Tadeusz
Reimus
trener, coach PCC,
konsultant,
Temat: Alkoholizm, a właściwie pijaństwo...
otóz to - takie sytuacje po prostu się zdarzają - miałem okazję tego doświadczyć na własnej skórze z kilkoma grupami związkowców z 30 letnim stażem, którym niby "nie przetłumaczysz".I zgadzam się z Tomkiem, że Klient wynajmuje trenera a nie izbę wytrzeźwień albo nadopiekuńczą żonę - że by szkolenie się udało, muszą być spełnione określone warunki - od odpowiedniej sali przez przerwy kawowe na bazowym zrozumieniu po co tu jesteśmy kończąc...
Może się usprawiedliwiam, ale ja po prostu pijanych wywalam. Potem z nimi rozmawiam i staram się, żeby wnieśli coś poza poczuciem winy w następny dzień, Czasem się udaje, czasem nie (i wtedy wywalam ich kolejny raz). Nie widzę innej opcji ze względów, które poruszyliście.
A tak trochę z innej beczki, ale w temacie: tak samo miałem niezły "zgryz" drugiego dnia, gdzie para uczestników poznałą się na wieczornej imprezie bliżej i przez pierwszy moduł "jedli sobie z dzióbkow", pod hasłem "chcemy być w jednej grupie", chcemy trzymać się za rączki i chcemy, żey nasza miłość była widoczna...
masakra.
też wywaliłem, pogadałem i doszliśmy do porozumienia, że będziemy robić to, co każy robi najlepiej - ja będę szkolić grupę a oni będą się bliżej poznawać poza salą