konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Wracając do pytania zadanego w temacie wątku, absurd którego nie rozumiem - dlaczego pracodawca ma obowiązek dać pracownikom inny dzień wolny jeżeli święto państwowe przypada w sobotę, natomiast kiedy przypada w niedzielę takiego obowiązku nie ma?

Abstrahując od tego czy dodatkowy dzień wolny jest uzasadniony czy nie (bo pewnie zaraz taka dyskusja wybuchnie) denerwuje mnie brak konsekwencji. Logiczne byłoby zdecydowanie się przez ustawodawcę na jedno rozwiązanie, czyli albo na dodatkowy dzień wolny za święto przypadające i w sobotę, i w niedzielę, albo też na brak dodatkowego dnia w obu przypadkach.

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

może dlatego, że niedziela jest dniem świątecznym, więc jak jest w niej dodatkowe święto to większego wpływu na charakter dnia to nie ma. A sobota nie jest dniem świątecznym i jeśli takowe w nią wypadnie przysługuje nam dzień wolny.

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Anna Hryckowian:
może dlatego, że niedziela jest dniem świątecznym, więc jak jest w niej dodatkowe święto to większego wpływu na charakter
dnia to nie ma. A sobota nie jest dniem świątecznym i jeśli takowe w nią wypadnie przysługuje nam dzień wolny.

Ale jednak:
1/ oba te dni są wolne od pracy
2/ łączna liczba wolnych dni w ciągu roku musi się zgadzać

tak więc nadal nie widzę w tym konsekwencji...

Temat: absurdy prawa pracy

Soboty nie są dniami wolnymi. Są nimi tylko dni wymienione w art. 1 ustawy o dniach wolnych od pracy. To, że u większości pracodawców w soboty się nie pracuje, to jedynie ich wybór.

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Maciej Wronski:
Ale jednak:
1/ oba te dni są wolne od pracy

Ustawowo - niedziele i święta są wolne. Soboty nie.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pracodawca zrobił pracownikom wolną niedzielę i poniedziałek.

Dokładnie, to przepis mówi, że każde święto występujące w okresie rozliczeniowym i przypadające w innym dniu niż niedziela, obniża wymiar czasu pracy o 8 godzin.

Czyli gdy ktoś ma wolne niedziele i poniedziałki i święto wypadnie w poniedziałek, to też ma inny dzień wolny - to, że to jest wolne za sobotę jest umowne.
Sławomir Kurek

Sławomir Kurek Wspieranie, promocja
i wdrażanie idei
wolnorynkowej
przed...

Temat: absurdy prawa pracy

Jacek Niewęgłowski:
Twierdzi Pan, że każdy pracodawca, gdy tylko ma na to ochotę ignoruje prawo i postępuje wg własnego uznania?
Nie. Twierdzę, że za każdym razem, gdy PRACODAWCA I PRACOWNIK widzą wspólnie interes w zignorowaniu prawa i mają na to ochotę to to robią.
Jeśli nie ma na minimalne, to niech zatrudni na część etatu.
Dlaczego ktoś z zewnątrz ma w ogóle decydować jak mają ze sobą współpracować?
Dogadałby się bardzo mały procent pracowników. Większość po prostu dostałaby warunki do zaakceptowania, albo "fora ze dwora".
Co Pana tak przeraża w nieprzyjęciu oferty?
A co się teraz dzieje, gdy warunki proponowane przez jedną stronę są nie do zaakceptowania przez drugą?
W takiej firmie wszystkiego roboty nie robią, tam też są pracownicy, więc ktoś jednak pracuje i zarabia.
No właśnie. Czyż to nie cud? Kandydat na pracownika nie dostanie legalnie pracy, bo chce za mało zarabiać, ale 5 minut później, gdy podzieli się zarobkiem z organizatorem, albo sam jako firma zewnętrzna, może za te same pieniądze wiąć zlecenie i już mu starcza do kolejnej wypłaty.
Proponuję przyjrzeć się genezie prawa pracy. Tu krótko powiem,
że powstało ono tylko dlatego, że pracownicy byli masowo wykorzystywani przez pracodawców.
A Inspekcja Robotniczo-Chłopska powstała tylko dlatego, że klienci byli masowo wykorzystywani przez spekulantów.
Pana wypowiedź zabrzmiała bardzo osobiście i wynika z niej tylko niechęć do pracowników żądających respektowania praw, na które zgodził się pracodawca i prawników z powodu... właśnie, jakiego?
Udaje Pan, że nie rozumie o czym tu rozmawiamy, czy jest tak rzeczywiście? Toż na niczym mi tak nie zależy jak na respektowaniu wzajemnie zawartych umów. I tu się różnimy, bo Pan uważa, że strony powinny pod groźbą państwowego przymusu, realizować również zapisy umów nie zawartych.
To, że pracownik (zmuszony sytuacją) zgodziłby się pracować za mniej niż minimalne nie znaczy jeszcze, że chciałby to robić gdyby miał jakikolwiek wybór.
No to jest jasne i normalne. Uważa Pan, że słabsza stronę w negocjacjach należy wspierać mocą państwa?
Jeżeli tak, to w jaki sposób proponuje Pan wspierać piekarza, któremu Pan płaci jakieś uwłaczające jego godności, grosze za ciepłe bułeczki?
W relacji producent/sprzedawca samochodu i klient, to ten drugi ma mocniejszą pozycję, bo jeśli nie odpowiada mu jakość/cena oferowanego towaru, to idzie gdzie indziej i spokojnie dostaje, to na co chce się zgodzić. Natomiast pracownik takiej możliwości nie ma...
Skąd wiadomo, że nie ma takiej możliwości? I nawet jak uznamy, że jej nie ma to co w związku z tym? Kto ma się martwić jego brakiem możliwości?
Jeżeli będę sprzedawał na rogu ulicy pietruszkę i uznam, że nie mam możliwości sprzedawania jej na innym rogu i za wyższą cenę, to który zapis prawa umożliwi mi zasądzenie od byłych klientów wyższej ceny niż była przeze mnie podana w czasie transakcji?
A co Pan chce na tych stronach zapisywać? Super szczegółowe
warunki, dochodzenie których będzie możliwe tylko przy pomocy Pana lub Pańskiego kolegi z kancelari? Czy pracownicy zarabiający minimalna krajową płaca u Pana również minimalnie?

I znowu niechęć do prawników. Co to ma wspólnego z potrzebą istnienia (lub nie) prawa pracy?

To ma wspólnego, że jak pisałem na istnieniu prawa pracy zyskuja tylko prawnicy i urzędnicy.

W tym roku miaja 25 lat mojej pracy zawodowej i miejsce do jakiego dotarłem (zaczynając od praktykanta na na bazie sprzętu budowlanego) jest efektem niewiary w ustawową ochronę moich interesów.
Moi dawni koledzy, którzy byli przekonani, że postęp polega na istnieniu troszczącego się o obywatela ministerstwa pracy i darmowej służby zdrowia, są na rencie i w chwili, gdy piszę te słowa, siedzą w budkach na parkingu.
Nie do końca rozumiem tę część Pana wypowiedzi. Domyślam się tego, że chodzi o to, że prawo cywilne i karne może istnieć, bo strony działające na podstawie tego prawa nigdy świadomie nie dążą do jego złamania.
Jeśli tak, to Pana argument niestety jest chybiony.
Przykład: tzw. eutanazja - jest stosunkowo wiele osób, którzy
chcą, żeby ktoś je zabił, a więc złamał prawo wynikające z kodeksu karnego.

Rzeczywiście mnogość tych przykładów powala, ale ciepło, ciepło, zaczyna Pan łapać o co w tym wszystkim chodzi.
I teraz też Pan już wie, dlaczego w przyszłości również eutanazja nie będzie przestępstwem.
Grzegorz O.

Grzegorz O. TRENER / DORADCA +48
666 300 037

Temat: absurdy prawa pracy

Maciej Wronski:
Anna Hryckowian:
może dlatego, że niedziela jest dniem świątecznym, więc jak jest w niej dodatkowe święto to większego wpływu na charakter
dnia to nie ma. A sobota nie jest dniem świątecznym i jeśli takowe w nią wypadnie przysługuje nam dzień wolny.

Ale jednak:
1/ oba te dni są wolne od pracy
2/ łączna liczba wolnych dni w ciągu roku musi się zgadzać

tak więc nadal nie widzę w tym konsekwencji...

Prosże nie traktować tego personalnie, jak będzie Pan robił w supermarkecie zakupy w sobotę lub niedziele to przy kasie proszę powiedzieć kasjerce, że może iść do domu bo ma przecież wolne.
Grzegorz O.

Grzegorz O. TRENER / DORADCA +48
666 300 037

Temat: absurdy prawa pracy

Jacek Niewęgłowski:
Soboty nie są dniami wolnymi. Są nimi tylko dni wymienione w art. 1 ustawy o dniach wolnych od pracy. To, że u większości pracodawców w soboty się nie pracuje, to jedynie ich wybór.

I to się zgadza dlatego jak wypada w sobotę to trzeba oddać, tak na wszelki wypadek jakby ktoś w sobotę pracował.
Grzegorz O.

Grzegorz O. TRENER / DORADCA +48
666 300 037

Temat: absurdy prawa pracy

Pan Sławomir w swojej wypowiedzi poruszył dość istotny watek a co z ochrona pracodawcy, nie da się ukryć tego, że są tez pracownicy którzy "wyłudzają nadgodziny" lub nie wykonują swoich obowiązków w czasie umownych godzin pracy. Tyle że to znaczna mniejszość.

Temat: absurdy prawa pracy

Sławomir K.:
Jeżeli będę sprzedawał na rogu ulicy pietruszkę i uznam, że nie mam możliwości sprzedawania jej na innym rogu i za wyższą cenę, to który zapis prawa umożliwi mi zasądzenie od byłych klientów wyższej ceny niż była przeze mnie podana w czasie transakcji?


Jeśli cena rynkowa pietruszki będzie rażąco wyższa od tej, po której ją Pan sprzedał i zatrudni Pan wystarczająco dobrego prawnika, to tak, na podstawie przepisów prawa cywilnego, będzie miał Pan szansę skutecznie żądać przed sądem zapłaty wyższej ceny.

Reasumując moje wypowiedzi: Zgadzam się z Panem, że prawo pracy - jak każde sztywne reguły, krępują i ograniczają swobodę ruchów co odbywa się na niekorzyść jednostek przedsiębiorczych, aktywnych, kreatywnych (etc), ale jednocześnie jest niezbędne ze względu na szarą masę jednostek, którym tych przymiotów brak.

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Grzegorz Olechniewicz:
Prosże nie traktować tego personalnie, jak będzie Pan robił w
supermarkecie zakupy w sobotę lub niedziele to przy kasie proszę
powiedzieć kasjerce, że może iść do domu bo ma przecież wolne.
(...)
I to się zgadza dlatego jak wypada w sobotę to trzeba oddać, tak na wszelki wypadek jakby ktoś w sobotę pracował.

Jeżeli spojrzec na to z takiego punktu widzenia to niestety ponownie widzę tu brak logiki - przecież wiele osób pracuje nie tylko w sobotę, ale również w niedzielę...?

PS: ależ co miałbym niby potraktować personalnie? faktycznie zakupy robię w sobotę lub niedzielę, z tego prostego powodu, że te dni mam wolne. Gdybym miał wolne we wtorek albo środę to pewnie robiłbym zakupy w te dni.Maciej Wronski edytował(a) ten post dnia 22.03.09 o godzinie 22:57
Grzegorz O.

Grzegorz O. TRENER / DORADCA +48
666 300 037

Temat: absurdy prawa pracy

Maciej Wronski:
Grzegorz Olechniewicz:
Prosże nie traktować tego personalnie, jak będzie Pan robił w
supermarkecie zakupy w sobotę lub niedziele to przy kasie proszę
powiedzieć kasjerce, że może iść do domu bo ma przecież wolne.
(...)
I to się zgadza dlatego jak wypada w sobotę to trzeba oddać, tak na wszelki wypadek jakby ktoś w sobotę pracował.

Jeżeli spojrzec na to z takiego punktu widzenia to niestety ponownie widzę tu brak logiki - przecież wiele osób pracuje nie tylko w sobotę, ale również w niedzielę...?

PS: ależ co miałbym niby potraktować personalnie? faktycznie zakupy robię w sobotę lub niedzielę, bo w te dni mam wolne. Gdybym miał wolne we wtorek albo środę to robiłbym zakupy w te dni.

To tak na wszelki wypadek było :) ale faktem jest, że spora cześć pracuje 5 dni w w tygodniu, od poniedziałku do piątku i nie dostrzega tego że są też osoby pracujące w innym wymiarze. Co do logiki to ja bym się jej nie dopatrywał bo żeby to dokładnie sprecyzować musielibyśmy wydać 12 tomową encyklopedię prawa pracy jak amerykańskie umowy :) u nas się wpisuje pozostałe zgodnie z KC a tam listuje się wszelkie możliwości.

P.S.
W moim przypadku zazwyczaj było to 5 dni w tygodniu od poniedziałku do niedzieli.
Sławomir Kurek

Sławomir Kurek Wspieranie, promocja
i wdrażanie idei
wolnorynkowej
przed...

Temat: absurdy prawa pracy

Jacek Niewęgłowski:
Reasumując moje wypowiedzi: Zgadzam się z Panem, że prawo pracy
- jak każde sztywne reguły, krępują i ograniczają swobodę ruchów co odbywa się na niekorzyść jednostek przedsiębiorczych, aktywnych, kreatywnych (etc), ale jednocześnie jest niezbędne ze względu na szarą masę jednostek, którym tych przymiotów brak.
Reansumując moje wypowiedzi, podtrzymuję moje stanowisko, że próba pomagania "szarej masie" więcej im szkodzi, m.in. poprzez zmuszanie ich do współfinansowania nieprzydatnej im części resortu sprawiedliwości.
Jest jeszcze aspekt uznawania naszego bliżniego za niecałe homo sapiens, skoro zakładamy, że nie ma on zdolności do rozpoznania tak podstawowej sprawy, jak ta, czy w danym miejscu mu się dobrze pracuje / opłaca pracować.

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Sławomir K.:

A ja się zastanawiam, czy ludzie wypowiadający takie komunały mogą mieć prawo określać się jako homo sapiens. Pomijając sensowność wyznaczania swojej osoby przez pryzmat "dobrze się pracuje".
Na szczęście jest Pan w mniejszości i nikt Pana nie słucha, jeśli rozumie Pan co znaczy, że jednak Kodeks Pracy istnieje ;-))

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Grzegorz Olechniewicz:
Pan Sławomir w swojej wypowiedzi poruszył dość istotny watek a co z ochrona pracodawcy, nie da się ukryć tego, że są tez pracownicy którzy "wyłudzają nadgodziny" lub nie wykonują swoich obowiązków w czasie umownych godzin pracy. Tyle że to znaczna mniejszość.

Ależ takich uczciwych pracodawców kochają i szanują uczciwi pracownicy. Pan Sławomir bajki opowiada - twierdzi, że właściciel środków produkcji jest krzywdzony przez pracowników, mimo, że postępuje uczciwie i szanuje ich. Odwracanie kota ogonem takie, że nawet mi się śmiać nie chcę. Ale odeślę do tych samych głupot, jakie on opowiada - cóż mu szkodzi UMOWY zawierać, albo skorzystać z ochrony pracodawcy opisanej w Kodeksie Pracy?
Polemizowanie z takimi bzdurami to czysta strata czasu. Pan Sławomir przynajmniej drugi raz je pisze. Dostaje odpowiedzi i nadal w kółko klepie swoje komunały.
Sławomir Kurek

Sławomir Kurek Wspieranie, promocja
i wdrażanie idei
wolnorynkowej
przed...

Temat: absurdy prawa pracy

Jerzy B.:
A ja się zastanawiam, czy ludzie wypowiadający takie komunały
mogą mieć prawo określać się jako homo sapiens.
http://swo.pwn.pl/haslo.php?id=14267
Zgadzam się z Panem w pełni, że nie maja prawa.
Na szczęście jest Pan w mniejszości i nikt Pana nie słucha,
Jak nie, jak tak. Cokolwiek napisze na temat KP, mogę liczyć na Pańskie(?) zdanie.
jeśli rozumie Pan co znaczy, że jednak Kodeks Pracy istnieje
Czy ja neguję jego istnienie? Inspekcja Robotniczo-Chłopska też istniała i miała szczytne cele.

Temat: absurdy prawa pracy

Ponownie w temacie absurdy prawa pracy:

Ja nie rozumiem czemu za nadgodziny w sobotę należy się pełny dzień wolny (8 godzinny) mimo, że np. pracownik przyszedł do pracy tylko na 3 godziny. Z drugiej strony jeżeli nie oddamy mu dnia wolnego to zapłacimy tylko za 3 godziny. Bez sensu, nieprawdaż?
Grzegorz O.

Grzegorz O. TRENER / DORADCA +48
666 300 037

Temat: absurdy prawa pracy

Marta Szóstek:
Ponownie w temacie absurdy prawa pracy:

Ja nie rozumiem czemu za nadgodziny w sobotę należy się pełny dzień wolny (8 godzinny) mimo, że np. pracownik przyszedł do pracy tylko na 3 godziny. Z drugiej strony jeżeli nie oddamy mu dnia wolnego to zapłacimy tylko za 3 godziny. Bez sensu, nieprawdaż?

Prawda dlatego pracodawca powinien w wewnętrznym akcie prawnym ustawić sobotę jako dzień pracujący :).

konto usunięte

Temat: absurdy prawa pracy

Sławomir K.:
Cieszę się, że Pan dostrzega, że Pan pisze komunały. Jak dostrzeże Pan różnice między swoją obsesją na punkcie komuny a rzeczywistością to może da radę z Panem zacząć rozmawiać.

Temat: absurdy prawa pracy

Panowie,
Wątek dotyczył absurdów w prawie pracy, więc może swoją dyskusję przeniesiecie na forum prywatne...

Następna dyskusja:

Dobry e-learning z prawa pr...




Wyślij zaproszenie do