Temat: Co z emeryturami, czy w sytuacji bezrobocia i emigracji...
Emerytura z ZUS, ha ha ha .... śmiechu warte. Ja nie wierzę w emeryturę z tej "instytucji". Jeśli sama sobie nie uzbieram to będzie marnie.
Na co idzie nasza kasa? Na nowe marmury, wakacje na Bahamach itp.
Niestety muszę się zgodzić z Aleksandrą. Ze względu na rodzaj wykonywanej przeze mnie pracy, mam tę niemiłą przyjemność kontaktowania się z ZUS-em. W większości przypadków wiedza mniejsza niż u przeciętnego przedsiębiorcy, chęć pomocy zerowa. Z jednej strony rozumiem, z drugiej nie.
Mam też kilka znajomych pracujących w ZUS-ie. Sytuacja w większości przypadków wygląda tak: Młode dziewczyny (facecie też) po studiach mają zapał i chęć do pracy. W końcu dostają pracę. Szał i szaleństwo, konkretnie sprecyzowane plany jak i co udoskonalić. W pierwszych tygodniach/miesiącach pracują jak szaleni. Nadganiają z robotą, którą Iksińska olewała przez ostatnie parę lat. Myślą: wypłata marna, ale jak zrobię więcej to może mi się trafi jakiś awans, podwyżka. Jednak nic się nie zmiania. Iksińska (a w ZUSie ich pełno, w skarbówkach też) dalej sobie olewa i robi to na co ma ochotę i przy czym nie trzeba się namęczyć. Wypłatę dostaję tą samą, co nasza młoda i pełna zapału pracownica. W końcu nowa pracownica daje za wygraną i zamienia się w Iksińską.
Marzy mi się upadek ZUS-u, oj ale chyba tego nie doczekam :( A szkoda, wielka szkoda.
Co z osobami które nie wypracują emerytury ? Szczerze, to nie wiem. Podobnie pewnie to co z tymi, które wypracują sobie minimalną. Wysokość emerytur jest śmieszna. Robiłam kiedyś PIT-a małżeństwu, które jest na emeryturze. Mąż dostał za cały rok aż 9000 zł, żona 6000 zł, czyli na dwie osoby średnio mieli 1250 zł. A gdzie kasa na opłaty, jedzenie, leki? Nic tylko płakać.