Temat: Dlaczego trenerzy nie znają/nie rozumieja podstaw...
Artur K.:
Swoją drogą, zastanawiam się skąd wzięłaś "słownik do gier" :D
Bo słownik, z którego wziąłeś definicję jest tworzony przez hobbystów, internautów, którzy potrzebowali sprawdzać dopuszczalność słów w grach słownych (środowisko "Kurnika").
Konwencjonalny - przymiotnik odrzeczownikowy, od słowa konwencja - przyjęte w jakimś środowisku normy postępowania, myślenia.
Przyjęte, umowne, nie będące odzwierciedleniem rzeczywistości obiektywnej.
Sorry, nauka właśnie taką rzeczywistość odzwierciedla. Więc jak myślałem, Twoje twierdzenie nie ma sensu.
Już Kant (!) uświadomił ludzkości, że obiektywna rzeczywistość jest projektem naszej świadomości. (Dalej Heidegger, Husserl) Dziś mówienie na poważnie o obiektywnie istniejącej rzeczywistości inaczej, niż jako w charakterze metafory, skrótu myślowego (przez osobę - jak to było? - z tytułem magistra...?) jest dla mnie przejawem ignorancji.
Czym jest "trafna wiedza"? Zabawne.
Ok, to zaczyna być na serio przerażające, jeśli ktoś z tytułem magistra nie rozumie pojęcia trafności w metodologii naukowej. Chyba zaczynam rozumieć czemu wychodzi, że ponad połowa Polaków wierzy, że tylko pomidory GMO mają geny...
Trafność w metodologii naukowej to zgodność z konwencjonalnymi założeniami danej metodologii. Ponawiam pytanie: czym jest trafna WIEDZA?
Kamila, pliz, znajdź jakiegoś fizyka, żeby Ci to wyjaśnił. Zwłaszcza, że efekt obserwatora w badaniach jest naprawdę znany od dawna i od dawna mamy metodologię obchodzenia go. I że pomiary ze skali mikro to zupełnie inna para kaloszy niż pomiary ze skali makro, więc nie da się trafnie przenosić wniosków z jednej skali do drugiej.
Ech, chyba usilnie nie chcesz zrozumieć o czym ja mówię i z jakiej perspektywy patrzę. Twoja wola.
Teraz, gdy ustaliliśmy znaczenie słowa "konwencjonalny" powinno być łatwiej. ;)
Nie, wciąż jest bełkot.
To współczuję.
Ciekawe tylko, czemu rzuciłam akurat takimi hasłami? Czemu nie padło słowo hamburger? Albo np. teoria spiskowa Illuminati?
Z tego samego powodu, dla którego w środowisku altmedowych oszołomów swego czasu popularne było słówko "kwantowe". Brzmi naukowo, typowy odbiorca nie rozumie o co chodzi, typowy nadawca tym bardziej, można więc swobodnie naginać interpretacje do własnych fantazji.
Można to tak interpretować. Jeśli się chce.
Przecież rzucając hasła biorę na siebie ich weryfikowalność. Przecież nie widząc związku tych "haseł" z tematem, nie "rzucałabym" nimi, tracąc energię na klepanie w klawiaturę.
To, że Ty widzisz związek nie znaczy, że taki związek jest :) A praktyka rzucania nierozumianymi buzzwordami ma długą i niechlubną historię ;)
O, zatem na pewno tak jest i w tym przypadku. Jak to było z tym pochopnym wnioskowaniem...?
Mniej więcej tak (choć z akcentem na "mniej"). Tyle, że to "żart" tylko przy powierzchownym odczytaniu. Przy głębszym namyśle rodzi mocne sensy. Zadaje ważne pytania. Ostatnio też proponuje coraz bardziej optymistyczne odpowiedzi.
W środowisku postmodernistycznym może ;) Na szczęście nikt go nie traktuje poważnie.
O, jakich wielkich kwantyfikatorów używamy! Szaleństwo? Czy samobójstwo?
Czy fakt korzystania z laudanum, które było powszechnym w XIX wieku (jak dziś aspiryna) panaceum, czyni z człowieka ćpuna? (wnioskowanie bezbłędne...)
Tak. Podobnie jak wczesnodwudziestowieczni kokainiści byli ćpunami mimo tego, że kokaina była legalna. Podobnie jak późnodwudziestowieczni bywalcy palarni opium byli ćpunami, nawet gdy opium było jeszcze legalne.
Ahahaha. To było retoryczne pytanie, wszak nie sądziłam, że bez ustalenia definicji taki zwolennik porządku rozumowania da się wypuścić na odpowiedź. Nie wiem, czy można bardziej sobie przeczyć.
Oj, chyba nie jesteśmy na bieżąco.
Najnowsza amerykańska i europejska myśl humanistyczna czerpie GŁÓWNIE z filozofii zrodzonej z namysłu nad postmodernizmem (jako konieczną krytyką modernizmu - "chora ideologia" - litości...).
A tymczasem myśl naukowa zdrowo i skutecznie sobie lekceważy te idiotyzmy. One przeminą. Nauka nie :)
Mam złe wieści - to JEST myśl naukowa. Tylko pojęcie naukowości uległo przedefiniowaniu. Tupanie nogami nie pomoże. Pokorne pochylenie może to zrobić.
Gratuluję umiejętności wnioskowania po raz kolejny.
Trener-postmodernista? Z czego to wynika? Z faktu orientacji w elementarnych zainteresowaniach filozoficznych epoki?
Nie. Ze skrajnie wypaczonego podejścia do nauki. :)
Skoro czas na prywatne opinie, podzielę się moją. Tak ku refleksji.
Jak skompromitować ignoranta? Dać mu się wypowiedzieć.
Dziękuję za rozmowę. Prawdopodobnie nie będę jej kontynuować, bo przyznam, że trochę czuję się jakbym miała grać w łapki z trędowatym.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.06.13 o godzinie 19:39