Temat: Czy kryzys na rynku szkoleniowym?
Maciek Sobczyk:
Maria Szlajter:
W działalności szkoleniowej obowiązują te same zasady, co w całym biznesie - staniesz w miejscu, wpadniesz w rutynę, zginiesz. Innowacyjność, budowanie marki i stały rozwój przede wszystkim.
I jakich to innowacji dopracowała się w minionej dziesięciolatce branża szkoleniowa? Bo jakoś nie potrafię sobie przypomnieć, prócz tych kilku, opracowanych przez duże korporacje, dla których szkolenia były dodatkiem a nie mainstreamowym działaniem.
Mówiąc o innowacyjności na rynku szkoleń miałam na myśli przede wszystkim innowacyjność w przekazywanej wiedzy. Świat się zmienia, nauka się zmienia, jest coraz więcej metod badawczych dających twarde dowody również w naukach społecznych. Mnóstwo teorii powstałych XX w zostało negatywnie sfalsyfikowanych i odrzuconych, wiele w ich miejsce powstało nowych. Na ich bazie powstają nowe metody i techniki, nowe narzędzia analityczne i diagnostyczne. Nie można w nieskończoność bazować na przeterminowanej wiedzy, trzeba ją stale odnawiać i śledzić (ze zrozumieniem) zmiany.
Coraz częściej zdarza się, że klient posiada nowszą wiedzę niż trener, bo uczestniczy również w szkoleniach międzynarodowych. Od polskiego trenera oczekuje rozszerzenia "nowego" tematu. Kiedy tego nie dostaje, woli zainwestować w kurs organizowany zagranicą.
Biznes szkoleniowy opiera się na wiedzy i umiejętnościach trenerów - ta wiedza i umiejętności są towarem, którym handlujemy na co dzień.
Nie wiem, jak u Ciebie, ale w grupie trenerów, których w życiu spotkałem, jakieś 2% to byli ludzie, którzy odnieśli spektakularne sukcesy lub posiadali nietuzinkowe umiejętności lub tak zajebistą wiedzę, że można się było od nich uczyć. Pozostali umieli tylko uczyć. Niewielka część łączyła uczenie z celami biznesu i miała solidne podwaliny w postaci doświadczenia zawodowego.
Pozostali napierniczali na szkoleniach, często dość bezmyślnie, "popcorn" albo "kwadrat" albo jedno i drugie jednocześnie.
To, że jakiś trener jest "papugą", nie znaczy, że klient to akceptuje. Znam mnóstwo trenerów na bardzo wysokim poziomie wiedzy i umiejętności - przygotowanych do tematu tak teoretycznie jak i praktycznie - odbywających staże praktyczne, śledzących nowinki w temacie, będących specjalistami.
Dotacje unijne pozwoliły na tworzenie produkcji szkoleń opartych na linii produkcyjnej - jeden pisze, reszta uczy się tego i przekazuje innym (często bez zrozumienia) a Unia za to płaci. Ale to na szczęście, nie jest standardem. Jest wielu trenerów prowadzących autorskie szkolenia na bardzo wysokim poziomie.
Te firmy często podążają za modą na prowadzenie określonego rodzaju szkoleń.
Podążają za klientem zamiast się na niego obrażać. To mądra strategia.
Niekoniecznie, najrzadziej w analizie rynku brane są pod uwagę potrzeby klienta. Częściej ilość ogłoszeń dotyczących szkoleń z jakiegoś tematu lub ilość ogłaszanych przetargów na dane szkolenie. Problem w tym, że posiadanie wiedzy ograniczającej się jedynie do tytułu szkolenia, to trochę za mało - Od tytułu ważniejsza jest zdecydowanie zawartość merytoryczna i rozumienie problemów - z tego powodu trzeba mocno siedzieć w temacie, żeby zaspokoić oczekiwania innych i podążać za klientem, a na to drugie potrzebny jest czas. ;)
Pozdrawiam