziomie podstawowego rozumienia czym jest trafność, nie nie będą :) Implementacji dążenia do tej trafności - jasne, różne metody, różne obszary badań :)
A na poziomie rozumienia czym jest "trafność wiedzy"...?

Również, już pisałem.
I jesteśmy u sedna: nie napisałeś. To, co napisałeś, a co wydaje Ci się definicją, nijak się ma do mojej prostej, jasnej prośby. Prośby o definicję przedziwnego wyrażenia "trafność wiedzy". Ale widzę, że aby mnie zdyskredytować zarzucasz mi, że nie wiem, czym jest sama "trafność". Że tak powiem: LOL.
PS Nie mówię jedynie o różnicy metod, a o rozbieżnych definicjach przedmiotów własnych zainteresowań. (Własnych dla danych metodologii.)

Nie ma znaczenia dla definicji trafności.
JW!
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, jak będąc na, przed, po jakichkolwiek studiach, można posługiwać się dziś na poważnie kategorią "trafności wiedzy".

Na szczęście reszta nauki nie odleciała w postmodernistyczną farsę :)
LOL 2
Kamila, z mojej strony koniec wymiany z Tobą. Jeśli faktycznie chciałabyś wyjść poza postmodernistyczne fantazje, źródła masz. Prawdopodobnie nie chcesz, bo te fantazje mają uroczą właściwość samoaktualizacji osób je wyznających, przynajmniej do czasu mniej lub bardziej bolesnego zderzenia z rzeczywistością. W takim wypadku życzę Ci na drodze dobrego instruktora, który rozwieje je jakże prostą i jakże skuteczną techniką upartego kopania postmodernisty w kostkę ;)

Zaliczyłem taką terapię, gdy sam przeżywałem podobne fazy, w wykonaniu magistra filozofii zresztą, zdecydowanie polecam na powrót do rzeczywistości :)
A to częste. Przeżyje człowiek powierzchowną fascynację, której na krótko starczy, "wróci do rzeczywistości" i potem odbiera to za zasadę uniwersalną. Rozumiem, że mój koniec będzie taki sam. Problem polega na tym, że moja rzeczywistość pokazuje mi siebie samą, a ja ją bacznie obserwuję. I z moich obserwacji wynikają rzeczy, którym bliżej do tych bełkotliwie opisywanych, niż do Twoich naiwnych tez. Wierz mi, że gdyby tezy te broniły się należycie, cieszyłabym się z tego powodu.
Swoją drogą, fascynuje mnie fakt, że jedynym powodem, dla którego w ogóle możliwy był postmodernizm, był fakt, że nauka dała nam wystarczająco luksusowe życie, by ludzie mogli sobie pozwolić na odlatywanie w takie fantazje. Broniąc domu przed wilkami nie byłoby na nie miejsca ;) Ale to inna historia :)
Ale co w tym fascynującego? To naturalne. Ekonomiczny status zawsze miał przełożenie na ludzkie tęsknoty. Chwilowo nie ma wilków. Jak przyjdą, będziemy mieć inne postrzeganie świata. Na tym to polega. Nie ma żadnego obiektywnego obrazu rzeczywistości.Ten post został edytowany przez Autora dnia 04.06.13 o godzinie 22:22
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Kamilo, jak już pisałem - źródła na dokształcenie masz. Powodzenia.
Cyprian Szyszka

Cyprian Szyszka trener freelancer

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

zasugerowałbym próbę zastosowania "zwykłej" analizy transakcyjnej do postów powyżej.

A jeśli komu brakowałoby w niej naukowości to na ruszt van Dijka i krytyczną analizę dyskursu. Jeśli jeszcze mało to inquisitive semantics i resztę zwariowanych holendrów. Cokolwiek bardziej dynamicznego i relacyjnego (aż boję się powiedzieć... postmodernistycznego) niż "jedynoprawdziwa" i "ojcowska" logika klasyczna. Coby się nie pociachać.

konto usunięte

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Witam;
Z nieznanych mi powodów dostałem maila od GoldenLine.pl pod tytułem: Ciekawe dyskusje.
Kliknąłem na link i trafiłem w to miejsce. Przeczytałem całe 9 stron tej ciekawej dyskusji.
Muszę tutaj nadmienić iż posiadam wykształcenie średnie rolnicze i szczęśliwie idący z tym w parze zdrowy chłopski rozum. Normalnie wstydziłbym się zabrać głos wśród tak wykształconych osób ale ponieważ jestem po kilku szotach i jak rozumiem GoldenLine zaprosiło mnie do tej dyskusji to co mi tam))).
Zacznę od tego, że ta dyskusja jest naprawdę ciekawa. Pan Artur Król ( co prawda niegrzecznie) zwrócił się do swoich kolegów po fachu, że mogliby się podciągnąć w pewnych aspektach swojej pracy. Zaś jego koledzy przez 9 stron odpisują mu, że nie. Na mój chłopski rozum to wszystkie sklepowe, które znam, wszyscy rolnicy, policjanci, urzędnicy pocztowi i gminni ale i lekarze i nauczyciele mogliby się podciągnąć w większości aspektów swojej pracy. No i właśnie dzięki tej dyskusji zrozumiałem dlaczego się nie podciągają. No i to smutne jest.
Do pana Artura Króla mam jedno zdanie. Nie trafiają do pana powiedzonka przypisywane Einsteinowi no to ja zacytuję przypisane Isaacowi Newtonowi: cyt,,Jedyna prawdziwie potwierdzona nauka płynie z Biblii".
Co dwóch fizyków to nie jeden ))).
No i na koniec muszę podziękować pani Kamili za dowcip, elokwencję, inteligencję, kulturę, urodę.
Dzięki pani świetnie się bawiłem i ten wieczór uważam za udany.
Cześć
Paweł Lasocki
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Zbigniew F.:
Tadeusz R.:
Ha, a to dobre. W żadnej nauce, która jest odniesiona do praktyki nie ma miejsca na rachunek zdań (dedukcję). W żadnej.
Biznes i ekonomia to rozumowanie indukcyjne z definicji. Jak się o tym zapomina to mamy wirtualną gospodarkę i kryzys gospodarczy.

Na jakiej podstawie wydaje Pan takie zwroty kategorycznie jednoznaczne?

Fakty są takie, że zgodnie ze szkołą ekonomii głównego nurtu i jej teorią realnego cyklu koniunkturalnego źródłem wahań koniunkturalnych są zjawiska o charakterze losowym. Krótko mówiąc Kydland i Prescott doszli do wniosku, że kryzys trzeba opisywać metodami dedukcyjnymi.
W taki własnie sposób uzasadniona jest analiza makro i mikrootoczenia.

W biznesie miejsca dla dedukcji jest zatem bardzo dużo. Na tyle dużo, że mieszczą się tam swobodnie: matematyka (statystyka, rachunek prawdopodobieństwa, teoria gier i grafów, itd.), zarządzanie ryzykiem, informatyka, prognozowanie, podejmowanie decyzji i wiele wiele innych.

Panie Zbigniewie, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale umknął mi Pana post w ferworze dyskusji. Swoje kategoryczne zwroty opieram na całkiem uznanych osiagnięciach filozofii nauki (Kuhn i Popper w większości, a tradycja "czystego rozumu" Kanta); w mojej opinii ekonomia lubi podawać się za nauke "obiektywną", bazującą na dedukcji, natomiast jej wartość predykcyjna pozostawia - delikatnie mówiąc - wiele do życzenia (innymi słowy, przez kryzys została sfalsyfikowana...gdyby ktoś "wydedukował" bańkę spekulacyjną, zostałby bardzo bogatym człowiekiem :)); gdy podaje Pan matematykę i teorię gier to posiłkuje sie Pan argumentem z dziedziny matematyki właśnie. I tam jest miejsce na dedukcję, zgoda. Równie mocno jednak ekonomia (jako nauka było nie było empiryczna) bazuje na naukach społecznych. Prosto więc można powiedzieć, że rozumowanie dedukcyjne będzie poprawne ale "nieekonomiczne" w sensie że i tak nas rynek zaskoczy. Lubię na dowód (ha ha ) tego teorię "zbitej szyby" przypomniana przez Krugmana.

A że cała dyskusja dotyczy "wnioskowania" i wątek ekonomiczny jest tutaj poboczny to mam taką tylko dygresję, że nie o wnioskowanie chodzi tylko o wstępne założenia. Np. założenie "Jestem Absolutem" całkiem zgrabnie umiejscawia każdy wniosek, tylko - zgodnie z indukcją enumeratywną nawet prawdziwość przesłanek nie gwarantuje pewności wniosku
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Tadeusz R.:
natomiast jej wartość predykcyjna pozostawia - delikatnie mówiąc - wiele do życzenia (innymi słowy, przez kryzys została sfalsyfikowana...gdyby ktoś "wydedukował" bańkę spekulacyjną, zostałby bardzo bogatym człowiekiem :));

Nassim Taleb? Ostatnio niestety odleciał ("syndrom noblisty" w wersji beznoblowskiej ;) ), ale fakt jest, że przewidział i został.
Tadeusz Reimus

Tadeusz Reimus trener, coach PCC,
konsultant,

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Nassim przewidział kryzys (ten wcześniejszy z 2000), ale go nie wydedukował. Czarny Łabędź jest anomalią, niemożliwą do przewidzenia przesłanką, chaosem. Z wnioskowaniem nie ma nic wspólnego. Nassim ewidentnie stoi na stanowisku, że wielkie zmiany powstaja przez wyjątki od reguły, nie reguły. Nawet pisze, że prognozy ekonomiczne maja wartość zbliżona do astrologii.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Ok, racja.
Zbigniew Fałek

Zbigniew Fałek Dyrektor Generalny

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Tadeusz R.:
A że cała dyskusja dotyczy "wnioskowania" i wątek ekonomiczny jest tutaj poboczny to mam taką tylko dygresję, że nie o wnioskowanie chodzi tylko o wstępne założenia.

Zgadzam się. Dlatego dedukcja powinna być oparta na szerszym spojrzeniu na "zbitą szybę". Nie oznacza to bynajmniej, że sama dedukcja jest nic nie warta. Zbyt płytkie może być jednak jej zastosowanie i to jak sądzę miał chyba na myśli Pan Artur Król krytykując stwierdzenia typu:
Artur K.:
"Ten pojedynczy przypadek pokazuje, że..."

A co do pańskich stwierdzeń kategorycznych, że w naukach związanych z praktyką nie ma miejsca na dedukcję to absolutnie nie mogę się z nimi zgodzić. Pomijając sferę rachunkowości, proszę pamiętać o nurcie neopozytywistycznym (funkcjonalistycznym, systemowym, ilościowym) on opiera się na dedukcji. Może go Pan nie podzielać ale nie oznacza to, że go nie ma, że nie ma dla niego miejsca w ekonomii. Przeciwnie był i jest. Pojawiający się bowiem z wielką siłą obszar zarządzania ryzykiem opiera się na dedukcji właśnie. Można latać "na czuja", finezyjnie, na nartach - jak Adam Małysz i można samolotem z urządzeniami pomiarowymi, Klasą Business.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Artur K.:

Nie :) Było testowane.

Świetnie wychodzi z postmodernizmem, doskonale sprawdza się także z różnego rodzaju "głębokimi" myślami rodem z Cohelo czy z Deepakiem, choć tu już na poziomie pojedynczych zdań. Są wprawdzie próby generatorów prac informatycznych, ale rezultaty się wykładają dość ostro. A dodajmy tutaj, że "generator postmodernistyczny" funkcjonuje już od 17 lat ;)

http://www.elsewhere.org/pomo/ - za każdym odświeżeniem nowy, "głęboki" postmodernistyczny tekst ;)
http://www.wisdomofchopra.com/ - j.w. "cytat" Deepaka Chopry
http://michalossowski.com/coelhogenerator.html - jw. Cohelo :D

Dziękuję Panie Arturze. A co z sugerowanym przeze mnie wariantem "mózg jako generator fraz losowych"? Wydaje mi się też istotne z punktu widzenia rozwoju tzw. sztucznej inteligencji. Poza tym analiza każdego języka oraz analiza języka, jakim posługuje się każdy człowiek, dostarcza określonej wiedzy lub choćby wyobrażenia o doświadczeniu zapisanym w języku lub sposobie spostrzegania i kodowania rzeczywistości przez tegoż człowieka. Nie tym między innymi zajmuje się NLP, literaturoznawstwo, psychosemiotyka czy psycholingwistyka w ogólności? Próba falsyfikacji wydaje się jednak niezbędna. Generator też odzwierciedla jednak pewien sposób myślenia autora, ale chyba bardziej niż Bułhaka samego Sokala, na którego sugestiach opierał się Bułhak? Pojęcia, założenia i algorytm. Jak generator oceniał co sensowne, a co nie sensowne? A jeśli nie on?
Fajne to jednak i za to w szczególności dziękuję, za zwrócenie uwagi, na bełkotliwy charakter języka nauki i "humanistyki". Przymus aby ponazywać wszystko, poklasyfikować jest tak duży, że chyba kończą się możliwości słowotwórcze? Im więcej więc słów oznaczających szerokie pojęcia rozmyte, abstrakcyjne bo nie odnoszące się do jednozncznego desygnatu, tym większe możliwości interpretacyjne. Takie tańce -ości z -izmami. Coś w tym jednakże jest. Kiedyś dostałem nagrodę za pracę magisterską, miała krótki tytuł, ale za to po kilku latach, kiedy przestałem być naukowcem (i mogłem z normalnymi ludźmi rozmawiać normalnym językiem?), sam przestałem ją rozumieć.
Taka była mądra czy naukowa?
Kiedyś wcześniej jeszcze, bawiąc z kumplem na wakacjach w Sopot poznaliśmy parę równie młodych Węgrów. Razem znaliśmy jako tako sześć języków, ale żadnego wspólnie. I co? Przegadaliśmy calutką noc na tematy konkretne i filozoficzne, to dopiero musiał być bełkot.
Zmierzam do tego, że jednak wciąż w komunikowaniu się najbardziej istotna jest intencja, w tym intencja zrozumienia. Jak inaczej postąpić z "kwarkami powabnymi" lub "dobrocią" w fizyce?
Pewnie swego rodzaju generatorami semantycznymi można by nazwać też różne wieszczby, wyrocznie, przepowiednie?
Co do jednego przynajmniej w pełni się zgadzam - używanie skomplikowanego, mocno abstrakcyjnego języka nie przydaje ani inteligencji, ani głębi przemyśleń, ani użytecznej wiedzy. Za to może podobać się miłośnikom rebusów?Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.06.13 o godzinie 08:01
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Kamila N.:
W imię idei ekumeny:
Artur K.:

Od kiedy filozoficzne tezy stanowią obiektywne dowody? :D
Gdzie stawiam taką tezę? Filozofia z natury jest przed "naukowością" w Twoim, XIX-wiecznym rozumieniu. Jest wobec niej nadrzędna. Innymi słowy - zamknąwszy swoje pojmowanie w ramach podzbioru, nie ma się szans ogarnąć zbioru.
Trafność w metodologii naukowej to zgodność z konwencjonalnymi założeniami danej metodologii. Ponawiam pytanie: czym jest trafna WIEDZA?

Wygląda na to, że takie forum jak to bardzo ogranicza możliwości dyskusji - skróty myślowe, wybiórcze fragmenty wypowiedzi do krytyki, ukryte założenia, "moje lepsze" i inne gierki interpersonalne ... no i tempo i rytm odpowiedzi, możliwość sprostowania, ponowienia...
Pan, Panie Arturze zdaje mi się poruszać w takim świecie Platona i jego cieni rzucanych przez idee na ścianę jaskini. Oto jakoby istnieje jakiś obiektywny świat wiedzy, nauki, o pardon: WIEDZY, NAUKI, do którego dostęp mają niektórzy z nas poprzez znajomość faktów. Czym jest fakt? Fakt naukowy? O ile wiem naukoznawcy (TEORETYCY nauki) nie mają jednoznacznego ustalenia (intersubiektywnie co najwyżej, przyjmują więc pewne założenia) stąd różne modele metodologiczne. Modele jak idee powstają w mózgu, w umyśle, czy mają swoje odpowiedniki w tzw. rzeczywistości? Są tylko elementami mapy rzeczywistości, a więc elementem wierzeń, że świat realny tak właśnie wygląda jak moja mapa. No może jeszcze mapa paru kolegów pisujących na łamach, które sami uznają za bardziej wiarygodne od innych. Co mi przyjdzie z tego jako praktykowi, że koledzy powtórzą milion razy mój malutki eksperyment, w którym kontroluję jedną, dwie, może kilka zmiennych, potwierdzą rzetelność i trafność na poziomie 78%, albo przedstawią statystyczny rozkład badanej cechy? Do tego jeszcze z błędem statystycznym na założonym poziomie alfa czy coś tam? Policzony za pomocą wybranego narzędzia ... Casus jednostkowy może nie mieścić się interpretacyjnie w statystycznej prawidłowości i tyle. Gdybym działał w wielkiej skali ilościowej i czasowej, to pewnie wnioski statystyczne miałyby szerszy zasięg, ale tak, dla jednostkowych zdarzeń? Nawiasem pięknie podchodzą do tego ludzie zajmujący się tzw. fizyką społeczną i próbujący opisywać i przewidywać zachowania się ludzi w skali statystycznej czyli masowej odwołując się do modeli fizycznych, np. teorii gazów. Statystycznie się potwierdza. Jednostkowo niekoniecznie. Zgromadzenie miliona faktów (spostrzeżeń? przypuszczeń?) nie oznacza Prawdy, podzielam pogląd Poppera, że trzeba by zgromadzić wszystkie możliwie fakty. Czy to możliwe? W wieczności? Oto jest właśnie ta idea Platońska będąca elementem wierzenia w prawdziwość nauki czy tzw. wiedzę TRAFNĄ. Oto one tam gdzieś z pewnością są, potrzeba tylko czasu i możliwości, żeby je skonstatować. Dla mnie wiedza trafna to wiedza użyteczna praktycznie, taki pragmatyzm metodologiczny. Co nie znaczy, że jeśli się nie potwierdza, to jest fałszywa. Może potwierdzi się w innych okolicznościach?
W takim sensie filozofia jest zawsze przed nauką. Jest odmiennym narzędziem poznania niż nauka. Istnieje wiele narzędzi poznania. Żeby dyskutować na temat poznania naukowego pewnie musielibyśmy wstępnie uzgodnić co to jest, przyjąć takie same założenia i nie wykraczać poza nie i poza przyjęty paradygmat. W tym celu jak sądzę Pan Artur musiałby zrobić nam wstępny wykład przedstawiający jego założenia i jego paradygmat i tak dalej, a tak siłujemy się próbując zgadnąć co ma też na myśli, a ma coś innego niż my tutaj (wszyscy?). Być może na wstępie potrzebna byłaby dyskusja o charakterze filozoficznym a nie Naukowym czy pseudonaukowym? Nie wiem czy jest tak, jak Pan pisuje, Panie Arturze, ale być może?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...

Artur K.:
Kamila N.:
Już Kant (!) uświadomił ludzkości, że obiektywna rzeczywistość jest projektem naszej świadomości. (Dalej Heidegger, Husserl) Dziś mówienie na poważnie o obiektywnie istniejącej rzeczywistości inaczej, niż jako w charakterze metafory, skrótu myślowego
Trafność w metodologii naukowej to zgodność z konwencjonalnymi założeniami danej metodologii. Ponawiam pytanie: czym jest trafna WIEDZA?


Sorry, nikt nie ma prawa do własnych faktów.
Artur K.:


Sorry, nikt nie ma prawa do własnych faktów.
Można to tak interpretować. Jeśli się chce.
Panie Arturze, co w takim razie z "myślę więc jestem"? Podobno i to zweryfikowano ostatnio? Poprzez fakt bezrefleksyjności? Może bardziej czuję więc jestem? A moje przeżycia psychiczne są faktem czy niekoniecznie? Jakoś jednak doświadczam aktywności swojego mózgu, tak czy owak, ale mam takie przekonanie? Introspekcja niedobra metoda, bo oparta na werbalizacji, ale może reakcja eksperymentalna typu "tak - nie" także? No i te liczne błędy poznawcze - a one są faktem? a może jedynie domniemaniem, że skoro zachodzą, to każdy im podlega, więc go to dyskwalifikuje jako źródło faktów? Wypowiadanie twierdzeń na temat faktów jest faktem?
Jak silnym uogólnieniem jest fakt? A różnice kulturowe? A język służący do opisu i zawarta w tym języku wiedza o spostrzeganiu rzeczywistości?
Tak czy owak dyskusja nie prowadzi do żadnych wniosków. Zdarzało mi się podawać argumenty merytoryczne i wiele pytań, ale to Pan zarządza dyskusją, więc nie musi Pan na nie odpowiadać (fakt chyba tylko jeden raz?). Niestety to psuje przyjemność i użyteczność, ale to zdaje się konsekwencja gry w "moje lepsze"? Przydatna byłaby jednak pewna konwencja o czym napisałem wcześniej w odniesieniu do ustalenia paradygmatu.



Wyślij zaproszenie do