Temat: TOC a Lean
Jarek Żeliński:
[...]
mój wpis by odpowiedzią na TAK i pierwsza wypowiedzią, niestety stoję na stanowisku, że pisanie zdań bez zdefiniowania słów nie ma sensu... staram się unikać tego co na pewnej konferencji o zarządzaniu i procesach pewien prelegent nazwał "pałerpointową ściemą"...
[...]
Ty mnie popraw: czy dysputa lekka na poważne tematy to dysputa infantylna?
Jarku,
Sorry, ale zanim odtrąbiłem odwrót, wielokrotnie przeczytałem i przeanalizowałem Twoje odpowiedzi i w żadnej opcji interpretacyjnej nie powstała u mnie hipoteza, że przyjmujesz moją propozycję:
- zadałem pytanie wprost czy się zgadzasz;
w żadnym zdaniu Twoich odpowiedzi nie znalazłem prostego TAK/NIE
- przedstawiłem pewne zasady organizacyjne tej dysputy (jak choćby przeniesienie jej do osobnego wątku);
w żadnym zdaniu Twoich odpowiedzi nie znalazłem do nich odniesienia
- przedstawiłem Ci propozycję intelektualnej dysputy;
w żadnym zdaniu nie znalazłem ani jednego
pozytywnego odniesienia do niej (nie mówię nawet o okazaniu entuzjazmu :) - wiesz, czegokolwiek: ironii, emotikony, grepsu - dosłownie czegokolwiek, co pozwoliłoby mi uznać, że przyjmujesz konwencję i zaproszenie do zabawy (uwaga! piszę zabawy w sensie zabawy intelektualnej, nie gramy przecież tu o przysłowiowe złote kalesony ani nie prowadzimy pojedynku na śmierć i życie :)
Przyjmij również (i weź to "na klatę" bez obrażenia się, bo są to
moje odczucia jako reakcja na
Twoje działania - a wiemy przecież, że uwzględnienie możliwej reakcji drugiej strony jest kluczem do sukcesu w dwustronnej komunikacji), że:
- brak prostej odpowiedzi TAK/NIE i odniesienia się do formalnej propozycji
w połączeniu z:
- intensywną początkową obecnością sokratejskich pytań o definicje
zostało przeze mnie odczytane (jak to zresztą sygnalizowałem!) jako stawianie nieoczekiwanych przeszkód i warunków wstępnych (
"jak prawidłowo odpowiesz to się może zgodzę").
Co więcej, powtórzenie takich pytań w tej sytuacji (a mam nadzieję, że wyczuwasz cienką czerwoną linię w stosowaniu metody sokratejskiej - szczególnie na forum publicznym) odczułem jako chęć pokazania wyższości jednej strony co jest nieuchronnie związane z odczytaniem chęci poniżenia drugiej.
Odpowadając zaś na Twoje ostatnie pytanie: absolutnie
nie!.
Wprost przeciwnie - im temat poważniejszy, tym większa stosowana lekkość przybliża i ułatwia zrozumienie wszystkim zainteresowanym.
Zobacz - co druga wypowiedź nawet w profesjonalnych grupach na GL jest smutna, nastroszona, agresywna, atakująca ad personam, obraźliwa wręcz!
Czy odrobina lekkości i humoru dezawuuje temat?!
Proszę - nie obawiaj się infantylności!
Wierz mi, o wiele groźniejsze dla własnego standingu jest pompowanie balonów :)))
Jak widzisz, nasze wstępne niezrozumienie i chyba brak nadawania nawet na w przybliżeniu podobnych falach czyni nasze przedsięwzięcie z mojej strony tak wysoce problematycznym i - przynajmniej dla mnie - perspektywą obarczoną takim stresem nieuchronnych dalszych niezrozumień, że - jak to napisałem poprzednio - odpadłem.
Szkoda... :')
Pozdrawiam serdecznie
Maciej Sztompke