Temat: Jak szybko i łatwo znaleźć pracę w Polsce? Diabelsko...
Darku.
Nie mam pytań.
Po prostu się nie zgadzam. Ty opierasz swoje opinie i oceny o wiedzę i doświadczenie sprzedażowe i marketingowe, a ja o wiedzę
psychologiczną i socjologiczną oraz doświadczenie w HR.
Pomijając fakt "gapcia" i "przedszkolaka" jako elementy ad persona
- uważnie czytałem Twoje posty i właśnie dlatego wdałem się w tę polemikę.
Różnimy sie przede wszystkim na płaszczyźnie wartości i oceny tego co jest najważniejsze no i perspektywą patrzenia na proces
poszukiwania pracy.
Ale po kolei:
Najważniejszym procesem w zabieganiu o pracę jest otrzymanie zatrudnienia, a nie rozpatrywanie co będzie, gdy mnie już zatrudnią.
To dla Ciebie najważniejszym celem w zabieganiu o pracę jest otrzymanie zatrudnienia - ja to widzę inaczej - ten cel może
być najważniejszy rzeczywiście dla osoby BEZROBOTNEJ ale tylko pozornie - nawet taka osoba powinna zabiegać nie o jakąkolwiek pracę tylko o pracę, która do niej pasuje, pracę w której się odnajdzie a nie "będzie musiała robić wszystko by się w niej utrzymać".
Najważniejsze jest właśnie rozpatrywanie w pierwszej kolejności co będzie jak mnie zatrudnią (czy ja pasuję na to stanowisko) a dopiero potem co zrobić by mnie zatrudnili.
Jak już osoba dostanie pracę musi robić wszystko, aby tę pracę utrzymać, albo , gdy jej się praca nie podoba szukać pracy następnej
Po pierwsze co to znaczy wszystko...? Wskażesz jakieś granice..?
Po drugie - będzie szukać następnej? lepszej? - a jak Twoim zdaniem oceniany jest ktoś kto według CV zmienia pracę co 3 miesiące (powiedzmy, że albo ta osoba albo pracodawca wytrzymują
okres próbny) - nawet 12 miesięcy w jednej firmie i potem następna - to już jest niezbyt korzystna wizytówka.
Cel w tym przypadku uświęca środki!
Cel nie uświęca środków - zwłaszcza w tym przypadku!
Zarządzanie karierą nie polega na sprzedawaniu BRENDU - ale na świadomym wyborze ścieżki zawodowej.
bezrobotny ma się sprzedać i nie interesuje bezrobotnego, czy będzie się podobał klientowi w przyszłości [ bo przyszłość każdego z nas jest niepewna ] ważne, że już go kupił a to już jest znak, że go z czasem polubi, albo nie polubi.
Podjęcie zatrudnienia to nie jest sprzedaż w stylu MANGO - "jak
już kupiłeś to teraz Ty sie martw że jakość towaru nie jest taka jak ją sobie wyobraziłeś po wysłuchaniu reklamy".
To nie jest jednorazowy akt, ale oczekiwanie długoterminowego kontraktu - i to przedewszystkim z perspektywy PRACOWNIKA!
skuteczność to najbardziej poszukiwana cecha przez pracodawców.
Gwarantuję Ci, że zagości w firmie na bardzo długo.
Rozumiem, że na podstawie swoich doświadczeń twierdzisz, że SKUTECZNOŚĆ to najbardziej poszukiwana przez pracodawców cecha.
Trochę się niepokoję tym, że nawet gwarantujesz iz pozwoli ona na długo zagościć u danego pracodawcy. Jedno proste pytanie - skuteczność w czym...? Bo z mojego punktu widzenia skuteczność w
pozyskaniu pracy absolutnie nie musi oznaczać skuteczności np. w
terminowym realizowaniu powierzonych zadań.
Moje doświadczenia i rozeznanie rynku wskazuje, że jakakolwiek generalizacja cech oczekiwanych przez pracodawców jest po prostu
opinią a nie faktem i mógłbym wymienić kilkanaście innych cech i też bym znalazł wielu, którzy je potwierdzą jako te najważniejsze.
Dopasowanie do wymagań stanowiska - to się liczy. Po pierwsze rzeczywiste a dopiero powtóre "marketingowe".
Bardzo Tobie dziękuję, za przyład z dyspozycyjnością -idealnie podkreśli to na co chcę zwrócić uwagę wszystkich czytających naszą polemikę.
Przykład:
na spotkaniu pada pytanie, czy Pani jest w pełni dyspozycyjna...oczywiście, że odpowiadamy TAK, pomimo, że mamy
dzieci, rodzinę i chorą babcię...dlatego, że musimy pracować,
aby na tę rodzinę, czynsz, dzieci i chorą babcie zarobić.
"Czy jest Pani/Pan dyspozycyjna?" - pytanie zadawane ze względu na
projektowy charakter pracy, lub związany z dużą ilością doraźnych zleceń od klientów - co oznacza częste pojawianie się
nadgodzin, wyjazdy służbowe itd. itp.
"Tak" - (w myślach: co prawda mam dzieci, rodzinę i chorą babcię... ale właśnie dlatego muszę dostać tę pracę, aby na tę rodzinę, czynsz, dzieci i chorą babcie zarobić.)
"To wspaniale - zatrudniam Pana/Panią"
Rzeczywistość po zatrudnieniu: pojawiają się nadgodziny i wyjazdy.
Efekt = albo jestem w pracy robię nadgodziny i zarabiam na rodzinę
- przy czym prawie jej nie widuję, nie pomagam w opiece nad dziećmi i babcią - albo narzekam szefowi lub współpracownikom na
nadgodziny i częste wyjazdy, pojawiają się urlopy na żądanie, zwolnienia chorobowe itd.
Realia zmuszają nas do strategicznego kłamania wizerunkowego
Darku napisałeś, że "realia nas zmuszają do strategicznego kłamania(...)". Moim zdaniem realia nas do niczego nie zmuszają -
nasza interpretacja tych realiów już prędzej.
Ja jako reprezentant pracodawcy nie kłamię - nie obiecuje gruszek
na wierzbie, kosmicznych premii, itd. itp. Jeśli samochodem służbowym będzie jeździć 5 osób - to o tym mówię. Wiem bowiem co się wydarzy jeśli zatrudnię kogoś kto postanowił u mnie pracować w oparciu o wizję pracy która w rzeczywistości okaże się iluzją. Ja szukam ludzi, którzy zechcą u mnie pracować wiedząc co to oznacza.
Pamiętaj, że tu GRAJĄ dwie strony, które wzajemnie się oszukują jak w pokerze.
To nie jest poker - blef ma służyć wygranej - co wygrywa pracodawca, który oszukał kandydata..?
Już to pisałem - każdy opis firmy, stanowiska, atmosfery w pracy
jest subiektywną interpretacją osoby opisującej - i są tacy, którzy kłamią i robia to świadomie, są tacy którzy bezwarunkowo wychwalają swoja firmę, są tacy, którzy po prostu nie mówią wszystkiego.
Z drugiej strony każdy słuchający opisu buduje swoje, subiektywne
wyobrażenie na temat tego czego może się spodziewać i na tej podstawie podejmuje decyzje.
Zawsze kiedy te dwie interpretacje się mocno rozjadą pojawia się
problem - i to po obu stronach.
Czy rzeczywiście opłaca się ściemniać...? czy nie lepiej tą samą energię i kreatywność wykorzystać do jak najbliższego opisu rzeczywistości?
Dodam jeszcze, żeby było to jasne - to retoryczne pytanie kieruję
zarówno do potencjalnych pracowników jak i do pracodawców.
Darku.
Pragnę Tobie bardzo podziękować, za Twoją pomoc, którą bezinteresownie niesiesz poszukującym pracy.
Takich jak Ty nie ma wielu.
Ja ze swej strony pragnę UZUPEŁNIĆ Twoje rady o element który uważam za ważny - a bez którego w mojej opini może dojśc do wielu mniejszych lub większych ludzkich dramatów.
Kandydat do pracy, bezrobotny - to człowiek - nie towar.
W związku z powyższym dotyczą go prawidła związane z czymś znacznie szerszym niż sprzedażą towaru czy nawet marketingiem osobistym.
Ty zwracasz uwagę na proces, na skuteczność działania piszesz "bezrobotny ma sie sprzedać"- ja zwracam uwagę na samopoczucie, spełnienie zawodowe, brak frustracji w związku z pracą, w związku z "nieudaną transakcją sprzedażową".
Jak juz napisałem - zgadzam się z Toba w zakresie procesu i będę
polecał wszystkim zajrzenia do Twoich grup i wątków by skorzystali z Twoich porad.
Ale dopiero wtedy gdy będą świadomi swoich kompetencji, gdy będą wiedzieli co sobą reprezentują, gdy będą wiedzieli kim są i potrafili być sobą, gdy będą wiedzieli dlaczego aplikują na dane stanowisko - tzn. będą pewni, że maja wszystko co trzeba
by się na tym stanowisku sprawdzić, gdy w pełni zrozumieją poniższe zdanie.
Poszukiwanie pracy i świadome zarządzanie karierą nie polega na
rozesłaniu 1000 takich samych CV do 1000 losowo wybranych firm.
Polega na świadomym wyborze firm i stanowisk na które aplikujemy
przez pryzmat naszych doświadczeń i kompetencji.
A dopiero potem na zastosowaniu wszystkiego o czym pisze Darek.
Pozdrawiam.
Marcin Pomianowicz-Bartkowiak edytował(a) ten post dnia 31.10.09 o godzinie 01:16