Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Zakładam nowy temat na prośbę dyskutujących.
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Dorota B.:

najczęściej to trenerzy sami przysyłają do nas swoją propozycję współpracy - niektórych zapraszam na rozmowę
i takie właśnie słyszę oczekiwania: umowa o pracę i szkolenie na koszt firmy.

Dorota, jestem trochę zaskoczony tym co napisałaś. Z tego co wiem to trenerzy zazwyczaj nie pracują na umowach o pracę lecz na umowach o dzieło albo wystawiają faktury (działalność gospodarcza). No i jakie szkolenia dla nich? Przecież to oni mają szkolić innych... Dziwne rzeczy piszesz:)

my nie oferujemy "autorskich" szkolen opracowanych przez trenerów, tylko metodykę sprzedaży, której autorskie prawa majątkowe należą do amerykańskiej firmy CustomerCentric Systems. Szkolenia są realizowane w oparciu o licencjonowane programy i materiały.
uwierz mi, jest czego uczyc trenerów jeśli chodzi o sprzedaż B2B - i nie chodzi tylko o to, że muszą się w tym wypadku nauczyc konkretnej metodyki i programów szkoleń :)
a co do etatów - cóż, mnie też to zaskakuje
Niektórzy się jeszcze do tego oburzają, że wymagamy podpisania restrykcyjnej umowy o prawach autorskich :)

Możesz coś więcej napisać na czym polega ta restrykcyjność?

konkretne kary finansowe za naruszenia praw autorskich Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:47 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Aneta B.

Aneta B. Marketing Manager,
MAGNUS Consulting
Sp. z o.o.

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Doroto,

jest niezmiernie miło, że na polskim rynku szkoleniowo - doradczym są takie Osoby jak Ty. Nie tylko myślące, ale z właściwym (prawym) podejściem do biznesu. Musiałam to napisać, bo w dobie prostego, bezmyślnego i tandetnego ściągania z Google’a, takich Ludzi ze świecą szukać. Żałuję jednocześnie, że w Polsce takich Trenerów można policzyć na palcach… no powiedzmy: dwóch rąk.

Od jakiś dwóch lat kontaktując się z firmami powtarzam decydentom, żeby weryfikując oferty „trenerów” bazującym na Google’u lub – co gorsza - na kradzionych treściach zadawali proste w wydźwięku, ale zasadnicze w kontekście logiki biznesowej, pytanie: co jest w Pani/-a ofercie, czego nie znajdę w Internecie? I drugie techniczne: Proszę pokazać licencję dot. prezentowanego szkolenia, ew. potwierdzone notarialnie prawa autorskie do niego albo złożyć deklartacje na pismie, że Pan/-i posiada copyright (najlepiej pod rygorem bardzo wysokiej kary).

Liczba Osób, które logicznie odpowie na to pytanie, przyznając się jednocześnie do własności oferowanych treści to ca. 2-3%. Ale z kolei do zadania takiego pytania również trzeba pewnej świadomości i trzeźwości umysłu... pytającego.

Tym samym, firma poszukująca ciekawych szkoleń: albo otrzyma treści z najwyższej półki albo… nie powinna przepłacać za coś, co w Internecie jest dostępne... za free.

Doroto, bardzo cieszę się, że są jeszcze takie Osoby jak Ty, w tym kraju.
AnetaTen post został edytowany przez Autora dnia 03.09.13 o godzinie 20:03 Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Aneta B.:
Doroto,

jest niezmiernie miło, że na polskim rynku szkoleniowo - doradczym są takie Osoby jak Ty.

Mi również:)
Nie tylko myślące, ale z właściwym (prawym) podejściem do biznesu.

Tak jest.
Musiałam to napisać, bo w dobie prostego, bezmyślnego i tandetnego ściągania z Google’a, takich Ludzi ze świecą szukać. Żałuję jednocześnie, że w Polsce takich Trenerów można policzyć na palcach… no powiedzmy: dwóch rąk.

A tego to nie wiem bo nie liczyłem:)
Od jakiś dwóch lat kontaktując się z firmami powtarzam decydentom, żeby weryfikując oferty „trenerów” bazującym na Google’u lub – co gorsza - na kradzionych treściach zadawali proste w wydźwięku, ale zasadnicze w kontekście logiki biznesowej, pytanie: co jest w Pani/-a ofercie, czego nie znajdę w Internecie? I drugie techniczne: Proszę pokazać licencję dot. prezentowanego szkolenia, ew. potwierdzone notarialnie prawa autorskie do niego albo złożyć deklartacje na pismie, że Pan/-i posiada copyright (najlepiej pod rygorem bardzo wysokiej kary).

Z tą licencją czy potwierdzonymi notarialnie prawami autorskimi to trochę problem, ale rozumiem, że jak sam opracowałem materiał, a nie skopiowałem cudzy, to mam prawa autorskie i kwalifikuję się na tę trzecią możliwość?:)
Liczba Osób, które logicznie odpowie na to pytanie, przyznając się jednocześnie do własności oferowanych treści to ca. 2-3%.

Naprawdę jest aż tak źle? Nie przesadzasz trochę?
Ale z kolei do zadania takiego pytania również trzeba pewnej świadomości i trzeźwości umysłu... pytającego.

Zapewne.
Tym samym, firma poszukująca ciekawych szkoleń: albo otrzyma treści z najwyższej półki albo… nie powinna przepłacać za coś, co w Internecie jest dostępne... za free.

Ale chyba zebrać dane z netu na jakiś temat i ułożyć w logiczną i sensowną całość to też jakaś sztuka...? Moim zdaniem trzeba to odróżnić od prymitywnego kopiowania.
Doroto, bardzo cieszę się, że są jeszcze takie Osoby jak Ty

Ja też:)
, w tym kraju.

Twoim kraju:)
Aneta

PS Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Jeszcze jak dla mnie istnieje mimo wszystko różnica pomiędzy tym, co w necie dostępne za free a tym, co sprzedają trenerzy osobiście (nawet jeśli są to tylko przeróbki treści, a jedyne co w tym autorskie to kilka ćwiczeń lub sposób ich omawiania;)). Mimo to jednak jakość się różni (wide kilka postów nt. darmowych szkoleń EFS) Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Aneta B.:
Doroto,

jest niezmiernie miło, że na polskim rynku szkoleniowo - doradczym są takie Osoby jak Ty. Nie tylko myślące, ale z właściwym (prawym) podejściem do biznesu. Musiałam to napisać, bo w dobie prostego, bezmyślnego i tandetnego ściągania z Google’a, takich Ludzi ze świecą szukać. Żałuję jednocześnie, że w Polsce takich Trenerów można policzyć na palcach… no powiedzmy: dwóch rąk.

Kurcze, rzadko mi się to zdarza - nie wiem co powiedzieć.
Przede wszystkim dziękuję Ci za miłe słowa..
Nie mam jednak poczucia wyjątkowości :)
Może 10 lat temu, kiedy uparłam się żeby ściągnąć do Polski jakąś dobrą licencjonowaną metodykę sprzedaży, byłam w wąskiej awangardzie, ale teraz jest na rynku sporo tego rodzaju programów szkoleniowych. Door Group oferuje szkolenia Franklin Covey, HoS szkolenia na licencji Blancharda, jest na rynku Achieve Global, Huthwaite, Sandler... I jest też sporo dobrych szkoleń wypracowanych przez lata w polskich firmach szkoleniowych.

Zgadzam się z tym, że jeśli chodzi o przestrzeganie praw autorskich, polski rynek jest wyjątkowo "dziki" :)
ale to jest przypadłość nie tylko branży szkoleniowej - nawet iTunes długo zwlekał z wejściem do Polski z tego właśnie powodu
natomiast w branży szkoleniowej nagminne kopiowanie cudzych programów i materiałów szkoleniowych jest moim zdaniem smutną konsekwencją tego, że
po pierwsze mamy na rynku mnóstwo trenerów, którzy ukończyli kursy trenerskie i są specjalistami od procesu grupowego :))) ale ... na tym się kończy ich pomysł na szkolenie, mają za płytką wiedzę biznesową, psychologiczną, czy inną niezbędną, by stworzyć samodzielnie niebanalny program
po drugie w Polsce zawód trener jest bardzo specyficznie postrzegany jako ten co to niemalże rząd dusz dzierży i oczywiście sam te wszystkie mądrości których naucza wymyślił, bo inaczej przecież być nie może
- zdrowiej by było uznać, ze trener to po prostu instruktor, nauczyciel, tak po prostu :)

a co tego "czego nie ma w google'u" albo raczej o tym co tam jest :)
powiem tylko tyle - ech, gdyby trenerzy naprawdę korzystali z googla, gdyby czytali raporty światowych firm badawczych, czytali blogi topowych blogerów piszących o nowych trendach w biznesie i szkoleniach, korzystali z webinariów itp. zamiast kopiować od siebie nawzajem "odgrzewane kotlety" :)))

natomiast o wyższości świąt jednych nad drugimi (czyli co jest lepsze - autorskie programy szkoleniowe, czy na licencji) to można spokojnie założyć osobny wątek na długie zimowe wieczory :))

Pozdrawiam serdecznie
Dorota Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Artur K.:
Aż nogi mi drżą w oczekiwaniu na Twoją odpowiedź.

Miałem tu coś napisać, ale jako, że robię za kulturalnego to sobie darowałem:)

Problem podniesiony przez Dorotę i Anetę w mojej ocenie ważny i ciekawy. Dlatego mam profilaktycznie uprzejmą prośbę, żeby nie zamienić go w jałową pyskówkę.

Ze swojej strony chciałbym przeanalizować taki przykład. Swego czasu amerykańska firma Stern & Stewart opracowała koncepcję pomiaru wartości firmy EVA (Economic Value Added - ekonomiczna wartość dodana). Koncepcja jest oparta na wzorze zysku ekonomicznego przy czym poszczególne składowe wzoru są korygowane, czyli wartość księgowa jest sprowadzona do wartości ekonomicznej. Twórcy EVA zidentyfikowali łącznie 164 korekty. Nazwę zastrzegli prawnie. A teraz pytania i moje odpowiedzi:
1. Czy można stosować nazwę EVA do wzoru, który nie obejmuje 164 korekt? Nie.
2. Czy można stosować EVA w usługach doradczych bez zgody i licencji od Stern & Stewart? Nie.
3. Czy można stosować EVA w wersji zmodyfikowanej (inna liczba korekt, innego rodzaju korekty) bez używania tej nazwy? Tak.

Czy zgadzacie się ze mną?

Albo taki przykład, tym razem fikcyjny:
Ktoś/firma opracowała koncepcję zarządzania przez wskaźniki i nazwała ją "Koncepcja 5 wskaźników", znajdując przy tym jakieś argumenty, że te 5 to akurat najlepsza kombinacja. Wskaźników nie wymyślała tylko wybrała 5 spośród powszechnie znanych. W tej sytuacji naruszenie jej majątkowych praw autorskich nastąpiłoby jedynie w sytuacji gdyby ktoś dokładnie skopiował ich pomysł i przedstawiał jako swój. Nie byłoby natomiast naruszeniem tych praw wykorzystywanie tych wskaźników w ogóle oraz przedstawianie koncepcji zmodyfikowanej np. poprzez dodanie dwóch kolejnych i stworzenie "Koncepcji 7 wskaźników" z jej argumentami - to już byłaby nowa koncepcja.

Czy zgadzacie się ze mną?

Piotrze,
plagiat to plagiat, myślę że przeciętnie rozgarnięty człowiek intuicyjnie potrafi ocenić co nim jest a co nie jest.
W szkoleniach nie chodzi o to, że uczy się tych samych najlepszych praktyk, tylko o to w jaki sposób się ich uczy.
Pomysł, program, materiały, narzędzia...
Mnie dobija to, że czasami ludzie nie podejmują nawet wysiłku, żeby coś kreatywnie nazwać po swojemu - i tak nasz amerykański :usage scenario" my przetłumaczyliśmy "scenariusz użycia" a w pewnym "autorskim" szkoleniu ten sam koncept "autor" nazwał "scenariusz stosowania", my "Solution Development Prompter: nazywamy po prostu prompter, a w "autorskim" programie jest "sufler" - jakie to kreatywne, nieprawdaż? :)))

A przecież jeśli nasze szkolenie sie komuś (trenerowi) tak spodobało, że nie potrafi się od tego uwolnić i koniecznie chce uczyć sprzedaży w taki sposób, to najprościej i najuczciwiej jest zostać naszym partnerem.
W czym zatem tkwi problem i skąd się bierze pokusa plagiatu?

ps.
czy nie powinniśmy przenieśc tej dyskusji do innego wątku? bo ten jest (był) o efektywności szkoleń ... Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Ze swojej strony chciałbym przeanalizować taki przykład. Swego czasu amerykańska firma Stern & Stewart opracowała koncepcję pomiaru wartości firmy EVA (Economic Value Added - ekonomiczna wartość dodana). Koncepcja jest oparta na wzorze zysku ekonomicznego przy czym poszczególne składowe wzoru są korygowane, czyli wartość księgowa jest sprowadzona do wartości ekonomicznej. Twórcy EVA zidentyfikowali łącznie 164 korekty. Nazwę zastrzegli prawnie. A teraz pytania i moje odpowiedzi:
1. Czy można stosować nazwę EVA do wzoru, który nie obejmuje 164 korekt? Nie.
2. Czy można stosować EVA w usługach doradczych bez zgody i licencji od Stern & Stewart? Nie.
3. Czy można stosować EVA w wersji zmodyfikowanej (inna liczba korekt, innego rodzaju korekty) bez używania tej nazwy? Tak.

Czy zgadzacie się ze mną?
Zgadzam się. Problem z zastrzeżeniem albo prawami autorskimi w mojej opinii jest praktycznie nie do upilnowania.

Albo taki przykład, tym razem fikcyjny:
Ktoś/firma opracowała koncepcję zarządzania przez wskaźniki i nazwała ją "Koncepcja 5 wskaźników", znajdując przy tym jakieś argumenty, że te 5 to akurat najlepsza kombinacja. Wskaźników nie wymyślała tylko wybrała 5 spośród powszechnie znanych. W tej sytuacji naruszenie jej majątkowych praw autorskich nastąpiłoby jedynie w sytuacji gdyby ktoś dokładnie skopiował ich pomysł i przedstawiał jako swój. Nie byłoby natomiast naruszeniem tych praw wykorzystywanie tych wskaźników w ogóle oraz przedstawianie koncepcji zmodyfikowanej np. poprzez dodanie dwóch kolejnych i stworzenie "Koncepcji 7 wskaźników" z jej argumentami - to już byłaby nowa koncepcja.

Czy zgadzacie się ze mną?
Zgadzam się. Modyfikacja jest zmianą danego produktu a zatem nie łamie praw autorskich. W innym przypadku rozwój nowych rozwiązań zakończyła by się na katapulcie.

W USA wynalazca zmodyfikował wycieraczki poprzez dodanie mechanizmu sterowania ich szybkością. Poszedł do firmy produkującej samochody i zaproponował zakup tego rozwiązania wcześniej go patentując. Firma przyjęła prototyp, jednakże po pewnym czasie zrezygnowała z kupna. Ów wynalazca jadąc samochodem zobaczył, że jednak producent zastosował jego rozwiązanie w swoich samochodach i sprawa trafiła do sądu. Ciągnęła się dobrych kilka lat. Pomimo, że firma produkcyjna zmodyfikowała prototyp została uznana za winna złamania patentu i musiała zapłacić milionowe odszkodowanie wynalazcy. Padło w sądzie ciekawe porównanie, które miało obrazować dlatego patent jednak został złamany:
Wynalazca pokazał książkę, z tytułem i treścią, i zadał pytanie sędziemu, czy jak pozmienia kolejność zdań w książce, lub pomiesza rozdziały, lub zmieni tylko tytuł to będzie to ta sama książka czy już inna?
Wynalazca po kilku latach wygrał proces bo jednak modyfikacja nie spowodowała zmiany produktu/pomysłu.

A teraz puenta: Jeżeli firma, która wymyśliła koncepcję 5 wskaźników znalazłaby, że inna firma ma również 5 tych samych wskaźników ale dokładniej/inaczej zostały opisane, wówczas doszłoby do złamania patentu. W innym przypadku produkt jest nowy/inny.

Wracając na chwilę do wycieraczek. Wycieraczka piórowa to to samo co wycieraczka na stelażu, czy to inne produkty? Wszak jeden i drugi produkt ma to samo zadanie.

Miłego Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Dorota B.:

Piotrze,
plagiat to plagiat, myślę że przeciętnie rozgarnięty człowiek intuicyjnie potrafi ocenić co nim jest a co nie jest.

Ale plagiat to nie kwestia intuicji (która u każdego jest inna), lecz etyki, a przede wszystkim prawa. W sądzie przecież nie powiesz: "Sąd jest chyba przynajmniej przeciętnie rozgarnięty i widzi, że tu jest plagiat..." :)
czy nie powinniśmy przenieśc tej dyskusji do innego wątku? bo ten jest (był) o efektywności szkoleń ...

Popieram prośbę Doroty. Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Artur K.:

Artur nie spinaj się tak, to był żart, a dyskusję o manipulacji już przerabialiśmy i chyba wystarczy:)
Zgadzam się. Problem z zastrzeżeniem albo prawami autorskimi w mojej opinii jest praktycznie nie do upilnowania.

Na pewno jest to bardzo trudne, a jeszcze trudniejsze do wykazania w sądzie.

Zgadzam się. Modyfikacja jest zmianą danego produktu a zatem nie łamie praw autorskich.

Modyfikacja czy jej brak to jedno. Ale mamy jeszcze całą masę rzeczy, które są powszechnie znane i nie są opatentowane, a niektóre są opatentowane na jednych rynkach, a na innych nie. Na przykład zdecydowana większość wskaźników finansowych to wiedza powszechnie dostępna. Czy w ogóle jakikolwiek układ tych wskaźników wymyślony przeze mnie mogę obłożyć prawami autorskimi?
A teraz puenta: Jeżeli firma, która wymyśliła koncepcję 5 wskaźników znalazłaby, że inna firma ma również 5 tych samych wskaźników ale dokładniej/inaczej zostały opisane, wówczas doszłoby do złamania patentu. W innym przypadku produkt jest nowy/inny.
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Artur K.:

Artur nie spinaj się tak, to był żart, a dyskusję o manipulacji już przerabialiśmy i chyba wystarczy:)
Ależ ja nie jestem spięty. A temat manipulacji - cóż kusi mnie aby wznowić, ale chyba nic nowego się nie pojawi to szkoda czasu:)
Zgadzam się. Problem z zastrzeżeniem albo prawami autorskimi w mojej opinii jest praktycznie nie do upilnowania.

Na pewno jest to bardzo trudne, a jeszcze trudniejsze do wykazania w sądzie.
Dodać trzeba jeszcze jakieś 2 lata oczekiwania na rozprawę.

Zgadzam się. Modyfikacja jest zmianą danego produktu a zatem nie łamie praw autorskich.

Modyfikacja czy jej brak to jedno. Ale mamy jeszcze całą masę rzeczy, które są powszechnie znane i nie są opatentowane, a niektóre są opatentowane na jednych rynkach, a na innych nie. Na przykład zdecydowana większość wskaźników finansowych to wiedza powszechnie dostępna. Czy w ogóle jakikolwiek układ tych wskaźników wymyślony przeze mnie mogę obłożyć prawami autorskimi?
Złóż wniosek patentowy - to się dowiesz. Ale nie robiłbym sobie wielkich nadziei. Wszak to oni (ci oni w UP) decydują czy coś można czy nie opatentować. Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Artur, nie cuduj. Po prostu, załóż nowy wątek i przenieś te kilka wpisów. Jak nie umiesz to poproś Przemka:) Nie ma sensu żebyśmy my zakładali nowy wątek bo dyskusja już trwa tu, a my wpisów przenosić nie możemy.

Dobrze, pogadaliśmy o koncepcjach, które są szczegółowo opisane i opatentowane. Ale przejdźmy bliżej naszych działań, czyli szkoleń jako takich. W szkoleniu mamy program, materiały dla uczestników i sposób prowadzenia szkolenia (argumentowanie, dzielenie się doświadczeniami praktycznymi, dopowiadanie rzeczy, których nie ma w materiałach itd.). Ten ostatni element pomijamy bo trudno go w ogóle rozpatrywać w kontekście majątkowych praw autorskich. Zostają program i materiały. Gdy przygotowujemy szkolenie na dany temat to siłą rzeczy program i materiały będą podobne do innych programów i materiałów z danego zakresu. Jak tu zdefiniować plagiat? Czy mała zmiana w programie powoduje, że jest to już nowy produkt? Czy materiał na szkolenie rozpatrujemy jako całość, czy też skopiowanie małego fragmentu tych materiałów jest już plagiatem? Czy można chronić prawami autorskimi rzeczy powszechnie dostępne, czy też obiektywnie występujące (np. zależności matematyczne)? To ostatnie pytanie na pozór bez sensu, ale spotkałem się z taką sytuacją.

Zachęcam innych do wzięcia udziału w dyskusji bo póki co jest zupełna mizeria jeśli chodzi o liczbę dyskutantów. Ten temat to chyba nie jest jakieś tabu czy "gorący kartofel"...?Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.09.13 o godzinie 13:54 Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 05.09.2013 o godzinie 14:48 z tematu "Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?"
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

A może można by się posłużyć jakimś procentem, od którego w treściach np materiałów zaczyna się plagiat (tylko nie wiem dokładnie ile..)? Tak jak się robi przy pracach mgr i dr...
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Przy produktach to jest rozwiązane i to stosowane, ale przy materiałach (szkoleniowe, książki, artykuły, opracowania) to jest bardzo trudne. Generalnie know-how jest trudno bronić przed plagiatem - no chyba, że robimy z tego testo-narzędzie.

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Maria K.:
A może można by się posłużyć jakimś procentem, od którego w treściach np materiałów zaczyna się plagiat (tylko nie wiem dokładnie ile..)? Tak jak się robi przy pracach mgr i dr...

Z tego co wiem tam się sprawdza ciągi słów i fraz, czyli musi być kopiowanie słowo w słowo, żeby system to zakwalifikował jako plagiat - dość prymitywne. Można słowa i frazy poprzestawiać, a koncepcji nie ruszyć.

Ponadto, jak w materiałach z marketingu jest np. o marketing-mix, czy to w wersji podstawowej, czy rozbudowanej, to jest to pewien powszechnie znany wzorzec (jak całe mnóstwo innych) i to że będzie powtórzenie słowo w słowo niby co ma oznaczać...?
Dorota  Bienicewicz-Kras ek

Dorota
Bienicewicz-Kras
ek
CustomerCentric
Selling Poland

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Dorota B.:

Piotrze,
plagiat to plagiat, myślę że przeciętnie rozgarnięty człowiek intuicyjnie potrafi ocenić co nim jest a co nie jest.


Ale plagiat to nie kwestia intuicji (która u każdego jest inna), lecz etyki, a przede wszystkim prawa. W sądzie przecież nie powiesz: "Sąd jest chyba przynajmniej przeciętnie rozgarnięty i widzi, że tu jest plagiat..." :)

Zgoda, to jest kwestia prawa.
i sądy mają bardzo duży problem z ustaleniem czy coś jest plagiatem czy nie.
Nasi prawnicy zapisali w umowach kilka kwestii - materiały, program, narzędzia i niektóre koncepty ( szczególnie te oznaczone TM) - i zabronili używać w innych szkoleniach tychże oraz "o treści i formie istotnie podobnej" :))
gdzie się zaczyna a gdzie kończy "istotne podobieństwo", to już rozstrzyga sąd
zanim jednak do tego dojdzie trener sam musi zdecydować czego może w swoim szkoleniu użyc a czego nie
jak mówił mój dziadek złodziej to nie ten co go złapali, tylko ten co kradnie
i tutaj nie trzeba aż do przepisów prawa sięgać
generalnie sprawa plagiatu szkolenia częściej niż w sądzie wisi na polu etyki i... obciachu
trenerzy którzy tak wzniośle na każdym kroku podkreślają wartości, nagle w przypadku praw autorskich zaliczają taki rozjazd między wartościami deklarowanymi a rzeczywistymi ?
przecież dla sznujących się twórców podejrzenie o plagiat to obciach i plama na honorze :) no nie?

Kult "autorskiego programu szkoleniowego trenera" prowadzi do takich patologii niestety

więc tak naprawde to o czym tu dyskutowac?
Korzystanie z wymyślonych przez innych autorów koncepcji we własnych szkoleniach wymaga zwyczajnie podania źródła. Warto też sprawdzić co jest zastrzeżone zanim się to beztrosko wrzuci to w swój program.
My na przykład korzystamy z koncepcji procesu zakupu opracowanej przez Rackhama ( pozdrawiam serdecznie koleżanki i kolegów z Huthwaite Polska :))) ale źródła te zawsze są podane - w materiałach, pod slajdem, przez trenera - z szacunkiem robimy na każdym szkoleniu

można też realizować programy autorskie kolegów czy innych firm za ich zgodą i dzielić się zyskiem, ale tu już wchodzimy na grząski grunt trenerskiego ego, a także pieniędzy o ktorych przecież trenerzy nie rozmawiają :)))

pozdrawiamTen post został edytowany przez Autora dnia 06.09.13 o godzinie 07:59
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Piotr S.:
Dokładnie uważam to samo. System weryfikacji co jest a co nie jest plagiatem jest takie, że szkoda pieniędzy na prawników.

Ja zwyczajnie wierzę, że jak ktoś skopiuje np. moje materiały to zawsze to będzie kopia i nigdy nie zrobi tego zgodnie z moim zamysłem. Co nie zmienia faktu, że na samą myśl że ktoś to może robić szlag mnie trafia.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Dorota B.:
można też realizować programy autorskie kolegów czy innych firm za ich zgodą i dzielić się zyskiem, ale tu już wchodzimy na grząski grunt trenerskiego ego, a także pieniędzy o ktorych przecież trenerzy nie rozmawiają :)))
Serio? Moim drugim tematem rozmowy po poznaniu celu szkolenia i przygotowania programu są pieniądze.

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Dorota B.:

Zgoda, to jest kwestia prawa.
i sądy mają bardzo duży problem z ustaleniem czy coś jest plagiatem czy nie.
Nasi prawnicy zapisali w umowach kilka kwestii - materiały, program, narzędzia i niektóre koncepty ( szczególnie te oznaczone TM) - i zabronili używać w innych szkoleniach tychże oraz "o treści i formie istotnie podobnej" :))
gdzie się zaczyna a gdzie kończy "istotne podobieństwo", to już rozstrzyga sąd

Z oceną Waszego sposobu postępowania prosta sprawa: jaki procent spraw wygraliście i ile w tym czasie wydaliście na prawników? Z oczywistych względów na drugie pytanie odpowiedz w duchu tylko sobie :)
zanim jednak do tego dojdzie trener sam musi zdecydować czego może w swoim szkoleniu użyc a czego nie
jak mówił mój dziadek złodziej to nie ten co go złapali, tylko ten co kradnie

Zgoda, ale w biznesie liczy się ekonomiczna efektywność.
i tutaj nie trzeba aż do przepisów prawa sięgać
generalnie sprawa plagiatu szkolenia częściej niż w sądzie wisi na polu etyki i... obciachu
trenerzy którzy tak wzniośle na każdym kroku podkreślają wartości, nagle w przypadku praw autorskich zaliczają taki rozjazd między wartościami deklarowanymi a rzeczywistymi ?
przecież dla sznujących się twórców podejrzenie o plagiat to obciach i plama na honorze :) no nie?

No tak, ale jw. Wiesz, miałem okazję poznać gościa, i nawet przez jakiś czas z nim współpracować, który dużo mówił o wartościach, dostawał jakieś branżowe dyplomy, uchodził za świetnego trenera i... w szkoleniach swojej firmy wykorzystywał materiały cudzego autorstwa bezczelnie skopiowane słowo w słowo (np. testy osobowościowe). On nie odczuwał żadnego obciachu i na dodatek robił bardzo dobrą kasę...

Kult "autorskiego programu szkoleniowego trenera" prowadzi do takich patologii niestety

więc tak naprawde to o czym tu dyskutowac?

Chyba jednak jest o czym skoro:
1. Jesteśmy na forum szkoleniowym, którego uczestników podniesiony problem bezpośrednio dotyczy.
2. W związku z 1 do tej pory nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi na jednoznacznie postawione pytania, a w dyskusji biorą udział ledwie 3 osoby w porywach do 4.

Mi naprawdę nie chodzi o to żeby tu wyżywać się na branży i trenerach, ale obiektywnie problem jest trudny bo złożony i niejednoznaczny. Ja sam mam czasem wątpliwości czy w takim a takim przypadku dobrze zrobiłem. Koncepcje szkoleń mam własne, ale przecież wykorzystuję w nich również wzory czy modele powszechnie dostępne. Chciałbym być w porządku i dlatego pytam ludzi z większym doświadczeniem jak rozwiązują ten problem, a z drugiej strony jak się przed nim bronią.
Korzystanie z wymyślonych przez innych autorów koncepcji we własnych szkoleniach wymaga zwyczajnie podania źródła. Warto też sprawdzić co jest zastrzeżone zanim się to beztrosko wrzuci to w swój program.

Ale jakie źródła do wskaźników typu EBITDA, ROA czy ROE, zależności matematycznych pokazujących wpływ jednych elementów na inne (np. BEP), marketingu-mix, czy całego mnóstwa innych wzorów czy modeli?
My na przykład korzystamy z koncepcji procesu zakupu opracowanej przez Rackhama ( pozdrawiam serdecznie koleżanki i kolegów z Huthwaite Polska :))) ale źródła te zawsze są podane - w materiałach, pod slajdem, przez trenera - z szacunkiem robimy na każdym szkoleniu

Ale podajesz przykłady proste i oczywiste. A co z tymi mniej oczywistymi?
można też realizować programy autorskie kolegów czy innych firm za ich zgodą i dzielić się zyskiem, ale tu już wchodzimy na grząski grunt trenerskiego ego, a także pieniędzy o ktorych przecież trenerzy nie rozmawiają :)))
Ja tak jak Artur, już na początku pytam jaka stawka:)

konto usunięte

Temat: Plagiat, prawa autorskie - czyli gdzie się zaczyna i...

Artur K.:

Ja zwyczajnie wierzę, że jak ktoś skopiuje np. moje materiały to zawsze to będzie kopia i nigdy nie zrobi tego zgodnie z moim zamysłem.

To ważne. Ja myślę, że jak ktoś bezmyślnie kopiuje, nie do końca rozumiejąc o co chodzi, to przy trafieniu na bystrego uczestnika zwiększa swoje szanse na kompromitację.

Ja w materiałach staram się zostawiać dużo wolnego miejsca na notatki i rzeczy przedstawiam jak najbardziej hasłowo, bez opisów. Wtedy dużo dopowiadam z głowy i rozwijam w kierunku, który tylko ja mam w głowie. Najważniejsze rzeczy do zanotowania.

Następna dyskusja:

Wnioski, zmiany, postulaty ...




Wyślij zaproszenie do