Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.
No tak jest 180 osób ale czy było 30 czy więcej i tak niwiele więcej się działo ;),nieprawdaż? Ktoś może powiedzieć może ludzie nie piszą ale zaznajamiają się z zasadami, pomysłami ideami Coveya, może tak, oby tak było, mnie się jednak wydaje że jeśli nazwijmy to ktoś jest wkręcony (pasjonuje się) się tym tematem to będzie pisał a tylko pasjonaci coś zmieniają.
Dla przykładu ja nie cierpię pisać,zwłaszcza że laptop z którego często piszę ma niemiecki układ klawiatury więc idzie mi to bardzo mozolnie, ale jestem wręcz fanatykiem zasad Coveya i czuję że poprzez pisanie i otrzymywane odpowiedzi dużo się uczę. Więc zasada jest prosta, staram się sam coś dać, aby otrzymać.
W zwiazku z moją pracą codziennie mam bliski kontakt z grupą koło 60-75 osób z czego 15-20 na stopie koleżeńskiej oraz funkcji jaką posiadam i związany z tym autorytet mam wpływ na wielu ludzi, wielu też przekonałem lub zainteresowałem zasadami Coveya.Mam też nadzieję że w miejscu gdzie obecnie się uczę (350 osób) także zinteresuję zasadami Coveya.
Jak to robię? Najczęściej poprzez tzw gawędy :), wtrące do rozmowy jakiś przykład z książki, coś tam napomknę o Coveyu, jeśli widzę zainteresowanie kupuję książkę Coveya,czasem jako prezent czasem tak po prostu, bardzo często mówię o zasadach Coveya kiedy widzę że ktoś ma życiowe problemy.
Pare osób przekonałem, jedne nadal są tym żywo zainteresowane i starają się zagłębiać w temat inne przy okazji zainteresowały się swoim wykształceniem, rozwojem osobistym, nlp.
Gdyby mi się jednak zapytano czy dzieje się tak poprzez osobisty przykład to odpowiem że nie. Osobiste starania tak ale nie osobisty przykład.
Czy chcemy być awangardą tego pokolenia?
Ja chciałbym być awangardą ,nigdy nie bałem się rzucać pierwszy w wir walki ;), mocno wierzę że tak, że będziemy tymi którzy dadzą bodziec do zmian ale nie do nas będzie należała główna praca z ogółem,nie do nas też będzie należało napawanie się widokiem zmian i radością z efektów pracy, ponieważ stałe i zakorzenione zmiany potrzebują czasu.
Co zrobic zeby się nam udało?
No to trudne pytanie, pomysłów mam wiele z tym że szybko je zapominam :) W obecnych czasach nie wydaje mi się to trudne zwłaszcza że mamy mnóstwo specjalistów od reklamy, HR itd. Chyba jest to tylko kwestia ile da się na reklamę??? Tak myślę.
Gdybym to ja miał decydować to najpierw zastanowiłbym się czy uderzyć od góry ( osoby publiczne, dobrze znane i lubiane) czy też od samego dołu, ogół społeczeństwa znaczy szkoły, kościoły, placówki społeczne. Jeśli poszlibysmy od dołu trzeba byłoby dostac się do np ministerstwa edukacji i przekonać o wartościach Coveya i np o utworzeniu placówek eksperymentalnych (nie podoba mi się to słowo), przykładowych.
Zrobiłbym także szkolenia demo za darmo np 2 godz może 3 na jakiś np obozach dla młodzieży, wśród harcerzy, na różnych zlotach akademickich przy okazji jakiś większych imprez w szpitalach.
Mam cały worek pomysłów ale jak już pisałem powyżej ,nie lubię pisać ;)
Trochę odchodząc od tematu, po wielu kolegach i znajomych widzę że najczęściej ludzie mają problemy z :
-odpowiedzią na pytanie kim jestem?
oraz
-jaki sens, jaki cel ma moje życie?
Padają pytania jak np, co chcę w życiu robić, ale to są już pytania pośrednie, jeśli odpowie się na te dwa napewno znajdzie się i na inne.
Zachęcam większej aktywności.
Pozdrawiam
Husarz
Karol Matuszczak edytował(a) ten post dnia 14.03.07 o godzinie 17:00