Temat: Kryzys

Hiszpania

W czwartym kwartale hiszpańska gospodarka skurczyła się po raz pierwszy od dwóch lat. Ekonomiści obawiają się, że spowolnienie może się przedłużyć, ponieważ Madryt zaczął właśnie wdrażać ostry program oszczędnościowy, które ma się przełożyć na redukcję ogromnego deficytu budżetowego.

Produkt krajowy brutto zmalał w czwartym kwartale o 0,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału. Opublikowane w czwartek oficjalne dane potwierdziły przewidywania analityków i nastąpił po stagnacji w trzecim kwartale.

W ujęciu rocznym gospodarka rozwijała się w ostatnim kwartale roku w tempie 0,3 proc., co również było w zgodzie ze średnią prognoz analityków. Jeszcze w trzecim kwartale gospodarka rosła w tempie 0,8 proc.

- Niektóre kraje strefy euro mogą uniknąć recesji, ale w przypadku Hiszpanii może to być trudne, biorąc pod uwagę potrzebę konsolidacji fiskalnej i presję, jaką wywiera to na popyt wewnętrzny. Uniknięcie recesji przez Hiszpanów będzie bardzo trudne – powiedział Nick Matthews, ekonomista RBS.

PKB całej strefy euro, w skład której wchodzi 17 państw, spadł w czwartym kwartale w porównaniu z trzecim o 0,3 proc., wynika z oficjalnych danych. Tym samym potwierdziło się, że kryzys zadłużenia zdławił ożywienie i może niedługo zepchnąć unię walutową w łagodną recesję.

Z ujawnionych w środę danych wynika, że w formalnej recesji znalazły się już Włochy, Belgia, Grecja i Portugalia, gdzie PKB kurczyło się także w trzecim kwartale.

Dane dot. zakupów za styczeń publikowane przez Markit pokazały nieznaczną poprawę w hiszpańskim sektorze produkcyjnym i usługowym, ale może to nie wystarczyć gospodarce, która przez prawie pięć ostatnich lat znajdowała się w stanie recesji lub stagnacji.

Hiszpania rozwijała się w szybkim tempie przez okres 12 lat, a początek prosperity zbiegł się w czasie z przyjęciem przez kraj wspólnej waluty. Gospodarczy boom był jednak napędzany głównie rynkiem nieruchomości, któremu paliwa dostarczały tanie kredyty. Od 2007 r. i krachu kredytowego rynek nie potrafi odzyskać dawnego wigoru.

W czwartym kwartale jedynym rozwijającym się sektorem gospodarki był eksport, a przemysł funkcjonuje tylko dzięki rynkom zagranicznym. Jednak nawet w tym segmencie notowane jest spowolnienie, ponieważ zła sytuacja gospodarcza dotyka największych partnerów handlowych Hiszpanii.

Tymczasem hiszpański rząd walczy o redukcję deficytu, który w 2011 r. mógł wynieść nawet 8 proc. W tym roku ma spaść do 4,4 proc., a skala prognozowanych oszczędności ma sięgnąć kwoty 45 mld euro.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że w 2012 r. PKB kraju zmniejszy się o 1,7 proc., a gospodarka pozostanie słaba także w roku przyszłym z powodu ciężaru rządowych oszczędności.

W ujęciu rocznym gospodarka wzrosła w ostatnim kwartale o 0,3 proc. – zgodnie z oczekiwaniami i słabiej niż w trzecim kwartale, kiedy wzrost wyniósł 0,8 proc.

W całym roku 2011 PKB Hiszpanii urosło o 0,7 proc. w porównaniu z 0,1-procentowym spadkiem w 2010.
Jacek Piotrowski

Jacek Piotrowski ...teatr mój widzę
ogromny...

Temat: Kryzys

Zero zdziwień. Po latach rządów lewicy, to nie dziwi.

Temat: Kryzys

Grecja

Po 12-godzinnym posiedzeniu ministrowie finansów strefy euro zatwierdzili we wtorek rano w Brukseli drugi pakiet pomocy dla Grecji w wysokości 130 mld euro - potwierdził szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. Przewiduje on m.in. zwiększenie nadzoru nad Grecją.

W ramach tej pomocy 30 mld to gwarancje dla inwestorów zachęcające ich do wymiany obligacji greckich na papiery o niższej wartości.

Juncker, który jest jednocześnie premierem Luksemburga, oświadczył, że "bezprecedensowy" plan ratunkowy, zaakceptowany przez ministrów, ma na celu zagwarantowanie utrzymania Grecji w strefie euro.

Ministrowie zatwierdzili ostatecznie drugi pakiet pomocy po tym, jak prywatni wierzyciele, głównie banki, zgodzili się na redukcję greckiego zadłużenia - i to większą niż oczekiwano. Po długich negocjacjach z rządem w Atenach zaakceptowali oni redukcję do 53,5 proc. wartości greckich obligacji. Wcześniej była mowa o redukcji o 50 proc.

Taka skala redukcji zadłużenia wobec prywatnych wierzycieli pozwoli Grecji, jak uważają ministrowie finansów strefy euro, na obniżenie długu publicznego do planowanych 120 proc. PKB do 2020 roku z obecnych ok. 160 proc. PKB.

Komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn poinformował, że w ramach nowego pakietu utworzone zostanie specjalne konto, na którym znajdować się będzie dość pieniędzy na obsługę greckiego zadłużenia przez trzy miesiące. Tak ścisłej kontroli domagali się niektórzy członkowie strefy euro, sfrustrowani faktem, że Ateny nie zawsze w terminie dokonywały bolesnych reform i cięć wymaganych przez pożyczkodawców.

Rehn oświadczył też, że nadzór wierzycieli nad Grecją ma zostać wzmocniony tak, aby nie dopuścić do niewypłacalności kraju.

"Plan ratunkowy dla Grecji jest oparty na warunku: przewiduje wzmocnienie nadzoru nad Grecją i ustanowienie na miejscu stałej misji Komisji Europejskiej", której zadaniem będzie pomoc Atenom w modernizacji państwa - powiedział Rehn na konferencji prasowej.

Dzięki kolejnej pomocy Grecja może uniknąć w marcu bankructwa, bowiem pomoc ta jest niezbędna do sfinansowania wykupu greckich obligacji o wartości ok. 14,4 mld euro - ich termin wykupu to 20 marca.

W zamian za pomoc tzw. trojka, czyli Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i MFW zobowiązały Grecję do wprowadzenia oszczędności, a w ich ramach m.in. do likwidacji znacznej liczby miejsc pracy w sektorze publicznym i obniżki pensji minimalnej o 22 procent. Ateny miały też zobowiązać się do dodatkowych oszczędności 325 milionów euro w budżecie na 2012 rok.

Temat: Kryzys

Niemiecki minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich (CSU) zasugerował Grecj wystąpienie z eurostrefyi, według informacji tygodnika "Spiegel"Alicja Elżbieta Samol edytował(a) ten post dnia 26.02.12 o godzinie 08:34

Temat: Kryzys

Europejski Bank Centralny znów posypał pieniądzem. W ubiegłym tygodniu na przetargu 800 banków krajów strefy euro pożyczyło od EBC na 3 lata w ramach transakcji repo 529,5 mld euro.
Oprocentowanie wynosi 1%.

Temat: Kryzys

Międzynarodowa Organizacja Swapów i Derywatów nie pozostawiła wątpliwości – redukcja zadłużenia Grecji kosztem prywatnych wierzycieli została oficjalnie uznana za bankructwo. Pozostaje jednak inna niewiadoma: czy Grecja pozostanie jedynym bankrutem w strefie euro, czy też w najbliższym czasie dołączy do niej ktoś jeszcze.

Europejscy politycy prześcigają się w zapewnieniach, że przypadek Grecji był zupełnie unikalny i „zdarzenie kredytowe” – jak to się ładnie nazywa – nie powtórzy się w żadnym innym z zagrożonych państw. Z drugiej strony wśród ekonomistów słychać głosy, że redukcja długu mogłaby pomóc tym krajom wyjść z kłopotów. Przyjrzyjmy się poszczególnym bohaterom euro-kryzysu oraz spróbujmy ocenić, na ile częściowe bankructwo jest wskazane i na ile prawdopodobne.

Portugalia

Dług portugalski jest wprawdzie mniejszy od Greckiego (wynosi około 110% PKB, podczas gdy Grecki w momencie bankructwa sięgał 170% PKB), a od Portugalczyków bardziej zadłużeni są Włosi i tylko niewiele mniej Irlandczycy. Jednak to właśnie Portugalia jest pierwszym kandydatem do bankructwa. Wyraźnie widać to, gdy spojrzy się na rentowności emitowanych przez Lizbonę obligacji. Dziesięciolatki oprocentowane są powyżej 13% i notowane są po cenie równej połowie ich nominalnej wartości. Od 8 grudnia, kiedy EBC ogłosił swój trzyletni program pożyczkowy dla banków, notowania portugalskich papierów poprawiły się bardzo nieznacznie.

Nic dziwnego, że banki, nawet korzystając z taniego finansowania z banku centralnego, nie chcą kupować tych instrumentów. Wątłe są bowiem nadzieje na to, że sytuacja portugalskiego budżetu radykalnie się poprawi przez najbliższe trzy lata. Niby ambitne cele konsolidacji fiskalnej bliskie są realizacji – deficyt już w tym roku ma spaść do 3% PKB. Jednak eksplozja długu została zatrzymana jedynie chwilowo przez transfer aktywów emerytalnych z sektora prywatnego. Dodatkowo jeszcze w 2011 roku gospodarka portugalska wpadła w recesję, która w kolejnym roku jeszcze się pogłębi. W tej sytuacji stabilizacja zadłużenia na jakimś sensownym poziomie i jego dalsza samodzielna obsługa wydają się mało prawdopodobne.

Włochy

Recesja w tym roku nie ominie także Włoch. Nie będzie jednak miała tak gwałtownego przebiegu i nie wpłynie znacząco na konsolidację fiskalną. Premier Monti podtrzymuje chęć obniżenia deficytu poniżej 3% PKB w tym roku i zrównoważenia budżetu w roku 2013. Gdyby się to udało, a włoska gospodarka odzyskała zdolność do rozwoju, to dług – będący obecnie na poziomie 120% PKB – zacząłby stopniowo maleć.

Wydaje się, że rynki zaczęły wierzyć w taki scenariusz. Od 8 grudnia włoskie dziesięcioletnie obligacje dały zarobić aż 15%, a ich rentowność spadła poniżej 5%, co pozwala spokojnie myśleć o obsłudze dotychczasowych zobowiązań. Są też podstawy, by wierzyć w reformy gabinetu Montiego – zapowiedzi szybko bowiem przechodzą w konkretne ustawy. Uchwalono reformę emerytalną, ruszyła prywatyzacja, a w tej chwili bój toczy się (podobnie jak w Polsce choć na większa skalę) o otwarcie zawodów m. in. taksówkarza, lekarza oraz prawniczych. Ponad 60% Włochów popiera przy tym nowy gabinet i nie chce przedterminowych wyborów grożących powrotem do władzy Berlusconiego lub socjalistów.

Hiszpania

Nienajgorsza jest też sytuacja w Hiszpanii. Nowy rząd wprawdzie podniósł prognozę deficytu na ten rok do 5,8% PKB, jednak podtrzymuje jego obniżenie do 3% PKB w kolejnym roku. Poziom długu na koniec minionego roku był znacząco poniżej średniej w strefie euro (wyniósł 66% PKB). Rynek nie spodziewa się bankructwa, choć rentowności hiszpańskich obligacji są od niedawna wyższe od tych emitowanych przez rząd w Rzymie. To wydaje się jednak bardziej być zasługą włoskich banków, które, korzystając z finansowania EBC, bardziej zaangażowały się w zakupy krajowego długu.

Spore nadzieje wiązałbym z reformami, które przeprowadza hiszpański rząd. Jeżeli bowiem gospodarka zacznie wreszcie wchłaniać bezrobocie (23% chętnych do pracy), wytworzony produkt będzie zdecydowanie wyższy, co przełoży się także na poprawę sytuacji fiskalnej. Hiszpański rynek pracy trapią przede wszystkim dwa problemy. Pierwszym jest indeksacja płac wymuszona przez związki zawodowe w połowie gospodarki. Drugim bardzo wysoki poziom obowiązkowych odpraw, które trzeba wypłacać pracownikom po zwolnieniu.

Podobne tematy


Następna dyskusja:

kryzys




Wyślij zaproszenie do