Temat: Emigranci - co po powrocie do kraju?
Monika C.:
Podzialam zdanie Steve'a, że wyjazd za granicę dla ludzi wykształconych jest poniekąd pójściem na łatwiznę. Po co zostać i powalczyć zaczynając od mniejszych pieniędzy i awansować w kolejnych latach, skoro za zachodnią granicą oferują nam tak "wiele".
Natomiast nie bardzo rozumiem co Pan Michał miał na myśli mówiąc o stabilności i zarobkach, które przewyższają potrzeby emigrantów. Chyba zapomina Pan o warunkach w jakich żyją emigranci. Mało komfortowe warunki mieszkaniowe, tanie jedzenie przywożone w plecakach z Polski. Owszem, po powrocie dysponują większą gotówką, tylko czy mają do czego wracać?
Znam wiele osób które wyjechały, poza tym proszę sobie spojrzeć na mój profil - wiem o czym mówię :) Za prostą pracę, nie wymagającą praktycznie niczego oprócz sprawnych rąk, można zarobić 6-7 Funtów. To daje jakieś 35-40zł/h. Czyli dniówka jakieś 300zł. Bez dodatkowych godzin, weekendów itd. mamy 6000zł miesięcznie (netto). A dodatkowe godziny i weekendy to często podwójne stawki, co daje spokojnie 10 000zł jeżeli ktoś chce się dorobić. Zakładamy że osoby są 2. Więc jedna pracuje na bieżące wydatki, a druga spłaca kredyty. I tym oto sposobem są w stanie kupić dom, dwa samochody, opłacić sobie jakieś szkolenia i podnosić kwalifikacje. Zmieniają prace na lepiej płatne i bardziej rozwojowe. Pną się po szczeblach kariery. W końcu spłacają dom, samochody itd. Mają więcej kasy niż są w stanie wydać. I to jest standardowy scenariusz, dostępny dla ludzi bez wykształcenia i większych perspektyw w Polsce, a co dopiero absolwenci, którzy nie tylko jadą pracować, ale zakładają na zachodzie firmy, bo są lepsze warunki, niższe podatki, większe marże itd.
Fakt zarabiania większych pieniędzy jest tak naprawdę złudny. W pewnym momencie owszem stać ich na wynajęcie mieszkania, życie na godnym poziomie, rozrywki. Ale ich kariera jest żadna i nie zapowiada się, aby cokolwiek miało się zmienić. Zastanawiają się wówczas nad powrotem do kraju, ale okazuje się, że ich rówieśnicy obejmują już intratne posady, mają interesujące doświadczenie zawodowe. A oni? Ich kariera stoi w miejscu. A jeśli stoisz w miejscu to tak naprawdę cofasz się do tyłu.
Ludzie którzy pojechali i tam się nie rozwijają, nie rozwijaliby by się i tu. A tam mają za co się rozwijać i mają za co żyć. Prowadzą łatwiejsze życie, zarabiają więcej (pięciokrotna różnica to bardzo dużo). A ceny wcale nie są dużo wyższe niż w Polsce (relatywnie są dużo niższe) - wystarczy porównać ile pensji potrzeba Polakowi na zakup mieszkania a ile osobie pracującej w UK, czy Irlandii.
Nie liczyłaby na Rząd w kwestii transformacji Polski w tygrysa Europy :) Właśnie w tej chwili ekonomia w Polsce jest na wysokich obrotach, a i to nie będzie trwało wiecznie.
Ekonomia jest na wysokich obrotach wbrew temu co robi rząd. A kiedy rząd się zmieni, może i zmieni przepisy i będziemy w stanie ruszyć do przodu jak np. Estonia. Wiecznie, może i nie będzie to trwało, ale kiedy się uruchomi drzemiące pokłady gospodarki, to czy sytuacja na świecie będzie sprzyjająca czy nie, nasza gospodarka będzie parła do przodu :)
A co do skreślania na bazie wpisu w CV o pracy na "niegodnym" stanowisku. Ma to swoje plusy i minusy. Na pewno o czymś to świadczy, ale podejmowanie decyzji na podstawie jednej przesłanki to chyba lekkie przegięcie :) Aczkolwiek nie chciałbym się komuś wtrącać w kompetencje :)
Co do pracodawców to rzeczywiście jest niewesoło jak tylu potencjalnych pracowników wyjeżdża, trzeba walczyć o tych którzy zostali. I tak np. kiedy zaczynałem studia i przeglądałem poniedziałkową, wrocławską wyborczą to wszędzie chcieli doświadczenia a pracę można było dostać po znajomości najczęściej. Co innego teraz - studenci są wprost zalewani ofertami pracy i to już w czasie studiów i nie na stanowiskach hostessa,ochroniarz,sprzedawca w Tesco - teraz są potrzebni specjaliści od marketingu z 4-5 roku, praktyki płatne to żaden problem już na 2 roku, ostatnio nawet otrzymałem propozycję aby aplikować na managera ds. marketingu w dużej polskiej firmie. Czy bym przeszedł rekrutację pomyślnie, to już inna sprawa ;) ale nawet nie próbowałem, bo właśnie biorę sprawy we własne ręce :D
Podsumowując - na obecnej sytuacji jedni tracą swoją uprzywilejowaną pozycję, inni ją zyskują i proszę się nie sugerować statystykami - bezrobocie w Polsce to bzdura - kto chce ten pracuje. Tylko pytanie czy komuś się chce za te 2000, kiedy mieszkanie kosztuje 300-400tys.
Czekam z niecierpliwością na Państwa komentarze :)