Małgorzata
P.
Specjalista ds.
jakości
Temat: na własna rękę vs. z biurem podroży
Zaglądam na to forum od czasu do czasu od wielu lat i wiele dyskusji poświęconych jest wyspom Tajlandii: która ładniejsza, prawdziwsza dziksza, tańsza, bardziej czy mniej komercyjna.Powstają mity, powtarzane z postu na post dotyczące pogody, "prawdziwej" Tajlandii, lepszego i gorszego sposobu podróżowania (Ci z biur podróży są "be" a Ci "na własną rękę "cacy"). Powstają też mity o poszczególnych wyspach.
Na przykład ja teraz siedzę sobie na ganku domku bambusowego, położonego na dzikiej plaży - naprawdę dzikiej - biegają tu kozy, kaczki, w 3 restauracjach serwują to samo niejadalne jedzenie, jest 1 centrum nurkowe, ciepła, krystalicznie czysta woda i piękne widoki pod jej powierzchnią, jedynymi turystami jest kilkanaście osób którzy przybyli tu nurkować. Jestem na Pulau Weh - na północ od północnej Sumatry. Na wakacjach nurkowych. Znalazłam dziką, niekomercyjną wyspę, ha, nawet jest prohibicja i nie ma świnki :) Zorganizowałam to sobie zupełnie sama, ale to zupełnie - nie pisałam na żadnych forach, żeby ktos ocenił mój plan, zaproponował hotele, podał ceny promów i taksówek. I co - poznałam kawałek Indonezji, prawdziwej Indonezji? Dowiedziałam się czegokolwiek od lokalnych ludzi o ich historii i obyczajach? Zweryfikowałam informacje z przewodnika Lonely Planet? A może dowiedziałam się cokolwiek o zasadach Islamu poza tymi, które są powszechnie wiadome?
Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu jestem na wakacjach w pięknym miejscu. Nie dorabiam teorii o tym, ile to się nie uczę od lokalnych ludzi. Nie noszę koszulki - "precz z biurami podróży". NIe uważam, że podrożując z plecakiem jakoś szczególnie więcej się uczę.
Naprawdę dużo podróżuję po Azji. Wszystkiego, co wiem o historii i obyczajach krajów uczę się nie od lokalnych ludzi żyjących w "prawdziwym" świecie - oni na ogół nie wiedzą nic, ledwo umieją pokazać własny kraj na mapie, więc jak mogą mi pomóc zrozumieć kontekst historyczny? Bzdura.
"Która" Indonezja jest prawdziwa? Sumatrzańska, restrykcyjna Banda Aceh czy aborygeńska bardziej niż azjatycka, Papua? A może wielokulturowe Bali? Gdzie się da poznać Indonezję?
A gdzie się da poznać Tajlandię? Dlaczego Phuket to nie jest "prawdziwa" Tajlandia? Dlaczego, żeby poznać kraj i jego kulturę trzeba pojechać "na własną rękę" - czytaj według dokładnych instrukcji przeczytanych na forum? Dlaczego wycieczki z "Lonely Planet" w ręce są lepsze od tych, którymi kieruje dobry, wykształcony przewodnik - obieżyświat?
Na Phuket jest posąg Wielkiego Buddy. Ilu z Was było tam "na własną rękę"? Czego się dowiedzieliście podczas zwiedzania?
A ilu z Was było tam z dobrym przewodnikiem? Dowiedziało się o podstawach filozofii buddyjskiej w porównaniu do chrześcijańskiej, patrzyło na koło Dharmy ze zrozumieniem i zapamiętało, czego uczy "piątkowy" Budda? Czym się różni posąg grubego od chudego Buddy, jak wygląda typowy dzień mnicha i dokąd prowadzi 37 legendarnych stopni?
Jak to jest w pewnej anegdocie o Chińczyku: "moźna tak, moźna tak".
Uszanujcie proszę pytania forumowiczów i odpowiadajcie na nie, jeśli znacie odpowiedź. Nie dyskredytujcie innego sposobu planowania wakacji tylko dlatego, że Wam wydaje się coś innego. Ktoś pyta o hotel w centrum Phuket - odpowiedzcie, jeśli znacie, a nie "a po co Ty tam jedziesz, a czemu nie samemu, a czemu nie do "prawdziwej" Tajlandii itp. Zaczyna tu być tak, że chcąc pojechać do Patong trzeba się wyspowiadać, nie otrzymawszy w zamian ani rozgrzeszenia, ani porady.