konto usunięte

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

Jest nas już 180 osób. Codziennie nowe osoby dołączają do grupy. Zastanawiam się ile każdy z Was zna osób, które są przekonane do zasad Coveya? Jak dużo w rzeczywistości nas jest?
Czy uda nam się odbudować wartości, które są ważne? Czy będzie coraz więcej ludzi pracujących nad własnym charakterem?
Godnych zaufania, przedsiębiorczych, budujących, dzielących się. Wspaniałych.
Czy chcemy być awangardą tego pokolenia?
Co zrobic zeby się nam udało?
Piotr
Marcin L.

Marcin L. Stolarz. Tylko i aż.

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

Kogo przekonałem, ile osób? Nie wiem, nie mam pewności :). Cały czas pracuję nad sobą i zakładam, że najlepiej wpłynę na innych swoim przykładem a nie przez mówienie o tym jacy powinni być. I taki sposób działania wydaje mi się być najlepszym. Czy jestem przez to awangardą? Oby nie :-))))

konto usunięte

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

Zmienianie świata to robienie każdego dnia kilku dobrych rzeczy. Czyż nie? :)

Cieszę się bardzo, że nasza grupa się powiększa, znaczy się, że coraz więcej ludzi ma kontakt z pomysłami Coveya i - jak zakładam - chce je wcielać w życie.
Udało mi sie przekonać kilka osób do SC tak jak pisał Marcin - praktyką.
A bycie w czołówce i tworzenie nowych paradygmatów - to jest coś, co tygrysy lubią najbardziej ;)
Katarzyna Kuniewicz

Katarzyna Kuniewicz trener kreatywności,
Biała Zebra
(www.bialazebra.pl)

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

Marcin L.:Kogo przekonałem, ile osób? Nie wiem, nie mam pewności :). Cały czas pracuję nad sobą i zakładam, że najlepiej wpłynę na innych swoim przykładem a nie przez mówienie o tym jacy powinni być. I taki sposób działania wydaje mi się być najlepszym. Czy jestem przez to awangardą? Oby nie :-))))


...lepiej sama bym tego nie ujęła :))) podpisuję się czterema łapami! ;) A tak na marginesie: co złego jest w byciu awangardą?

"Awangarda (franc. avant garde - "straż przednia") - zespół tendencji i trendów w sztuce na początku XX wieku odrzucający dotychczasowe style, kreujący własny świat, nie naśladujacy rzeczywistości, szukający odrębnego języka wyrazu. Twórcy awangardy odrzucali dorobek kulturowy i poszukiwali nowych, oryginalnych rozwiązań ideowo-artystycznych." - ja tam się na to piszę!
Karol Matuszczak

Karol Matuszczak Trener, Menadżer
sportowy,

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

No tak jest 180 osób ale czy było 30 czy więcej i tak niwiele więcej się działo ;),nieprawdaż? Ktoś może powiedzieć może ludzie nie piszą ale zaznajamiają się z zasadami, pomysłami ideami Coveya, może tak, oby tak było, mnie się jednak wydaje że jeśli nazwijmy to ktoś jest wkręcony (pasjonuje się) się tym tematem to będzie pisał a tylko pasjonaci coś zmieniają.
Dla przykładu ja nie cierpię pisać,zwłaszcza że laptop z którego często piszę ma niemiecki układ klawiatury więc idzie mi to bardzo mozolnie, ale jestem wręcz fanatykiem zasad Coveya i czuję że poprzez pisanie i otrzymywane odpowiedzi dużo się uczę. Więc zasada jest prosta, staram się sam coś dać, aby otrzymać.
W zwiazku z moją pracą codziennie mam bliski kontakt z grupą koło 60-75 osób z czego 15-20 na stopie koleżeńskiej oraz funkcji jaką posiadam i związany z tym autorytet mam wpływ na wielu ludzi, wielu też przekonałem lub zainteresowałem zasadami Coveya.Mam też nadzieję że w miejscu gdzie obecnie się uczę (350 osób) także zinteresuję zasadami Coveya.
Jak to robię? Najczęściej poprzez tzw gawędy :), wtrące do rozmowy jakiś przykład z książki, coś tam napomknę o Coveyu, jeśli widzę zainteresowanie kupuję książkę Coveya,czasem jako prezent czasem tak po prostu, bardzo często mówię o zasadach Coveya kiedy widzę że ktoś ma życiowe problemy.
Pare osób przekonałem, jedne nadal są tym żywo zainteresowane i starają się zagłębiać w temat inne przy okazji zainteresowały się swoim wykształceniem, rozwojem osobistym, nlp.
Gdyby mi się jednak zapytano czy dzieje się tak poprzez osobisty przykład to odpowiem że nie. Osobiste starania tak ale nie osobisty przykład.

Czy chcemy być awangardą tego pokolenia?


Ja chciałbym być awangardą ,nigdy nie bałem się rzucać pierwszy w wir walki ;), mocno wierzę że tak, że będziemy tymi którzy dadzą bodziec do zmian ale nie do nas będzie należała główna praca z ogółem,nie do nas też będzie należało napawanie się widokiem zmian i radością z efektów pracy, ponieważ stałe i zakorzenione zmiany potrzebują czasu.


Co zrobic zeby się nam udało?


No to trudne pytanie, pomysłów mam wiele z tym że szybko je zapominam :) W obecnych czasach nie wydaje mi się to trudne zwłaszcza że mamy mnóstwo specjalistów od reklamy, HR itd. Chyba jest to tylko kwestia ile da się na reklamę??? Tak myślę.
Gdybym to ja miał decydować to najpierw zastanowiłbym się czy uderzyć od góry ( osoby publiczne, dobrze znane i lubiane) czy też od samego dołu, ogół społeczeństwa znaczy szkoły, kościoły, placówki społeczne. Jeśli poszlibysmy od dołu trzeba byłoby dostac się do np ministerstwa edukacji i przekonać o wartościach Coveya i np o utworzeniu placówek eksperymentalnych (nie podoba mi się to słowo), przykładowych.
Zrobiłbym także szkolenia demo za darmo np 2 godz może 3 na jakiś np obozach dla młodzieży, wśród harcerzy, na różnych zlotach akademickich przy okazji jakiś większych imprez w szpitalach.
Mam cały worek pomysłów ale jak już pisałem powyżej ,nie lubię pisać ;)


Trochę odchodząc od tematu, po wielu kolegach i znajomych widzę że najczęściej ludzie mają problemy z :

-odpowiedzią na pytanie kim jestem?

oraz

-jaki sens, jaki cel ma moje życie?

Padają pytania jak np, co chcę w życiu robić, ale to są już pytania pośrednie, jeśli odpowie się na te dwa napewno znajdzie się i na inne.


Zachęcam większej aktywności.


Pozdrawiam


Husarz




Karol Matuszczak edytował(a) ten post dnia 14.03.07 o godzinie 17:00
Marcin L.

Marcin L. Stolarz. Tylko i aż.

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

bycie awangardą jest miłe, przyjemne, zyskowne, pociągające i pewnie znalazłoby się jeszcze kilka przymiotników. Jest fajne (to takie uproszczenie). A dlaczego wolałbym nią nie być? Bo jeśli jestem, to oznacza że jeszcze niewiele osób korzysta z pomysłów/idei FC. I tylko dlatego. Żadnych podtekstów.

Wiem, że FC to system, to zbiór określonych myśli przekształcanych w działania i stosowanie tylko części nie jest ideałem, ale od czegoś trzeba zacząć. Może od uświadomienia innym, że kiedyś wszystko się kończy i jedyne co pozostaje to ludzka pamięć i to co potrafiliśmy przekazać (dać z siebie) innym, tym na których mieliśmy wpływ. Dotyczy to osób na tyle dorosłych, żeby zrozumiały. Dla dzieci mam np. hasło: "umowa to umowa", czyli dotrzymywanie słowa czy czas, żeby, na tyle ile potrafię - tłumaczyć świat.

"Pracuję" z tymi na których mam największy wpływ. Z rodziną. I z tego miejsca zaczynam (żeby była jasność.nawet tutaj, nie zawsze i nie wszystko wychodzi!). Przyjmuję, że zadziała zasada "procentu składanego". Dziś mało - poruszone ziarnko piasku, ale za lat kilka, to już lawina.


Karol- Kim i po co TU jestem? To naprawdę podstawowe pytania a odpowiedź (a właściwie, próba odpowiedzi) służy za podwaliny kilku dość solidnym religiom czy systemom filozoficznym. Trudno więc dziwić się, że ludzie zazwyczaj zajęci przyziemnymi problemami takim jak "jeść, pić, schować się przed deszczem" (można je nazwać inaczej, ale sens pozostanie ten sam) nie mają czasu się nawet nad nimi zastanowić.

konto usunięte

Temat: Jak daleko sięgamy? Kilka refleksji poniedziałkowych.

od czegoś trzeba zacząć. Może od
uświadomienia innym, że kiedyś wszystko się kończy i jedyne co pozostaje to ludzka pamięć i to co potrafiliśmy przekazać (dać z siebie) innym, tym na których mieliśmy wpływ.
W moim odczuciu jest to podstawowe przesłanie, które uruchamia refleksje nad tym jak chciałbym zeby to co mnie dotyczy wygladało.
Co chcę zostawić po sobie.
Drugim równie ważnym przesłaniem Coveya jest dla mnie otwarta perspektywa rozwijania się przez całe zycie. Charakteru nie otrzymujemy ani nie osiagamy go szybko, ale pracujemy nad nim przez całe zycie i codziennie potwierdzamy jego posiadanie.
Nasze postępowanie jest wskaźnikiem naszego charakteru. Nie to co mówimy, myślimy, deklarujemy, ale to co robimy jest istotą nas samych.
Żeby tę spójność osiągnąć i takim być zapamiętanym (zostawić po sobie wspomnienie), musimy pracować nad tym całe życie. Tu nic nie osiaga sie szybko. Konsekwentnie, małymi kroczkami zbliżamy się do naszej osobistej wizji, człowieka żyjącego skończoną liczbę dni na tej ziemi.
7 nawyków ukierunkowuje nasze decyzje, wybory, pomysły, poprzez przyzwyczajenie, któremu ulegamy. Po jakimś czasie nie zastanawiam się dlczego tak działam, robię to nawykowo, automatycznie.
Ale czy jestem godnym zaufania człowiekiem, zależy już od codziennej, mozolnej pracy nad sobą. Od potwierdzania bytu wartości, które deklaruję. Bo czy wartości żyją, jezeli nie są przez nas wykorzystywane? One umierają.
Zatem zmienjając nieco myśl ksiedza Twardowskiego, proponuję hasło na dziś:
Śpieszmy się kochać wartości, tak szybko umierają...

Piotr

Następna dyskusja:

Jak to oceniacie?




Wyślij zaproszenie do