Monika K.

Monika K. Można nie znać
drogi, ale trzeba
znać cel
...

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Zastanawiam się nad rozpoczęciem studiów prawniczych w trybie niestacjonarnym. Jak sądzicie warto w ogóle próbować w tym trybie?

Krążą opinie, że ludzie po prawie zaocznym są niewiele warci, a i podobno czasem są nawet nie brani pod uwagę w środowisku prawniczym..
Z drugiej strony prawo jest obszerne i pogodzenie tego z pracą zapewne wymaga dużo samozaparcia i dobrej organizacji czasu.
Mimo wszystko sądzę, że jeśli ktoś się uprze i skończy ten kierunek zaocznie, a przy tym udowodni, że "coś" wie to nie ma podstaw, aby został w tyle..

Ciekawa jestem Waszych opinii.

Pozdrawiam :)
Szymon Migura

Szymon Migura Bank Handlowy w
Warszawie S.A.
Starszy specjalita
ds. us...

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Polecam studiowanie zaoczne świetnie można połączyć wiedze teoretyczną z praktyką zawodową. Więcej powiem pracując międzyczasie zdobywasz doświeadczenie o ile pracujesz w dziedzienie, którą studiujesz. Wiedza osoby uczącej sie zaocznie jest o wiele wieksza niż dziennych bo to tylo wiedza teoretycznia a nie praktyczna, a to jest różnica...

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Monika K.:
Zastanawiam się nad rozpoczęciem studiów prawniczych w trybie niestacjonarnym. Jak sądzicie warto w ogóle próbować w tym trybie?

Krążą opinie, że ludzie po prawie zaocznym są niewiele warci, a i podobno czasem są nawet nie brani pod uwagę w środowisku prawniczym..

Gdyby to opinie miały decydować o przyjmowaniu na aplikacje... to zapewne dostawaliby się nieliczni (o ile dostałby się ktokolwiek).
Środowisko prawnicze to bardzo obszerne pojęcie, a jednak moim zdaniem wciąż nie mieści się w nim faworyzowanie pod względem rodzaju studiów.

To co decyduje o sukcesie w każdym zawodzie - to ambicja, gotowość do podejmowania wyzwań, rzetelna praca, wytrwałość w zdobywaniu wiedzy.
To co skutecznie blokuje sukces - to przeciętność, bylejakość, lenistwo, tumiwisizm.
Z drugiej strony prawo jest obszerne i pogodzenie tego z pracą zapewne wymaga dużo samozaparcia i dobrej organizacji czasu.

To jedno z wielu wyzwań - pogodzenie pracy zarobkowej z nauką - którego podjęcie, konsekwentne realizowanie i osiągnięcie celu (mgr + pozycja u pracodawcy) to najlepsza rekomendacja.
Mimo wszystko sądzę, że jeśli ktoś się uprze i skończy ten kierunek zaocznie, a przy tym udowodni, że "coś" wie to nie ma podstaw, aby został w tyle..

Wiedza broni się sama, fachowcy zawsze dają się odróżnić od dyletantów. Życie weryfikuje (wcześniej czy później) kto jest dobrym prawnikiem, inżynierem itp.

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Szymon Migura:
Wiedza osoby uczącej sie zaocznie jest o wiele wieksza niż dziennych bo to tylo wiedza teoretycznia a nie praktyczna, a to jest różnica...

Chyba troche za smiala teza.

Ogolnie nie ulega watpliwosci, ze praktyka w tym zawodzie to podstawa, ale:
- studiowanie dzienne nie wyklucza praktykowania
- studiowanie dzienne/wieczorowe daje jednak lepsze podstawy teoretyczne (wieksza liczba zajec)

Moim skromnym zdaniem to bez wiekszego znaczenia jakie sie konczy studia (dzienne/wieczorowe/zaoczne) bo nie to decyduje o sukcesie w zawodzie. Jesli jednak mamy wybor zawsze lepiej studiowac dziennie - nie tylko z uwagi na wieksze mozliwosci uczestniczenia w roznych zajeciach, ale "zycia studenckie". Praktyka zawodowa jest wazna - jednak niekoniecznie trzeba na nia poswiecac 100% z pieciu lat studiow.

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Bardziej niż system studiów liczy się uczelnia, na którą pracodawcy jednak zwracają uwagę. Podobnie o wiele bardziej liczy się doświadczenie. Na aplikację jest test więc dostanie się i tak najlepszy. Jednym słowem spokojnie studiuj zaocznie, a wolny czas poświęć na zdobycie doświadczenia. Ja teraz bym tak zrobił, ale mądry prawnik po szkodzie:)

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Szymon Migura:
Polecam studiowanie zaoczne świetnie można połączyć wiedze teoretyczną z praktyką zawodową. Więcej powiem pracując międzyczasie zdobywasz doświeadczenie o ile pracujesz w dziedzienie, którą studiujesz. Wiedza osoby uczącej sie zaocznie jest o wiele wieksza niż dziennych bo to tylo wiedza teoretycznia a nie praktyczna, a to jest różnica...

Po pierwsze, zgadzam się z przedmówcą o możliwości łączenia studiów stacjonarnych z praktyką/pracą. Wbrew pozorom trudniej jest pogodzić pracę ze studiami w trybie dziennym niż zaocznym... :)

Po drugie, czy powierzyłbyś studentowi pierwszego roku prawa napisanie zażalenia? Znam parę osób, które nawet nie kończyły studiów prawniczych a potrafią napisać pozwy z weksla, ale nie poszedłbym do nich, gdybym miał jakąś poważniejszą sprawę z prawa wekslowego... Dokładnie ten sam mechanizm jest w przypadku osób, które bez wiedzy teoretycznej idą do pracy w kancelarii.

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Ani zaocznie, ani wieczorowo, ani dziennie ;-). Zapisz się do jakiejś partii może...

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Jakub Wasiak:
To co decyduje o sukcesie w każdym zawodzie - to ambicja, gotowość do podejmowania wyzwań, rzetelna praca, wytrwałość w zdobywaniu wiedzy.
To co skutecznie blokuje sukces - to przeciętność, bylejakość, lenistwo, tumiwisizm.

Moniko!

To, co napisał Jakub w tych dwóch zdaniach jest esencją.
Nie to, czy studia są stacjonarne, czy niestacjonarne, czy jest to Koźmiński, UW, czy Jagieloński decyduje o tym jakie masz szanse w środowisku prawniczym się odnaleźć, ale właśnie to, co napisał Jakub.
Jest wielu bezrobotnych prawników po dziennych studiach na UW i tak wielu pracujących w zawodzie po wszelakiego rodzaju zaocznych, że trudno mówić, aby to uczelnia miała wpływ na faktyczną karierę lub niebyt.Agata Kaczyńska edytował(a) ten post dnia 22.09.10 o godzinie 16:45

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Wszyscy mają po trosze racji. Jeżeli jesteś zdeterminowana i zainteresowana prawem (niekoniecznie wszystkimi dziedzinami, bo wszystkiego nie da się oswoić an tyle by być alfą i omegą) to tryb studiów nie odgrywa żadnej roli. Co więcej może pomóc w zdobyciu doświadczenia, praktyki, itp - o czym wspominali przedmówcy i znalezieniu pracy, niekoniecznie za przysłowiowe 1500 zł.

Ja naprawdę dziwiłem się znajomym zarówno na studiach stacjonarnych (bo kończę I stopnia administrację) i zaocznych (prawo), że od I roku nie szukali pracy, nawet na kasie w hipermarkecie (bo od takiej pracy zaczynałem swoje doświadczenie zawodowe). Dzisiaj są zdziwieni, że pracodawcy nie chcą ich zatrudniać, a jak już to na zlecenie za grosze lub najniższa krajową.

Co do wartości ludzi po zaocznym prawie... no cóż, znam kilku prawników i aplikantów z zaocznych i stacjonarnych, jedyna różnica jest taka, że Ci drudzy zaczęli praktykować dopiero po studiach a Ci pierwsi w trakcie. Pod względem wiedzy nie ma zasadniczo różnicy - bo jak ktoś ma cel w życiu to go osiągnie w ten czy inny sposób.

Powodzenia!

:)

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Piotr Grzegorz Łada:
Bardziej niż system studiów liczy się uczelnia, na którą pracodawcy jednak zwracają uwagę. Podobnie o wiele bardziej liczy się doświadczenie. Na aplikację jest test więc dostanie się i tak najlepszy.

Ja bym jeszcze dodał, że uczelnia ma duże znaczenie dla pracodawcy w wypadku osoby bez aplikacji. Po egzaminie zawodowym szuka się pracy już zupełnie inaczej. A akurat chyba żadna krajowa uczelnia nie przygotowuje do zdania na aplikację - jak ktoś nie przygotuje się samodzielnie do polegnie.

Z kolei bez aplikacji jest ciężko jak się skończy "niewłaściwą" uczelnię - czyli taką o której pracodawcy nie mają dobrej opinii (która może być niesprawiedliwa ale przy zatrudnianiu to pracodawca ma zawsze rację). Kilka moich rozmów tuż po studiach rozpoczęło się od pytania rzuconego jak jeszcze stałem w drzwiach, czy ja kończyłem KUL czy UMCS. Po odpowiedzi, że UMCS usłyszałem "acha, no to proszę siadać, zaczynamy". Komentować chyba nie muszę.
Maciej Bator:
Ja naprawdę dziwiłem się znajomym zarówno na studiach stacjonarnych (bo kończę I stopnia administrację) i zaocznych (prawo), że od I roku nie szukali pracy, nawet na kasie w hipermarkecie (bo od takiej pracy zaczynałem swoje doświadczenie zawodowe). Dzisiaj są zdziwieni, że pracodawcy nie chcą ich zatrudniać, a jak już to na zlecenie za grosze lub najniższa krajową.


Może głupio pytam ale jakim atutem będzie 2 lata na kasie u osoby, która jest na aplikacji adwokackiej i szuka pracy? Bo ogólne doświadczenie "życiowe" w takiej pracy zdobywasz po miesiącu, dwóch. Takie "praktykowanie" za wszelką cenę może nie być najlepszym pomysłem. Oczywiście mówimy o zatrudnianiu się tylko dla doświadczenia a nie sytuacji kiedy łapie się każdą pracę żeby się utrzymać. IMO dużo lepszym rozwiązaniem dla prawnika niż kasa supermarketu jest klinika prawa na jego uczelni. Wprawdzie nie zarabia się tam pieniędzy ale łapie się nieocenioną praktykę.

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Bartosz K.:

a ja bym dodała, że nie dokońca tak jest (może było, za Twoich czasów:P). Akurat byłam w sytuacji osoby poszukującej pracy i bez egzaminu zawodowego, ba! nawet nie jestem aplikantką a mimo to mam całkiem inne wrażenia jeśli chodzi o poszukiwanie i znajdywanie pracy..i nie wnikam w szczegóły w jakiej części Polski, ale chodzi o kancelarie prawnicze (różnego rodzaju).

Grunt to to co wiesz i czy wiesz. Możesz skonczyć uniwersytet w "psiej wólce" ale jak masz pojęcie to dostaniesz się wszędzie:) i zarobisz, uwierz dużo wiecej niż przyslowiowe minimalne:)

To prawda że w pewnym stopniu zwracają uwagę na uczelnie.. ale to co napisałeś, że jak KUL to sorry a jak UMCS to zapraszamy - no to wybacz.. szkoda dystutować i tracić czas.
Absolutnie tak nie jest.

I nie wnikam gdzie jest lepiej a gdzie gorzej i który uni. jest lepszy tylko Jak pracodawcy odnoszą się do absolwentów prawa uczelni wyższych.

Swoją drogą, jak mogli Cię pytać jaki uni. skończyłeś? to co, nie było cv tylko z ulicy pukałeś do każych drzwi z szyldem "kancelaria" a oni w każdej pytali czy pan z KUL czy nie..?

pzdr:)
J.

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Joanna Główka:
Bartosz K.:

a ja bym dodała, że nie dokońca tak jest (może było, za Twoich czasów:P).

Nie jest to wykluczone:P

Faktem jest, że sytuacja na rynku pracy w określonej branży zmienia się z roku na rok.
Akurat byłam w sytuacji osoby poszukującej pracy i bez egzaminu zawodowego, ba! nawet nie jestem aplikantką a mimo to mam całkiem inne wrażenia jeśli chodzi o poszukiwanie i znajdywanie pracy..i nie wnikam w szczegóły w jakiej części Polski, ale chodzi o kancelarie prawnicze (różnego rodzaju).

No to podziel się szerzej wrażeniami :) I napisz jeszcze kiedy to było dokładnie.
Grunt to to co wiesz i czy wiesz. Możesz skonczyć uniwersytet w "psiej wólce" ale jak masz pojęcie to dostaniesz się wszędzie:) i zarobisz, uwierz dużo wiecej niż przyslowiowe minimalne:)

Nie do końca się zgodzę. Dużo tutaj zależy od rynku. W Lublinie znam aplikantów adwokackich ostatnich lat, całkiem niezłych ludzi zresztą, którzy są zatrudniani za minimalną.

Poza tym ja bym dołożył jeszcze jeden istotny element: ważne jest kogo znasz. Często zdarza się, że kancelarie rozpoczynają poszukiwania pracownika drogą pantoflową, jako że jest to po prostu łatwiejsze niż dawanie ogłoszenia (bo osoba która przychodzi na rozmowę nie jest już anonimowa tylko musiała gdzieś dobrze wypaść).
To prawda że w pewnym stopniu zwracają uwagę na uczelnie.. ale to co napisałeś, że jak KUL to sorry a jak UMCS to zapraszamy - no to wybacz.. szkoda dystutować i tracić czas.
Absolutnie tak nie jest.

Kłócisz się z faktami:) Ja nie powtarzam plotki tylko opisuję jak wyglądała moja rozmowa.

Pracodawcy mają różne upodobania stąd też nie wiem czemu Cię dziwi, że niektórzy preferują uczelnię X (której sami są absolwentami) od uczelni Y. Daje się też odczuć pewną wrogość między KUL a UMCS, które raz na jakiś czas starają się udowadniać, że ta druga uczelnia ma dużo niższy poziom kształcenia. Tak powstają stereotypy. A stereotypy mają to do siebie, że raczej nie są zbyt racjonalne czy sprawiedliwe.

Faktem jest, że u mnie na roku na aplikacji było nas równo tyle samo po obu uczelniach co moim zdaniem dużo mówi o poziomie absolwentów wydziałów prawa obu uczelni.

I nie wnikam gdzie jest lepiej a gdzie gorzej i który uni. jest lepszy tylko Jak pracodawcy odnoszą się do absolwentów prawa uczelni wyższych.

No ja mam właśnie doświadczenia, że różnie. Zależy od pracodawcy a nie każdy jest światłym, sprawiedliwym człowiekiem który do wszystkiego podchodzi stricte racjonalnie i bez stereotypów.

BTW zwróć uwagę, że często się pisze w prasie jak bardzo pracodawcy kochają UJ i o ile tamtejszy wydział ma wyższy poziom od innych wydziałów prawa w Polsce. To jest racjonalne? Nie :) To jest dokładnie ten sam mechanizm w wyniku którego część ludzi zawsze wybiera Pepsi bo Coca-Cola to już nie to samo :)

Swoją drogą, jak mogli Cię pytać jaki uni. skończyłeś?

Wydedukuj z mojego poprzedniego postu (rozmowa się odbyła) ;P W razie czego zajrzyj do profilu :)
to co, nie było cv tylko z ulicy pukałeś do każych drzwi z szyldem "kancelaria" a oni w każdej pytali czy pan z KUL czy nie..?

Ach, to Ty nigdy nie byłaś na rozmowie na której osoba prowadząca była kompletnie nieprzygotowana (bo selekcję robił kto inny) i nie czytała Twojego CV? ;)
Łukasz Ł.

Łukasz Ł. Radca prawny,
Kancelaria Adwokacka
adw. Bartosz
Kwiatkowski

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Joanna Główka:

Grunt to to co wiesz i czy wiesz. Możesz skonczyć uniwersytet w "psiej wólce" ale jak masz pojęcie to dostaniesz się wszędzie:) i zarobisz, uwierz dużo wiecej niż przyslowiowe minimalne:)

To prawda że w pewnym stopniu zwracają uwagę na uczelnie.. ale to co napisałeś, że jak KUL to sorry a jak UMCS to zapraszamy - no to wybacz.. szkoda dystutować i tracić czas.
Absolutnie tak nie jest.

To może zatem inny przykład:
Gdy byłem jeszcze na studiach, a może nawet wcześniej (nie pamiętam już dokładnie kiedy to było), pracodawcy w Radomiu poszukiwali osób z wykształceniem technicznym po politechnice w jakichś tam specjalnościach. Dopisek, który był dodawany przy dużej liczbie ogłoszeń nie pozostawiał złudzeń: "za wyjątkiem Politechniki Radomskiej". Osoby, które skończyły tę właśnie uczelnię, były zatem eliminowane z grona potencjalnych kandydatów, nawet jeżeli przypadkiem nie doczytały ogłoszenia do końca. Nie miały więc w ogóle możliwości wykazać się wiedzą.

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Bartoszu chodzi o samo nabycie doświadczenia i poruszania się w pracy i wśród współpracowników.

Byłem na kilkunastu rozmowach w moim życiu i nikt jeszcze mi nie zarzucił, że zaczynałem pracę na kasie, wręcz przeciwnie było to bardzo dobrze widziane pod takim względem, że po 1 nie obijałem się na studiach dziennych a po 2, że nie ukrywam tego faktu.

:)

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Maciej Bator:
Bartoszu chodzi o samo nabycie doświadczenia i poruszania się w pracy i wśród współpracowników.

Ok, wracamy do tego co pisałem o "doświadczeniu życiowym".

Ale to jest miesiąc, góra dwa. Czego nowego uczysz się po 2 latach siedzenia na kasie czego nie wiesz po kwartale?
a po 2, że nie ukrywam tego faktu.

Jakbyś ukrył i nie wpisał do CV to by się nie dowiedzieli :> Mało która firma wynajmuje detektywów żeby prześwietlili kandydata ;)

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Bartosz K.:
Maciej Bator:
Bartoszu chodzi o samo nabycie doświadczenia i poruszania się w pracy i wśród współpracowników.

Ok, wracamy do tego co pisałem o "doświadczeniu życiowym".

Ale to jest miesiąc, góra dwa. Czego nowego uczysz się po 2 latach siedzenia na kasie czego nie wiesz po kwartale?
a po 2, że nie ukrywam tego faktu.

Jakbyś ukrył i nie wpisał do CV to by się nie dowiedzieli :> Mało która firma wynajmuje detektywów żeby prześwietlili kandydata ;)

Mimo wszystko nadal się nie rozumiemy. Nikt nie każe pracować studentowi na kasie przez 2 lata, gdzieś prace trzeba zacząć (pomijam tutaj zaproponowane przez Ciebie inkubatory czy poradnie prawne przy uniwerkach gdzie rzeczywiscie można nabyć duże doświadczenie lub praktyki) by móc wskoczyć coraz wyżej.

Poza tym nie każdy ma rodziców których stać na utrzymanie dziecka na studiach więc gdzieś trzeba pracować i zarabiać pieniądze a niestety na I roku jakichkolwiek studiów ciężko znaleźć coś z 'branży'.

Tak mamy system skonstruowany, że jak nie ma się znajomości albo ktoś Ciebie nie poleci lub nie trafi się na perełkę to niestety trzeba chwytać to co się dostaje a potem próbować dalej.

Mam ogromny szacunek do ludzi którzy zaczynają pracę wcześnie bo uczy to zarządzania pieniędzmi i własnym czasem. Śmieszą mnie sytuację gdy na rozmowę kwalifikacyjną przychodzi osoba wieku 28 lat i jest jej to pierwsza rozmowa w życiu. Chociażby dla samego pochodzenia na rozmowy kwalifikacyjne warto zainteresować się tym wcześniej, już na studiach. By nie pytać się potem kolegów jakie pytania zadają i jak się trzeba zachowywać na rozmowie kwalifikacyjnej.

Dla mnie jest to akurat atut, że zacząłem pracę zawodową na kasie. Wiem jak ciężko zarobić pieniądze przez to mam ogromny szacunek dla ludzkiej pracy i dla własnych, zarobionych pieniędzy. I nie dziwi mnie, że moim kolegom i koleżankom teraz proponują tyle ile zarabiałem (na kasie) 3 lata temu i to nie w hipermarketach ale właśnie w kancelariach lub innych firmach. Nie ukrywam, że mam lekką satysfakcję bo jak radziłem by zaczęli pracować lub dorabiać, robić praktyki to nie chcieli słuchać. Ważniejsze były kilkudniowe bibki z %%%.

;)

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Maciej Bator:

Mimo wszystko nadal się nie rozumiemy.

Niestety widzę, że tak, a co gorsza czytamy się wybiórczo ;)
Nikt nie każe pracować studentowi na kasie przez 2 lata, gdzieś prace trzeba zacząć

Gdzieś czyli gdziekolwiek? Ok, stanie na bramce gdzie nauczysz się jak poskładać w kostkę klienta z metalową rurką też Ci się przyda do pracy jako prawnik? ;)
Poza tym nie każdy ma rodziców których stać na utrzymanie

Wracamy do "nieczytania się". Spójrz na mój post gdzie wyraźnie zaznaczyłem, że nie piszę o sytuacji kiedy "łapie się każdą pracę...". Polemizuj z tym co piszę a nie ze stawianymi przez Ciebie tezami.

Poza tym zaprzeczasz sobie, bo parę linijek niżej piszesz z wyższością o kolegach którzy imprezują zamiast zacząć pracować. Doświadczenie życiowe ;) uczy,że imprezowanie kosztuje, stąd wniosek że rodzice utrzymywać dają radę.
Mam ogromny szacunek do ludzi którzy zaczynają pracę wcześnie bo uczy to zarządzania pieniędzmi i własnym czasem.

Psychologicznie rzecz biorąc musisz mieć szacunek bo zaliczasz się właśnie do tej grupy - trudno abyś deprecjonował swój styl życia ;)
Śmieszą mnie sytuację gdy na rozmowę kwalifikacyjną przychodzi osoba wieku 28 lat i jest jej to pierwsza rozmowa w życiu.

Nie rozumiem czemu to Cię śmieszy? Bo ta osoba wybrała inny sposób życia i nie marnowała czasu na pracę bo miała inne priorytety?
Mam kolegę który pierwszy raz poszedł do pracy dopiero po ukończeniu aplikacji pozaetatowej - w wieku 27 lat. To była jedyna rekrutacja w jakiej uczestniczył. Dostał robotę asystenta sędziego bez znajomości i z marszu. Jak na pierwszą pracę całkiem niezła pensja na start, zwłaszcza biorąc pod uwagę warunki.
BTW wiesz, że wbrew Twojej teorii, on potrafił poruszać się w pracy i wśród pracowników? ;)
A co ciekawe - dzięki temu, że nie pracował był jednym z najlepszych na roku. Najlepiej zdał też egzamin sędziowski z całej grupy. Czyli jak tylko mu ubiegnie dwuletnia praktyka prawdopodobnie zostanie sędzią szybciej niż ktokolwiek z jego rówieśników.
W życiu jak w starcrafcie - czasem warto rushować, czasem techować ;)
Chociażby dla samego pochodzenia na rozmowy kwalifikacyjne warto zainteresować się tym wcześniej, już na studiach.

A to akurat jest marketingowa gadka z dodatku do gazety wyborczej. Taki pseudonaukowy frazes. Ale podrążmy: dlaczego warto chodzić na rozmowy?
By nie pytać się potem kolegów jakie pytania zadają i jak się trzeba zachowywać na rozmowie kwalifikacyjnej.

Tak, z pewnością takie same pytania będą na rozmowie o stanowisko kasjera i stanowisko asystenta radcy prawnego ;>
Do dzisiaj żyłem w przeświadczeniu, że na rozmowie kwalifikacyjnej wystarczy po prostu odpowiadać na zadane pytania, a że dotyczą życiorysu najczęściej to nie powinno się mieć z tym problemu ;)
Dla mnie jest to akurat atut, że zacząłem pracę zawodową na kasie. Wiem jak ciężko zarobić pieniądze przez to mam ogromny szacunek dla ludzkiej pracy i dla własnych, zarobionych pieniędzy.

Wyobraź sobie, że są ludzie którzy wiedzieli to już jak mieli 11 lat bo ich rodzice nauczyli ;)

Teoria, iż każdy musi podjąć niskopłatną, niepopularną i cieżką pracę aby ukształtowało to w nim szacunek dla pieniądza i pracy jest równie prawdziwa, co stwierdzenie, że każdy powinien zostać pobity do nieprzytomności i okradziony żeby zrozumieć, że przestępczość jest niekorzystnym zjawiskiem.
I nie dziwi mnie, że moim kolegom i koleżankom teraz proponują tyle ile zarabiałem (na kasie) 3 lata temu i to nie w hipermarketach ale właśnie w kancelariach lub innych firmach.

Ja tego już kompletnie nie rozumiem - kancelaria uzależnia pobory od stażu pracy w ogóle (niezależnie od stanowiska) a nie od kwalifikacji / doświadczenia? Znaczy ktoś po trzyletniej pozaetatowej aplikacji dostanie niższą pensję niż ktoś bez aplikacji ale po 3 latach podawania frytek w macdonaldzie?:)
Nie ukrywam, że mam lekką satysfakcję bo jak radziłem by zaczęli pracować lub dorabiać, robić praktyki to nie chcieli słuchać. Ważniejsze były kilkudniowe bibki z %%%.

Nie chcę Cię martwić ale na chichot z satysfakcją z niepowodzeń innych to jeszcze jesteś jakieś 10-15 lat za młody ;)) W każdym razie nie odkorkowuj jeszcze szampana, zobaczysz jak za jakiś czas będzie wyglądała czołówka ;)

Mam wrażenie, że reprezentujemy dwa przeciwstawne zestawy poglądów które obecnie w modnych pismach przypisuje się pokoleniu X i pokoleniu Y (tłumacząc pracodawcom dlaczego muszą znosić to Y, jak przy tym nie wkurzać X bo i tak zaraz będzie gorzej jak na rynek pracy trafi Z ;D). Generalnie pojawia się pytanie czy żyje się po to, żeby pracować czy też pracuje się po to, żeby żyć.

Doktryna według której trzeba jak najwcześniej zostać śmieciarzem, bo potem szybciej dzięki temu zostanie się prezesem jest równie prawdziwa jak kariera od pucybuta do milionera. To nie działa, nie sprawdziło się. Umarło jeszcze w latach 90tych.

Żeby teoria, iż pójście do pracy wykształca nowe umiejętności społeczne mogła funkcjonować musiałyby zaistnieć inne okoliczności niż te, które mamy. Na przykład musielibyśmy być wychowywani przez wilki. Wszyscy. A do tego każdy z osobna przez inne stado.

Tymczasem wszyscy żyjemy w społeczeństwie i przez całe lata uczeni jesteśmy interakcji. Stąd też doświadczenie pierwszej pracy jest kompletnie przeceniane. Fakt, jest to ciekawe, ale czy rzeczywiście tak zaskakujące jest, że ktoś z kolegów może być szują, szefowie bywają fajni a bywają nie a działu kadr i księgowości nikt nie rozumie? Nie lepiej ten czas poświęcić na dobre przyswojenie podstaw żeby potem będąc po egzaminie radcowskim (osobiście zaobserwowane) nie wychodzić z testu i się nie pytać, czy osobowość prawną ma skarb państwa czy minister sprawiedliwości, bo się zakreśliło ministra bo ten bardziej pasował ale koledzy coś kręcą głowami? W kwestii dalszych przykładów (jakby ktoś był chętny) odsyłam do kolegi Łukasza Łobodźca, on z tego co pamiętam miewał przejścia z absolwentami którzy na studiach zajmowali się samą praktyką (tyle że nie prawniczą chyba).

Podsumowując: różni ludzie potrzebują różnych ścieżek. Niektórzy imprezują, część normalnie studiuje, jednostki rzucają się do harówki zapominając, że młodym się bywa. Będę się jednak upierał, że brak empirycznych dowodów iż któreś z tych podejść skazuje człowieka na sukces prawniczy podczas gdy inne go na starcie eliminuje.

Odpowiadając w temacie: ja bym wybrał dzienne. Bo są bezpłatne. A zajęcia zawsze można tak ustawić, że da się w razie czego pracować.
Marcin Rak

Marcin Rak Prezes Zarządu
Sanduro Group Sp. z
o.o., www.sanduro.pl

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

.Marcin Rak edytował(a) ten post dnia 25.09.10 o godzinie 09:13
Marta L.

Marta L. radca prawny

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Ojej, ale dyskusje...
Ja zrozumiałam, że Monika nie pyta dzienne czy zaoczne, lecz pyta o sens zaocznych. Wg mnie jest sens. I warto próbować. I tyle.

konto usunięte

Temat: Czy warto studiować prawo zaocznie?

Marcin Rak:
Nikt nie każe pracować studentowi na kasie przez 2 lata...

;) Sorry, ale kara ukuła mnie w oko.

Co konkretnie? Bo z powszechnym użyciem tej formy jest podobnie - każe od kazać a nie od kary. ;]

Jedyne co to mogłem inaczej sformułować zdanie, że: Nikt nie kazał (...) ale w czasie teraźniejszym, że nikt nie każe to napisałbyś to przez rz?

Mam nadzieję, że wypominasz to ze zwykłej sympatii a nie złośliwości czy uszczypliwości.Maciej Bator edytował(a) ten post dnia 25.09.10 o godzinie 07:53



Wyślij zaproszenie do