Monika Ciesielska

Monika Ciesielska Managing Partner,
Carpenter Consulting
- IMSA Poland

Temat: Koniec z walką płacową

Chciałabym poruszyć temat walki płacowej, która przybrała niezdrowy obrót na rynku pracy. Masa artykułów, które pojawiły się w ostatnich miesiącach - ogłaszających wszem i wobec, jakoby to pracownik był w pozycji dyktowania warunków, a Ty - biedny pracodawco - "albo zapłacisz, albo pójdę gdzie indziej, bo oferty pracy przecież leżą na ulicy."

Wielu pracodawców uległo tej nagonce, płace wzrosły - co jest pozytywne, ale pojawiło się pewne niepokojące zjawisko na rynku. Otóż motywacja pracowników (odnoszę się do specjalistów niższego szczebla) spadła praktycznie do zera. Pracodawcy dwoją się i troją w sposobach motywacji, próbują wyłuskać ze swojego zespołu wszystko co najlepsze. Jest to jednak coraz trudniejsze, bo przecież "jeśli tu mnie nie doceniają, to pójdę gdzie indziej". Zaprezentowane cytaty wypowiedzi butnych specjalistów, przytacza coraz większa liczba Kierowników, Dyrektorów i Prezesów. Zastanawiają się, gdzie leży przyczyna ich niepowodzeń, a my wraz z nimi. Czy chodzi o niewłaściwy sposób zarządzania, niezrozumienie potrzeb zespołu i poszczególnych jego członków, a może po prostu chodzi o pieniądze. Tylko o pieniądze. Bo jeśli poza pieniędzmi, żaden inny czynnik nie wpływa na motywację, lojalność i zaangażowanie dla firmy, to jaki właściwie jest to pracownik?

Niezaprzeczalnym faktem jest, że liczba ofert pracy dostępnych dla pewnych grup specjalistów jest dość duża. Owszem, mogą wybierać. Problem polega na tym, że oni nie wybierają, a żonglują. Sprawdzają kto da więcej i nie omieszkają ponegocjować jeszcze z obecnym pracodawcą.

Pracownik, który prezentuje opisaną wyżej postawę, nie jest pracownikiem wartościowym. Jego zachowanie nie daje żadnych gwarancji na rozwój firmy, zespołu, w którym pracuje. Jedyne co może zrobić to zdemotywować współpracowników, posiąść know-how firmy, aby za chwilę odejść skuszony perspektywą 20% podwyżki. Czy jest zatem sens, czekać na kryzys gospodarczy, który utemperuje tego typu zapędy? Może warto zareagować natychmiast?

Ciekawa jestem Państwa doświadczeń z tego typem postaw. Może warto wreszcie napisać artykuł o tym jak pracodawca reaguje na "rynek pracownika" i jakie niesie to za sobą konsekwencje dla każdej ze stron?

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Mam wrażenie,że tego typu postawy są reprezentowane przez pracowników tzw. "efektownych", którzy potrafią zrobić świetne show,opowiadać o dokonaniach, sukcesach włączając niejednokrotnie "wesołą twórczość własną". Zdarza się często, że sami w to wierzą...w związku z tym są bardzo przekonujący.
Niestety na etapie poszukiwania pracy spotykam się ze zjawiskiem "efektownych", z którymi przegrywają potencjali "efektywni", którzy mniej opowiadają, czarują, ale więcej dokonują.
Coraz częściej słyszę, że na rozmowach trzeba się "umieć sprzedać" a czasami "wcisnąć kit" dla dobra sprawy...Pracownik, któremu uda się okłamać w ten sposób pracodawcę zyskuje nad nim swoistą przewagę i odwagę w dalszych poczynaniach.

Czasami mam wrażenie,że jestem z innej epoki, bo przywiązuję się do miejsca pracy zwłaszcza, gdy lubię to co robię i mam dobre relacje z ludźmi. Żadne pieniądze nie są w stanie zmotywować mnie jeżeli nie układałyby mi się przynajmniej poprawnie relacje z ludźmi (zespołem, przełożonymi).

Pozdrawiam

Temat: Koniec z walką płacową

Monika Ciesielska:
Pracownik, który prezentuje opisaną wyżej postawę, nie jest pracownikiem wartościowym. Jego zachowanie nie daje żadnych gwarancji na rozwój firmy, zespołu, w którym pracuje.

Niekoniecznie... dzisiejszy dobry pracownik jest specjalista i sprzedaje swoje umiejetnosci tym, ktorzy najlepiej placa. Robi swoja, dobra robote i jak mu sie kiedys przestanie podobac to odchodzi...

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Dokładnie jest tak jak mówi Andrzej wolny specjalista robi gdzie chce i co chce ;))

Pozdrawiam
Cieśla Budowlany z Krakowa

ps. tylko musi się znać ;)
Monika Walczak

Monika Walczak Partner Zarządzający

Temat: Koniec z walką płacową

Moim zdaniem problem o ktorym pisze Pani Monika ma conajmniej kilka plaszczyzn ...

Pierwsza i najwazniejsza - to zmiana podejscia przez pracownikow do stosunku pracy ...
Z moich obserwacji i doswiadczen wynika, ze przechodzi ono w styl charakterystyczny dla rynku biznesowego wchodzac w prosta regule popytu i podazy.
Tam gdzie bedzie duzy popyt na okreslona kategorie pracownikow, tam gdzie bedzie popyt przewyzszal podaz tam bedzie m.in. walka cena a przenoszac to na nasz grunt - wybor przez pracownikow ofert, ktore z ich pkt. widzenia beda atrakcyjniejsze.
Najbardziej mierzalnym elementem owej atrakcyjnosci wydaja sie byc warunki placowo - socjalne, stad tez ten element jest najbardziej wybijajacy sie ...

Kupujac pewne dobra na rynku komercyjnym np. dom - analizujemy wiele czynnikow, w pewnym momencie dochodzimy jednak do short listy i co robimy wtedy gdy mamy 2-3 propozycje z tego samego poziomu, z porownywalnymi warunkami ale za to z inna cena ? Raczej wybieramy wariant najkorzystniejszy dla nas a nie dla sprzedajacego - prawda ?

Druga kwestia nad ktora tez sie zastanawiam analizujac rynek pracy to wzrosty plac ...
Moja rzeczywistosc pokazuje, ze tak, owszem sa ale nie dla wszystkich, nie wszedzie i nie dla kazdego typu stanowisk.
Realizuje projekty gdzie budzet klienta na przestrzeni roku nie zmienil sie - a ja nadal bez wiekszego problemu znajduje kandydatow , sa i takie, gdzie budzety wzrosly o ok. 30-50% a i tak jest to o ok. 30% ponizej oczekiwan kandydatow ....

Trzecia kwestia to wzrost plac ale z pkt. widzenia ostatnich kilku lat skorelowany z innymi rynkami np. z rynkiem nieruchomosci ..
Porownanie o tyle wydaje sie byc latwe, ze wysokosc kredytu wprost odnosi sie do zdolnosci kredytowej konkretnych pracownikow ...
Odnoszac sie do konkretow - rynek nieruchomosci w Warszawie - cena m2 na przestrzeni ostatnich 4 lat wzrosla min. 100% (to dane jedynie szacunkowe)... czy mozemy powiedziec, ze na rynku warszawskim wynagrodzenia wzrosly o podobny % ?
Jesli standardem do tej pory w firmach byly podwyzki na poziomie inflacji czyli powiedzmy 4% rocznie, to roznica pomiedzy ogolnie pojetymi kosztami utrzymania a otrzymywanym wynagrodzenie z roku na rok sie powiekszala ...
I w mojej opinii to co sie dzieje obecnie na rynku pracownikow (m.in. oczekiwania finansowe) maja pewna historie i lancuch przyczynowo skutkowy ...

Czwarta kwestia to wskazniki jakimi mierzone sa wzrosty plac. Najczesciej spotykanym jest dynamika wzrostu wynagrodzen.
% maja to do siebie, ze potrafia wygladac imponujaco - patrzac na skrajnosci - z poziomu zero uzyskanie wyniku na poziomie 2000 jednostek oznacza 2000% wzrost prawda ? :D
Jesli podniesiemy stawke godzinowa dla niskich stanowisk z 10 zl. brutto na 20 zl. brutto oznacza to wzrost 100%, przeliczajac to jednak na liczby bezwzgledne oznacz to:

10 zl. x 40 h/tyg x 4 tyg = 1600 zl. brutto/m-c a netto 1171 zl./m-c

po 100% (!!) podwyzce mowimy o kwocie netto 2271 zl/m-c.

Nie wiem jak w innych miastach ale w Warszawie, uwzgledniajac, ze nie oddziedziczylo sie po rodzinie mieszkania kwota jest dosyc niska...

Celowo podaje skrajne przyklady bo na nich dosyc dobrze widac proste mechanizmy, ktore wplywaja na motywacje ludzi ...

Moim zdaniem wyzszej motywacji mozna oczekiwac od pracownikow wowczas gdy zapewniona jest podstawa czyli poczucie bezpieczenstwa ... Dopiero po tym bedziemy mogli wejsc na wyzsze szczeble piramidy Maslowa
a wtedy to bedzie watek na odrebna dyskusje :)
Monika Ciesielska

Monika Ciesielska Managing Partner,
Carpenter Consulting
- IMSA Poland

Temat: Koniec z walką płacową

Zgodzę się z Pani Moniką, że nie dotyczy to wszystkich i wszędzie. Możemy mówić o konkretnych branżach, a nawet określonych stanowiskach. Jednak to zjawisko istnieje.

Mechanizm, który Pani przedstawiła wskazuje również na walkę z wiatrakami niektórych pracodawców, którzy nie ragują na zmiany, które zaszły na rynku pracy związane bezpośrednio ze wzrostem wynagrodzeń.

Nie mogę jednak zgodzić się z Panem Andrzejem, który twierdzi, że ".. dzisiejszy dobry pracownik jest specjalista i sprzedaje swoje umiejetnosci tym, ktorzy najlepiej placa. Robi swoja, dobra robote i jak mu sie kiedys przestanie podobac to odchodzi...". Mówimy o pracownikach etatowych, a nie o interimach, czy kadrze zatrudnianej "na projekt", w celu wykonania określonego zadania. Nie zapominajmy, że podejście pracodawcy w kwestii inwestowania w takie osoby jest zupełnie inne. Inne są również jego oczekiwania. Dostarczenie i zatrudnienie kandydata, który "jak mu się kiedyś przestanie podobać to odejdzie", traktowałabym w kategoriach porażki Konsultanta rekrutującego.

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Monika Ciesielska:
Chciałabym poruszyć temat walki płacowej, która przybrała niezdrowy obrót na rynku pracy. Masa artykułów, które pojawiły się w ostatnich miesiącach - ogłaszających wszem i wobec, jakoby to pracownik był w pozycji dyktowania warunków, a Ty - biedny pracodawco - "albo zapłacisz, albo pójdę gdzie indziej, bo oferty pracy przecież leżą na ulicy."

Wielu pracodawców uległo tej nagonce, płace wzrosły - co jest pozytywne, ale pojawiło się pewne niepokojące zjawisko na rynku. Otóż motywacja pracowników (odnoszę się do specjalistów niższego szczebla) spadła praktycznie do zera. Pracodawcy dwoją się i troją w sposobach motywacji, próbują wyłuskać ze swojego zespołu wszystko co najlepsze. Jest to jednak coraz trudniejsze, bo przecież "jeśli tu mnie nie doceniają, to pójdę gdzie indziej". Zaprezentowane cytaty wypowiedzi butnych specjalistów, przytacza coraz większa liczba Kierowników, Dyrektorów i Prezesów. Zastanawiają się, gdzie leży przyczyna ich niepowodzeń, a my wraz z nimi. Czy chodzi o niewłaściwy sposób zarządzania, niezrozumienie potrzeb zespołu i poszczególnych jego członków, a może po prostu chodzi o pieniądze. Tylko o pieniądze. Bo jeśli poza pieniędzmi, żaden inny czynnik nie wpływa na motywację, lojalność i zaangażowanie dla firmy, to jaki właściwie jest to pracownik?

Niezaprzeczalnym faktem jest, że liczba ofert pracy dostępnych dla pewnych grup specjalistów jest dość duża. Owszem, mogą wybierać. Problem polega na tym, że oni nie wybierają, a żonglują. Sprawdzają kto da więcej i nie omieszkają ponegocjować jeszcze z obecnym pracodawcą.

Pracownik, który prezentuje opisaną wyżej postawę, nie jest pracownikiem wartościowym. Jego zachowanie nie daje żadnych gwarancji na rozwój firmy, zespołu, w którym pracuje. Jedyne co może zrobić to zdemotywować współpracowników, posiąść know-how firmy, aby za chwilę odejść skuszony perspektywą 20% podwyżki. Czy jest zatem sens, czekać na kryzys gospodarczy, który utemperuje tego typu zapędy? Może warto zareagować natychmiast?

Ciekawa jestem Państwa doświadczeń z tego typem postaw. Może warto wreszcie napisać artykuł o tym jak pracodawca reaguje na "rynek pracownika" i jakie niesie to za sobą konsekwencje dla każdej ze stron?

Problem zmiany nastawienia pracowników do wykonywanych obowiązków jest widoczny. Zatrzymanie pracowników poprzez jedynie podwyżki wynagrodzeń jest skuteczne jedynie na krótką metę.
Warto się zastanowić nad tym jak sprawić aby bariery wyjścia w były dla pracownika wysokie. Jeśli myślimy jedynie o pensji, jest duże prawdopodobieństwo iż ktoś da zawsze więcej. Inną kwestią jest jaką wartość prezentuje pracownik, który kieruje się jedynie wysokością wynagrodzenia...
Kluczem moim zdaniem jest właściwe zarządzanie poprzez kadrę kierownicząTomasz S. edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 12:45

Temat: Koniec z walką płacową

Monika Ciesielska:
Nie mogę jednak zgodzić się z Panem Andrzejem, który twierdzi, że ".. dzisiejszy dobry pracownik jest specjalista i sprzedaje swoje umiejetnosci tym, ktorzy najlepiej placa. Robi swoja, dobra robote i jak mu sie kiedys przestanie podobac to odchodzi...". Mówimy o pracownikach etatowych, a nie o interimach, czy kadrze zatrudnianej "na projekt", w celu wykonania określonego zadania. Nie zapominajmy, że podejście pracodawcy w kwestii inwestowania w takie osoby jest zupełnie inne. Inne są również jego oczekiwania. Dostarczenie i zatrudnienie kandydata, który "jak mu się kiedyś przestanie podobać to odejdzie", traktowałabym w kategoriach porażki Konsultanta rekrutującego.


Tym niemniej musze pozostac przy mojej "tezie", bazuje ona na obserwacjach zarowno pracodawcow jak i pracownikow. Nie mowie o interimach, chociaz dzisiaj sama forma zatrudnienia nie odgrywa az tak wielkiej roli.

Jesli chodzi o "inwestycje" pracodawcy to nie uwazam, ze mysla przewodnia jest "stworzenie" pracownika "na zawsze", raczej chodzi o sensowna kalkulacje i ROI. Inaczej mowiac, z punktu widzenia pracodawcy kazdy pracownik ma jakis tam "life cycle".

Z rekrutacja ma to rowniez malo wspolnego bo takich rzeczy nie mozna po prostu przewidziec.

Temat: Koniec z walką płacową

Tomasz S.:
Jeśli myślimy jedynie o pensji, jest duże prawdopodobieństwo iż ktoś da zawsze więcej. Inną kwestią jest jaką wartość prezentuje pracownik, który kieruje się jedynie wysokością wynagrodzenia...

Moze powinienem to nieco sprecyzowac, mowiac o tym, ze "najlepiej placa" mialem na mysli nie tylko wynagrodzenie.

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

A ja bym nieco kontrowersyjnie zapewne powiedział, że dobry specjalista i kiedyś i teraz zawsze posiadał adekwatne oczekiwania finansowe i w zdecydowanej większości przypadków je realizował. Natomiast w chwili obecnej owa presja płacowa (skądinąd słuszna - pensje jednak i były i nadal są niskie, nie da się ukryć) zaczyna doprowadzać do sytuacji, gdzie drastycznie spada jakość owych pracowników. Innymi słowy szczególnie korzystne czasy nastały dla "cwanych miernot" - cwanych ponieważ wiedzą, że mogą dużo wymagać i trzeba się tylko sprzedać odpowiednio, miernot - bo potem się okazuje, że rzeczywiste kompetencje i faktyczna "chęć do pracy" pozostawia baaardzo dużo do życzenia i w efekcie jest niewspółmierna do uzyskanego poziomu wynagrodzenia. I wydaje mi się, że to jest właśnie najgorszy bezpośredni efekt tzw. "rynku pracownika". Więc powstaje zasadnicze pytanie jak przy odpowiedniej wysokości wynagrodzenia wymusić odpowiedni poziom zaangażowania i kompetencji? Bo rzecz nie w tym żeby co 3 miesiące zatrudniać nową osobę na to samo stanowisko, czyż nie?

PS. Można to nazwac efektem "zblazowania" :) Czy ktoś dostanie X, czy X+1000 to i tak mu się nie chce przemęczać, bo gdzie indziej dostanie X+1500... I tak się spiralka nakręca.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 15:57

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

To co się stało to kierunkowa ewolucja procesów wolnorynkowych.

Powiem kolegą i koleżanką tak => pracownik tutaj jest najmniej winny, wiem ze swojego doświadczenia zawodowego (7 razy zmieniałem zawód od zera) dość obfitego (18 razy prace) 3 razy byłem zwalniany z pracy bo miałem za dobre wyniki - jak mówiłem o tym za granica to patrzyli jak na kretyna.

Taka była mentalność zarządów w polskich firmach i taka została do dzisiaj - zaściankowa grajdowatość.

Teraz jak się pojawiła konkurencja - bardziej świadomi pracodawcy z zagranicy to sie zaczynają płacze i szukanie formalno prawnych ograniczeń w relacja pracownik pracodawca => powiem uczciwie ci co to wymyślą popłyną jako pierwsi.

Nigdzie nie jest napisane, że pracodawcą się jest całe życie, niekiedy się bankrutuje i ląduję np na budowie. I trzeba się z tym pogodzić.

Doszukiwanie się nie wiadomo czego i tworzenie dziwnych teorii usprawiedliwiających nieudolność kadry zarządzającej nie jest wyjściem z sytuacji.

Takie działanie powoduje tylko przesuniecie efektu całkowitego bankructwa w czasie - o kilka miesięcy, może rok ;)))

Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa

ps. cała sztuka bycia na topie polega na dostosowaniu się wcześniej do sytuacji która może zaistnieć => w rachunkowości mówimy o tworzeniu rezerw. => Ale tutaj rezerwy szły na samochód dla prezesa, kochanki balety - inwestycje z księżyca itd.. pracownicy dobrzy zamiast dostać podwyżkę to dostawali kopa ..... Więc odeszli ale co zabrali .....? zabrali doświadczenie czyli to co najważniejsze kiedy ktoś do nas przychodzi

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Robert Mikołajek:
ps. cała sztuka bycia na topie polega na dostosowaniu się wcześniej do sytuacji która może zaistnieć => w rachunkowości mówimy o tworzeniu rezerw. => Ale tutaj rezerwy szły na samochód dla prezesa, kochanki balety - inwestycje z księżyca itd.. pracownicy dobrzy zamiast dostać podwyżkę to dostawali kopa ..... Więc odeszli ale co zabrali .....? zabrali doświadczenie czyli to co najważniejsze kiedy ktoś do nas przychodzi

to chyba każdy przerabiał, więc jest to oczywista oczywistość i faktem jest, że teraz są konsekwencje. Nie mniej Robercie chyba nie byłbyś zadowolony gdybyś co chwila musiał szukać kogoś nowego bo poprzedniemu było ciągle za mało. A budżet na płace jednak nie jest z gumy mimo wszystko. Problem jest w tym, że stosunek pracownik-pracodawca musi być równorzędny - ja daję, ale i wymagam. A nie mam tylko dawać, dawać i nic - firma to nie jest kasa zapomogowo-pożyczkowa. Tacy co tak myślą też szybko popłyną. Nie można wpadać z jednej skrajności w drugą. Talent zawsze idzie tam gdzie są pieniądze, ale trzeba podkreślić, że TALENT, a nie jego brak z wybujałymi oczekiwaniami.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 16:19

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Darek sprawa jest prosta tylko wszyscy zaczynają do niej podchodzić od d.. strony bo:

- Polska jest krajem na terenie UE
- ceny mieszkań są na poziomie europejskim
- ceny samochodów także
- internet drogi
- telefony złodziejstwo

a pensja minimalna wynosi: 1204 PLN podzielone przez 3.5 to w euro :: 344 EURO.

W Irlandii, płaca minimalna wynosi 1403 euro za sprzątanie np...

W Wielkiej Brytanii to 780 funtów miesięcznie Licząc 40h tygodniowo czas pracy na wsiowym stanowisku typu miotła - czyli na polskie 3385 za zamiatanie sklepu.

Zatem stosunek pensji jest 3 do 4 razy razy niższy na wyjściu.

Zatem jeśli dajecie podwyżki na stanowiskach kierowniczych typu 500 PLN na miesiąc to lepiej się nie wygłupiać oczekując cudów.

Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa

ps. o innych grupach zawodowych mi się pisać nie chce bo wszyscy liczyć umieją ;) => trzeba zacząć płacić i tworzyć warunki do pracy a nie na rozmowach wstępnych wypytywać czy chce mieć dzieci itd...

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Masz oczywiście racje Robercie i zgadzam się. Jednakże każdy kij ma dwie strony. Sa firmy, które pływają wręcz w kasie, a ludziom płacą grosze i są też firmy dla których powiedzmy podwyżka 20 x 1000PLN to spore obciążenie budżetu. I nie jest to kwestia, że jedna firma jest gorsza (bo jej nie stać), a druga lepsza bo ją stać, tylko też biznes jest u nas trochę skrzywiony. Prosty przykład, jeden daje ofertę na powiedzmy 500 tys. za projekt, bo chce dobrze płacić ludziom i oferować jakość, a przyjdzie inny bubek i daje 250 tys. bo płaci ludziom minimalkę, a furę i tak sobie z tego kupi. Jak myślisz, który wygra? A kasa na pensję z powietrza się nie bierze. Sporo ludzi nawet by chciało dobrze płacić, ale często po prostu nie mają za bardzo z czego. A z próżnego wiadomo nawet salomon nie naleje.

PS. Presje na płace często rozpatruje się w kontekście wszelkiej maści większych lub mniejszych korporacji. Ale między korporacjami a szeroko rozumianymi smesami, to jest ogromna przepaść w zakresie możliwości finansowych.Dariusz G. edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 17:15
Olga Reyzz - Rubini

Olga Reyzz - Rubini Head of Internal
Audit, CIA

Temat: Koniec z walką płacową

Myślę, że to co leży u podstaw i determinuje zachowania pracowników, o których tu mowa, najtrafniej opisała Monika Walczak.
..... wyzszej motywacji mozna oczekiwac od pracownikow wowczas gdy zapewniona jest podstawa czyli poczucie bezpieczenstwa ... Dopiero po tym bedziemy mogli wejsc na wyzsze szczeble piramidy Maslowa
a wtedy to bedzie watek na odrebna dyskusje :)

Czyż nie jest tak, że gdy w firmie panuje chaos organizacyjny, gdy co chwilę pojawiają się zmiany ( i mam tu na myśli szczególnie zmiany na poziomie operacyjnym) specjalistę trzyma w organizacji jedynie płaca?

Wtedy rzeczywiście, jedyną motywacją jest wynagrodzenie. Wtedy kalkuluje, że w najgorszym przypadku, w nowej firmie będzie podobnie, ale przynajmniej będą lepiej płacili.

Znam parę takich firm gdzie co chwila, z góry, narzucane są nowe modele, nowe pomysły, nowe rozwiązania (bo poprzednie się nie sprawdziły). Często dla osób bezpośrednio zaangażowanych w proces są one absurdalne, albo nic nie wnoszące. Wszelkie konsekwencje oczywiście przerzuca się na zespół pracowników, a presja stwarza atmosferę niepokoju.

I nie mam nic przeciwko zmianom jako takim, jednak jeżeli są one częste i dotyczą tych samych działań, to po dwóch, trzech, ma się już dosyć. I nic nie pomogą wyjazdy integracyjne, spotkania działowe na piwko, uściski prezesa w święta itp. A to są w tej chwili główne narzędzia motywacyjne, poza płacami.

Także zarządzanie, zarządzanie i jeszcze raz zarządzanie. To jest odpowiedź na pytania prezesów i dyrektorów, które w pierwszym poście przedstawiła Monika Ciesielska.

Owszem, pozostałe opisywane tu przyczyny mają na takie postawy, również wpływ. Szczególnie, że to pracodawca nauczył pracownika takiego postępowania. Jakże często słyszało się od różnych osób powtarzane teksty pracodawców "Nie podoba się? Na Pana/Pani miejsce są tysiące chętnych". Czyż to nie jest dokładnie to samo?

Tu też jest jedyna odpowiedź: zarządzanie.

Oczywiście nigdy nie braknie takich osób, które najzwyczajniej w świecie skaczą tylko z kwiatka na kwiatek i podbijają sobie stawkę. Ale absolutnie nie zgodzę się, że taki jest obecnie trend wśród specjalistów. Nic nie dzieje się bez przyczyny. A najważniejszą jest właśnie brak poczucia bezpieczeństwa, które zdecydowanie jest podstawowym warunkiem naszego istnienia, nie tylko w pracy.

Dobrze zarządzający prezes, będzie doskonale wiedział na jakie płace firmę stać i tyle będzie płacił. W przypadku mniejszych możliwości, rezygnując oczywiście z super bonusów również dla siebie, wymiany auta służbowego co chwila i innych takich.

A co do tych "bardziej świadomych pracodawców z zagranicy", o których napisał Robert. Niestety często jest tak, że w przypadku koncernów, prezesi w Polsce są tylko podporządkowanymi "marionetkami". To właśnie spółki matki narzucają większość chaotycznych zmian, niedostosowanych do tutejszego otoczenia, albo presja stamtąd powoduje miotanie się takiego prezesa i wprowadzanie na cito nieprzemyslanych decyzji.Olga Reyzz - Rubini edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 18:20

konto usunięte

Temat: Koniec z walką płacową

Gdyby tak było w praktyce jak w teorii to większośc profesorów i doktorów ekonomii była by multimilionerami a tak niestety nie jest ;))

Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa

Temat: Koniec z walką płacową

Andrzej P.:
Monika Ciesielska:
Pracownik, który prezentuje opisaną wyżej postawę, nie jest pracownikiem wartościowym. Jego zachowanie nie daje żadnych gwarancji na rozwój firmy, zespołu, w którym pracuje.

Niekoniecznie... dzisiejszy dobry pracownik jest specjalista i sprzedaje swoje umiejetnosci tym, ktorzy najlepiej placa. Robi swoja, dobra robote i jak mu sie kiedys przestanie podobac to odchodzi...

Skonczyly sie poniewierki kadry sredniego szczebla....ciorali nimi HRowcy (szprzedaz poglowia), cioral pracodwaca...to se ne wrati...

Temat: Koniec z walką płacową

A co do tych "bardziej świadomych pracodawców z zagranicy", o których napisał Robert. Niestety często jest tak, że w przypadku koncernów, prezesi w Polsce są tylko podporządkowanymi "marionetkami". To właśnie spółki matki narzucają większość chaotycznych zmian, niedostosowanych do tutejszego otoczenia, albo presja stamtąd powoduje miotanie się takiego prezesa i wprowadzanie na cito nieprzemyslanych decyzji.Olga Reyzz - Rubini edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 18:20

A co to za prezes co nie umie przekonywac, moze trzeba go na jakis kurs wyslac...wlasnie...zostaje taki prezesem bo ma dobra pensje i wykonuje wole "oprawcow" i nic nie pisnie, bo go zmienia...:-)))) biedaczek....:-))))

Temat: Koniec z walką płacową

Trzeba szanowac drugiego czlowieka. Nawet jesli dzisiaj jego CV jest malo interesujace...ale moze byc w przyszlosci...to nie FILE w kompie. Trzeba sie tego nauczyc i to szybko. Skoro sie traktowalo bez szacunku (szczegolnie z korporacji, gdzie czlowiek jest kolkiem w maszynie) teraz pracownik "za łeb trzyma". Jak sie zacznie kryzys, to pojada znowu do UK, IE, a moze dalsze regiony...jak raz wyjechal :-)))
Chcialoby sie powiedziec: UCZEŃ PRZERÓSŁ MISTRZA:-)Przemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 17.06.08 o godzinie 19:42

Temat: Koniec z walką płacową

Robert Mikołajek:
a pensja minimalna wynosi: 1204 PLN podzielone przez 3.5 to w euro :: 344 EURO.

W Wielkiej Brytanii to 780 funtów miesięcznie Licząc 40h tygodniowo czas pracy na wsiowym stanowisku typu miotła - czyli na polskie 3385 za zamiatanie sklepu.

Zatem stosunek pensji jest 3 do 4 razy razy niższy na wyjściu.
Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa
Witam,
a jak przyjedzie kontrahent z Angli i zaczynamy rozmawiać o cenie wyrobu to od razu pojawia się argument "ale przecież u was w Polsce pensje są na poziomie 300 funtów to należy obniżyc cenę". Natomiast jak w ramach tego samego kontraktu coś potrzeba kupić w Anglii to pojawia sie zaraz argument " no to musi tyle kosztować bo materiały i robocizna droga"

Następna dyskusja:

Koniec papierowego CV? Tera...




Wyślij zaproszenie do