Temat: Magistrowie prawa w świetle propozycji poselskich
No taka perełka mi uciekła! ;)
Małgorzata- S.:
podłość się udziela, więc.
czy kolega pisząc w swoim profilu 'szukam pracy jako radca prawny' chce powiedzieć, ze aplikacja radcowska również nie przygotowuje do otworzenia własnej kancelarii?
pytanie retoryczne oczywiście :D
Dla radcy kancelaria jest formą, tak jak stosunek pracy, natomiast treść jest taka sama - a więc "obsługa prawna".
Studia doktoranckie to nie ten kierunek - ich celem jest napisanie teoretycznej rozprawy na dany temat. Serio nie widzisz braku konsekwencji w takim jak zaprezentowany w liście do komisji stanowisku?
Bartosz K.:
Bez przesady. Moze mu sie wydawac, ze umie - ale jeszcze nie umie.
Pociągnijmy to dalej: a skąd adwokat wie, że umie a nie jest tak, że mu się tylko wydaje, że umie?
Ma szanse jedynie "przeciwko" takim samym jak on. Bo juz przy umowach zawieranych w obrocie gospodarczym to go zje pierwszy lepszy cwaniak, ktory w danej dziedzinie ma doswiadczenie.
W idealnym świecie pewnie tak. Natomiast ja pamiętam dość dobrze sprawę z umowy o roboty budowlane kiedy córka właściciela, studentka IV roku prawa która mu robi całą obsługę, zamiatała dość znanym lubelskim radcą prawnym tak, że żal było popatrzeć. Kolega ode mnie z roku z aplikacji (a że było to na początku to się liczy jako magister chyba) był jedną z pierwszych osób który wygrał z PZU w sprawie polisy posagowej. A PZU ma całe stado doświadczonych radców.
Z drugiej strony dzisiaj w pracy na finiszu wywiązała się rozmowa na temat orzeczeń SN zapadłych w najgłupszych sprawach. Padło na krusowską ustawę wypadkową i dwa wyroki z cyklu "to nie jest wypadek przy pracy rolniczej". W pierwszym SN stwierdził, że nie jest wypadkiem przy pracy rolniczej (!) sytuacja w której pani w czasie robienia obiadu (gołąbków konkretnie) dla rodziny wkręci sobie palce do maszynki do mięsa, jako że sam fakt że kuchnia i dom znajdują się w gospodarstwie rolnym to nie znaczy, że wszystko co się robi to praca w gospodarstwie. W drugim świadczenie nie należało się po rolniku który utopił się w rowie przydrożnym, bo zjechał do niego traktorem o którym biegły wypowiedział się że nie zostałby dopuszczony do ruchu bo nie miał świateł i działających hamulców, zaś sam rolnik miał 3,5 promila alkoholu.
Durne do granic śmieszności, nie? A po to o tym piszę, bo do SN jest przymus adwokacki. Innymi słowy jakiś adwokat podpisał się pod tak gargantuicznie idiotycznymi poglądami. Czyli albo nie wiedział że to jest głupie bo nie miał pojęcia co pisze (bez komentarza) albo miał pojęcie ale nie odmówił stronie tylko skasował pieniądze mimo oczywistej przegranej (bez komentarza).
Właśnie sęk w tym, że cała wasza rozmowa jest do kitu, bo generalizujecie. Sęk w tym, że i w palestrze są przypadki beznadziejne i wśród ludzi bez aplikacji są perełki. Jak w życiu, krzywa Gaussa obrazuje wszystko.
Ktoś się pytał co to jest drobna sprawa: a co jest złego w określeniu, że drobna to sprawa majątkowa do 10k PLN?
Bartosz K. edytował(a) ten post dnia 12.02.10 o godzinie 23:26