Beata B.

Beata B. adafashion.pl

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Japońskie standardy w zarządzaniu dają wspaniałe efekty tylko w teorii, bo w praktyce, to co najwyżej w bardzo specyficznych wyizolowanych warunkach. Każde przedsiębiorstwo to określony system, bardzo złożony, i podatny na szereg wewnętrznych i zewnętrznych determinantów. Standardy są po to, by wszystko w nim uporządkować, ale by to osiągnąć, to wszystkie zasoby przedsiębiorstwa trzeba byłoby sprowadzić do jednej kreski. W konsekwencji należałoby uprzedmiotowić człowieka, i uczłowieczyć maszynę, tak, by można było sterować nimi w podobnie elastyczny sposób. O ile dobra kadra inżynierska poradzi sobie z problemem technologicznym czy technicznym, o tyle kadra managerska zazwyczaj nie radzi sobie z tzw. czynnikiem ludzkim. A to w standardach japońskich ważny element jakości funkcjonowania przedsiębiorstwa. Przekładając to wszystko na niestabilność gospodarki rynkowej i galopujące zmiany o charakterze społecznym, uzyskujemy obraz standardów niemożliwych do utrzymania.
I tak zazwyczaj jest w praktyce: organizacje wdrażają, lub już dawno wdrożyły standardy japońskie, które w raportach ładnie i profesjonalnie wyglądają, po czym audyt wykazuje ich kompletną nieefektywność, w wyniku czego implementuje się kolejne, jeszcze lepsze standardy działania, poddawane kolejnym kontrolom, co i tak niezbyt skutecznie wpływa na rentowność działań organizacji. To co miało z założenia usprawnić funkcjonowanie firmy - czyli standardy, w praktyce okazuje się barierą trudną do przejścia, w dodatku czaso i kapitałochłonną. Bo standardy można zastąpić wyłącznie innymi standardami, które z założenia są sztywne. A gospodarkę mamy elastyczną. Można się na nią zamknąć, i wiecznie coś usprawniać i poprawiać. Można też wreszcie otworzyć oczy, i zobaczyć, że standardy wymyślone w innej rzeczywistości gospodarczej, tracą na swojej skuteczności. Można też wiecznie "perfumować" wyniki finansowe, manipulować danymi, wyprowadzać w pole audytorów.... i żyć dalej w przeświadczeniu, że japoński standard to gwarancja jakości.
Każdy, kto wdraża japońskie standardy w rzeczywistość wie, że mity szkodzą efektywności, a filozofia oderwana od realiów danej społeczności źle wpływa na kondycję pracownika.
W erze postępu technologicznego, człowiek staje okoniem próbom manipulacji ,przy pomocy narzędzi zarządzania, jego osobowością.
A zarządzanie odnosi się do... ludzi. Którzy doskonali niestety nie są, i nigdy nie będą.

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Beata Bielak:
Można też wiecznie "perfumować" wyniki finansowe, manipulować danymi, wyprowadzać w pole audytorów.... i żyć dalej w przeświadczeniu, że japoński standard to gwarancja jakości.


Się Pani nie stresuje, Pani usiądzie, koniaczku się napije, zaraz się o wynik zadba, wynik się zrobi.
Skoro mamy gospodarkę opartą o wyniki - będziemy robić wyniki.
Była gospodarka oparta o produkcję? Robiliśmy taką produkcję w pół wieku że ćwierć wieku armie broń sprzedają i jeszcze jeszcze zalega na magazynach :)

Jak dla mnie ustrój może się nazywać jakkolwiek. Japoński zarządzania? Też pięknie.
Co nomenklatura to parę nowych słówek trzeba głośniej krzyczeć i do przodu :D
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Może to kiedyś co innego było, ale jakoś nie potrafię dostrzec różnicy przynajmniej jeśli chodzi o wewnętrzne kontrole w korporacjach. Czasy widać takie :)
Nie Przemku. Różnicy audyt/kontrola w przeszłości nie było i dlatego dzisiaj są one utożsamiane. Ta różnica natomiast uwidacznia się dzisiaj i będzie uwidaczniać się coraz bardziej w przyszłości. Kto wcześniej "załapie" ten wcześniej zyska. ;-)

Natomiast odpowiedź na pytanie dlaczego, znajdziesz jak połączysz wypowiedziami swoje z moimi. Skoro gospodarka jest taka jaka jest, skoro "kreatywność" wypiera kreatywność w przedsiębiorstwach, tzn że zarządzanie przedstawia wieeeeele do życzenia. I tak niestety jest faktycznie, więc dziwienie się, że nie widać różnicy niezasadnym. :-(

No bo zresztą, jak tu dostrzec różnice, kiedy np. w korporacjach zazwyczaj audyt i kontrole przeprowadzają Ci sami ludzie. A dostrzegł byś różnice w sądzie, gdyby ta sama osoba raz była prokuratorem, a raz adwokatem. I może jeszcze, choć w różnych sprawach to w stosunku do tej samej osoby?

Czy uznasz za normalne jeżeli ktoś na jednej rozprawie będzie żądać surowej kary więzienia dla oskarżonego, by zaraz na następnej żądać jego uniewinnienia od stawianych zarzutów? Czy może jednak stwierdzisz, że jakby coś takiego miało miejsce to byłoby to chore?

Podobnie jest z audytem i kontrolą. Tak jak inne postawione zadanie ma prokurator, a inne adwokat, tak samo inne zadanie ma postawione audyt, a inne kontrola. I te zadania audytu oraz kontroli nie muszą być tak przeciwstawne jak przywoływany przeze mnie przykład zawodów prawniczych, ale sprawdzać i sprawiać aby coś było robione zgodnie ze sztuką można na różne sposoby.

O tym jak ważne dla nowoczesnego zarządzania jest właściwe rozumienie czym jest audyt, a czym kontrola i jak poważne są konsekwencje tego rozróżnienia warto być świadomym. Szkoda tylko, że "biznes" wie swoje i w życiu jest jak jest. Mają być wyniki, to są wyniki, ba nawet ślicznie poperfumowane, tylko jakoś tak coraz częściej słychać, że kryzys coraz głośniej puka do coraz większej ilości drzwi, a tu ciągle nie widać czy ktoś chce choćby odrobinę zmądrzeć. ;-(

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
No bo zresztą, jak tu dostrzec różnice, kiedy np. w korporacjach zazwyczaj audyt i kontrole przeprowadzają Ci sami ludzie. A dostrzegł byś różnice w sądzie, gdyby ta sama osoba raz była prokuratorem, a raz adwokatem. I może jeszcze, choć w różnych sprawach to w stosunku do tej samej osoby?

Czy uznasz za normalne jeżeli ktoś na jednej rozprawie będzie żądać surowej kary więzienia dla oskarżonego, by zaraz na następnej żądać jego uniewinnienia od stawianych zarzutów? Czy może jednak stwierdzisz, że jakby coś takiego miało miejsce to byłoby to chore?

Podobnie jest z audytem i kontrolą. Tak jak inne postawione zadanie ma prokurator, a inne adwokat, tak samo inne zadanie ma postawione audyt, a inne kontrola. I te zadania audytu oraz kontroli nie muszą być tak przeciwstawne jak przywoływany przeze mnie przykład zawodów prawniczych, ale sprawdzać i sprawiać aby coś było robione zgodnie ze sztuką można na różne sposoby.

Nie widzę żadnego kłopotu.
Często staje naprzeciw własnym poglądom.

Kwestia jedynie w jakim celu :)

Jeśli masz kłopot z połączeniem sędziego, obrońcy i oskarżyciela w jedną osobę, to taką osobą jest spowiednik dokonujący inkwizycji.

Polecam podręczniki dla prokuratorów prowadzących dochodzenia o czary, niby to parę wieków temu sztuka była, ale czy to się nazywa czarna magia czy ciemna materia, albo jakieś inne fiducjarne derywatywy, to bez znaczenia.

Ważne żeby znaleźć winnych choćby nie istnieli.
Ważne by udowodnić im winę choćby nic nie uczynili.
Ważne by skazać.
I spalić.
I najważniejsze... by majątkiem skazanych się podzielić :)

----------------------------------

Kapitalizm to taki ustrój w którym dzielimy się zasobami najbiedniejszych (reszta zbyt skutecznie broni zasobów) zarzucając im niepodejmowanie nieopłacalnych dla nich działań i egzekwując na ich majątku zobowiązania do których ich przymusiliśmy :)

Jak dla mnie można od jutra wprowadzić nawet podatek od używania powietrza. Jakoś to zaksięguję i zainstaluję się w okolicy pobierających podatek :)
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marek Kubiś:
Podobnie jest z audytem i kontrolą.
Nie widzę żadnego kłopotu.
Często staje naprzeciw własnym poglądom.

Kwestia jedynie w jakim celu :)
Czy pasuje w celu odniesienia własnych korzyści dzisiaj i w przyszłości? ;-)
Polecam podręczniki dla prokuratorów prowadzących dochodzenia o czary, niby to parę wieków temu sztuka była, ale czy to się nazywa czarna magia czy ciemna materia, albo jakieś inne fiducjarne derywatywy, to bez znaczenia.
Zgadza się, że bez znaczenia, bo to już przeszłość, a ja o tym co ważne dzisiaj i w przyszłości, tej bliższej i tej dalszej. ;-)))
Kapitalizm to taki ustrój w którym dzielimy się zasobami najbiedniejszych (reszta zbyt skutecznie broni zasobów) zarzucając im niepodejmowanie nieopłacalnych dla nich działań i egzekwując na ich majątku zobowiązania do których ich przymusiliśmy :)
Cóż, prosto i celnie. ;-(

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
Czy pasuje w celu odniesienia własnych korzyści dzisiaj i w przyszłości? ;-)

Czy istnieje jakiś istotniejszy cel?
Jak już się najem to nabiorę chęci zrozumienia głodnych :)
Polecam podręczniki dla prokuratorów prowadzących dochodzenia o czary, niby to parę wieków temu sztuka była, ale czy to się nazywa czarna magia czy ciemna materia, albo jakieś inne fiducjarne derywatywy, to bez znaczenia.
Zgadza się, że bez znaczenia, bo to już przeszłość, a ja o tym co ważne dzisiaj i w przyszłości, tej bliższej i tej dalszej. ;-)))

Przeszłość? Przecież tak są prowadzone dochodzenia i procesy dzisiaj, w Polsce. Urząd skarbowy niby jak o robi? Sam tworzy prawo (interpretacje), sam ściga, sam karze, sam egzekwuje, i jeszcze ma w d sądy administracyjne. Urząd celny niby czym się różni?
Dochodzenia wewnątrz firm to jak wyglądają?

Przecież to jest standardowe wiedźmobicie.
Znajdujemy zamożnych, oskarżamy, uznajemy winnymi, skazujemy, rabujemy.
Tym zajmują się organa zarówno państwowe, jak i korporacyjne.

A ponieważ takie mamy pole walki, warto wiedzieć jakie sposoby toczenia boju wynaleziono na takie sytuacje :)

I tutaj są to sposoby akuratnie japońskie. Intrygi, pomówienia, porwania i jeszcze weselsze sprawy :)
Oraz, oczywiście, dużo wzniosłęj paplaniny :)
Robert Mikołajek

Robert Mikołajek Cieśla Budowlany

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Beata Bielak:
Japońskie standardy w zarządzaniu dają wspaniałe efekty tylko w teorii, bo w praktyce, to co najwyżej w bardzo specyficznych wyizolowanych warunkach.


Świetnie koleżanka napisała - w teorii ;-)

Kiedyś zetknąłem się z sytuacją gdzie w poważnej firmie zachodniej ukrywali korespondencję, natomiast ostatnio w bardzo znanej japońskiej robią tak, że np mieli adres siedziby na stronie pod który się wysłało korespondencję, lecz nie odebrali korespondencji bo jak przeczytałem na odwrocie wysłanego listu adresat wyprowadził się ;)

Mało tego adres na który była skierowana poczta dalej widnieje w internecie jako właściwy - nawet teraz (no to jest w gumy granie).

Ponadto z racji tego, że do firmy X wysłałem korespondencję listem poleconym priorytetem to za zwrot nieodebranego listu tez musiałem zapłacić jeszcze 3,75 i wystać się na poczcie jak niby po polecony ;))

A to tak a pro po tych wszystkich teorii i japońskich standardów - konkludując jestem ciekawy co przechwalający się na głównej stronie CEO na takie procedury itd... pomijam cały bałagan z jakim się tam zetknąłem i dalej tam panuje z tego co nawet teraz widzę.

Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marek Kubiś:
Czy pasuje w celu odniesienia własnych korzyści dzisiaj i w przyszłości? ;-)
Czy istnieje jakiś istotniejszy cel?
Tak
Jak już się najem to nabiorę chęci zrozumienia głodnych :)
Tiiiaaaa .. a świstak siedzi i zawija w sreberka ..
Polecam podręczniki dla prokuratorów prowadzących dochodzenia o czary, niby to parę wieków temu sztuka była,
Zgadza się, że bez znaczenia, bo to już przeszłość,
Przeszłość?.. Urząd skarbowy niby jak o robi? Sam tworzy prawo (interpretacje), sam ściga, sam karze, sam egzekwuje, i jeszcze ma w d sądy administracyjne. Urząd celny niby czym się różni?
Hmmm .. urzędy ktoś powołał więc takie ich funkcjonowanie politycy wymyślili. :-(
Przecież to jest standardowe wiedźmobicie.
Znajdujemy zamożnych, oskarżamy, uznajemy winnymi, skazujemy, rabujemy.
Zaprzeczyć nie potrafię. :-(
A ponieważ takie mamy pole walki, warto wiedzieć jakie sposoby toczenia boju wynaleziono na takie sytuacje :)
To nie jest równa potyczka. :-(
I tutaj są to sposoby akuratnie japońskie. Intrygi, pomówienia, porwania i jeszcze weselsze sprawy :)
Mam wątpliwości czy słusznie ten "splendor" obdzielasz. Egipt Faraonów, Cesarstwo Rzymskie, Chiny, kraje Islamu i wiiieeeele innych .. chyba także zasługują na niepominięcie. ;-)
Oraz, oczywiście, dużo wzniosłęj paplaniny :)
A to na każdą okoliczność prawda. ;-)
Beata Bielak:
Japońskie standardy w zarządzaniu dają wspaniałe efekty tylko w teorii, bo w praktyce, to co najwyżej w bardzo specyficznych wyizolowanych warunkach.
Robert Mikołajek:
Świetnie koleżanka napisała - w teorii ;-)
W teorii??? Bez jaj proszę. To niby jakim cudem na liście 500 największych firm świata 68 jest z Japonii? A dominacja na globalnym rynku motoryzacyjnym, high-tech i innych byłaby możliwa gdyby to zarządzanie było do bani? To jakim cudem firm które zatrudniają powyżej 100 tysięcy pracowników w Japonii wcale nie trzeba ze świecą szukać?

Wiele firm japońskich ma dzisiaj kłopoty i to ma niby świadczyć, że ich zarządzanie to tylko teoria? Albo, że skoro wśród tysięcy firm możemy wskazać te w których zarządzanie kuleje tzn. że zarządzanie w Japonii to tylko teoria?

Panasonic zatrudniał w 2010 roku ok 385 tys pracowników ale z powodu tsunami w Japonii, przeinwestowania w TV plazmowe i paru innych okoliczności w najbliższych 2 latach chce zejść z zatrudnieniem do poziomu 350 tys i to ma być dowód, że Japończycy nie umieją zarządzać, bo zwalnianym oferują godziwą odprawę a 17 tys. planują przenieść z zatrudnieniem do spółek córek itp?

Sorry, czy tak trudnym jest oddanie co boskie Bogu, a co ludzkie człowiekowi? :-(

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
Czy istnieje jakiś istotniejszy cel?
Tak

Ukraść dwa razy więcej by być dwa razy bardziej napasionym? ^^
Jak już się najem to nabiorę chęci zrozumienia głodnych :)
Tiiiaaaa .. a świstak siedzi i zawija w sreberka ..

Świstaki zawijają od pradziejów.
Klan pracuje - czarownik leniuchuje. Ale wódz bez zaklinacza rzeczywistości rady nie da, bo jak tu powiedzieć wszystkim że muszą robić i że kilku nie musi :)
Zgadza się, że bez znaczenia, bo to już przeszłość,
Przeszłość?.. Urząd skarbowy niby jak o robi? Sam tworzy prawo (interpretacje), sam ściga, sam karze, sam egzekwuje, i jeszcze ma w d sądy administracyjne. Urząd celny niby czym się różni?
Hmmm .. urzędy ktoś powołał więc takie ich funkcjonowanie politycy wymyślili. :-(

Do stworzenia urzędów wystarczają urzędasy.
Byłoby to perpetuam mobile gdybym nie gospodarka którą zużywa do napędu.
Urzędnicy w każdej cywilizacji mieli parcie na nieróbstwo, szkodzenie, kontrole oraz zwiększanie rozmiarów i potęgi swego urzędu.

Nie spodziewam się zmian.
A ponieważ takie mamy pole walki, warto wiedzieć jakie sposoby toczenia boju wynaleziono na takie sytuacje :)
To nie jest równa potyczka. :-(

I nie będzie. To my jesteśmy potrzebni urzędasom a nie odwrotnie.
Chavez się o tym przekonał bardzo dobitnie jak przedsiębiorcom taniej od podatków wyszedł zakup broni i wydzielenie kilku miast poza państwowe szaleństwo. Armia nie fika, generałowie lubią żyć długo i dostatnio, a władza się co jakiś czas zmienia :)
I tutaj są to sposoby akuratnie japońskie. Intrygi, pomówienia, porwania i jeszcze weselsze sprawy :)
Mam wątpliwości czy słusznie ten "splendor" obdzielasz. Egipt Faraonów, Cesarstwo Rzymskie, Chiny, kraje Islamu i wiiieeeele innych .. chyba także zasługują na niepominięcie. ;-)

Wśród 500 największych firm świata znajduję niewiele należących do Faraonów, słabo tam z rzymskimi.
Natomiast Japończycy w siódmym wieku n.e. założyli ambasadę w Chinach.
Narzędzie służące intrygom, nie tłuczeniu się żelastwem po łbach.
Oraz, oczywiście, dużo wzniosłęj paplaniny :)
A to na każdą okoliczność prawda. ;-)

Należy wzniośle wmawiać ludziom że do pracy iść warto.

W teorii??? Bez jaj proszę. To niby jakim cudem na liście 500 największych firm świata 68 jest z Japonii? A dominacja na globalnym rynku motoryzacyjnym, high-tech i innych byłaby możliwa gdyby to zarządzanie było do bani?...
...czy tak trudnym jest oddanie co boskie Bogu, a co ludzkie człowiekowi? :-(

Tak. Jest to możliwe. Jest to nawet pewne jeśli chodzi o japońskie zarządzanie.
Przypominam że to FEUDALNE państwo spaliło w ciągu pół wieku WSZYSTKIE zasoby jakie pozostają po epoce feudalnej. Oznacza to że spalili struktury społeczne, tzw zasoby ludności.

Firmy są największe, ale Japończycy są biedni.
Coś mam wrażenie że nie znajdziesz zbyt wielu ludzi gotowych pracować ponad 60h tygodniowo przez 50 lat by mieszkać z trzyosobową rodziną na 20m^2.

To można osiągnąć tylko zaniedbując rozwój społeczny i izolację kraju (w Japonii jest rynek tylko dla firm japońskich, jeśli w ogóle istnieją inne to z konieczności).
Japończyk może kupić tylko japoński samochód, innego mu po prostu nie wolno (zakaz skutkuje ekonomicznie i tylko sprowadzenie mienia przesiedleńczego pozwala na posiadanie obcej produkcji wozu co uznawane jest tam za ekstremalny luksus).

Porównaj to ze średnim poziomem życia w takiej dajmy na to biednej... Norwegii?

Znasz jakiś norweski model zarządzania? Albo światowe firmy?
Ale poziom życia mają jakoś bez tego zarządzania i firm :)
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marek Kubiś:
Czy istnieje jakiś istotniejszy cel?
Tak
Ukraść dwa razy więcej by być dwa razy bardziej napasionym? ^^
Nie no wzruszyłem się ;-) BINGO! bardzo dobrze! .. siadaj pała. ;-)))
Jak już się najem to nabiorę chęci zrozumienia głodnych :)
Tiiiaaaa .. a świstak siedzi i zawija w sreberka ..
Świstaki zawijają od pradziejów.
Klan pracuje - czarownik leniuchuje.
Czarownik nie leniuchuje tylko odpoczywa po i przed pracą. ;-)))
Hmmm .. urzędy ktoś powołał więc takie ich funkcjonowanie politycy wymyślili. :-(
Do stworzenia urzędów wystarczają urzędasy.
Byłoby to perpetuam mobile gdybym nie gospodarka którą zużywa do napędu.
Eeee tam, jakie tam zużycie, .. to jest perpetum mobile ;-) .. tylko takie praktyczne, nie teoretyczne dlatego od czasu do czasu "ratuje się" zasileniem. ;-)
To nie jest równa potyczka. :-(
I nie będzie. To my jesteśmy potrzebni urzędasom a nie odwrotnie.
To co, .. tylko modlitwa nam pozostaje? :-(
Wśród 500 największych firm świata znajduję niewiele należących do Faraonów, słabo tam z rzymskimi.
Natomiast Japończycy w siódmym wieku n.e. założyli ambasadę w Chinach.
Narzędzie służące intrygom, nie tłuczeniu się żelastwem po łbach.
I dało im to coś? :-( Przecież marsz do miejsca w którym dzisiaj są rozpoczęli dopiero po przegranej II Wojnie Światowej z poziomu .. głębokiej depresji. :-)
W teorii??? Bez jaj proszę. To niby jakim cudem na liście 500 największych firm świata 68 jest z Japonii? ...czy tak trudnym jest oddanie co boskie Bogu, a co ludzkie człowiekowi? :-(
Tak. Jest to możliwe. Jest to nawet pewne jeśli chodzi o japońskie zarządzanie.
Przypominam że to FEUDALNE państwo spaliło w ciągu pół wieku WSZYSTKIE zasoby jakie pozostają po epoce feudalnej.
Wszystkie? To jakim cudem to co za mną, stoi w tym miejscu już od 1300 lat? ;-)))

Obrazek
Oznacza to że spalili struktury społeczne, tzw zasoby ludności.
Spokojnie, wbrew pozorom samuraj zanim ściął czyjąś głowę to najpierw pomyślał. A jak źle pomyślał to potrafił i swój kark nadstawić. Dzięki czemu dzisiaj na tych pięknych wyspach mieszka tak circa 126,5 mln osób. ;-)
Firmy są największe, ale Japończycy są biedni.
No tak bieda aż piszczy, w gablotach obok, prosto z chodnika, to nawet zegarki sprzedawali

Obrazek

po kilkaset tysięcy USD za szt. ;-)
Coś mam wrażenie że nie znajdziesz zbyt wielu ludzi gotowych pracować ponad 60h tygodniowo przez 50 lat
Jakoś udało mi się trochę przemęczyć ;-)))
Obrazek
by mieszkać z trzyosobową rodziną na 20m^2.
To, że zagęszczenie ludzi przytłacza i to bardzo to fakt, ale z tymi 20m^2, to w bajki uwierzyłeś. Tak to mieszkają single, którzy i tak całymi dniami są poza domem, więc po co mają płacić za więcej skoro z tego nie skorzystają. Typowa rodzina ma mieszkanie 70m^2 .. (domek) 110m^2. Problem w tym, że nawet jeżeli stać Cię na coś większego to o to trudno w dającej się zaakceptować odległości od miejsca pracy. :-(
(w Japonii jest rynek tylko dla firm japońskich, jeśli w ogóle istnieją inne to z konieczności).
Bez przesady. Japonia to rynek baaardzo, baaaaardzo wymagający, o ogromnej konkurencji, dużych kosztach wejścia ale to nieprawda, jak sugerujesz, że zamknięty. A tych którzy tam są z własnego wyboru też można spotkać. ;-) Mało ich? Nie no, a od kiedy "biznes" pcha się tam gdzie potrzeba dużo wiedzy, mądrości, pokory, .., skoro jest jeszcze sporo takich którym wystarcza oferta nie dla idiotów? ;-)))
Porównaj to ze średnim poziomem życia w takiej dajmy na to biednej... Norwegii?
Nie no, pewnie, że w takiej Norwegii, gdzie przez większą część roku panuje zima, gdzie przez pół roku jest dzień a przez drugie pół noc, żyje się baaardzo dobrze, ale np: w takiej Japonii choć ciasno bo ciasno, nie tak pięknie, ale też można np: w kwitnącym sadzie napić się sake ;-)))
Obrazek
, czy pojeździć na nartach ;-)))
Obrazek
.
Znasz jakiś norweski model zarządzania? Albo światowe firmy?
Ale poziom życia mają jakoś bez tego zarządzania i firm :)
??? .. "bez tego zarządzania" czyli jakiegoś takiego japońskiego nieludzkiego lub tp? Przecież japoński model zarządzania to przede wszystkim sprzątanie na 5 sposobów, a inne rzeczy to konsekwencja tego robienia porządków i zaakceptowania wybranego co mądre w gospodarce światowej. ;-)

Czyli chcesz mi przekazać że "mądrzy ludzie żyją w brudzie" i to sprzątanie nie ma sensu? Tzn. mam uwierzyć, że pracowanie po bałaganiarsku, to jest większa gwarancja sukcesu niż praca w sposób uporządkowany, systematyczny. To z tymi porządkami to japończycy przesadzają kiedy twierdzą, że jak w firmie panuje bałagan, jest przyzwolenie na byle jakość, to nie ma sensu w biznesie brać się za cokolwiek innego dalszego?

Przemku, i ja mam uwierzyć, że to przesłanie japończyków to jest dobre tylko w teorii? A może raczej komuś w roli ucznia daleko było do doskonałości i teraz mówi co wie zamiast wiedzieć co mówi? Nie jeden już nie jedną mądrość w korporacjach wdrożył, a Ty nie widzisz różnicy i dlatego te mądrości są g warte? Jak coś takiego dociera do mnie, to od razu przypomina mi się dowcip z taaaaaką brodą.

Pijany facet pod latarnią na czworaka szoruje nosem po ziemi. Co pan robi, zagaduje przechodzień. Szukam portfela, pada odpowiedź. A gdzie dokładnie to może pomogę? - pada oferta. A tam za rogiem go zgubiłem. Oj, to dlaczego go Pan tutaj szuka, zdziwiony pyta przechodzień. A bo tam jest ciemno i nic nie widać, pada odpowiedź.

I tak jak w tym dowcipie jest zapewne z tymi korporacyjnymi i nie tylko korporacyjnymi "wdrożeniami". ;-)))

A jak Panasonic jest teraz zmuszony zwolnić 35 tys osób, to ma znaczyć, że japończycy są "cieńcy"? To w takim razie proszę spojrzeć na inną statystykę. Największa Polska firma, jedyna na światowej liście Top 500, PKN Orlen, zatrudnia coś ok. 23 tys. osób. A Ci dobrzy tylko w teorii Japończycy po zwolnieniu 35tys. zatrudniać będą jeszcze 350 tys ludzi!

Firmy nie muszą być aż tak duże? Oczywiście. Ale może jednak warto mieć w sobie odrobinę pokory i nie twierdzić, że coś jest tylko teorią, bo już samo sprawienie, że mogły powstać tak duże podmioty gospodarcze to czysta praktyka. ;-))))

Nie mam racji? To zobaczcie np: jak reagują w Polsce pracownicy dużych firm (marne kilka, kilkanaście tysięcy pracowników), np: górnicy, kiedy mamy do czynienia ze złym zarządzaniem. Japończycy są inni? Bez przesady, rolnik to rolnik, robotnik to robotnik, nie intelektualista, tam też jest chociażby yakuza i dla osiągnięcia własnych korzyści chętnych do wykorzystania potknięć innych w Japonii nie brakuje. :-( Potrzeba dużo pokory aby niektóre rzeczy zrozumieć. ;-)
Robert Mikołajek

Robert Mikołajek Cieśla Budowlany

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
W teorii??? Bez jaj proszę. To niby jakim cudem na liście 500 największych firm świata 68 jest z Japonii? A dominacja na globalnym rynku motoryzacyjnym, high-tech i innych byłaby możliwa gdyby to zarządzanie było do bani? To jakim cudem firm które zatrudniają powyżej 100 tysięcy pracowników w Japonii wcale nie trzeba ze świecą szukać?


Zostało to wytłumaczone w prosty i zrozumiały sposób w pracy naukowej, która stała się podstawą programu gospodarczy rządów Ronalda Regana - George Gilder "Bogactwo i ubóstwo".

Wyjaśniono tam dokładnie dlaczego tak jest - za mało miejsca by się tutaj rozpisywać.

I to jest jedna sprawa, a druga to nie zmienia istoty rzeczy jakim jest podejście firmt czy Y do zwyklego klienta i i polityka informacyjna w terenie czytaj poza Japonią.

Pozdrawiam
Cieśla z Krakowa
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Robert Mikołajek:
Marek Kubiś:
W teorii??? Bez jaj proszę.
Wyjaśniono tam dokładnie dlaczego tak jest - za mało miejsca by się tutaj rozpisywać.
Jak najbardziej nie jest to jednowymiarowe zjawisko.
I to jest jedna sprawa, a druga to nie zmienia istoty rzeczy jakim jest podejście firmt czy Y do zwyklego klienta i i polityka informacyjna w terenie czytaj poza Japonią.
Zgadza się, nie zmienia, bo ja nie o podejściu do klienta i polityce informacyjnej poza Japonią, tylko o tym, że kiepskie zarządzanie, zarządzanie dobre tylko w teorii nigdy nie pozwoli na rozwój firm. Potrzeba olbrzymiej praktyki aby umieć doprowadzić firmę do bardzo dużych rozmiarów, wielkość ma znaczenie, ma olbrzymie znaczenie i cwaniactwem, sprytem, intrygami, parciem na nieróbstwo tego się nie osiągnie. Może to wiedzą bo już wieki temu przećwiczyli i teraz myślą inaczej?

Może, ale czy także my musimy w to wiedźmobicie, rabowanie, .., zanurzać się po same uszy? :-( Wolałbym abyśmy jednak uczyli się, dotyczy także mnie, nie tylko na błędach własnych. Jeden pracownik i ile problemów, a steki tysięcy pracowników to miliony? miliardy? problemów, a jednak oni potrafili, potrafią to ogarnąć, więc zauważając ich potknięcia także tu w Polsce, może jednak zamiast deprecjonować (dobrzy tylko w teorii :-( ), warto też dostrzec, że uczyć się od kogo jest. :-)

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marku, wizja samych Japończyków jest nieco inna.
Byłem zdziwiony jak bliska naszej.
"Ze znanej firmy motoryzacyjnej" mieliśmy na wymianie kierownika przysłanego przez pół świata, bo akurat nie było nikogo na to stanowisko. No to przysłali z centrali.

Jego ojciec był rolnikiem z dziada pradziada.
Po 2WW przyszła korporacyjna policja, zaproponowała rolnikom ceny bez negocjacji (bo Pan tak chce) , opornych (czyli wszystkich, którzy nie chcieli sprzedać ziemi w cenie dwóch kurzych jaj za co blisko naszego pół ara, bo był dekret że "kury srają srebrem"-czyli ceny zadekretowane) brano szturmem kilka miesięcy, było dużo ofiar. Regularne bitwy, tłumienie buntów chłopskich jak w sengoku jidaj.

Później za pieniądze rządowe Pan był łaskaw postawić fabrykę.
Stawek za pracę nie negocjowano, był przymus pracy.
Opornych...

Tak w Japonii feudałowie stali się oligarchami.
Oligarchia wyklucza istnienie klasy średniej i takiej w Japonii nie ma.

Za to jest obowiązek pracy (realnie jest, egzekwowany poprzez długi zaciągane na edukację), jest przymus zamieszkania w 20metrowych klitkach (tak duże ma średni szczebel) na terenach firmowych, w miasteczku pod dozorem policji korporacyjnej. Opuszczenie tereny tylko za przepustką. Brak (realny) możliwości odwiedzin z zewnątrz.

Wyjazd do domu, tego o którym napisałeś, takiego normalnego... raz na kilka miesięcy. Za przepustką. Wyprawa jak Suwałk do Bielska Białej mimo szybkich kolei.

Japończyka w Skandynawii szokowało wszystko. Począwszy od tego że farmerzy mają ziemie.
To że można mieć 3 własne mieszkania maksymalnie kwadrans rowerem od dzielnicy przemysłowej. Że dzielnica przemysłowa nie wygląda jak po wojnie (że tam trawa rośnie, drzewa nie są suchymi kikutami).
To że można na obiad iść w miasto, a po pracy iść gdzie się komu podoba, że urlopy po prostu są... nieco człowieka przerosło.
To że można kupić inny samochód niż produkowany lokalnie było dla Niego zachwycające. Samochód był istotną częścią wyjazdu i powrotu. Pracownika średniego szczebla w Japonii nie stać na inny niż japoński samochód, cło importowe jest drastyczne, więc jedyne wyjście to półroczna delegacje i przywóz pojazdu jako mienia przesiedleńczego.

Japonia jest beneficjentem rezerw walutowych, czyli jest krajem eksploatującym, a nie eksploatowanym (jak Polska płacąca podatek od istnienia złotówek), wywalczyli to sobie w ostatniej wojnie.
Ponadto nie wydawali przez pół wieku na zbrojenia, bo jak się ostatnio dorwali do przemysłu zbrojeniowego to trzeba im było grzyby w miastach sadzić żeby się uspokoili.

W Polsce też mieliśmy ten piękny ustrój i to wspaniałe zarządzanie z firmami-molochami.
Ten ustrój wali się dopiero jak 50% gospodarki idzie na zbrojenia. U nas poszło na tę wojnę co miała być o pokój.
Zabieranie chłopom ziemi, przymus pracy?
Coś mam wrażenie ze aż nazbyt dobrze testowaliśmy tę japońską drogę do sukcesu.
Tyle że z wyspy na oceanie uciec nie sposób, więc Japończycy musieli w absurd brnąć.

Proponuję posłuchać słów zachwytu zachodnich menadżerów nad gospodarką chińską.
Jakoś zachwyceni nie chcieli tam pracować przez ostatnie pół wieku.

---------------------------------

Jeszcze raz przypominam - manipulacja - otworzyli ambasadę 14 wieków temu.

Ich krajem w czasie 2WW rządził cesarz, który "zbierał znaczki i interesował się żabami, oczywiście był pacyfistą przeciwnym wojnie, a winni wszystkiemu byli dowódcy armii".
Ktoś to kupuje?
Oczywiście! Japończycy w zbiorowej pamięci nie mają tego konfliktu, bałaganu którego narobili ich dziadkowie nikt nie pamięta, w książkach nie ma o tym wzmianki.

Ale za to jakie świetne zarządzanie :)
Oczywiście póki nikt nie morze uciec z wysp.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marku, wizja samych Japończyków jest nieco inna.
Byłem zdziwiony jak bliska naszej.
Przemku, nie zakwestionuję, bo tylko fragment ich rzeczywistości poznałem, ale coś tak mi się wydaje, że nasza wizja nie do końca jest inna. Ty także przedstawiłeś jakiś fragment rzeczywistości i umówmy się, że wszystko co napisałeś nie kwestionuje prawdziwości mojej tezy: skoro Japońskie firmy potrafiły odnieść autentyczne sukcesy i to nie jednorazowo tu i teraz, tzn, że zarządzanie u nich to nie jest to li tylko teoria, to raz.

Dwa, to wątek historyczny. Jak najbardziej to prawda, że jak feudałowie stawali się oligarchami to dochodzili do tego nie tylko swoją pracą. Jednak wielkość firm to jedno, jak wyglądała rzeczywistość kiedyś, kiedy kraj był biedny to dwa i jak wyglądała później, kiedy kraj przestał być biedny to trzy.

Przede wszystkim nędza w Japonii była faktem i wielu z dzisiaj żyjących wie co to znaczy iść spać głodnym z autopsji. Masowa emigracja z powodów ekonomicznych jest im znana, ale realia życia zwykłego obywatela zmieniły się na przestrzeni lat diametralnie. To, że dzisiaj wyjeżdżający za granicę Japończyk jest wręcz wszystkim zaszokowany to fakt, ale obawiam się, że w tym co napisałeś połączyłeś w jedną całość to co jest dzisiaj z tym co było w nieodległej jeszcze przeszłości.

Ja mogę oprzeć się jedynie na tym co osobiście doświadczyłem i to co napisałeś o nakazach pracy, koszarowaniu, .., dotarło do mnie jako coś co miało miejsce w ich nieodległej przeszłości. Nic mi nie wiadomo aby taka była praktyka dnia dzisiejszego, natomiast to co mnie osobiście zaszokowało, to było to, że wielokrotnie, podczas mniej lub bardziej oficjalnych spotkań, byłem przepraszany za błędy Japonii w przeszłości, za drugą wojnę światową i cierpienia, które z tego powodu były udziałem moich dziadków, rodziców, a tym samym również jakoś tam mogły wpłynąć na mnie. Szok! bo nigdy nawet nie słyszałem aby we współczesnych czasach tak zachowywali się rzeczywiści sprawcy cierpień Polaków, Niemcy czy inne nacje. :-(
Tyle że z wyspy na oceanie uciec nie sposób, więc Japończycy musieli w absurd brnąć.
Musieli. Dzisiaj nie przypuszczam aby musieli, co oczywiście nie zmienia faktu że tego nie uczynią. Jak wielokrotnie na ten temat rozmawiałem za najważniejszy powód wskazywano obawy natury społecznej, ekonomicznej. Ot, typowe ludzkie obawy przed zmianą.
Ale za to jakie świetne zarządzanie :)
Wiesz, kiedy o tym zarządzaniu rozmawialiśmy, nie zdarzyło mi się abym usłyszał cokolwiek czego nie mógłbym dowiedzieć się z książek w Polsce. Jedyna różnica, to ta, że te drobiazgi mogłem zobaczyć wcielone w życie, a jakoś w Polsce zauważam traktowanie ich za tak banalne rzeczy, że aż nie warte wdrożenia. ;-)))
Oczywiście póki nikt nie morze uciec z wysp.
Myślę, że już może. ;-)

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
...skoro Japońskie firmy potrafiły odnieść autentyczne sukcesy i to nie jednorazowo tu i teraz, tzn, że zarządzanie u nich to nie jest to li tylko teoria, to raz.

W Polsce też mieliśmy przemysł. Też odniósł sukces. Teraz tego przemysłu nie ma.

...kiedy kraj był biedny...

Kraj to kraj, a mieszkańcy dalej biedni.

Ja mogę oprzeć się jedynie na tym co osobiście doświadczyłem i to co napisałeś o nakazach pracy, koszarowaniu, .., dotarło do mnie jako coś co miało miejsce w ich nieodległej przeszłości. Nic mi nie wiadomo aby taka była praktyka dnia dzisiejszego, natomiast to co mnie osobiście zaszokowało, to było to, że wielokrotnie, podczas mniej lub bardziej oficjalnych spotkań, byłem przepraszany za błędy Japonii w przeszłości, za drugą wojnę światową i cierpienia, które z tego powodu były udziałem moich dziadków, rodziców, a tym samym również jakoś tam mogły wpłynąć na mnie. Szok! bo nigdy nawet nie słyszałem aby we współczesnych czasach tak zachowywali się rzeczywiści sprawcy cierpień Polaków, Niemcy czy inne nacje.

Zszokuję Cię bardziej.
Osoba która się tak wobec Ciebie zachowywała miała płaconą za to stawkę godzinową.
Zarówno w firmach jak i na uczelniach za pomoc, okazywanie przyjaźni i wsparcie dla obcokrajowców płacona jest przyzwoita stawka godzinowa.
Inaczej nikt by się do Ciebie nie odezwał, ponieważ nie ma powodu by zwracać uwagę na kogoś, kto nie istnieje społecznie.

Manipulacja, fikcja tworzona dla obserwatora.

Mówimy o kulturze tak odczłowieczonej, tak chorej, że ich wzorce kulturowe nie przyjęły się nigdzie.

To nie paski i gwiazdy, nie hamburger popity colą. To nie jest to co homo sapki lubią.

Stąd i zarządzanie wyniesione z tak absurdalnej kultury nie działa nigdzie poza samą tą kulturą.

120 mln naród niezdolny do wdrożenia produkcji seryjnej czołgów.
Coś co Niemcy mając ówcześnie 40 mln ludzi osiągnęli 80 lat temu...
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Pracownika średniego szczebla w Japonii nie stać na inny niż japoński samochód, cło importowe jest drastyczne,
No tak, rzeczywiście Państwo ich łupi. Coś małego co jeździ ~20 tys. zł, Lexus w wersji podstawowej ~50 tys zł, Toyota Land Cruiser (full wypas: skóra wentylowana, klimatyzacja 3 strefy, TV, telefon, ..) ~ 120 tys. zł. Przyzwoity, 4 drzwiowy sedan Made in Japan, 30..40 tys zł. To samo w wersji importowej ceny pomnożyć przez 4 lub 5.

Płaca minimalna w Japonii ~3200 zł , średnia płaca ~4000 zł. W Polsce na dziś: płaca minimalna, brutto 1317 zł, średnia płaca 4015,37 zł (chyba nigdy nie przestanie mnie ta liczba zadziwiać).
Marek Kubiś:
...skoro Japońskie firmy potrafiły odnieść autentyczne sukcesy
W Polsce też mieliśmy przemysł. Też odniósł sukces. Teraz tego przemysłu nie ma.
Ależ oczywiście, z jedna tylko różnicą. Ten nasz sukces to zauważył i ogłosił rząd w Warszawie. Sukcesy firm japońskich zarejestrowały indeksy NASDAQ, FTSE 100, .. i inne.
Szok!
Zszokuję Cię bardziej.
Osoba która się tak wobec Ciebie zachowywała miała płaconą za to stawkę godzinową.
I bardzo dobrze, że za coś takiego dobrze płacili. Przynajmniej Ci w Hiroszimie, Osace, Kobe, Yokohamie, Tokio trochę swój budżet poprawili.
Inaczej nikt by się do Ciebie nie odezwał, ponieważ nie ma powodu by zwracać uwagę na kogoś, kto nie istnieje społecznie.
Bez sensu! Ktoś kto nie istnieje zwraca uwagę na kogoś kto też nie istnieje społecznie. Ale zwraca. Zupełnie im się w głowach poprzewracało, bo jak by pomyśleli to by przecież chyba wymyślili, że kogoś takiego to można jak powietrze potraktować, a nie jeszcze na koszty się narażać.
Stąd i zarządzanie wyniesione z tak absurdalnej kultury nie działa nigdzie poza samą tą kulturą.
No bo jak w tej całej azjatyckiej filozofii guru rozwiniętego świata na świeczniku stawiają takie wzniosłe idee jak, „ptica lata wysoko i daleko bo zapi..a tymi swoimi skrzydełkami, więc jak ty .. to ty też kiedyś będziesz miał szansę się wznieść”, a wszyscy ciepłym moczem olali takie przesłanie jak: u siebie to najpierw posprzątaj (na biurku, .., „pod sufitem”), to jakież może tego być postrzeganie?
120 mln naród niezdolny do wdrożenia produkcji seryjnej czołgów.
Coś co Niemcy mając ówcześnie 40 mln ludzi osiągnęli 80 lat temu...
Cóż, od razu wiadomo, kto jest lepszy. ;-)

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
No tak, rzeczywiście Państwo ich łupi. Coś małego co jeździ ~20 tys. zł, Lexus w wersji podstawowej ~50 tys zł, Toyota Land Cruiser (full wypas: skóra wentylowana, klimatyzacja 3 strefy, TV, telefon, ..) ~ 120 tys. zł. Przyzwoity, 4 drzwiowy sedan Made in Japan, 30..40 tys zł. To samo w wersji importowej ceny pomnożyć przez 4 lub 5.

A teraz wyjdźmy poza marki rodzime i rzućmy okiem na ceny...
Ależ oczywiście, z jedna tylko różnicą. Ten nasz sukces to zauważył i ogłosił rząd w Warszawie. Sukcesy firm japońskich zarejestrowały indeksy NASDAQ, FTSE 100, .. i inne.

Czyli jaskinie hazardu.
Amerykańskie czołgi jeżdżą do dziś po polskich drogach w Iraq.
Wyścig zbrojeń w części Azji to prawie wyłącznie polska produkcja.

Osoba która się tak wobec Ciebie zachowywała miała płaconą za to stawkę godzinową.
I bardzo dobrze, że za coś takiego dobrze płacili. Przynajmniej Ci w Hiroszimie, Osace, Kobe, Yokohamie, Tokio trochę swój budżet poprawili.

Naprawdę łyknąłeś ich propagandę.
Jakby Polak przeprosił Rosjanina za to że w obozach koncentracyjnych po wojnie polsko-bolszewickiej w 1921 Polacy wymordowali 80 tys Rosjan to byś kupił że to pogląd powszechny w Polsce?

Inaczej nikt by się do Ciebie nie odezwał, ponieważ nie ma powodu by zwracać uwagę na kogoś, kto nie istnieje społecznie.
Bez sensu! Ktoś kto nie istnieje zwraca uwagę na kogoś kto też nie istnieje społecznie. Ale zwraca. Zupełnie im się w głowach poprzewracało, bo jak by pomyśleli to by przecież chyba wymyślili, że kogoś takiego to można jak powietrze potraktować, a nie jeszcze na koszty się narażać.

Dalej kupujesz propagandę.
Powody dla których to robią dla nas są absurdalne, dla nich nie.

120 mln naród niezdolny do wdrożenia produkcji seryjnej czołgów.
Coś co Niemcy mając ówcześnie 40 mln ludzi osiągnęli 80 lat temu...
Cóż, od razu wiadomo, kto jest lepszy. ;-)

Uber alles :)
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marek Kubiś:
To samo w wersji importowej ceny pomnożyć przez 4 lub 5.
A teraz wyjdźmy poza marki rodzime i rzućmy okiem na ceny...
Rzuciłem ale .. przecież to nie ceny zakupu decydują przede wszystkim, że wielu nie stać na samochód. :-(

Raz jak jechałem w poprzek Tokio skierowaliśmy się na autostradę, bo do pokonania było ok. 100 km. Wybraliśmy godziny poza szczytem (start tak ok. 1 w nocy) i do celu dotarliśmy już po ok... 5 godzinach. :-((( Jak dojeżdżałem do firmy pociągiem (metrem), to w okresie niecałe pół roku zawsze zajmowało to 53 minuty +- 3 minuty. To jedna strona medalu, że nikogo nie stać na to aby nigdy nie wiedział na którą godziną dojedzie do pracy.

Dwa, to kupiłeś Lexusa?, fajnie, ale na opłaty za parking w Tokio, rocznie wydasz .. drugie tyle. :-(((
Ależ oczywiście, z jedna tylko różnicą. Ten nasz sukces to zauważył i ogłosił rząd w Warszawie. Sukcesy firm japońskich zarejestrowały indeksy NASDAQ, FTSE 100, .. i inne.
Czyli jaskinie hazardu.
Cóż, takie mamy „obiektywne” mierniki.
Amerykańskie czołgi jeżdżą do dziś po polskich drogach w Iraq.
Osoba która się tak wobec Ciebie zachowywała miała płaconą za to stawkę godzinową.
I bardzo dobrze, że za coś takiego dobrze płacili. Przynajmniej Ci w Hiroszimie, Osace, Kobe, Yokohamie, Tokio trochę swój budżet poprawili.
Naprawdę łyknąłeś ich propagandę.
Cóż, być może, ale Twojej wizji, że dzisiejsza Japonia to karna kolonia nie kupuję, no i jest jeszcze w tym wszystkim wieeele ale.

Kupuję ich podejście do porządków i jak ktoś chce niech krytykuje. Nabałaganiłeś – posprzątaj, Tobie nabałaganili – posprzątaj, bo niezależnie od przyczyn bałaganu, w takich warunkach szanse na sukces zdecydowanie maleją. A że sprzątanie nie jest atrakcyjnym i nie posuwa sprzątającego do przodu, tak jak śmiało naprzód bez przytomności, to dlatego nie należy sprzątać? Być może, bo to też prawda, ale nie mam pojęcia która prawda jest najprawdziwsza, nawet jeżeli łatwo wskazać tę prawdę, która jest na wierzchu. Wszak pomimo starań wcale z tym sprzątaniem nie musi nam wychodzić tak jak byśmy chcieli i wtedy na dłuuuugo można dreptać w miejscu. Może to i jedna z przyczyn ich obecnych problemów ale czy to rzeczywiście jest wystarczającym do deprecjonowania tegoż? :-(
Jakby Polak przeprosił Rosjanina za to że w obozach koncentracyjnych po wojnie polsko-bolszewickiej w 1921 Polacy wymordowali 80 tys Rosjan to byś kupił że to pogląd powszechny w Polsce?
Przemku, to mam przyjąć, że skoro są tak świetni w manipulacji, to nie zdają sobie sprawy z konsekwencji uprawiania czegoś takiego w obecności ludzi z całego świata i dość sporej rzeszy własnych obywateli? Jak ktoś myśli, że to nie pozostaje bez wpływu na nich samych, to jest w błędzie. Można oczywiście bagatelizować kroplę, która potrafi drążyć skałę, ale .. .
Bez sensu! Ktoś kto nie istnieje zwraca uwagę na kogoś kto też nie istnieje społecznie.
Dalej kupujesz propagandę.
Powody dla których to robią dla nas są absurdalne, dla nich nie.
Ich powody nie mają nic do tego, że nie jestem nikim ważnym społecznie, raz. :-( Dwa, wbrew pozorom, ludzie aż tak bardzo się nie różnią jak może się wydawać na podstawie obserwowanych zachowań. Źle traktowani narobią bigosu pod każdą szerokością geograficzną. Są granice których w tym zakresie nie należy przekraczać i wygląda na to, że w Japonii zdają sobie z tego sprawę. Chyba jednak właściwe podejście do drugiego człowieka, po prostu bardziej się opłaci niż niewłaściwe, cokolwiek to właściwe dla kogokolwiek absurdalnie znaczy. Wszak nawet jeżeli niektórzy ustalili
dekret że "kury srają srebrem"
.. to jakoś tak odnoszę wrażenie, że w tych samych warunkach wielu ustaliłoby, że "kury srają jajkami Fabergé".
Cóż, od razu wiadomo, kto jest lepszy. ;-)
Uber alles :)
Nie śmiem zaprzeczyć. ;-)

konto usunięte

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Marek Kubiś:
Rzuciłem ale .. przecież to nie ceny zakupu decydują przede wszystkim, że wielu nie stać na samochód. :-(

Kogo stać w Japonii na niemiecki lub amerykański samochód i jego utrzymanie stać również na przychodzenie do pracy kiedy mu się podoba.

Cóż, być może, ale Twojej wizji, że dzisiejsza Japonia to karna kolonia nie kupuję, no i jest jeszcze w tym wszystkim wieeele ale.

Istotnie, nie ma co wymieniać czego komu tam nie wolno.
Lepiej wymienić krótką listę co komu wolno:

-dopuszczalne jest wykonywanie wszelkich poleceń ze starannością, oddaniem i uśmiechem na pysku;
-dopuszczalne jest wykonywanie wszelkich poleceń ze szczególną starannością, oddaniem i niezwykłym entuzjazmem;

O! Tyle im wolno.

Kupuję ich podejście do porządków i jak ktoś chce niech krytykuje. Nabałaganiłeś – posprzątaj, Tobie nabałaganili – posprzątaj, bo niezależnie od przyczyn bałaganu, w takich warunkach szanse na sukces zdecydowanie maleją. A że sprzątanie nie jest atrakcyjnym i nie posuwa sprzątającego do przodu, tak jak śmiało naprzód bez przytomności, to dlatego nie należy sprzątać?

Proponuję zdrowszy wzorzec kulturowy:
-zbuduj okręt;
-weź w garść topór;
-płyń na koniec świata, bez litości morduj, bierz w niewolę, rabuj;
-obce kultury pal;
-większość czasu możesz leżeć na rauszu do góry brzuchem;

To model europejski. Model konsumujący krainy, kontynenty. Każda kultura która się z tym modelem styka ginie po drodze przejmując ichnią strukturę społeczną, ustrój ekonomiczny, pojęcie wolności.

Jacyś ktosie, co nawet nie dali rady z własnej wyspy przez ocean przepłynąć i żadnego kontynentu nie podbili mają mnie, białemu człowiekowi, mówić jak osiągnąć sukces?

Sprzątaniem?

Spalimy jeden kraj-znajdziemy inny. Spalimy kontynent-znajdziemy następny. Spalimy planetę? Też zaradzimy na problem.

A oni niech posprzątają po ostatniej wojnie, bo z łaskawości białego człowieka to tam w ogóle wyspy i jakaś ludność została.

Być może, bo to też prawda, ale nie mam pojęcia która prawda jest najprawdziwsza, nawet jeżeli łatwo wskazać tę prawdę, która jest na wierzchu. Wszak pomimo starań wcale z tym sprzątaniem nie musi nam wychodzić tak jak byśmy chcieli i wtedy na dłuuuugo można dreptać w miejscu. Może to i jedna z przyczyn ich obecnych problemów ale czy to rzeczywiście jest wystarczającym do deprecjonowania tegoż? :-(

Skonsumowali kilkaset lat rozwoju i kupili za to jednorazowy, krótki sukces.
Zasoby się skończyły i na dłuższym dystansie sobie nie radzą.

Dobrze że poszli po rozum do głowy i zaczęli się od nas uczyć.
Zbudowali pierwszy "niszczyciel" ze skośnym pokładem :)

Przemku, to mam przyjąć, że skoro są tak świetni w manipulacji, to nie zdają sobie sprawy z konsekwencji uprawiania czegoś takiego w obecności ludzi z całego świata i dość sporej rzeszy własnych obywateli? Jak ktoś myśli, że to nie pozostaje bez wpływu na nich samych, to jest w błędzie. Można oczywiście bagatelizować kroplę, która potrafi drążyć skałę, ale .. .

Robią tak od blisko dwóch tysięcy lat, może dłużej. Działa. Po co mieliby to zmieniać?
Od konsekwencji chroni ich ocean. Z wysp nie można uciec.

Ich powody nie mają nic do tego, że nie jestem nikim ważnym społecznie, raz. :-(

Twój ojciec nie jest tam nikim ważnym, ojciec Twojego ojca nie jest kumplem nikogo ważnego tam dla nich.

Dwa, wbrew pozorom, ludzie aż tak bardzo się nie różnią jak może się wydawać na podstawie obserwowanych zachowań. Źle traktowani narobią bigosu pod każdą szerokością geograficzną. Są granice których

Nie ma takich granic. Można ludzi upadlać bez końca. Przypominam że mieszkasz w kraju, gdzie 6 mln ludzi poszło do gazu bez stawiania zauważalnego oporu.
To prawdziwy wstyd, że 6 mln mogło dać się zabić, a nie byli gotowi by walczyć gdy o wiele mniej liczny wróg przekroczył granice.

w tym zakresie nie należy przekraczać i wygląda na to, że w Japonii zdają sobie z tego sprawę. Chyba jednak właściwe podejście do drugiego człowieka,

W Japonii mieszka tylu "człowieków" co w Federacji Rosyjskiej "obywatelów".

po prostu bardziej się opłaci niż

Komu? Władzy?
Ta się wyżywi.

niewłaściwe, cokolwiek to właściwe dla kogokolwiek absurdalnie znaczy. Wszak nawet jeżeli niektórzy ustalili

.. to jakoś tak odnoszę wrażenie, że w tych samych warunkach wielu ustaliłoby, że "kury srają jajkami Fabergé".

Dekret że "kury srają srebrem" odnosi się do ceny ustalonej za jaja, zgodnie z którymi chłop musiał płacić panu za jaja, które zeżarł własnym kurom. Mendel jaj kosztował jeden koku ryżu. Jeden koku to roczny przydział ryżu dla osoby. Stąd utarło się u nich powiedzenie, że "kury srają srebrem".
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Japońskie standardy w zarządzaniu

Przemyslaw Kowalski:
Marek Kubiś:
Proponuję zdrowszy wzorzec kulturowy:
-zbuduj okręt;
-weź w garść topór;
-płyń na koniec świata, bez litości morduj, bierz w niewolę, rabuj;
-obce kultury pal;
-większość czasu możesz leżeć na rauszu do góry brzuchem;
Atrakcyjna być może ta propozycja ale niestety nie dla mnie.
Spalimy jeden kraj-znajdziemy inny. Spalimy kontynent-znajdziemy następny. Spalimy planetę? Też zaradzimy na problem.
Zasoby się skończyły i na dłuższym dystansie sobie nie radzą.
Nie wiedziałem, że Japonia to kraj bogaty w zasoby. :-(
Robią tak od blisko dwóch tysięcy lat, może dłużej. Działa. Po co mieliby to zmieniać?
Od konsekwencji chroni ich ocean. Z wysp nie można uciec.

Ich powody nie mają nic do tego, że nie jestem nikim ważnym społecznie, raz. :-(
Twój ojciec nie jest tam nikim ważnym, ojciec Twojego ojca nie jest kumplem nikogo ważnego tam dla nich.
Ale o tym mowy nie było. A bycie kumplem kogoś ważnego atrakcyjnym.
Nie ma takich granic.
Można ludzi upadlać bez końca.
Niestety prawda. ;-(
Przypominam że mieszkasz w kraju, gdzie 6 mln ludzi poszło do gazu bez stawiania zauważalnego oporu.
To prawdziwy wstyd, że 6 mln mogło dać się zabić, a nie byli gotowi by walczyć gdy o wiele mniej liczny wróg przekroczył granice.
Poniżej pasa i conajmniej niesmaczne. :-(((( Zagalopowałeś się, bo ja tylko i wyłącznie w obronie tezy, że 5S to nie wynik rozwiązania wzoru Bethego-Blocha

Obrazek
tylko czysta praktyka i to praktyka, która sprawdzi się pod każdą szerokością geograficzną, niezależnie od ilości tych co krytykują. ;-(
Komu? Władzy?
Ta się wyżywi.
Bez 2 zdań.
Dekret że "kury srają srebrem" odnosi się do ceny ustalonej za jaja, zgodnie z którymi chłop musiał płacić panu za jaja, które zeżarł własnym kurom. Mendel jaj kosztował jeden koku ryżu. Jeden koku to roczny przydział ryżu dla osoby. Stąd utarło się u nich powiedzenie, że "kury srają srebrem".
Nie znałem tej historii.

Następna dyskusja:

Co nowego? Czyli innowacje ...




Wyślij zaproszenie do