Andrzej H.

Andrzej H. Zawsze do usług

Temat: ciekawy artykuł

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,3896186...

Istnienie takiej naturalnej kontroli społecznej klientów jest chyba korzystne. Stawia wysoko poprzeczkę dla większych firm usługowych i produkcyjnych. Jednak z drugiej strony jest dość niebezpieczne, bo nie ma tam żadnych ograniczeń. Firmy zaczną sobie nawzajem podkładać paszkwile w ramach walki z konkurencją.
Jacek Szlak

Jacek Szlak redaktor naczelny,
Marketing przy Kawie

Temat: ciekawy artykuł

Bardzo interesujący temat. Niedawno Onepress wydał książkę "Brand hijack" Aleksa Wipperfuertha, traktującą o podobnym zjawisku. Książka dość świeża, jednak nie na tyle, żeby pisać o YouTube i mentosach w coli. Autor z trudem wprawdzie radzi sobie z tematem, tworzy pewne nowe pojęcia, jak właśnie tytułowe "porwanie marki".

Usiłuje zrozumieć takie zjawiska, jak iPod, Starbucks, Dr. Martens, Red Bull, Blair Witch Project, społeczności skupione wokół linuksa itp. Nie jestem pewien, czy to próba udana, natomiast dość ciekawie opisuje przypadki, kiedy niezbyt udany produkt, albo taki, który ma pewne ograniczenia i je komunikuje (jak np. oszczędność w transporcie IKEI, dość amatorski poziom filmu BWP), osiąga wieki sukces. Przez pewną dozę szczerości marka taka oddaje pola kształtowania własnego wizerunku konsumentom - daje się im odkryć i "polubić".

To czasochłonne i pracochłonne strategie, bez udziału w początkowej fazie masowej reklamy lub programowe trzymanie się nawet w niej określonej konwencji (Red Bull). Korzystanie przede wszystkim z marketingu szeptanego i innych technik PR oraz rozmaitych form marketingu doznań. Wipperfuerth usiłuje przeprowadzić analogię z sektami, moim zdaniem nietrafnie, ale to temat dłuższy i nieco osobny.

Korzyść odnosi się wtedy, gdy umie się dopasować do wypracowanego wizerunku, gdy propozycja, która jest całkowicie nowa na rynku znajdzie swoich orędowników. Gdy użytkownicy sami z siebie tworzą reklamy, to tylko dobrze.

Kiedyś głośno było o przepięknej reklamie iPoda - animowanej przez jakiegoś lokalnego nauczyciela (Reklama domowej produkcji, "MpK-A", nr 94, 5-01-2005, http://www.marketing-news.pl/article.php?art=534), ostatnio natrafiliśmy na serię spotów małej agencji reklamowej dla Starbucks - oficjalnie nigdy nie dostała zlecenia, ale Starbucks przychylnie patrzy na te spoty, niedawno przetoczyła się wojna reklamowa na bardzo proste spoty między Microsoftem a Apple, w której każdy niemal amator mógł przygotować własną wersję (o tym napiszemy w tym tygodniu).

To jest fascynujące, jak marki stają się własnością społeczną. A że przy okazji firmy wykorzystają ten trend do podkładania sobie nogi - otóż społeczność takie chwyty wytropi i zobaczymy, jak zareaguje.



Wyślij zaproszenie do