Temat: Efektywność szkoleń - jest jak Yeti czy można je mierzyć?
Dorota B.:Aneta B.:
To niech pracownik założy… własną firmę. Wówczas może się rozwijać w sposób, w jaki uzna za stosowny.
W normalnej organizacji to przełożony powinien wiedzieć gdzie są niedostatki, a gdzie nie.
To trochę niekonsekwentne - jak się ma rozwijać za własną kasę to chyba też powinien sam decydować w jakim kierunku? (Rzecz jasna jeśli wybór osobisty kierunku rozwoju przez pracownika i potrzeby organizacji się rozminą to pewnie trzeba by się pożegnać)
Doroto, a gdzie tutaj widzisz niekonsekwencję? Bo w drugiej części swojej wypowiedzi sama postawiłaś warunek, który ową „niekonsekwencję” znosi.
Niezależnie, jestem za tym, żeby człowiek zanim stanie się pracownikiem sam najpierw zainwestował pieniądze w rynkową wiedzę, a później – jak ładnie nawał to Piotr – sprzedawał ją (najlepiej bardzo drogo!!!) na rynku swojemu pracodawcy, ale niekoniecznie jednemu.
W sytuacji, w której pracownik nie ma kompetencji, ja wykazałbym się wyjątkowym „okrucieństwem” i natychmiast podziękowała, zatrudniając z rynku człowieka z niezbędnymi kompetencjami (raz jeszcze to powtórzę: zwłaszcza w kontekście bieżącej sytuacji ekonomicznej). Tak po prostu podpowiada mi mój pragmatyzm. Chyba czasy dla „ekspertów”, „fachowców”, „specjalistek” powoli się kończą. A ich koniec nastąpi wraz z transferem ostatniego euro-centa na „szkolenia sponsored by EU”. Ja już powoli mrożę szampana… ;-))
Aneta, albo ja przegapiłam niezwykle ciekawe zjawisko na rynku, albo coś podkoloryzowałaś :)
Rynek farmaceutyczny od lat rośnie góra 4-5% a całkiem niedawno nawet miał "ujemną dynamikę wzrostu" :)
Nie mogę sobie przypomnieć żeby któraś firma zwiększyła przychody trzykrotnie - cóż, byłby to wielki hałas na rynku,
bo jeśli ktoś zgarnąłby taką śmietankę to parę innych firm musiałoby zaliczyć doła z wielkim hukiem
Wiesz, statystycznie, jeśli jedna firma ma spadek sprzedaży -10%, a druga wzrost +20% to statystycznie rynek rośnie te ca. 5%. Podobnie Doroto, jak wychodząc z psem na spacer, statystycznie macie po 3 nogi. ;-)
Ponadto są firmy, które mają wzrosty rzędu 500% (leki z patentami w US), ale z pewnością nie te, które bazują tylko na tzw. generykach. Skoro znasz branżę, nie muszę chyba tego wyjaśniać.
A co do ogólnej idei żeby zatrudniać z rynku same orły sprzedażowe - świetny pomysł, ale...
Po pierwsze statystyki mówią że takich orzełków to jest jakieś 7% w populacji sprzedawców (nie wszyscy mogą ich mieć), po drugie są oni zwykle drodzy (nie każdą firmę stać), po trzecie trzeba być dobrze przygotowanym do zarządzania takimi "primadonnami" (a o dobrych menedżerów sprzedaży jeszcze trudniej niż o dobrych sprzedawców)
To jest kwesta Twoich oczekiwań. Dla jednych szczytem spełnienia biznesowego będzie wygranie konkurs o unijne dotacje, dla innych - kupienie z rynku najlepszych licencji do niszowych rozwiązań doradczych.
Jedni będą hodować kandydatów, inni odcinać kupony z czyjejś inwestycji w tych ludzi. Biznes to pragmatyzm, a ten z kolei sugeruje zwiększenie dynamiki przychodów, relatywnie najmniejszym kosztem i najlepiej w krótkim czasie.
jednak całkowicie zgodzę się z Tobą, że szkolenie sprzedawców którym od 2 lat "nie idzie" to dość rozpaczliwe posunięcie, jak dla mnie nawet trzymanie w organizacji przez 2 lata sprzedawców którym "nie idzie" jest trochę ... dziwne..?
Dziwne, a jakże często praktykowane w tym kraju. ;-)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 30.08.13 o godzinie 11:09