Temat: Radca nie może chodzić do sądu
Tomasz Lustyk:
Katarzyna P.:
Znam sądy bez bufetu ;-) - w kamienicach tak ciasnych, że na korytarzy gdy ktoś jedzie wózkiem inwalidzkim trzeba wstać z ławki i przepuścić - inaczej przejedzie nam kołami po stopach.
Niech ktoś zrobi zdjęcie artykułu i tu wrzuci plisss
kiedyś w sądzie w Jastrzębiu Zdroju, zanim się przenieśli do nowego budynku w 2008 siedziałem na sali tak ciasnej, że prawie trącałem kolanem sędzię. Podobny problem miał przeciwnik procesowy, który był w tej gorszej sytuacji, że był z klientką - bardzo dobrze zbudowaną Panią, która prawie siedziała mu w tej wąskiej ławeczce na kolanach. Z oszczędności (miejsca) zrezygnowano z ławki dla publiczności, bo poza świadkiem za jego postumentem nikt by się już nie zmieścił :)
Oj, jeszcze gorzej było w Wydziale Gospodarczym Rejonu Katowice-Wschód, pamiętam taką 3-godzinną rozprawę, w pomieszczeniu może 6m2, gdzie nie było ławek dla publiczności, to też aplikant, który był tam na praktykach siedział z powodem i jego pełnomocniczką, a ja z moimi dwoma klientami + sędzia i protokolantka. Było tak duszno, że biedny chłopak przysnął albo może zasłabł z tego wszystkiego. Przy przerwie na naradę nad wyrokiem wszyscy zamiast wyrokiem pasjonowali się tym czy chłopak odpłynął, czy nie... :)
W Jastrzębiu Zdroju natomiast teraz mają fajny sąd. Generalnie da się zaobserwować progres - szczególnie jestem zbudowany sądami małopolskimi, chyba dostali jakieś granty, bo takiego przepychu jak np. w Miechowie to dawno w małym Rejonie nie widziałem :)
Nawiasem mówiąc, ciekawe czy GL oraz korporacje dorosły już do tego, żeby założyć wątek o zabawnych sytuacjach na rozprawach... ;)))