Temat: ACTA - garść informacji
Kamil Stefańczak:
czytałem. Zapisy są nieprecyzyjne, jak malezyjski zegarek. Nie znalazłem tej "całej masy", o której wspominasz. A jedynie informcje dotyczące jakichśtam "lokalnych polityk", które mają "pierwszeństwo" (co to w ogóle znaczy w praktyce?).
Cytat z artykułu z Rzepy, do którego link otwiera wątek (nie chcę mi się otwierać ACTA, by samemu wybierać):
"Należy zwrócić uwagę, że w wypadku wszystkich, nawet najbardziej kontrowersyjnych, postanowień projektu porozumienia środki ochrony praw własności intelektualnej mają być wprowadzane i wykonywane w taki sposób, by nie utrudniać działań zgodnych z prawem (legitimate activity), zatem także dozwolonego użytku utworów chronionych (art. 27 ust. 2, art. 27 ust. 4 ACTA), nie naruszać prawa konkurencji (art. 27 ust. 3), a także wolności słowa, rzetelnego procesu (art. 27 ust. 2, art. 27 ust. 4) czy prawa do prywatności (art. 4 ust. 1)"
W praktyce oznacza to tyle, że ACTA w żadnym miejscu nie może być mocniejsza niż prawo lokalne. To oznaczają local policies - lokalne ustawodawstwo i procedury postępowania w danych sytuacjach.
Innymi słowy, ACTA jest tak naprawdę bez znaczenia. To umowa w dużej mierze ideologiczna, maksymalnie spłycona, m.in. w wyniku publicznej krytyki pierwszych draftów.
Dlatego właśnie burza w szklance wody wokół ACTA stanowi tak fascynujący case :)
Prawa autorskie. A jeżeli nie publikowałeś?
To wciąż możesz udowodnić własność.
Nie wszystko było przecież "gdzieś", a warte być może pieniądze. Ale to nie powinien być główny temat. Google większości ludzi nic nie ukradnie, bo musiałby specjalny dział do oceny "wartości kradzionej zawrtości" stworzyć. Chodzi o to, że może.
Super, tylko co z tego? Co to ma wspólnego z ACTA? Może jeszcze dodajmy argumenty przeciw SOPA jako argumenty przeciw ACTA?
Przeciw google nikt nie protestuje. Przeciw facebookowi również. Protesty są przeciw ACTA, które wystarczy zgłębić choć odrobinę, by zrozumieć, że nie stanowi realnego zagrożenia.
Struktura Anonymous jest taka (czyli jej brak), aby nikt nie mógł jej poważnie uszkodzić. A, co ja gadam, jeszcze prościej. Jest taka jak internet. Bo anonimy to nie organizacja w ogóle. To ruch.
Po prostu nie wynika z osobowości uczestników.
Z osobowości? Nie. Z uwarunkowań kulturowych? Tak. Z tych samych uwarunkowań, które wpływają na mentalność pokolenia Y.