Łukasz
Cywiński
Technik
Elektroradiolog
Temat: Złamanie umowy dotyczącej wycieczki.
Witam,mam nietypowy problem, gdyż w maju byłem uczestnikiem wycieczki objazdowej jednego z biur podróży. Wycieczka zamiast przyjemnością stała się męczarnią. Złożyłem reklamację i dostałem śmieszną odpowiedź. Proszę o pomoc. Głównymi powodami reklamacji były:
-autokar. Po przesiadce z autokaru jadącego z Warszawy, musieliśmy się przesiąść do śmierdzącego autokaru. Smród był nie do wytrzymania i nie do opisania. Śmierdziało grzybem oraz innymi związkami. Na początku podróży protestowaliśmy, że chcemy zmienić autokar. Po pierwszej interwencji na najbliższym postoju zostaliśmy jeszcze obrażeni ze strony kierowcy autokaru oraz p. przewodnik, którzy twierdzili, że ten smród wydobywa się z naszych bagaży. Po przeszukaniu ich oraz wyjęciu z autokaru udowodniliśmy im, że smród wydobywa się z autokaru. Nie zostaliśmy przeproszeni. W takim śmierdzącym autokarze musieliśmy spędzić 2 dni. Uczestnicy wycieczki oraz nasze bagaże zostały przesiąknięte smrodem z autokaru. Jako pracownik służby zdrowia wiem na jakie choroby byliśmy narażeni (m.in. legionelozę (rocznie umiera na nią 20% osób, gdyż jest trudna w wyleczeniu) czy grzybicę, i szczerze mówiąc, mnie jako alergika to przerażało. Skutki te mogą wyjść za kilka tygodni. Podczas podróży p. przewodnik stwierdziła, że dzwoniła do Państwa biura i dowiedziała się, że ten jak to ona nazwała „psikus” zrobiła konkurencyjna firma.
- warunki w jendym z pokoi. Pokój był brudny, w toaletach i pod prysznicem były włosy. Niedoczyszczone zostały toalety, wanna i zlew.
- wyżywienie. Przez 5 dni w każdym hotelu była ta sama zupa (z kilku warzyw), która zniechęcała nas do dalszego spożywania. Jako, że zaznaczyłem na początku, że chcę dania wegetariańskie, często otrzymywałem kotleta albo kurczaka. W hotelu w Pradze obiecano mi, że dostanę danie wegetariańskie, okazało się, że były to gotowane brokuły z ziemniakami. Zapytano mnie, co chcę zjeść na obiad następnego dnia. Zapewniono mnie, że będzie ryba albo jajko. Jakie było moje zdziwienie gdy pojawił się znowu brokuł oraz ziemniaki. To było karygodne. Interweniowałem razem z 2 przewodnikiem, jednak nie przyniosło to skutku. Tutaj po rozpatrzeniu informacji stwierdzili, że nie zareagowaliśmy na miejscu. Reagowaliśmy ale za kazdym razem słyszelismy, że się nie da nic zrobic
- na ruchliwej drodze wypadła z autokaru walizka. Staliśmy się potencjalnym zagrożeniem dla innych uczestników jazdy. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.
- ostatniego dnia nie zrealizowaliśmy całego planu.
Dodam, że wg ich wyliczenia został nam przyznany zwrot w wysokości 15%. Czy to nie za mało?