Temat: OT! Prawnicy na wesoło ;)
Policja? Proszę mi pomóc, z pralki leje się woda...
"Co zrobić, żeby ogórki nie zmarzły podczas nadchodzących chłodów? Jak
doładować telefon komórkowy? Czy prawo pozwala spacerować z kozą?" To
tylko kilka nietypowych problemów, z jakimi zwracają się do Policji
mieszkańcy Podkarpacia. Codziennie dyżurni z podkarpackich komend
odbierają kilkaset telefonów, w tym także te osobliwe.
Każdego dnia policjanci dyżurujący przy telefonach alarmowych 997 na
terenie naszego województwa odbierają blisko tysiąc telefonów.
Kilkaset z nich to prośba o pomoc. Funkcjonariusze Policji łagodzą
rodzinne awantury, przywracają porządek, reagują, gdy łamane jest
prawo. Niektórzy rozmówcy oczekują od Policji nietypowej pomocy czy
rady. W pamięci dyżurnych zapadło wiele takich rozmów, oto kilka z
nich:
Mieszkaniec powiatu sanockiego poprosił o interwencję dzielnicowego.
Twierdził, że w miejscowym sklepie spożywczym sprzedawca ma
nieszczelną gablotę na pieczywo. To sprawia, że chleb szybko
czerstwieje. Poprosił o zwrócenie uwagi i zmobilizowanie właściciela
do wymiany gabloty.
Inny człowiek zaniepokoił się widokiem sąsiada spacerującego po
okolicy. Zwrócił się więc z pytaniem do dyżurnego Policji, czy prawo
pozwala na to, by chodzić na spacery z kozą, zwłaszcza, że ta "merda"
ogonem jak pies?
Mieszkaniec jednej z podkarpackich wsi opowiadał dyżurnemu, że
korzysta z ofiarowanych mu przez pomoc społeczną produktów. Z żalem
stwierdził, że dostaje kasze, mąkę, cukier, a chciałby do tego jeszcze
konserwy. Czy Policja mogłaby mu jakoś pomóc?
Policjanci cieszą się niemałym zaufaniem społeczeństwa. Przykładem
może byc historia z Sanoka. Mieszkaniec tego miasta zgłosił, że z
gniazda znajdującego się na drzewie wypadła sowa. Sanoczanin widział z
okna, że ptak się nie rusza. Twierdził, że boi się podejść, a poza tym
nie potrafi udzielić jej pierwszej pomocy. Poprosił, aby skierować na
miejsce policjantów, którzy są przeszkoleni i będą wiedzieli co
zrobić.
To nie jedyna historia, której bohaterami były zwierzęta.
Stalowowolscy policjanci przyjęli zgłoszenie, że po jednej z posesji
chodzi dzikie zwierzę. Nie kryli zdziwienia, gdy ujrzeli błąkającego
się bobra. Zwierzak w "policyjnej eskorcie" został przewieziony nad
rzekę San. Natomiast w styczniu dyżurny jednej z komend powiatowych
skierował patrol do jednego z domostw. Właściciel wezwał pomoc, gdy
lis wszedł do kotłowni i nie chciał z niej wyjść. W mieszkaniu było
już bardzo zimno, bo nikt z domowników nie chciał pójść napalić w
piecu.
Czasem pomoc Policji w takich niespotykanych sprawach jest
niezastąpiona. Mieszkanka Brzózy Królewskiej zażądała interwencji
Policji, gdy z nowo zakupionej pralki wylewała się woda. Prosiła, aby
policjant był świadkiem w sprawie odszkodowawczej. Rozwiązanie
problemu było banalnie proste, wystarczyło włożyć wąż do wanny...
Zrodlo
http://www.podkarpacka.policja.gov.pl/serwis-informacy...