Temat: Umowa zlecenia zamiast umowy o pracę
Robert K.:
To mieli mniejsze wydatki i powinni sobie uzbierać pieniążki na starość.
zaradni pewnie powinni i ci co mają z czego....aleja pytam co z tymi ktorzy nie uzbierali? zostawić ich niech sobie padną z głodu bo nie sązaradni?
To samo co teraz. Ktoś pracuje na czarno, na szaro, nie wyrobi lat - nie dostanie nic z ZUSu. Jak nie rodzina, to pomoc społeczna i organizacje charytatywne.
deszczu powstają i pomino ze np. na działalnosci gosp jest 50%zus to wiekszosć przedsiewzięć nie wykorzystuje tego 2 letniego raju. wiec i powod moze byćinny niz obciązenia zus.
Nie wiedziałem, że aż 50%. Wątpię. Ale faktem jest, że większość pieniędzy zabiera nam państwo.
Z każdego tysiąca z narzutami wynagrodzenia (razem z częścią płaconą przez pracodawcę) państwo zabiera ponad 400 zł. Kupując za otrzymane 600 zł towar mamy w jego cenie zazwyczaj 23% VATu - czyli ponad 112 zł. I
już z tysiąca, który kosztowaliśmy pracodawcę oddaliśmy ponad 50% państwu. A przecież w cenie każdego towaru przed oVATowaniem są narzuty na wynagrodzenia pracowników wytwarzających, transportujących, wykładających na półkę. Akcyza od paliwa do ciężarówki która towar przywiozła i od energii elektrycznej potrzebnej do jego wytworzenia, przechowywania i handlu. Cło na towary importowane. Do tego winiety za przejazdy drogami którymi towar jechał, opłata paliwowa, akcyza na sam pojazd i naczepę.
Opłata ze emisję CO2 w prądzie (która rozkłada się na praktycznie każdy towar oprócz płaconej bezpośrednio za prąd w gospodarstwie domowym), opłaty skarbowe za różne papierki, opłatę za wieczyste użytkowanie gruntu, za parkowanie samochodu.
No a z tego co zostało, trzeba jeszcze zapłacić podatek od nieruchomości, za psa, PCC jak się chce kupić dom i Belkę albo podatek od zysków kapitałowych jakby ktoś ośmielił się oszczędzać.
Pewnie jakby spróbować pozbierać ile to bezpośrednio i pośrednio mamy danin dla państwa, to w setce się nie zmieścimy. A procentowo? 70%? 80%?
W końcu państwo musi zabrać Kowalskiemu, żeby zapłacić wynagrodzenie urzędniczce Nowak, żołnierzowi Brzęczyszczykiwieczowi (żeby walczył o dobro któregoś wielkiego przyjaciela), ale też renciście Ygrekowskiemu i emerytowi Zetowskiemu. Ale gdyby państwo nie zabrało tych pieniędzy, to przedsiębiorca mógłby pracownikowi dać 30% podwyżki - a i tak połowę taniej kosztowała by go praca. Więc mógłby taniej sprzedawać towary. Tanie=więcej. Więc zatrudniłby kogoś... Kurczę, wszyscy zatrudnieni i nie ma rąk do pracy, tak wszędzie biznes się kręci. To może podkupię Nowakowową. Już praca w bezproduktywnej budżetówce (wystawianie nikomu do niczego niepotrzebnych kwitków) nie jest postrzegana jak największy sukces w karierze zawodowej i najstabilniejsza posada na świecie... Echh. Rozmarzyłem się. Tak to chyba do Meksyku czy innego Antananarivo trzeba wyjechać. Przypomniała mi się scenka jak Cejrowski w Boso przez świat pokazywał, jak to w mieście Meksyk ludek malował leżącego policjanta, żeby widać go było z daleka i żeby kierowcy sobie podwozia nie urwali. I się nabijał, że tu nie ma żadnego zarządu dróg. A ten pan, co to malował zwyczajnie kupił puszkę farby w markecie i malował. A obok stał syn z puszką który zbierał napiwki od wdzięcznych kierowców. A u nas? Urzędnicy rozpisują przetargi, przejadają kolosalne kwoty, a drogi... jak w Meksyku. Tylko tam trochę mniej obciążają społeczeństwo.
Czasy dziesięciny były takie piękne. A teraz namnożyli podatków i parapodatków że człowiek nie zauważa, że lwią część zjada mu państwo. I trzeba jeszcze zapłacić i się prosić, żeby za moje pieniądze na mojej ziemi pozwolili mi zbudować mój dom...
Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.10.13 o godzinie 02:27