Temat: Umowy śmieciowe...
Dariusz M.:
proszę mi powiedzieć prowadził Pan firmę zatrudniał osoby, miał pan do czynienia z pracownikami dylematami biznesowymi, księgowymi itd... czy wyraża Pan opinie ze zdania innych ludzi.
Jaką jest zdecydowanie najłatwiej wyrazić
Jak już odpowiem to poproszę o odpowiedź na moje pytanie postawione po odpowiedzi.
Tak, znajdzie Pan informacje na ten temat w moim profilu. Zatrudniałem łącznie 98 osób, w tym 17 miałem przyjemność osobiście zatrudnić, z 6 osobami rozstaliśmy za porozumieniem stron (jedna wróciła), dwóm osobom nie przedłużyłem okresu próbnego, jedną osobę zwolniłem dyscyplinarnie. Zarządzałem spółką o miesięcznych obrotach na poziomie 5+ mln. Osobiście przebudowałem plan kont tak, aby można było czerpać z niego informacje zarządcze a nie tylko księgowe. Dylematów biznesowych miałem sporo, aczkolwiek jak się później okazało o jeden istotny za mało :/
A teraz pytanie, czy zawsze osądza Pan innych (tak, uważam, że z konstrukcji Pana pytania wynikał osąd) tylko dlatego, że wydaje się Panu, że ma Pan lepsze zdanie od nich na jakiś temat? Odpowiedź na kolejne pytanie, czy Pan sam posiada doświadczenie o które pyta mnie może sobie Pan darować. Guzik mnie ono obchodzi. Wolę widzieć doświadczenie prof. Bliklego (proszę sprawdzić kto to), którego opracowania na temat Total Quality Management są cenionym źródłem wiedzy zarządczej dla szeregu menedżerów i właścicieli firm nie tylko w Polsce ale i zagranicą.
Tak, podtrzymuję opinię, że istnieje kategoria śmieciowych pracodawców. To ludzie, którzy uważają swoich pracowników za "zasoby" podlegające takiej samej utylizacji, jak materiały produkcyjne, czy śmieci. I są też śmieciowi pracownicy, którzy myślą, że praca im się należy, pensja tym bardziej a jak już dostaną wszystko co im się należy to wówczas łaskawie rozważą, czy pracować.
Umów śmieciowych nie ma. Istnieje za to żenujący śmietnik w głowach wielu polityków, publicystów i sporej części ogłupionego przed te dwie pierwsze grupy społeczeństwa.