Temat: Gigant wchodzi do Polski!
Przemyslaw Kowalski:
Z tym dochodem pasywnym to trochę lipa. Nawet rentier czy akcjonariusz musi się pofatygować, albo chociaż podpisać pełnomocnictwo.
Potraktujmy hasło "nie muszę pracować" jako pewną figurę retoryczną. Bo rozumiejąc to stwierdzenie dosłownie, zawsze znajdziemy element jakiejś pracy (i słusznie). Ja miałem na myśli to, że nie ma bezpośredniego przełożenia praca - przychód. Przykładowo - jesteś rentierem, masz nieruchomość z lokalami, z których wynajmu czerpiesz dochód. Trzeba naprawić dach, więc spotykasz się z zarządcą, zlecasz mu znalezienie firmy remontowo-budowlanej, ustalasz z nimi warunki umowy, nadzorujesz (sam albo za pośrednictwem) przebieg prac itd. Wykonujesz pracę. Ale przychód masz ten sam co miesiąc wcześniej. I w następnym miesiącu może się okazać, że nie zrobisz nic, a przychód wciąż będzie ten sam. Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku pracy płatnej bezpośrednio - nie pracujesz, nie zarabiasz. Dlatego taki przychód jest aktywny - zaprzestanie działalności wygasza źródło przychodu.
Sylwek Kalinowski:
Kolejny raz Pawle piszesz o czymś o czym chyba nie wiele masz pojęcia. Kolejni mają trudniej piszesz. Ciekawe skąd ty to wydumałeś. Bo pewnie już nie ma w około ludzi do których można dotrzeć? Jest tak dużo ludzi w około którzy nie słyszeli o danym produkcie że głowa.
Obawiam się, że się źle zrozumieliśmy. Powiem tak - ten, który jest w danym MLMie pierwszy, może od pewnego etapu przestać się przejmować trudnościami w pozyskiwaniu nowych członków i w sprzedaży produktu, bo ilość osób w systemie generuje na tyle duży dochód, że wkład codziennej pracy tego pierwszego odrywa się od wysokości uzyskiwanego przychodu. Każda kolejna osoba musi dopiero wypracować podobny poziom (podobny, bo takiego samego nie wypracuje nigdy - to jest ontologicznie niemożliwe), tyle że zderza się z dwoma problemami - nasyceniem rynku i konkurencją współMLMowiczów. Pierwszy MLMowiec w danym systemie
nie ma żadnej konkurencji, ale potem konkurencja agresywnie rośnie w postępie geometrycznym. Jeśli wraz z tym nie następuje adekwatny wzrost popytu, to każde kolejne "pokolenie" piramidy MLM operuje na relatywnie kurczącym się rynku. To jest prosta arytmetyka.
A Ci co wcześniej weszli to już nie muszą pracować bo na nich pracują inni. To kolejna bajka z serii mchu i paproci. Nie ma czegoś takiego że położysz się i Ci grupa będzie wiernie pracowała. Gdybyś się położył to część liderów ze struktury odebrałaby to że tak trzeba i też by się położyli. Co by było dalej już chyba tłumaczyć nie muszę.
Oczywiście, ale - podobnie jak w przykładzie rentiera podanym w pierwszym akapicie tego posta - w przypadku pierwszych MLMowców ilość wykonywanej pracy nie ma bezpośredniego przełożenia na przychód. I wreszcie to jest już inna praca - nie pozyskiwanie nowych członków i nie sprzedaż produktów, ale dbałość o morale zespołu, bo to z procentu od obrotu podległych osób utrzymuje się MLMowiec.
PS. Miałem okazję poznać parę systemów MLM i spotkałem dużo osób zaangażowanych w MLM. Tylko jedna ma z tego przyzwoity dochód - zaczęła odpowiednio wcześnie i zaangażowała się w rozwój grupy na 100% przez wiele lat. Reszta... hm, klepie biedę. Bo mitem na granicy łajdackiego oszustwa jest wciskanie ludziom, że MLM może być pracą dodatkową, po godzinach itp. Bzdura. Daj z siebie wszystko przez wiele lat, to może - jeśli zaczniesz odpowiednio wcześnie - dojdziesz z czasem do pozycji, że inni będą pracować za ciebie. Rzekłbym, że to samo można osiągnąć zakładając własną firmę z własnymi usługami/produktami.