Temat: Magistrowie prawa w świetle propozycji poselskich
Anna P.:
Bartku, nie nie starczyły. Można skończyć studia zaocznie, nie mieć żadnych zajęć praktycznych, nie mieć żadnych obowiązkowych praktyk, w większości zaliczać przedmioty po zaliczeniu testów jednokrotnego wyboru. Miałam się okazję o tym przekonać trzy lata temu, a nie dwadzieścia!
Dwie uwagi:
1) tacy ludzie nie rzucą się na zakładanie działalności (tzw. instynkt samozachowawczy).
2) tacy ludzie często mają o wiele większą praktykę od "dziennych" bo łączą studia z pracą w kancelarii / dziale prawnym.
Poza tym wracamy do tego o czym pisałem wcześniej - tacy "magistrowie" to także ludzie po sądowej / prokuratorskiej którzy "nie odsiedzieli" jeszcze 2 lat i 3 miesięcy praktyki po pozaetatowej i mimo zdanego egzaminu sędziowskiego (!) nie mogą zostać adwokatem i pisać pozwu o buty za 130 pln. Bo według obecnego ustawodawcy nic nie umieją.
podatkowych; to jest to przykład nieumyślnego skomplikowania sprawy. Można? Można!
Ale jakiego skomplikowania? Komplikacja to zagmatwanie, pogorszenie stanu w stosunku do poprzedniego. Sytuacja klienta została taka sama. Poza tym jest jeszcze jeden problem - specjalizacja. Nie da się zupełnie serio zajmować i prawem cywilnym i podatkowym bo to za duże działy. Adwokatów którzy Ci napiszą dobrą opinię z podatków możesz liczyć na palcach jednej ręki - bo w trakcie aplikacji ten temat praktycznie nie istnieje.
Wracając do meritum: na przykład komplikowania nadal czekam.
Może i starsi ludzie pójdą do adwokata. Ale adwokat nie pójdzie sam od siebie do starszych ludzi, przekonać ich, że warto zlecić sprawę właśnie jemu.
No ale czyj to problem? Chyba adwokata, nie?
Czy magistrów prawa także będzie obowiązywał zakaz reklamy?
A co widzisz dobrego w zakazie reklamy? Bo to jest przecież jeszcze jeden mechanizm mający utrudniać wejście na rynek. Jak masz otworzyć kancelarię i wyżyć jak nikt się o tobie nie może dowiedzieć, podczas gdy wszyscy znają kancelarię Janka Kowalskiego który prowadzi ją od 30 lat?
Czy nie uważasz ponadto, że polisa OC to trochę zbyt wątła gwarancja etycznego i właściwego wykonywania zawodu?
Nie, uważam że polisa OC jest gwarancją dla klienta. Etyka tu nie ma nic do rzeczy, etyki nie zagwarantujesz. Tym zresztą różnią się właśnie normy etyczne od prawa, że za ich przestrzeganiem nie stoi przymus. To taka uwaga na marginesie.
Wyobraź sobie, że jakaś starsza Pani (która a priori boi się sądów - myślę, że o takich schematach pisała przedmówczyni) jest targana przez nieudolnego prawnika przez wszystkie instancje sądów administracyjnych. Po wszystkim przegrane 2000 zł dostaje z ubezpieczenia prawnika. A krzywda? A trauma?
Jak pracowałem w poradni prawnej UMCS to miałem dokładnie taką sprawę: pani radca prawna przetargała rodzinę przez sprawę łącznie z kasacją, powodując traumę i koszty. Sprawa była o przeniesienie własności gospodarstwa rolnego, pani mecenas w swym geniuszu postanowiła udowodnić istnienie dodatkowej umowy ponad osnowę aktu notarialnego w dodatku w części sprzecznej z treścią samego "aktu". Po przegranej rodzina trafiła do poradni aczkolwiek pan Ł. był cwany i mi nie powiedział że już raz się sądził. Napisałem mu prościutki pozew o stwierdzenie nieważności czynności prawnej (przeniesienia dokonano wbrew obowiązującemu wtedy prawu rolnemu), po roku mniej więcej przyszedł z prawomocnym wyrokiem a rodzina odzyskała gospodarstwo.
Serio uważasz, że rodzina Ł. dobrze wyszła na zatrudnieniu fachowego pełnomocnika?
Ok, profesjonalny pełnomocnik też może nawalić, jednak adwokat lub radca prawny odpowiada nie tylko za postępowanie sprzeczne z prawem, ale także za działanie sprzeczne z zasadami etyki lub godności zawodu.
LOL.
Ciąg dalszy anegdotki. Rodzina Ł. złożyła skargę do samorządu. Odpisano im, że postępowanie pani mecenas było w pełni prawidłowe i nie ma mowy o jakimkolwiek postępowaniu dyscyplinarnym.
Tak w ogóle to o ilu adwokatach, których by wyrzucono z palestry, słyszałaś? Tak w skali kraju?
Może nie dyskutujmy o tym jak powinno być w idealnym państwie ale jak jest w Polsce?
Przepraszam, ale co nas obchodzi USA? Co polskie to fuj, co amerykańskie to super? To ja Ci odpowiem - w Polsce jest aplikacja i też jest ok.
Nie, nie jest ok.
USA i UK obchodzą nas dlatego, że mają obchodzą nas dlatego, że mają o niebo sprawniejszy system prawny. Jeśli serio uważasz, że u nas wszystko jest ok i nie ma co poprawiać to albo kompletnie brak Ci perspektywy albo nie za bardzo jest o czym rozmawiać. Bo mnie np. podoba się, że proces może trwać tydzień, że sędzia zajmuje się na raz tylko jedną sprawą i że jest pełna kontradyktoryjność i w karnym i w cywilnym.
Państwo nie musi wszystkiego regulować bo państwo to najgorszy
możliwy regulator.
Bardzo ciekawy argument w dyskursie, niestety stanowiący jeden z podstawowych błędów logicznych. Cytuję: "Cynik to ktoś, kto wydaje bardzo negatywne sądy bez wystarczającego dowodu". Por. D.Q. McInerny "nauka logicznego myślenia".
Odpowiadając: Cynik jest łajdakiem, który perfidnie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jaki być powinien.
Póki co reforma służby zdrowia, emerytalna i szkolnictwa naprawdę dobrze idą państwu :P
Taki mały off topic nam się zrobił ;)
Dla mnie np. prosta sprawa w rozumieniu tego topicu to jest owe 10000 - bo tyle się da bez problemu odzyskać z OC kauzyperdy.
taaa... a określenia takie jak 'zawód z a u f a n i a publicznego',
'pogłębianie z a u f a n i a obywateli do organów państwa' - to doktryna z nudów wymyśla...?
No zaraz, ale my nie chcemy dopuszczać magistrów do czynności zastrzeżonych dla notariuszy.
Chyba, że będziesz twierdzić, że każdy prawnik z samej istoty cokolwiek robi wykonuje zawód zaufania publicznego.
10 000 zł? Stawiam tezę następującą: "usiłowanie ilościowego określenia czegoś, co nie poddaje się ocenie ilściowej, prowadzi do zafałszowania tej rzeczywistości".
Jak najbardziej się poddaje i świetnie działa. W oparciu o to kryterium działały całkiem nieźle sądy grodzkie i kontrowersji wobec takiego podziału nie było.
Serio uważasz, że większość decyduje się na studia prawnicze, bo wierzy w ideały? Serio uważasz, że magister, który kilka razy nie dostał się na aplikację, będzie popierał dostęp do zawodu, bo chce poprawić (autentycznie poprawić) system? Jaka plajta - przecież z polisy się ściągnie!?
Zasadniczo nie bardzo rozumiem o czym piszesz z popieraniem dostępu i związkiem plajty z polisą...
Mam też dziwne wrażenie, że Twoje poglądy na sprawę zmieniły się od pierwszego do ostatniego postu dość mocno...
Serio?:) Może zacytujesz?:)
hmmm... a jak komuś jednego punktu zabraknie, żeby się na dzienne dostać, to co? Czy to jest argument za likwidacją egzaminów wstępnych na studia? Może w podanej przez Ciebie sytuacji delikwent powinien uderzyć się w pierś i przyznać sam przed sobą, że zbyt mało tzw. dupogodzin nad materiałem spędził?
Hmm... A może ministerstwo powie "O, sory! Kropnęliśmy się!" tak jak to zrobiło 2 lata temu kiedy zostało zjechane na funty przez samorząd radcowski bo zrobiło zbyt wyśrubowany test.
Osoba która nie dostała się na studiach może korzystać z tego, że ma maturę. Osoba, która nie dostała się na aplikację nie może korzystać z tego, że ma studia. Taka podstawowa różnica. Co więcej, nie może korzystać z tego, że jest po zdanym egzaminie sędziowskim, przykład powyżej.
BTW zdajesz sobie sprawę, że sami radcowie postulują skasowanie w ogóle egzaminów wstępnych na aplikację? Będziesz tłumaczyła KIRP że nie wie co robi? ;)
Joanna Główka:
Wyczuwam z Pana strony jakąś frustrację zupełnie niepotrzebną.
Niestety, cięcie jest niezbędne bo inaczej kółka w myszkach się pozacinają ;)
Zasadniczo chciałem zauważyć, że ja nie mam się czym frustrować - ja mogę reprezentować kogo chcę i w jakim chcę postępowaniu :) Absurdalność tej dyskusji polega na tym, że ja, wbrew mojemu ekonomicznemu interesowi, opowiadam się za otwartością a Ty i inne osoby - za zamknięciem zawodu. W sumie jak chcecie to domykajcie, mnie będzie łatwiej :)
Proszę o przeczytanie wszystkich postów i zrozumienie jako calość bo wierzę, że jest Pan na tyle inteligentnym czlowiekiem. Jeśli chodzi o przykłady i wytkniecie mi ich braku, a tym samym podważenie moich opini to chce Panu oświadczyć że wygłaszm je w sposób zupenie luźny i otwarty.
Co nadal oznacza, że jeśli jako inteligentna osoba podajesz argument to jesteś w stanie go poprzeć przykładem. Bo skoro przykładu nawet nie da się wymyślić to należałoby założyć, że teza dowodzona jest mocno nietrafna, czyż nie?
ps.a propo przykładu USA to chyba niezbyt trafny przykład z perspektywy nawet laika, na to żeby porównywać system prawny i demokrację do RP. Po 1.common law i civil law u nas, po 2.tam maja demokrację od zawsze a nie zaledwie 20 lat..:/ z poważaniem.[
Hmmm...
Po pierwsze chciałem zauważyć, że i nasz i anglosaski system wywodzą się z tego samego prawa rzymskiego i ogólne zasady są wspólne. Jak się dłużej zastanowić to podstawowe różnice między systemem kontynentalnym a anglosaskim nie są aż tak oczywiste, bardziej tu chodzi o przesunięcie akcentów.
Po drugie to o ile mnie wiedza historyczna nie myli, to Polska ma troszkę dłuższe tradycje demokratyczne niż tylko ostatnie 20 lat ;) Z perspektywy naszej historii można powiedzieć, że my raczej mieliśmy parę lat przerwy w demokracji a ustrój demokratyczny, na ile to było możliwe, mieliśmy jeszcze w czasach kiedy amerykanie byli monarchistami, uważali się w większości za Anglików, palili czarownice i z lubością strzelali do czerwonoskórych dzikusów ;>
Zbigniew W.:
Tak samo można powiedzieć, że profesor nauk prawnych "naprawdę wie, co mówi i reprezentuje sobą zarówno gigantyczną wiedzę jak i autorytet".
Mimo wszystko między cotygodniowym wykładem a codzienną obecnością na sali rozpraw jest różnica.
Praktyka weryfikuje a jedną z rzeczy deficytowych na uczelniach jest właśnie praktyka.
Bartosz K. edytował(a) ten post dnia 16.02.10 o godzinie 22:39