Monika
Ciesielska
Managing Partner,
Carpenter Consulting
- IMSA Poland
Temat: HEAD AHEAD: dress code a rozmowa o pracę
Ten temat był przerabiany w dużej ilości publikacji. Najczęściej pisano jednak o tym co nosić, a czego nie nosić, pomijając ewentualne implikacje w przypadku dokonania złego wyboru. Poruszam ten temat, ponieważ zdarzało mi się spotkać różne przypadki tj. różnych kandydatów, a także miewać dylematy “co robić? – rekomendować kandydata, czy jednak nie, bo jego wygląd jest nie do zaakceptowania?”W większości, kandydaci rozumieją powagę rozmowy kwalifikacyjnej i pojawiają się na spotkaniu z headhunterem zapięci na ostatni guzik. Panowie – dobrze skrojony garnitur, jasna koszula, krawat, to najważniejsze elementy stroju. Panie, w ostatnich czasach mogą pozwolić sobie na większą dowolność z racji zmiany trendów modowo-biznesowych. Garsonki odchodzą powoli do lamusa. Kandydatki w różnorodny sposób zestawiają garderobę nie zapominając oczywiście, aby nie przesadzić z krzykliwymi kolorami, biużeterią, czy wyzywającym makijażem. Na wielu stanowiskach, prezencja jest równie ważna, jak posiadane kompetencje. Nie wszystkich jednak, obowiązują te same zasady i jednakowy dress code, coraz bardziej uzależniony od branży i wykonywanego zawodu. Kompletnie nie będą przeszkadzały kolorowe trampki i dżinsy kandydata na stanowisko Art Directora w agencji reklamowej. Byłoby wręcz dziwne, gdyby pojawił się w garniturze. Podobna sytuacja dotyczy menedżerów IT, pracowników marketingu, inżynierów. Nie ma również problemu, jeśli kandydat na wysokie stanowisko pojawi się w stroju “casual”, zaznaczając to przed przyjściem na rozmowę, lub wytłumaczy swój strój już w trakcie spotkania. Jak widać odstępstw od reguły jest wiele.
Niestety, zdarzają się jednak trudne przypadki. Ostatnio, w trakcie kompletowania Short Listy kandydatów, musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie – czy rekomendować kandydatkę, która posiada wszystkie oczekiwane przez Klienta kompetencje i adekwatne doświadczenie, jednak jej wygląd zewnętrzny pozostawia wiele do życzenia? Kandydatka miała współpracować ściśle z prezesem jednego z największych międzynarodowych banków. To nie była dla mnie łatwa decyzja, ponieważ jedynym czynnikiem dyskwalifikującym kandydatkę, była jej aparycja. Jednak czy faktycznie JEDYNYM? Czy to jak wyglądamy, nie wskazuje również na nasze cechy charakteru? Nieprzemyślany zestaw garderoby, pogniecione ubranie, nieład na głowie, niezadbane ręce – czy nie będą w pewnym stopniu świadczyły o braku zorganizowania, nieumiejętności przewidywania, braku szacunku dla rozmówcy, a więc po trosze lekceważeniu innych? A może po prostu trafiliśmy na zły dzień zapracowanej Mamy, która ma za sobą nieprzespaną noc z powodu choroby dziecka i zrobiła wszystko, żeby jednak dotrzeć na spotkanie, bo zależy jej na pracy? Obie tezy są prawdopodobne.
Co zrobilibyście na moim miejscu? Czy Waszym zdaniem wygląd zewnętrzny ma znaczenie w procesie rekrutacji?