Temat: Jak zrobić karierę i zdobyć wielką fortunę?
Lech P.:
Z jednej strony prawda, ale z drugiej nalezy pamietac, ze na wyższym pułapie istotne staja sie inne rzeczy niz te, które były na niższym.
Innymi słowy mozesz byc wyższym menadzerem o wielkim doświadczeniu i empatii, który musi podejmowac decyzje sprzeczne z interesami pewnych zespołów, ale będące z korzyścią dla firmy.
Przykładem sa np tak częśto krytykowane centralne kontrakty na różnego rodzaju usługi, których koszt moze urosnąć lokalnie, ale powinien obizyc sie globalnie, itp.
Jak najbardziej się z Panem zgadzam. Miałem na myśli bardziej to, że niektórym zanika zdolność spojrzenia na pewne sprawy z punktu widzenia pracownika, co pozwoliłoby ująć je pełniej, rozważyć ze wszystkich stron przed podjęciem decyzji, nawet jeśli ostatecznie miałaby być ona dla niego szkodliwa. Poza tym nie pomijajmy problemu braku szacunku i protekcjonalnego traktowania podwładnych przez przełożonych. Kierownik nie ma monopolu na wiedzę i w wielu przypadkach specjalista zna się na pewnych zagadnieniach znacznie lepiej niż jego szef. Jeśli ten jest z kategorii "wszystkowiedzących", a na dodatek uważa, że pracownik jest od tego żeby słuchać i zasuwać i nie ma nic do gadania, to prędzej czy później obróci się to przeciwko niemu. To truizm, ale jakże wielu pseudoprofesjonalistów o tym zapomina. Pytanie czy taki ktoś może sam dojść od najniższego pracownika do poziomu Top Managementu.
Co do dopalaczy: działania rządu były na tyle radykalne, że ciężko byłoby oczekiwać, że przejdą bez echa. Reklama, że tak to ujmę, sama się zrobiła i niewiele na to poradzimy. Co bardziej mnie drażni, to szukanie sensacji przez dziennikarzy: "Dawid Bratko - król dopalaczy", takie tytułu pojawiły się chyba na większości dużych portali i wszystkich innych mediach. Wylansowali idola wszystkich ćpających małolatów - młody, przedsiębiorczy i jeszcze walczy z niesprawiedliwym systemem. Tylko czekać, aż pojawi się w Tańcu z Gwiazdami, póki co strach otworzyć lodówkę...
Podobny problem poruszył Zbigniew Brzeziński w którejś ze swoich książek, analizując wydarzenia 11 września. Efekt samych zamachów był zwielokrotniony przez media, siejące panikę i wałkujące temat przez 24h na dobę. Terroryści wykorzystali je jako tubę propagandową i uzyskali efekt, który z pewnością przerósł ich najśmielsze oczekiwania: pogrążyli w strachu cały świat. Są to niewątpliwie "uroki" globalizacji, siły informacji we współczesnym świecie i wydaje mi się, że jakiegoś braku etyki mediów, które bez żadnych oporów są w stanie sprzedać wszystko, jeśli zwiększy to oglądalność. Ale to chyba temat na inną rozmowę, zresztą nie czuję się nawet w małym stopniu specjalistą w tego typu zagadnieniach :)
Pozdrawiam.