Temat: Czy zdarzyło się, że firma szkoleniowa nie zapłaciła Wam...
Artur Kucharski:
Joanna Konieczna:
Wyglądam za okno, co wiecej bardzo czesto jestem po jego drugiej stronie. Skoro dokładnie analizujemy temat to do dzieła.
Sugerujesz jakobym był odrealniony - nie patrze za okno. Że nie znam problemów prawdziwego świata - bo przecież zyje w innym.
Może to ci którzy mają problemy nie potrafią egzekwować umów. Nie potrafią sie umawiać. Sa ofiarami losu i ciamajdami, która sa wykorzystywane? Może ci, którzy maja problemy z płatnościami winni się zastanowić - jak to jest, że trener ktory szkoli jak coś robić, nie ma pojęcia jak się to coś faktycznie robi?
Pytanie w jakim świcie żyją ci, którym nie płacą - w jakim świcie Ty zyjesz?
Miłego
Arturze!
Szalenie mi miło, że tyle czasu poświęciłeś wytłumaczeniu mojej skromnej osobie, w jakim żyjesz świecie.
Z częścią merytoryczną Twojej wypowiedzi zgadzam się w pełni, więc pozwól, że odniosę się do emocjonalnej. Bo jak sądzę, ocena ludzi, którzy radzą sobie gorzej niż Ty, czy ja - ciamiajd, ofiar losu i nieprofesjonalistów - wypływa nie z pogardy dla nich, a irytacji, którą wzbudził temat tego wątku oraz innych emocji (nie wnikam).
Nieco zbyt serio potraktowałeś moje, jak to nazywasz, sugestie. Mam wrażenie, że już nieco Cię poznałam, z czego wnioskuję, iż masz poczucie humoru i potrafisz z dystansem patrzeć na sprawy różne (także na siebie). Może w tym przypadku jakiejść z ww umiejętności (które w Tobie bardzo cenię!) akurat zabrakło.
Gdybyś prześledził naszą korepondencję powyżej, dojrzałbyś, że moje sugestie, iż żyjesz w lepszym świecie dotyczą wprost Twojego stwierdzenia, iż o praktykach niepłacenia w terminie lub w ogóle, nie słyszałeś (patrz Twoja pierwsza wypowiedź w tym wątku).
I szczerze mówiąc - nie wierzę. Słyszeć słyszałeś, a że trzymasz się od takich sytuacji z daleka (za co Ci chwała) to już zupełnie inna sprawa.
Odpowiedź na pytanie, w jakim ja żyję świecie, masz m.in. w mojej pierwszej wypowiedzi w powyższym wątku (także w innych, ale narażam Cię na ich śledzenie). W podobnym do Twojego. Tyle, że nawet w stanie wysokiej irytacji nie udaję, że innego świata nie widzę. Widzę, w dodatku mocno mnie on denerwuje. Ale oczu nie zamykam:
- ani w samozachwycie - ideałów nie ma;
- ani w stu procentach pewności, że w bagno nie wdepnę do końca dni swoich;
- ani w poczuciu wyższości;
- ani w przekonaniu, że świat za oknem jest stary i niczego już z jego obserwacji się nie dowiem;
- ani w niechęci do ingerencji - też mam wpływ na świat za oknem i nie waham się go używać.
Liczę, że dla Ciebie Arturze, wszystko w powyższej kwestii jasnym się z mojej strony stało.
Pozdrawiam!