Temat: Czy bezrobocie w Polsce jest dużym problemem?
Arek R.:
(Nie)stety uważam tak samo jak Rafał. Jeżeli jakas praca leży to jest ona za pieniądze, które nie pozowolą utrzymać się w Warszawie. A już na 100% nie pozwolą utrzymać za nie rodziny.
No tak... Warszawa.
Ale tu mowa o całym kraju.
I osobiście trochę skłaniam się do tego, co powiedziała Paula.
Po pierwsze: praca jest.... tylko wymagania "bezrobotnych" często są kosmiczne (wiem z doświadczenia). Zwłaszcza teraz, gdy wchodzi na rynek nowe pokolenie "wykształconych" i żąda takich warunków, które często są nie do spełnienia.... a potem jest krzyk w mediach, że nie ma pracy dla młodych - bo młodzi dostępnej pracy nie chcą.
Po drugie: uważam osobiście, że % bezrobocia wcale nie jest (jak to niektórzy piszą) KILKUKROTNIE wyższy. Powiedzmy że oficjalne wyniki uważam za adekwatne. Dlaczego? Z jednej strony część bezrobotnych nie jest zarejestrowana - zgadza się... czyli bezrobocie pewnie było by wyższe... Z drugiej jednak strony naprawdę duża ilość "bezrobotnych" pracuje.... tyle że "na szaro". Ale jednak pracuje, zarabia, odprowadza podatek VAT. A to, że pracodawca jest oszustem i nie chce płacić za pracującego składek... cóż... Nie wina "bezrobotnego".
Podejrzewam że oba zjawiska się niwelują (nie zarejestowani i ci pracujący na szaro) i ogółem % bezrobocia rzeczywiście wskazuje około 13.
Po trzecie: argumenty niektórych o Polakach za granicą: fałszywy argument z racji tego, że za granicą pracują. Co więcej, nawet przed wyjazdem za granicę też pracowali, tylko w kraju - znam dużo takich osób, które miały pracę w Polsce, ale stwierdziły że na emigracji zarobią więcej. Tak więc.... emigrantów też nie powinniśmy liczyć do "bezrobotnych"... jak to niektóre partie polityczne wskazują.
Arku: pieniądze, które nie pozwolą utrzymać rodziny? To w jaki sposób naprawdę wiele rodzin, że tak powiem "patologicznych" utrzymuje się tylko z zasiłków... które pewnie sumarycznie wynoszą nie więcej niż minimalna krajowa?
Znajoma pracowała w MOPSie.... historie jakie opowiadała mogą nawet u leniwca wzburzyć krew.
Jak to co niektórzy ludzie przychodzili po zasiłek i jak dostawali w gotówce to od razu przepijali... a jak w [produktach, to tuż za MOPSem stali i sprzedawali za grosze żeby denaturat kupić...
Wiele z tych "MOPSowych utrzymanków" świadomie i z premedytacją nie chce pracować, bo na garnuszku państwa... chociażby biednie ale za to wolność i hulaj dusza... nic nie rób tylko co jakiś czas idź po kasę.
W mieście w którym obecnie mieszkam jest "firma publiczna" która daje zatrudnienie bezrobotnym właśnie - sprzątają, odśnieżają itp... wystarczy chcieć. Miasto nie wynajmuje drogich firm do tego, tylko samo daje pracę najbardziej potrzebującym. I co? Uwierzcie, że duża część "bezrobotnych" nie pochyli się po tą pracę... bo jak to można pracować sprzątając miasto?
Znam również bezrobotnych, którzy z własnej inicjatywy szukają zajęcia dla siebie.. choćby czasowego. Koło mnie mieszka człowiek, który codziennie sprząta w sklepie i koło niego, w zamian dostając w zamian towar - a to końcówkę ciastek z pudełka, a to kawałki serów czy wędlin... a to chleb niesprzedany. Pomaga również za "co łaska" okolicznym mieszkańcom... a to śmieci wyniesie z piwnic, a to w "transporcie" pomoże.
Tak więc... reasumując trochę przydługą wypowiedź: praca jest (może nie w takiej ilości jak Paula pisze) i trzeba ją tylko chcieć wykonywać. Bezrobocie również nie jest "kilkukrotnie wyższe".
Oczywiście to moje zdanie,