Marcin
Stroński
bo najważaniejsi są
ludzie
Temat: Jak szybko i łatwo znaleźć pracę w Polsce? Diabelsko...
Aleksandra Wójcik:
Chyba nie macie nic przeciwko, jak podzielę się pewnym doświadczeniem :)
Ostatnio byłam na rozmowie rekrutacyjnej przeprowadzanej w formie Assessment Centre... Wybrałam się na nią, bo byłam bardzo ciekawa jak to wygląda. Oczywiście, chodziło o stanowisko związane ze sprzedażą (telemarketing) :)
Brałam wszystko z pewnym dystansem, ponieważ postanowiłam, że swoją pracę dostanę w takiej branży, którą się interesuję; czyli nie będzie to praca "przez przypadek" :) Ale jako, że każda rozmowa kwalifikacyjna sstanowi dla mnie bardzo duże doświadczenie i jest okazją do poznania siebie w różnych sytuacjach, zdecydowałam, że warto się na nią wybrać :)
Kandydatów było ok. 10 osób - osoby na prawdę różne... pod względem wizerunku, kultury, wyrażania, itp. (!!!!????)... ale wszyscy młodzi i prawie wszyscy z doświadczeniem w czystym telemarketingu (oprócz mnie ;))
Pierwsze zadanie to burza mózgów... wspólna praca nad odpowiedziami na pytania... Już wyłonił się samoistnie lider zespołu, który "wszystko" wiedział :)
Następne zadanie indywidualne - próba przedstawienia swojej osoby w porównaniu do rzeczy/rośliny itp. Bez czasu na przygotowanie :) Co wylosowałam? Cebulę :) Na szczęście nikt nie płakał :)
Drugie zadanie to znowu burza mózgów - znów ten sam "lider" i totalny hałas - cel: rozdysponowanie 1000 tys. zł przez dyrekcję szkoły - różne pomysły, każdy zawiera głos, jedna osoba notuje i potem czyta.
Oczywiście, pomiędzy zadaniami 10 minutowe przerwy :)
Na koniec - rozmowy indywidualne - pytania jak na rozmowie kwalifikacyjnej plus - kartka z opisem przypadku (np. opis sytuacji Biura Podróży) i fikcyjna próba sprzedania przez telefon np. wycieczki do Kenii - drugiej osobie, czyli jednej z Pań rekrutujących, która każdy Twój argument zbijała... :)
A potem wiadomość, że jeden kandydat (który spóźnił się na rekrutację), to osoba podstawiona - kontroler jakości :) Bardzo dobrze odegrał swoją rolę - tak myślę :)
Zawsze zachowywałam spokój i opanowanie połączone z lekkim uśmiechem (w duchu i nie tylko :))
I tak po 4 godzinach, cały czas z uśmiechem, wsiadłam do tramwaju i wróciłam wzbogacona o nowe doświadczenia, do domu :)
Na moje szczęście, nie podpadłam im :) Pewnie któreś z tych osób, które przyszły w dżinsach, z paczką papierosów w kieszeni, które na przerwie trochę klęły - dostało tą pracę :)Aleksandra Wójcik edytował(a) ten post dnia 31.07.09 o godzinie 16:02
Byłem na takiej "rozmowie". Żenada jakich mało. Po otrzymaniu maila, że nie spełniam wymagań zapytałem o jakie cechy chodzi. Otrzymałem odpowiedź, że chodzi o "5 cech". Myślę, że pewnie rekruter przeczytał "mądrą książkę" i testuje na tzw. żywym organizmie. Czułem się jak małpa w cyrku, a nie jak poważny kandydat do poważnej firmy.