Błażej
Sarzalski
radca prawny, bloger
prawniczy
Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...
Kiedyś popełniłem taki oto post na blogu:Czym jest dla prawnika śmierć matki? Otwarciem spadku. Przynajmniej tak głosi jeden z popularnych na całym świecie dowcipów o prawnikach. Wrogość, bądź co najmniej rezerwa, wobec przedstawicieli profesji prawniczej to światowy fenomen. Trudno powiedzieć, czy istnieje bardziej nielubiany zawód na świecie (No może stomatolog – przyp. późniejszy). Nie jest to też fenomen naszych czasów.
Wykonywania zawodu prawnika zakazano pod koniec XVIII wieku we Francji i Prusach, chociaż obydwa państwa szybko zdały sobie sprawę z tego, że ich systemy wymiaru sprawiedliwości nie mogą działać efektywnie bez prawników, szczególnie ze względu na rozbudowane i kazuistyczne regulacje ówczesnych kodyfikacji. Po wybuchu afery Watergate w Stanach Zjednoczonych popularne stały się poradniki prawnicze dla nie-prawników, z badań firm wydawniczych wynikało bowiem, że wielu ludzi chciałoby móc rozwiązywać swoje problemy prawne bez kontaktu z prawnikiem. Większość dowcipów o prawnikach także jest pokłosiem tejże afery.
W 1989 r. amerykańskie wydawnictwo Nolo Press wydało blisko dwusturonicową publikację obejmującą negatywne anegdoty o prawnikach ukształtowane od zarania dziejów. W badaniach komparatystycznych dotyczących etyki prawniczej profesor Geoffrey C. Hazard Jr. wykazał daleko idące podobieństwa w wielu regulacjach prawnych służących zapobieganiu nadużyciom ze strony prawników. Nie byłoby to może dziwne w obecnych latach, gdzie systemy prawne przenikają się, a międzynarodowe organizacje prawnicze formułują jednolite zasady etyczne, jednakże badania te rozciągały się w czasie i przestrzeni na okres biblijny, średniowieczną Anglię czy cesarskie Chiny.
Według badań najczęstsze w dziejach przypadki nienależytego wykonywania przez prawników ich profesji obejmują:
rozmaite nadużycia procedur dochodzenia praw, takie jak stosowanie taktyki przeciągającej dochodzenie, przedstawianie fałszywych dowodów, nadużywanie wolności słowa;
przygotowywanie fałszywych dokumentów prawnych, jak umowy czy testamenty;
oszukiwanie klientów i osób trzecich;
zwlekanie w wykonywaniu swojej pracy;
obciążanie klientów zbyt wysokimi opłatami.
Przyznam, że lekko potraktowałem te dane i same badania. Choć przyznam, że miałem kiedyś styczność z pismem pozwanego, który wnosząc o oddalenie pozwu napisał, że wszelkie dowody są sfingowane, a on to wie, bo robili już tak warszawscy adwokaci , o czym opowiadał mu jego kolega z partyzanckich czasów-adwokat. Nie będę może więc negował wszelkich przypadków nadużyć ze strony prawników jednakże przeszło mi przez myśl, że wrogość wobec prawników może wynikać z trochę bardziej złożonych, niż nienależyte wykonywanie zawodu, okoliczności – w sensie społecznym i psychologicznym.
Prawo od zawsze było czymś na kształt wiedzy tajemnej i z samej swojej definicji służy regulowaniu życia jednostki – czyli ograniczania stanu w jakim jednostka funkcjonuje w naturze. Prawo jest narzędziem karania, pobierania danin publicznych, reglamentacji gospodarki. Prawo wprowadza ograniczenia. Nie wszyscy lubią ograniczenia, tym bardziej nie każdy lubi się im podporządkowywać. Opór ten wyrażany jest czasami w bardziej subtelny sposób niż jawne łamanie porządku prawnego, czasem po prostu wyraża się niechęcią wobec przedstawicieli systemu. Cóż… trzeba z tym żyć. Obecnie zaś prawnicy mogą być uznawani za niepotrzebnych – mamy erę informacji – mamy google, mamy serwisy internetowe, mamy poradniki – na co komu prawnik? Z drugiej strony mamy niesamowitą inflację norm prawnych, niesamowite nowe dziedziny prawa, nowe środki komunikacji – ten kto pierwszy zda sobie sprawę z nowych możliwości udowodni, że można być prawnikiem w erze informacyjnej. Inni… cóż, kto wie?
Niedowiarkom tylko na koniec rzeknę, że śmierć matki dla prawnika byłaby tragedią.
Rozwijając jednak trochę temat. Przeglądając ostatnio fora internetowe spotykam się z jawną wrogością ludzi wobec idei korporacji prawniczych, samych korporantów oraz z masą historyjek o tym, jak bardzo prawnicy krzywdzili biednego pana X, pana Y i panią Z.
Chcielibyśmy być reprezentantami zawodu zaufania publicznego, chcielibyśmy być szanowani i doceniani. Jaka jest rzeczywistość? Czujecie ten szacunek? Co robicie by go zdobywać? Czy może przyszedł czas na ogólnopolską akcję wizerunkową, która przybliżyłaby ludziom to kim jest radca prawny i dlaczego warto mu zaufać, zamiast po nim bluzgać?